Po pierwsze, znów wracam do tematu zapiekanek - ślinka leci na samą myśl :) a po drugie, znów wracam do cukinii - o moim dystansie do niej już wiecie, ale dystans ów trochę skracam. Uduszona w piekarniku z pikantnym mięskiem jest naprawdę dobra! Eureka ;) Ale czy to zasługa jej samej czy może jednak wszystkich dodatków z charakterkiem? A wszystko co z charakterkiem lubimy, oj lubimy... :)
Przepis na to danie wyczaiłam u Owiecy i zrobiłam już dwukrotnie. Zaznaczam, że smakowała ona Poznaniakom, a jeszcze bardziej Scyzorykom :)
Aha, jedna bardzo ważna rzecz, która wzbudzą mą sympatię do cukinii. To jej wygląd - jest wręcz rozbrajający ;) i dobra z niej modelka.
- pierś z kurczaka kroimy w kawałki - nie za grube i nie za duże,
- doprawiamy solą, papryką słodką, solą czosnkową, pieprzem i papryką chilli (lub płatkami papryki chilli),
- odstawiamy do przegryzienia na noc,
- następnego dnia smażymy,
- przekładamy do naczynia żaroodpornego,
- zalewamy małą 30% śmietaną,
- posypujemy startym żółtym serem (rodzaj taki jak lubicie),
- wstawiamy do piekarnika na min. 15 minut (piekarnik na 180 stopni),
- w tzw. między czasie, kroimy cukinię - w cienkie plasterki lub w paski lub w kostkę...
- w tzw. między czasie, kroimy w plastry mozzarellę,
- wyciągamy naczynie z piekarnika i układamy cukinię, a na niej mozzarellę,
- wstawiamy do piekarnika na min. 30 minut - wyłączamy jak mozzarella się upiecze, a śmietana trochę wyparuje;
Aha, raz zrobiłam odwrotnie - najpierw mozzarella, potem cukinia :)
A na koniec pokażę Wam zdjęcia z dziś i od razu się przyznaję, że to nie moje zbiory, bo ja jestem leń śmierdzący i grzybów mi się szukać nie chce! A poza tym ja ich nigdy nie widzę, więc co mam tracić cierpliwość mą wątłą jeszcze w lesie ;)
To co na zdjęciach to nie jest wszystko co dziś do domu Za Rzeką zostało zniesione....
No pięknie Ci wyszło! :))
OdpowiedzUsuńDzięki! Skoro sama autorka to mówi... :D
OdpowiedzUsuńoj tam oj tam :)) Ty tu jesteś autorką moja droga :)
OdpowiedzUsuńNo dobra dobra, niech tak będzie ;))
OdpowiedzUsuńSame pyszności Alutko, ja lubię zbierać grzyby, tylko się na nich nie znam, ale mam ludzi od tego;). Rodzice, mąż doskonale się znają. Co ciekawsze, ostatnio Tata jedzie na ryby, a przywozi ... grzyby;). Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńJa lubię zbierać jak jest ich dużo i wiem, że je wypatrzę ;) ale bardzo lubię je jeść :)
OdpowiedzUsuńRyby, grzyby... Brzmi prawie tak samo ;)
Pozdrawiam ;)
Zapraszam do zabawy; One Lovely Blog Award. Szczegóły na moim blogu. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńChciałam przekazać nominację do Make Up Blogger Award. Szczegóły na moim blogu, serdecznie pozdrawiam, życzę miłego popołudnia;)
OdpowiedzUsuńDzięki JaKa - x2 dzięki ;)
OdpowiedzUsuńU mnie ostatni weekend tez pod znakiem grzybobrania :) Uwielbiam chodzić, szukać zbierać, tylko jeść nie bardzo :)
OdpowiedzUsuńKurczaczek wspaniały, ale nie jestem obiektywna bo ja kurczaka to zawsze i w kazdej postaci :)
Pozdrawiam goraco Agata
A widzisz, to ja wręcz przeciwnie :) ale jeszcze kilka lat temu też nie jadłam wcale! :)
OdpowiedzUsuńA ten kurczaczek jest naprawdę wspaniały ;)
Zaraz Cię odwiedzę, bo biżuteria z filcu brzmi baaaaardzo zachęcająco :) od dawna mi się takowa podobuje ;)
Dobiłam Cię tą nominacją;) Razem się możemy pośmiać:)
OdpowiedzUsuń