W ostatnią niedzielę (23.11) poszłyśmy z Ajwonką na spacer.
Zahaczyłyśmy też o las.
A tam...
ile widzicie tu grzybków? :)
było tyle :)
uroczy grubasek :D
Jako, że nie planowałyśmy zwiedzania lasu to nie wzięłyśmy ani maleńkiej siateczki, ani nożyka.
Nawet gdyby to był cel naszego spaceru to nie wiem czy te akcesoria byłyby w naszych kieszeniach. :)
Widząc ten podgrzybkowy wysyp (trafiła się też zielonka i kurka!) musiałyśmy wykombinować jakieś schowadełko. :D
:))))
Miłego! :)
ulala, czyli, że jeszcze je przymrozek nie poczęstował ;)
OdpowiedzUsuńNiestety trochę było robaczywych, ale ile radości z ich odnalezienia! :D
UsuńA na Podlasiu śnieg od tygodnia :( Dobrze Wam...
OdpowiedzUsuńAneta
U mnie od kilku dni lekki mróz, ale śniegu nie widać...
UsuńPozdrawiam:)
Bo to są grzybki dla specjalnych gości w lesie. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńO to to, Halszko :)) bardzo mi sie podoba takie uzasadnienie :)))
UsuńPozdrawiam ciepło :)
ja chcę do lasuuuuuuuuuuuuuuuuu...tak mi nim zapachniało....
OdpowiedzUsuńI co? Poszłaś do lasu? ;)
Usuńbyłam w małej imitacji lasku ...
UsuńSzkoda byłoby zostawić takie cuda :)
OdpowiedzUsuńCo dobrego z nich powstało?
Oj tak, wielka szkoda!
UsuńZostały Za Rzeką. Myślę, że powstał ostatni w sezonie sos grzybowy :)
kocham grzyby:))
OdpowiedzUsuńja też :) do niedawana tylko kochałam je jeść, ale powoli zaczynam lubić je zbierać :)
UsuńAleż mi zapachniało lasem i grzybami! :))
OdpowiedzUsuńByła zupa czy sos?
:))))
UsuńChyba sos - grzybki zostały w rękach Ajwonki :)
Ale slodkie grzybki;)
OdpowiedzUsuńTakie małe grzybki, a tyle radości :))
UsuńCos podobnego! Jeszcze sa grzyby i to takie sliczne! :)
OdpowiedzUsuńAniu, też byłyśmy w szoku! Zielonki, ok, one lubią zimno, ale podgrzybki? ;)
Usuńprawdziwe cuda przyrody :) :****
OdpowiedzUsuńIdealnie do ujęłaś, Emuś :) :*
UsuńWow! Co za okazy!
OdpowiedzUsuńTakie tylko Za Rzeką ;))
Usuń:) Kocham las
OdpowiedzUsuńZapach, kolory, cisza... :)
UsuńUwielbiam grzybobranie! Choć w listopadzie z koszyczkiem w las się nigdy nie wybrałam ;) Ale wszystko przede mną ;) Grzybki piękne. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńMy czasem chodzimy nawet w grudniu, bo szukamy zielonek - idealne na zimową zupę. Nie wiem czy znasz te grzybki. To takie żółto-zielone, blaszkowate.
UsuńPozdrawiam ciepło :))
taki kapturek to prawdziwy skarb:))))))))))
OdpowiedzUsuńNo nareszcie ktoś skomentował nasze schowadełko! Dziękuję Qrko kochana :))) :*
UsuńUrocza i bardzo smakowita wycieczka :)
OdpowiedzUsuńMoże uda się wspólna makowa? :)
UsuńMoi rodzice w sobotę również przytargali cały koszyk grzybów:-) I ludzi nie było wcale;-)
OdpowiedzUsuńCzyli nasze lubuskie rejony bogate w grzyby jeszcze były ostatniego weekendu :)
UsuńDziś już chyba ich nie ma...
No tak u Ciebie najcieplej jeszcze Alutko :)),więc nie ma się co dziwić,że takie skarby leśne znalazłyście z Ajwonką!
OdpowiedzUsuńNie ma to jak kobieca głowa,zawsze coś wymyśli,wykombinuje i jest super:)))
:**
To prawda :) lubię zimę i mróz, ale chyba nie chciałabym mieszkać w Suwałkach ;)
UsuńHaha, co dwie mądre kobiece głowy... ;))) (siebie trzeba chwalić) ;)
:***
Alu, jutro lecę na targ :)
OdpowiedzUsuńno i ten zakwas chodzi mi po głowie :)
chyba się uśmiechnę
zresztą zadzwonię :***
Viki,nie Ci nie chodzi,tylko przyjmij i piecz chleby!:))
UsuńTeż mam od Alutki,wypas:))
Viki, widziałaś co Margo napisała? Nic dodać, nic ująć :)
UsuńMoże jeszcze przed świętami ten zakwas? Będzie pachniało w święta chlebem u Ciebie... :***
No i to jest właśnie plus mieszkania blisko lasu!
OdpowiedzUsuńCzłowiek tylko na spacer, a z takimi skarbami do domu wraca.:)
Moja koleżanka też ostatnio poszła na spacer z psem,
a wróciła z kapturem pełnym grzybów.;)
To prawda! Choć moja codzienność w centrum miasta też mi odpowiada. To często takie wygodne... ale minusy swoje ma/
UsuńTeż z kapturem? Bardzo mądra i pomysłowa koleżanka ;)))
Ja nie lubię grzybów - ani zbierać ani jeść :D Ale za to widok z okna mam na las i to jest wspaniałe :)
OdpowiedzUsuń