Strony

środa, 9 stycznia 2013

Domowe makaronowe czary

Małą dziewczynką będąc lubiłam przez maszynkę przepuszczać jeden pasek, by wylazło pasków wiele.
Na okrągłym kuchennym stole (wygrzebanym przez Ajwonkę i Gie na strychu jednej z sąsiadek i kupionym za grosze), leżały ściereczki w kratkę.
Na ściereczkach wielkie (tak je dobierałam) okrągławe płaty ciasta.
Z płatów powstawały pasy, które z Siwym wkładaliśmy do owej maszynki.
Piękne wąskie paseczki wyłaziły.
Takie oto czary.



Jak Ajwonka rzekła miesiąc temu - makaron sklepowy wówczas były ohydny.
Jeśli w ogóle był.
W grudniu (13 grudnia chciałoby się rzec) zrobiłyśmy znów swój makaron - na święta.
Paski do makiełek i rosołu.
Łazanki do wigilijnej grzybowej.


W zasadzie skłamałam.
To Ajwonka robiła ten makaron.
Ja znów tylko tworzyłam paski. Nożem.
Czarująca maszynka - jak się dowiedziałam! - zepsuła się.
Szkoda. Ładna była. Niebieskawa.
Za to stół okrągły jak stał na środku kuchni, tak stoi nadal.

Skład: 4 jaja, +/- 700 g mąki;
  • składniki zagniatamy tak długo aż ciasto zrobi się twardawe,
  • gotowe ciasto dzielimy na 3 - 4 części,
  • każdą część rozwałkowujemy dopóki placek nie będzie cienki,
  • placki zostawiamy do wyschnięcia - na około 30 - 60 minut,
  • z wysuszonych placków wykrawamy pożądane kształty makaronu :),
  • gotowy makaron odkładamy na obsypaną mąką ściereczkę,
  • odstawiamy do całkowitego wyschnięcia (może to trwać dzień, dwa),
  • makaron przekładamy do papierowych torebek;
 
 
Dziwię się sama, że nie ma tu jeszcze przepisu na naszą domową grzybową. Będzie. Być musi!

68 komentarzy:

  1. Ojej, przypomniałaś mi makaron jaki robiła moja babcia:) My maszynki nie mieliśmy, ale mama tak kroiła ciasto, że wychodził jej najpyszniejszy makaron.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to tak jak u mnie w domu:) robiła babcia i mama, potem nadwyżkę suszyły i trzymały w szarych papierowych torebkach
      przy dzisiejszej ofercie nie chce mi się robić:(

      pozdrówka:)

      Usuń
    2. Kasiu :))
      Coś czuję, że większość z nas ma takie wspomnienia :)

      Viki, ja sama nie zrobiłabym, bo póki co nie lubię zagniatać ciasta, nie mam cierpliwości do tego, ale z drugiej strony jakbyś zrobiła ze swoimi dzieciami ;) to też miałyby takie wspomnienia ;)

      Pozdrawiam ciepło!

      Usuń
    3. alucha, mocny argument:)
      ale ja i tak mam wątpliwości, czy im się będzie chciało kiedyś takie wieczerze wigilijne robić taki jak ja i padać na pysk:)
      :^

      Usuń
    4. Ha! Wytoczyłam ciężkie działo ;)
      Wiesz, teraz w pewnym sensie modne jest wracanie do korzeni, modne jest wszystko to co bliskie naturze, więc może nie będzie tak źle z tą wigilią? ;)

      Usuń
  2. Nie ma to jak domowy makaron ;) A przepis na grzybową poproszę, moja ulubiona zupa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I jaka minimalna ilość składników :)
      Już sobie obiecałam, że kolejna grzybowa = zdjęcia :) teraz i Tobie obiecuję :))

      Usuń
  3. Uwielbiam makaron domowej roboty! Teraz to już rzadko go robię, a szkoda. Pamiętam czasy maminej domowej produkcji, i backi z ciasta makaronowego pieczone na angielce :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki (!) czasom PRL-u mamy naprawdę fajne wspomnienia!

