Lubicie pasty kanapkowe? Ja je kocham. Tylko te domowe. Zdarzało mi się kupować, ale ta ilość octu jest naprawdę zniechęcająca...
A dobra pasta może być najlepszym dodatkiem do chleba. Dlatego też, minimum jedna znajduje się na imprezach przeze mnie organizowanych :). Pewnie w jakimś stopniu wynika to też z tego, że uwielbiam te kokilki z niebieskim wykończeniem :).
Zwykle do past staram się zrobić chleb, ale jeśli mam na głowie wiele innych dań jest bagietka. Ze sklepu ;).
Na moją pierwszą oficjalną parapetówę zrobiłam tę z paluszków krabowych. Na jedno z wcześniejszych "spotkań roboczych" zorganizowanych at hoc poczyniłam taką z białej fasoli.
Dziś przepis na tę pierwszą, gdyż cieszyła się dużym wzięciem. Zdecydowanie większym ;)
Skład: opakowanie paluszków krabowych / surimi, średnia cebula, mały pęczek szczypiorku, majonez, sól, pieprz;
- cebulę obieramy i siekamy bardzo drobno; ja poszłam na łatwiznę i wrzuciłam ją do blendera - kilka sekund i pożądany efekt gotowy,
- paluszki blendujemy na wiórki,
- szczypiorek siekamy i łączymy z paluszkami, cebulą i majonezem (ja dałam kilka łyżek, nawet nie tyle, by masa była super zwarta - lubię majonez, ale nie lubię jak góruje nad innymi smakami),
- doprawiamy solą morską i świeżo zmielonym pieprzem;
Pamiętajcie o konkursie śniadaniowym!
Kurcze, na ogół paluszki krabowe to nie mój smak, ale ta pasta wygląda świetnie :)
OdpowiedzUsuńJa lubię paluszki choćby w sałatkach, ale pasta bije je na głowę :)
UsuńJa też jestem miłośniczką wszelkich past kanapkowych. Nie wpadłam na to, aby paluszki krabowe przerobić na pastę. Dziękuję za pomysł.
OdpowiedzUsuńTo jest nas już dwie :)
UsuńSmacznego!
Bardzo fajna, ale dziwię się, że nie dałaś kilku ząbków czosnku!;))
OdpowiedzUsuńKapitalny pomysł z tymi napisami pamiątkowymi!
Hahaha! :P Tym razem przystanęłam na samej cebuli ;)
UsuńA parapet dostałam - prezent bezcenny :D zrobię z niego półkę - z drugiej strony ma piękne drewno :)
Także lubię pasty kanapkowe, nigdy takich nie kupuję, wolę sama przyrządzić. Syn uwielbia jajeczną:))) Krabową - nie wiem czy by zjadł, zapytam:p
OdpowiedzUsuńMiłego piątku i udanego weekendu!
ps Super pomysłowy prezent
Mmm jajeczną też lubię, i to bardzo! Ona też jest taka bezpieczną alternatywą dla innych wymyślnych :)
UsuńJeśli lubi surową cebulę to powinno mu zasmakować :)
Również miłego kochana!
dobrze brzmi, muszę spróbować w domu :)) dzięki!
OdpowiedzUsuńSpróbuj koniecznie! :)
UsuńNawet nie wiesz jak dawno chodziła za mną jakaś pasta kanapkowa!!! I musiałam aż wyczekać do Twojego wpisu, by sobie spełnić to marzenie - to po prostu musiała być ona - dzięki!!! I już nie mogę doczekać się rana, gdy ją spróbuję przy niespiesznym śniadaniu!!! :*
OdpowiedzUsuńAleż proszę bardzo! Cieszę się, że Ci się spodobała :D daj koniecznie znać jak udało się śniadanko ;)
UsuńA jak Ci się podoba mój parapet Parapecie? :*
też lubię wszelkie pasty kanapkowe i też rozczarowują mnie ich wersje sklepowe!:) takiej jak twoja jeszcze nie robiłam, więc sobie zapiszę na lepsze czasy (jak już będę mogła jeść majonez:)
OdpowiedzUsuńA wiesz, myślałam o Tobie wrzucając tego posta :) i o Twojej ostatniej paście. I bardziej pomyślałam, że cebula będzie przeszkodą. Ach, jak się znam ;))
Usuńa ja sie boję owoców morza...ale mój mężuś,,,on moze by zjadł..a parapet...świetny pomysł:)))))))))))))
OdpowiedzUsuńQrko! Ja nie jem owoców morza, nie lubię i mam do nich dystans ;), ale szczerze mówiąc paluszków nigdy nie traktowałam jako owoc morza ;). Czy one chociaż leżały koło kraba? ..... ;) Tak więc śmiało!! To naprawdę delikatny smak :)
UsuńPaluszki krabowe, jak sama nazwa wskazuje, robione są w 100% z ryb, więc nie ma strachu :) Jak alucha serwuje to trzeba jeść!
UsuńDobrze prawisz! :))
UsuńDotrwanie do parapetówy samo w sobie jest wyczynem! A jeszcze z poczęstunkiem to już mistrzostwo świata :)
OdpowiedzUsuńNie pomyślałam o tym w ten sposób... masz rację! :))
UsuńPasty tak, raby nie. Dziękuję za odwiedziny u mnie:)
OdpowiedzUsuńKraby nie są takie złe :)
Usuńoooo! Robiłam taka na warsztatach kulinarnych i była pyyyyycha! :)
OdpowiedzUsuńBardzo pycha! :))
Usuńskoro delikatny...to tak:)) moge spróbowac..dziś zrobiłam na kolacje "tatar" złososia...w zyciu bym nie pomyślała,że surowa ryba moze być tak cudna:)))
OdpowiedzUsuńMam słabość do past kanapkowych..i takich na śniadanie i wersji "finger food", czyli mini kanapeczek na imprezę.
OdpowiedzUsuńZazwyczaj robię sałatkę krabową z ananasem i selerem naciowym. Następnym razem jak mnie najdzie ochota na ten smaczek to zrobię sobie taką pastę :)
też mam taką słabość :)
Usuńtakiej sałatki nie jadłam - jakoś nie lubię dodatku ananasa.
Bardzo ty u Ciebie miło, pozwolisz, że zostanę na dłużej?
OdpowiedzUsuńCieszę się bardzo :)
UsuńCzuj się jak u siebie :))
Ja robię trochę bardziej na ostro: rozduszam paluszki widelcem, dodaję majonez pegaza (dość wyrazisty smak) oraz pastę wasabi , wszystko razem mieszam i gotowe. Polecam spróbować następnym razem :)
OdpowiedzUsuńTrafiłam na przepis z linka Konwalii w kuchni, pasta rewelacyjna, ale ja chyba pokroję paluszki w drobniutki makaron i będzie to bardziej sałatka niż pasta, (Małż(On) musi widzieć co je, tak już ma.
OdpowiedzUsuńOj tam, zrób pastę. W razie czego, powiedz, że to rzodkiewka. :D
UsuńDaj znać jak smakowała.
To jedna z moich ulubionych past. :)
Ja dziś pierwszy raz zrobiłam pastę krabową. Dałam pora zamiast cebuli (ładnie wygląda) i jeszcze czerwoną papryczkę ostrą, którą wcześniej poddusiłam na patelni z czosnkiem. Na koniec zdecydowałam się jeszcze na jajko na twardo. Wyszło naprawdę super:) Smakuje nawet mężowi, który paluszków krabowych nie jada.
OdpowiedzUsuń