Strony

czwartek, 8 września 2011

popieprzone łososie

Przepis ten, przytargałam jeszcze z czasów gdy mieszkałam w najpiękniejszym mieście w naszym kraju :) Gdy Informatyk zakomunikował mi, cóż będzie czynił, to absolutnie nie zapałałam do tego namiętnością. No bo łosoś nie kręcił mnie wcale, a wcale. Pieprz z kolei to i owszem, ale żeby go rozgryzać? Yyyy... Jakieś to takie... no nie teges.
A tu po raz kolejny przekonałam się jak to nie warto się uprzedzać :) tak więc łososiowym miłośnikom i nie tylko im mówię zdecydowane TAK!

  • świeży płat łososia (np. 400 g) zalewamy wrzątkiem (dosłownie na minutkę), abyśmy z łatwością mogli obrać go ze skórki,
  • gołą rybkę wrzucamy na patelnię; zerknijcie czy przypadkiem nie ma jakiś ości. I uwaga! Łosoś bardzo szybko dochodzi, więc pilnujcie gada, bo gdy już dojdzie to szpatułką rozdrabniamy go na kawałeczki, 
  • zalewamy śmietaną (2-3 łyżki), 
  • wrzucamy kulki pieprzu konserwowego; ja na te 400 g łososia, dodałam około pół 40 g słoiczka pieprzu; najlepszy jest pieprz czerwony, ale nie mogłam go w sklepie żadnym znaleźć, więc kupiłam zielony,
  • doprawiamy solą i pieprzem,
  • całość na patelni robi się około 10 minut :) w tym czasie gotujemy al dente makaron - mi do tego najlepiej pasuje penne,
  • makaron można wrzucić na patelnię do łososia, ale z tym trzeba uważać, bo może się okazać, że tego makaronu będzie za dużo ;) na talerzu, więc bezpieczniej :)


Danie jest przepyszne! Delikatny łosoś i ostry pieprz... Czegóż chcieć więcej? :)

A to absolutnie nie wykwintny obiad, a raczej obiady, ale przeze mnie ukochane... Moje ukochane jaja, jajeczka, jajunie.... Ach ;) (ci co mnie znają pewnie się uśmieją jak ujrzą te zdjęcia - a śmiejcie się! ;) )



Też lubicie? Którą wersję wolicie? 

17 komentarzy:

  1. Faktycznie, nie warto się uprzedzać, inaczej też jest ktoś przygotuje danie;). Łosoś! Mniam! Zmieniłabym tylko makaron na inny, bo niespecjalnie za tym przepadam (ach te uprzedzenia, trzeba by się przełamać:)).
    Jajka z fasolką, czy kalafiorem? KAŻDA wersja jest naprawdę OK. W tej chwili nawet mam w lodówce te składniki. Co do jajek... nie może ich nigdy zabraknąć. Uwielbiam w każdej postaci. A wspominałam kiedyś o jajku sadzonym z kaszą gryczaną, miałaś okazję wypróbować?
    Miłego wieczorku Alutko.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja do takich potraw dlatego lubię penne, bo jedzonko włazi do środka rurek :) ale pewnie, że można wybrać jakiś inny :) choć może właśnie - nie ma się co uprzedzać ;)
    Ja też uwielbiam - chyba jestem od nich uzależniona ;)
    Oczywiście, że nie miałam okazji... Skleroza. Dobrze, że mi o tym przypominasz! :)
    Również miłego :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeśli lubisz, to koniecznie sprawdź.
    Nie każdy lubi kaszę gryczaną, ja też dawniej mówiłam NIE.(znowu te uprzedzenia, tak jakby Twoja notka głównie tego dotyczyła, wybacz mi:))
    Mąż mi kiedyś tak przyrządził z sosem i mięsem, że zaczęłam ją jeść;). I musiałam wypróbować z jajkiem;). Pa:) Uciekam przed tv

    OdpowiedzUsuń
  4. A ja gryczaną lubię bardzo, więc z tym problemu nie będzie. I widzisz - zjadłaś, bo ktoś Tobie przygotował ;)
    Papa ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Lubię, gdy mój Mąż coś przyrządza. Na jutro zaplanowaliśmy pieczone - duszone ziemniaczki;) Ja je przyrządzam co prawda, ale Mąż je piecze:)I są naprawdę pyszne!

    OdpowiedzUsuń
  6. Tak na chwilkę wpadłam, pomiędzy reklamami:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Udanego weekendu! Smacznego:)))

    OdpowiedzUsuń
  8. No i znów narobiłaś mi smaka - pieczone ziemniaczki... :)
    Miłego weekendu :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Mniam:) Dzisiaj robię innym sposobem, bo w środku, wśród ziemniaków będą ukryte 3 udka z kurczaka:). Tak się cieszę, bo lubię ognisko, a pieczone wtedy tak pachną:). Ogólnie u nas zimno się zrobiło, ale póki co nie pada.

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie ma to jak ziemniary z ognicha! I ta spalona skóra... :) a u mnie bardzo ciepły weekend :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie, nie takie, pieczone -duszone w kociołku węgierskim. Takie w kapuście, z kiełbasą, boczkiem, cebulą, marchewką, koperkiem. Ale takie też bym zjadła:) Zimą to nie to samo, ale do kominka często wrzucamy;)
    Miłego dnia:)

    OdpowiedzUsuń
  12. Brzmi bardzo interesująco :)
    Będę musiała wypróbować, buziaki przesyłam Agata

    OdpowiedzUsuń
  13. JaKa - coś słyszałam o tego typu kociołku - to musi być smaczne :)

    Agata - jeśli lubisz łososia to wypróbuj koniecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Kociołek na gulasz także się nadaje. Kupując go wiedzieliśmy, że bardzo się przyda. Bo np zestaw do fondue mniej byłby wykorzystany. A tak, w zimie, o każdej porze roku kociołek wyciągamy:)

    OdpowiedzUsuń
  15. Szczerze mówiąc to też wolałabym taki kociołek niż zestaw do fondue :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Uwielbiam jajka w każdej postaci, a na widok Twoich przysmaków, aż mi ślinka pociekła. Ostatnio bardzo ukochałam sobie jaja na boczku z pomidorami i przyprawami. Jeżeli chodzi o łososia to odkąd pierwszy raz go spróbowałam to stał się jedną z moich ulubionych ryb. Jest przepyszny. Tym samym bardzo zaciekawił mnie ten przepis i chyba pokuszę się o jego wykonanie. Intryguje mnie połączenie łososia z pieprzem.

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  17. Jajka to moja pokarmowa miłość :) z pomidorami na boczku - mniam :)
    Połączenie łososia z pieprzem jest bardzo trafne - zwłaszcza jeśli lubi się ostre smaki. Zachęcam do zrobienia tym bardziej, iż mało z tym roboty :)

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuję za to, że tu jesteś i piszesz :)