      Usuń
  4. Wygląda przesmacznie, ale chyba nie miałabym cierpliwości... A wspomnienia mam podobne, dotyczą jednak tylko babci, bo mama już nie robiła swojego makaronu:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też nie mam cierpliwości, ale jakbyś znalazła jakiegoś pomagiera do ugniatania to cała reszta to tylko przyjemność :)

      Usuń
  5. Miłe wspomnienia-uwielbiam taki makaron.Kiedyś robiłam a teraz wciąż brak czasu.
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Halszko wnuki zaciągnij do współpracy - spodoba im się! :))

      Usuń
  6. Jeszcze nigdy nie robiłam swojego makaronu, chyba powinnam ...:)

    OdpowiedzUsuń
  7. domowy makaron jest najlepszy! a taki czterojajeczny to już po prostu wypas!:P muszę nabyć drogą kupna maszynkę do makaronu, to myślę, zmobilizowałoby mnie do częstszego przygotowywania takich makaronów:) no i czekamy na grzybową!:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znasz się Goh. na rzeczy, oj znasz :D
      Zanabądź maszynkę koniecznie - najlepiej to wytargać taką starą ;))
      Grzybowa będzie jak znów zrobi ją Ajwonka albo ja, bo NIGDY jej nie uwieczniłam na zdj.!

      Usuń
    2. ale ja nie mam skąd jej wytargać! u nas w domu nigdy nie robiło się makaronu... z takich zdobycznych gadżetów to mam taki stary młynek do kawy i formę do babki gotowanej:)

      Usuń
    3. Stara to po prostu klimatowa ;), a nowa pewnie bardziej się nada :)
      Stary młynek też mam, yyy... tzn. zdobyłam go na meblowych lumpach, ale został Za Rzeką - Ajwonka przechwyciła! A piękny jest, taki jasno żółty w kwiatki... Muszę go tu pokazać kiedyś. I na lumpy meblowe się wybrać w końcu! :)

      Usuń
  8. Moja mama swojego czasu robiła makaron domowy, pamiętam te wielkie płachty ciasta, a potem suszące się makaronowe paseczki. Wtedy wydawało mi się, że szkoda jej pracy i taki kupny jest smaczniejszy. Teraz wiem, że się myliłam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli nie tylko mnie utkwiły w pamięci wielkie płachty :)
      Myślę, że w momencie gdy w sklepach pojawiły się przeróżne produkty, wszyscy tak myśleli - szkoda czasu na SWOJE. A teraz się do tego wraca :)
      Z Ajwonką stwierdziłyśmy, że WTEDY to dopiero królował modny teraz home made! :D

      Usuń
  9. U mnie maszynka do makaronu sluzy glownie do robienia faworkow
    Chyba zrobie na weekend:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jaką Ty masz maszynkę? Chyba, że takie makaronowe faworki robisz :P
      A co zrobisz? Faworki czy makaron :)
      Wiesz, faworki to kolejne moje dziecięce wspomnienie - to przekładanie przez dziury :D

      Usuń
    2. Faworki
      Maszyna do makaronu
      a w faworkach chodzi o to, zeby byly cieniutkie, a tam mozna na 7 cieniutko wywalkowac!!

      Usuń
    3. Aaaaa to Ty o innej mówisz, o takim maglu ;))
      Ja o takiej maleńkiej, w którą się wkłada płaski już pas ciasta i maszynka tnie go na makaronowe paseczki :D
      To się dogadały :P

      Usuń
    4. uuuu
      to takiej nie poznalam jeszcze!
      ale plaski musi byc i cienki juz?

      Usuń
    5. A widzisz ;)
      No musi być właśnie taki, więc się trochę czasu wałkuje i wałkuje...
      coś w tym stylu http://sprzedajemy.pl/maszynka-do-makaronu-tytoniu,1031591?source=right

      Usuń
    6. to moze spraw se takom co ja mam, to ona za ciebie wyplaszczy co czeba

      Usuń
    7. Dzizas... Nowa torebka :P
      Narpiew to ja bym musiała takie coś co mi zagniecie sobie sprawić. Nie lubim, nie umim i cierpliwości mi brak :)

      Usuń
    8. a ja fawory mogie gniesc
      a potem jesc
      choc w tym roku problem mam, bo nie jem cukru
      ale moze stewia popudrujem

