W przeddzień kalendarzowej wiosny małe przedwiosenne spostrzeżenie. Nie będzie to żadne novum, gdyż mam na myśli wszędobylski wysiłek fizyczny na przemian z (prawie) wszędobylską dietą. Wszystko zaczęło się od Siwego. Chociaż nie wiem czy od niego skoro on od X czasu męczy szóstkę weidera, od X czasu po weekendowej rozpuście, wieczorami wcina twaróg, a jak waga spadnie o 500 g... Ach cóż to jest za szczęście! :) "Alucha zgadnij ile ważę?:D".
Wszak jeden domownik wczuwający się w te tematy wiosny yyy... pociągu do aktywności fizycznej lub dietowej nie czyni, ale dwóch domowników?? Dwóch na czterech, a w zasadzie na trzech i pół, bo te pół to połowa mnie, więc w zasadzie dwóch na TRZECH domowników zaczęło intensywnie ćwiczyć i intensywnie nie jeść kolacji (to drugie to z różnym skutkiem ;) ). A ja tak z boczku biernie przyglądałam się wyczynom Siwego i Szpakersa i tej połówki, która bez problemu wkłada sobie stopy do buzi... Uff, jakie to szczęście, że tylko ten mały domownik to potrafi! ;)
Wszak jeden domownik wczuwający się w te tematy wiosny yyy... pociągu do aktywności fizycznej lub dietowej nie czyni, ale dwóch domowników?? Dwóch na czterech, a w zasadzie na trzech i pół, bo te pół to połowa mnie, więc w zasadzie dwóch na TRZECH domowników zaczęło intensywnie ćwiczyć i intensywnie nie jeść kolacji (to drugie to z różnym skutkiem ;) ). A ja tak z boczku biernie przyglądałam się wyczynom Siwego i Szpakersa i tej połówki, która bez problemu wkłada sobie stopy do buzi... Uff, jakie to szczęście, że tylko ten mały domownik to potrafi! ;)
Jakby tego wszystkiego było mało to pracowe koleżanki zapisały się na aerobik (5 razy w tygodniu! helooooł!), a inne pracowe koleżanki po atrakcyjnej cenie wykupiły ładnych kilka wejść na jakieś dziwne rolkowe urządzenie, które potrafi zdziałać cuda. Eche, jasssne... :)
I co? Chcąc nie chcąc całe to przedwiosenne zamieszanie dopadło i mnie. Dołączyłam do jednej grupy pracowych koleżanek. Której grupy? Żeby nie szaleć tak na początku to oczywiście do tej drugiej.
Ale żeby nie było, że leniwiec ze mnie, intensywnie ćwiczę na tvn-owskich faktach, kończąc je (te ćwiczenia) oglądając jedynkowe wiadomości. Podobno od przybytku głowa nie boli. Zaczynam w to wątpić..., ale to już inna historia :).
Może w swej domowej wiosennej aktywności przegoniłam już Siwego i Szpakersa? Ich może tak, ale tej małej rozciągniętej połówki domownika nie dogonię :D.
Ale żeby nie było, że leniwiec ze mnie, intensywnie ćwiczę na tvn-owskich faktach, kończąc je (te ćwiczenia) oglądając jedynkowe wiadomości. Podobno od przybytku głowa nie boli. Zaczynam w to wątpić..., ale to już inna historia :).
Może w swej domowej wiosennej aktywności przegoniłam już Siwego i Szpakersa? Ich może tak, ale tej małej rozciągniętej połówki domownika nie dogonię :D.
Jednak zdecydowanie wszystkich ich razem wziętych przegoniłam w uległości do wiosennych, a może póki co przedwiosennych dań :).
