Strony

środa, 27 kwietnia 2011

wielkanoc

Czyżby tego roku Wielkanoc została zdominowana przez pogodę?



Nie?


A może jednak nie do końca?


sobota, 23 kwietnia 2011

jaja faszerowane

Są święta wielkanocne, są i jaja. Jaja w postaci dowolnej. Byle dobre. A, że jaja są PRZEdobre, to naprawdę ciężko zepsuć coś z nimi związanego. A do wyśmienitych potraw z jajem zdecydowanie należy poniższy przepis. Mama Informatyka je robi, a ja w tym roku postanowiłam ów przysmak odkapić :) a oto instrukcja:


  • 3 małe cebule kroimy drobniutko i podsmażamy, aż będą szkliste,
  • 0,5 kg pieczarek trzemy na tarce na grubych oczkach i wrzucamy do szklistej już cebuli; dusimy, aż wyparuje woda; przyprawiamy odrobiną soli i pieprzu pod koniec duszenia;
  • gotujemy na twardo 10 jaj; przekrawamy na pół i delikatnie wyjmujemy żółtko;
  • rozdrobnione w palacach żółtka wsypujemy do pieczarek;
  • średni pęczek natki pietruszki siekamy drobno i wrzucamy do naszego farszu;
  • wszystkie składniki mieszamy z 3 łyżkami majonezu; doprawiamy do smaku solą i pieprzem;
  • farsz już jest gotowy - napełniamy nim "puste" białka :)

poniedziałek, 18 kwietnia 2011

wołowinka again

Pierwszy kwietniowy weekend i od razu piękny wiosenny i to Za Rzeką :) całe szczęście, że wzięłam aparat, bo pierwsze co ujrzałam to bociany :) to już naprawdę wiosna! Ale jak się później okazało, aparat przydał się jeszcze w innym celu. 
Ajwonka robiła rolady wołowe - mniammmmmm :) Moja czytelniczko Dagmaro, skup się tylko na informacjach o bocianach ;)
Przepisów na rolady jest całe mnóstwo - co dom to inne wykonanie. U nas robi się to tak:


rozbite w plastry mięso solimy, pieprzymy i smarujemy musztardą (w niektórych sklepach można już kupić gotowe rozbite płaty, więc omija nas tłuczenie i hałasowanie), układamy ćwiartkę jajka, pasek ogórka kiszonego, kawałek kiełbaski surowej i kawałek surowej cebuli - wszystko zawijamy, by rolada powstała. Te gotowe plastry wołowiny często są spore, więc wystarczy samo zawinięcie, lecz jeśli mamy mniejsze i niekształtne mięcha, musimy na koniec zawijania wspomóc się nitką, czyli cały nasz twór owijamy.
Następnie, roladki obtaczamy w mące i wrzucamy na rozgrzaną na patelni oliwę. Przypiekamy z obydwu stron - po kilka minut z każdej. Wrzucamy do brytfanki, podlewamy wodą. Dusimy minimum godzinę.
Oczywiście najsmaczniejsze podanie to z kaszą gryczaną i czerwoną kapustą na ciepło.

P.S. A bocianów coraz więcej...

czwartek, 14 kwietnia 2011

leniwe ruskie

Czy znacie kogoś kto nie lubi pierogów ruskich? Bo ja nie :) Przedkładam je ponad wszelkie inne. No może te wigilijne z kapustą i prawdziwkami im dorównują :)
W jednym z ostatnich numerów Palce lizać pojawiły się przepisy całkowicie bezmięsne. 
A wśród nich bardzo proste placki. Składniki takie jak na farsz ruskich, tj. ugotowane ziemniaki, twaróg, podsmażona cebulka (proporcje 2:1 - 0,5 kg ziemniaków, 0,25 kg twarogu; a cebule dwie średnie lub duże). Polecam Wam twaróg sklepowy półtłusty. Ja użyłam tego całkiem wiejskiego i miałam mały problem z przewracaniem placków na patelni - troszkę się nie trzymały kupy :)