      Usuń
    9. Czemu cukru nie jesz? Stewii nie używałam, ale słyszałam same dobre rzeczy o niej :)

      Usuń
    10. bom rakowa
      stewia slodka a bez cukru
      to nowosc, dopiero od roku dopuszczona w EU
      ale bezy z niej nie zrobisz ( tu znak rwania wlosow z glowy )

      Usuń
    11. rybeńko ja coś czujem, że ani się obejrzysz, a będziesz tworzyć pikne bezy z cukrem :P

      Usuń
    12. oj tam oj tam, zaraz tworzyc!
      JESC, JESC JESC
      Z BITOM SMIETANOM I TRUSKAWKAMI!!!!!
      Mam plan zjedzenia we urodziny me :))

      A innych slodyczy mi nie brak, o dziwo, wrecz przeciwnie,

      Usuń
    13. hłe hłe, no tak, sorry :P robotę Ci wciskam w łapy. Kiedy te urodziny?
      Ja tam ze słodyczy najbardziej lubię kiełbasę :P

      Usuń
    14. teraz i ja juz tak mam, kielbase, golonke a najchetniej szpinak :P
      we w marcu

      Usuń
  10. Też dzieckiem będąc miałam dokładnie niebieską maszynkę do makaronu. Czasem mama pozwalała się nią pobawić, a ja przepuszczałam papier i miałam papierowy makaron dla lalek :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ty to doskonale wiesz o czym mówię :)) Jakoś mnie to nie dziwi ;)
      A ja nie wpadłam na to, by papier... Ech, biedne moje lalki ;)

      Usuń
  11. Och, Alu, moja Bab też zagniatała ciasto i produkowała makaron, bo dziadek inaczej nie tknąłby najpyszniejszego nawet rosołu. A porywczy był, więc Bab nie ryzykowała. A kto tam wtedy słyszał o jakichś feministkach, a tym bardziej - kto je znał! Makaron był pyszny. Bab nie miała maszynki, te paski nakładała na siebie w stosik i naparzała nożem ciach ciach, że aż nie do wiary, że maszynka mogłaby prędzej lub równiej. :) A ścinki zlepione i rozpłaszczone Bab dawała mnie i bratu, a my podpiekaliśmy je na gorących i wcale nie sterylnie czystych fajerkach. Pyszota! Jeśli chodzi o moją współpracę ze stolnicą i wałkiem, to poprzestaję właściwie na pierogach, ale już tyle razy myślałam o tym, żeby taki makaron spreparować, że może mnie ostatecznie zachęciłaś... Igor uwielbia, kiedy się grzebię w mące, bo też wtedy dostaje ścinki, zlepia je, wałkuje i wycina swoje płaskie figurki, np. w okolicy świąt - szopki z Jezuskiem w kołysce albo inne choinki, bałwanki, paczuszki z kokardką. Poza świętami - kotki, koniki, mamę na koniku... ;) Nie pieczemy ich na fajerkach z ich braku, ale gotujemy razem z pierogami i pożeramy. :) Zdarza się, że pożre je któryś kot-złodziejaszek, jeśli się nam zdarzy zagapić. ;)

    Pozdrawiam Cię, Alutko. :)

    J.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Joluuu :))
      Jak ja lubię takie opowieści! Proszę o jeszcze i jeszcze :D
      I coś Wam był od tej nie sterylnej czystości? Na pewno nie! Tylko fajnie było :)

      Zrób z Igorem makaron - przecież spokojnie może sobie różne kształty wycinać - będziecie mieć jedyny w swoim rodzaju makaron KOTKI na przykład :D. W sklepie nie ma takiego ;)
      Ciekawe czy, któryś Wasz kot by zjadł taki kształt :P

      Przesyłam uściski! :)

      Usuń
    2. Założę się, że każdy cholernik zjadłby bez zastanowienia, nie ma dla nich żadnej świętości. Któregoś roku nawet urodzinowy tort Igora nie był. :] Co ja się musiałam nagimnastykować, żeby ubytek ukryć przed gośćmi, zamaskować bitą śmietaną i jeszcze utrzymać to w tajemnicy przed nimi, zwłaszcza że moją akcję maskującą widział Igor, a wylewny jest bardzo. Wtedy jednak wyperswadowałam mu, że w tym wypadku lepiej będzie, kiedy się powściągnie. Sprawił się na medal, ani pisnął. :)