- ok. 400 g polędwiczek wieprzowych kroimy w cienki plastry,
- każdy plaster rozpłaszczamy delikatnie pięścią,
- mięso zalewamy 4 łyżkami sosu sojowego i 3 łyżkami oliwy - odstawiamy pod przykryciem na kilka godzin do lodówki,
- po przegryzieniu się polędwiczek smażymy je chwilkę z każdej strony - solimy i pieprzymy,
- 400 g zdrowego razowego makaronu (u mnie rurki) gotujemy al dente,
- 200 g gorgonzoli roztapiamy na dużej patelni - na małym ogniu,
- do roztopionej gorgonzoli wlewamy 200 ml śmietany 12% i wrzucamy 1 rozbełtane żółtko - całość powoli mieszamy,
- do sosu wrzucamy odcedzony makaron - mieszamy,
- makaron z sosem przerzucamy na talerz, układamy plastry polędwiczek,
- całość posypujemy rukolą i startym żółtym serem.
A jak z Waszymi pociągami, uległościami czy też wiosennymi aktywnościami? :)
P.S. Osobom bardzo aktywnym danie powinno się spodobać ze względu na krótki czas wykonania ;).
P.S.2. Źródło :)
Zazdroszczę mobilizacji wiosennej, dla mnie już chyba nie ma ratunku:-(
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło;-))
Anka, jak to mówią - nic na siłę ;). A mobilizacja u mnie tylko dzięki otoczeniu ;)
UsuńPozdrawiam!
U mnie mobilizacja jest jedynie do biegania, niestety aktywnosc zawieszona ostatnio bo pogoda nie wiosenna.
OdpowiedzUsuńPodziwiam tych co na dietach czy tez bez kolacji, jejku jak tak mozna!:) Toz to, tortura!
Powodzenia w Twoich wiosennych zmaganiach:)
Usciski!
Jedynie? Aż do biegania ;). W zupełności się z Tobą zgadzam - bez kolacji? Heloł! ;) Moje wiosenne zmagania są tylko czysto fizyczne, choć kuchenne też, ale nie głowię się nad przygotowaniem dietetycznych posiłków w mikro wersji ;)
UsuńBuziaki :)
Jeśli chodzi o jakiekolwiek diety to takie katowanie nie dla mnie, uwielbiam jeść i nie potrafię sobie tego odmówić:) Poza tym to nie mam silnej woli...:) Ale swoją drogą nie czuję jakiejś wewnętrznej potrzeby zrzucenia kilogramów, dobrze się czuję ze swoją wagą:-D Co do aktywności fizycznej to lubię bardzo, poza tym że każde przedpołudnie spędzam z Chłopcem aktywnie na świeżym powietrzu to od czasu do czasu fitness a od mniej więcej tygodnia powróciłam do nordic walking'u- uwielbiam w przeciwieństwie do biegania:P Całą ciążę tak przzechodziłam - niezmiennie codziennie ok 10km:P A to co prezentujesz na talerzu bardzo mi się podoba i przepis z pewnością wykorzystam! Uściski
OdpowiedzUsuńMimi ja też uwielbiam jeść i nie wyobrażam sobie jedzeniowych ograniczeń lub wyrzeczeń. Najważniejsze, że czujesz się dobrze ze swoją wagą! A wiesz, wczoraj gdzieś przeczytałam, że 90% kobiet (nie pamiętam czy chodziło tylko o Polki) uważa, że jest za gruba! Czy to jest możliwe?
UsuńA aktywność fizyczna jest po prostu zdrowa i często przyjemna :). Ja na przykład nie wyobrażam sobie nie iść pieszo do pracy.
10 km w ciąży z kijkami? Łał! Super :). Kiedyś też z nimi chodziłam - fajna sprawa.
Przepis bardzo polecam :)
Buziaki.
O tak, wiosna wszyscy nagle budza sie z zimowego snu i zauwazaja, ze warto by sie troche poruszac. A ja? Ja pedaluje caly rok i nie musze nic zaczynac ;) Na silownie tez sie zapisalam, ale raczej dla frajdy niz z jakiegokolwiek innego powodu. Ot, lubie sie troche wyzyc i juz.
OdpowiedzUsuńA ten makaron zapowiada sie smakowicie!
I bardzo dobre podejście - cały rok jakieś działanie :).