Ugotowane ziemniaki mielimy przez maszynkę wraz z twarogiem. Do tej masy wrzucamy usmażoną cebulę oraz 1 surowe jajo (jedno jajo na powyższe proporcje). Sól, pieprz. Mieszamy dokładnie. Formujemy placki, obtaczamy w bułce tartej i wrzucamy na rozgrzaną oliwę.
Autor przepisu podał placuszki z sosem pomidorowym. Ja jednak wolę je same bądź z odrobiną śmietany. Sos pomidorowy raczej "zabiłby" ten wspaniały smak ruskich :)



Tak więc moi drodzy - macie lenia do lepienia, róbcie placki :)

poniedziałek, 11 kwietnia 2011

smycz

Weekend jakich niewiele. Wcale nieprzypadkowe miasto. Przypadkowy teatr? Zdecydowanie przypadkowa sztuka.
Siedzi sobie jeden jedyny facecik na scenie i próbuje zaciekawić widzów. A ja czekam na resztę aktorów. Nie doczekałam się. Uraczono nas monologiem. A raczej monodramem.
Tylko ta tematyka jakaś taka jakby znajoma - prrrromocja, praca, prrrromocja, praca, praca, praca... I znów na scenie obejrzałam opowiastkę o nałogach, zniewoleniu, zależności, słabości. Heloooł! Dopiero co był o tym Spot! I teraz znów, tyle że pod innym tytułem? Ok, w innej formie. Ale jaka to forma! Po kwadransie Smycz przekonała mnie do siebie. Bartosz Porczyk wciela się w  coraz to nową postać - pracoholik, włamywacz, prostytutka, ksiądz... Wciela się całym sobą.  Chwilami odnosi się wrażenie, że na scenie pojawiają się kolejni, różni aktorzy. Bo nie dość, że gra jest zupełnie inna to i głos i wygląd. Należy zaznaczyć, iż Porczyk przeobraża się na naszych oczach - robiąc to płynnie i zwinnie. Nie ma mowy tu o jakiś wizażystkach. A my tylko widzimy jak każda następna osoba jest czymś ograniczona,  do czegoś przywiązana... 
"A mówią, że rodzimy się wolni". Czy rzeczywiście?

Smycz - odpowiedź jest prosta
Smycz - pułapka radosna
Smycz - raz lepiej raz gorzej
Smycz - do nogi przy nodze

wtorek, 5 kwietnia 2011

zielenina i twaróg

Zanabyłam wielką ilość rukoli. Trzeba było ją jakoś fajnie spożytkować. Miała być sałatka z twarogiem i pomidorkami, ale nie tym razem ;)
Z racji tego, iż mam stałe źródło świeżego, wiejskiego sera prosto od krowy - mogę cudować :) 
0,5 kg twarogu zalewamy olejem lnianym (ok. 2-3 łyżki) i blendujemy na gładką masę. Aby ser nie był aż tak gęsty, dorzuciłam dwie łyżeczki jogurtu. Posiekaną natkę pietruszki (ja dałam pół dużego pęczka) i rzeczoną rukolę (3 duuuże garście) wrzucamy do sera. Sól, świeżo zmielony pieprz i znów blender.


Teraz tylko do pojemnika i na następny dzień do pracy jak znalazł.

P.S. Ciekawe czy moi wegetariańscy czytelnicy będą zadowoleni :)

sobota, 2 kwietnia 2011

przystojny brunet

Sobotni poranek, sobotnie śniadanie, sobotni poranny rytuał - "Wysokie obcasy". Czytam, przeglądam i patrzę, a oto recenzja najnowszego Allena. I tak patrzę, patrzę, a w jakiej kategorii film został umieszczony? KIT!! Allen i kit? Niemożliwe... Czyżby?

Udałam się przed wielki ekran i niestety. Allen nie zawsze jest hitem. Jak to? Ano tak to:
  • fabuła - 80% kit,
  • dialogi - 70% kit,
  • zakończenie aż tak przewidywalne, że... 90% kit (przez szacunek i słabość nie jest to 100%),
  • ilość zerknięć na zegarek - zdecydowanie wyższa niż liczba pojawiającego się uśmiechu na twarzy,
Średnia jest prosta - 80% kitu. I niestety nie mogę powiedzieć, że te brakujące 20% to hit. Nawet Hopkins w jednej z głównych ról, przyjemna muzyka i fajne wnętrza (i zewnętrza) nie ratują sytuacji. Szkoda. Żal.