      A od nieczystych fajerek oczywiście nic nam nie było. :)

      Usuń
    3. Rozbawiłaś mnie ogromnie z tym tortem :D
      I żadnych świętości - czyli swego ciastowego pobratymca by zjadły! No ładnie ;)
      Brawo dla Igora! :)

      Usuń
  12. Takie proste to! może kiedyś odważę się spróbować :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Piękny widok!
    Uwielbiam domowy makaron i całą pracę przy nim.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Amber dziękuję :) widok też bardzo mi się widzi! Oj bardzo :)

      Usuń
  14. Jak się cieszę, że w kwestii domowego makarony są osoby, które wyznają podobną filozofię. Właśnie przed chwilą zamieściłam przepis na ravioli, a potem trafiłam do Ciebie :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Lubię zagniatać, wałkować i kształty różne robić,
    ale jeść domowy makaron lubię najbardziej:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja wałkować mogę, kształty jeszcze bardziej mogę, a jeść - wiadomo :D

      Usuń
  16. Przyznaje, ze jeszcze nigdy nie robilam makaronu ...mniam :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, chyba mało kto robi :) a warto - polecam ;)

      Usuń
  17. Takie własne makarony jeszcze ze wspomnieniami w tle musiały smakwać o niebo lepiej! Świetnie Ci wyszło to zdjęcie w papierowych torebkach. Swoją drogą sądząc po ilości to nieźle żeście się napracowały. No ale w dobrym towarzystwie czas szybko leci :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Krysiu, nawet nie wiesz jak mi miło czytać taki komentarz :) a jeszcze zdjęcie Ci się spodobało... :))
      Powiem szczerze, że bardziej pracochłonne dania wolę robić z kimś - czas leci przyjemniej i zdecydowanie milej się działa :)

      Usuń
  18. Często robię makaron,ot tak zwyczajnie i bez maszynki, bo ma w sobie wspomnienia, niesamowity smak, a tego nie kupimy w żadnym sklepie. Piękne zdjęcia i refleksyjnie ciekawy wpis. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację. Mimo, że makaronów na sklepowych półkach w brud - i to tych dobrych - to jednak rzeczywiście nie mają tego czegoś :)
      Dziękuję za miłe słowa :)
      Pozdrawiam ciepło.

      Usuń
  19. Alucha ale wywołałaś wspomnienia:) Ja sama przyznaję nie robię...chyba nie mam cierpliwości:) Ale moja mama jak jesteśmy w PL zawsze, z myślą o Chłopcu:) Buziaki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę, że tylu osobom przywołałam wspomnienia :))
      Mimi, ja też nie robię. Jeszcze :)
      A mama Twoja wiec co dla wnusia dobre :D
      Buziaki!

      Usuń
  20. jak ja widzę na blogach, co ludzie wyprawiaja w kuchni, to popadam w kompleksy :)
    nie dość, że tu apetycznie, to jeszcze ładnie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ty się lepiej wczytaj, że ja sama nie robiłam tego makaronu ;))
      Dziękuję :*

      Usuń
  21. Taki domowy makaron kojarzy mi się z Babcią, która do pewnego momentu zawsze robiła domowy makaron. Teraz podobnie jako i ja ułatwia sobie życie i gotuje kupny makaron, ale ten domowy był o niebo albo nawet i dwa nieba lepszy :-D Podziwiam za ten domowy makaron, bo mnie by nawet do głowy nie przyszło :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Joanno, i u Ciebie obudziłam wspomnienia :)
      A jak tylko będziesz miała więcej czasu to poczyń makaron - sama widzisz jak niewiele składników trzeba i jakie to może być przyjemne! Zwłaszcza jak nie robi się tego samemu :)

      Usuń
  22. Moja babcia robiła a ja jeszcze nigdy, może czas spróbować...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Roma, jeśli nie straszne Ci zagniatanie to zrobienie makaronu będzie dla Ciebie przyjemnością :)

      Usuń
  23. Sama też robie takie makarony, domowy jest najlepszy :P

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuję za to, że tu jesteś i piszesz :)