UsuńPrzyznaję, że jest bardzo smakowity :)
hehe, ponoć ta wiosenna dietowa skłonność, to nasz spadek po historycznych przodkach, którym mniej więcej w okresie przedwiośnia kończyły się zimowe zapasy, i siłą rzeczy przechodzili na dietę:)
OdpowiedzUsuńja się jednak na dietę nie wybieram:) ale niektóre dietetyczne dania wyglądają bardzo atrakcyjnie, jak na przykład, twój makaron!:)
Haha, serio? Czyli wszystko przez naszych przodków? To znaczy, że to nie jest wymysł współczesny ;)
UsuńA makaron chyba aż tak dietetyczny nie jest, ale co nas to? ;) ma być smaczny :)
Ja póki co tajemniczo brzmiące 8abs ćwiczę. Chciałabym bagatella 3 kg komuś oddać w dobre ręce - nie dużo!
OdpowiedzUsuńNo i jakiś czas temu wykupiłyśmy z koleżanka gruppon na zumbę- ale zainteresowanie jest tak duże, że wciąż nie ma wolnych miejsc. I z naszego wymarzonego ćwiczenia 2x w tygodniu zrobiło się raz na 2 tygodnie ;/
Ale za do pracy biorę sobie marchewkę w plasterki do podchrupywania i z każdym dniem czuje się lżej :)
8 abs? Mówisz o brzuchu? Jeśli tak to ja to zmniejszyłam do 6 abs :D nie można się przemęczać przecież :D
UsuńNo właśnie... tak to jest z tymi zakupami na grouponie. Ja właśnie te rolki zanabyłam na sweet dealu i też od razu nie dało się zapisać ;/.
Ściskam :)
A ja się cieszę, bo wyrobiłam sobie nawyk ruszania się i ćwiczenia przez cały rok. Dzięki temu nie panikuję na wiosnę ;) Tylko zmieniam narty na rower, a łyżwy na rolki.
OdpowiedzUsuńJedzonko super, tylko ta rukola mnie nie zachęca za bardzo.
Nawyk bardzo dobry! :)
UsuńRukola jest specyficzna - gorzko-ostra, więc myślę, że albo się ją lubi albo nie ;). A może zamiast niej szczypiorek? ;>
Dodaj przepis do akcji konkursowej http://durszlak.pl/akcje-kulinarne/makarony-swiata. Nie zapomnij o wklejeniu banerka akcji w poście :)
OdpowiedzUsuńDzięuję za info :)
UsuńPozdrawiam ciepło :)
cudne danie :) bardzo w moich smakach
OdpowiedzUsuńDziękuję :)). W moich smakach zdecydowanie też! :)
UsuńUwielbiam takie smaki, a do tego pięknie wygląda :)
OdpowiedzUsuńDziękuję Kermeecie :). Jutro znów będzie u mnie to na obiad - tak posmakowało ;)
Usuńfajnie, że wybrałaś razowy makaron, zdrowy i pyszny!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam cieplutko i zapraszam do siebie,
szana,
www.gastronomygo.blogspot.com
Zdecydowanie wolę razowe makarony. Najlepiej jak są lekko twardawe po ugotowaniu :).
UsuńA do Ciebie często zaglądam ;)
Pozdrawiam
Ten przepis chyba jest idealny dla mnie, bo za wszystkim czego użyłaś przepadam! Nigdy nie jadłam takiej kombinacji. Makarony robię często, więc pewnie szybko ją wypróbuję.
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o diety, ćwiczenia, itd to oczywiście jak co roku imam się z zamiarem wprowadzenia czegoś w życie i mam nadzieję, że w końcu mi się to uda!
Pozdrawiam!
Ja tę potrawę robiłam już kilka razy - to najlepszy dowód na to jak mi smakuje :).
UsuńHaha, najlepsze są takie plany ćwiczeniowe :). Ja w tym roku się przyłożyłam do tego, ale od tygodnia nie mam czasu :/
Pozdrawiam :)