Na okrągłym kuchennym stole (wygrzebanym przez Ajwonkę i Gie na strychu jednej z sąsiadek i kupionym za grosze), leżały ściereczki w kratkę.
Na ściereczkach wielkie (tak je dobierałam) okrągławe płaty ciasta.
Z płatów powstawały pasy, które z Siwym wkładaliśmy do owej maszynki.
Piękne wąskie paseczki wyłaziły.
Takie oto czary.
Jak Ajwonka rzekła miesiąc temu - makaron sklepowy wówczas były ohydny.
Jeśli w ogóle był.
W grudniu (13 grudnia chciałoby się rzec) zrobiłyśmy znów swój makaron - na święta.
Paski do makiełek i rosołu.
Łazanki do wigilijnej grzybowej.
W zasadzie skłamałam.
To Ajwonka robiła ten makaron.
Ja znów tylko tworzyłam paski. Nożem.
Czarująca maszynka - jak się dowiedziałam! - zepsuła się.
Szkoda. Ładna była. Niebieskawa.
Za to stół okrągły jak stał na środku kuchni, tak stoi nadal.
Skład: 4 jaja, +/- 700 g mąki;
- składniki zagniatamy tak długo aż ciasto zrobi się twardawe,
- gotowe ciasto dzielimy na 3 - 4 części,
- każdą część rozwałkowujemy dopóki placek nie będzie cienki,
- placki zostawiamy do wyschnięcia - na około 30 - 60 minut,
- z wysuszonych placków wykrawamy pożądane kształty makaronu :),
- gotowy makaron odkładamy na obsypaną mąką ściereczkę,
- odstawiamy do całkowitego wyschnięcia (może to trwać dzień, dwa),
- makaron przekładamy do papierowych torebek;
Dziwię się sama, że nie ma tu jeszcze przepisu na naszą domową grzybową. Będzie. Być musi!
Ojej, przypomniałaś mi makaron jaki robiła moja babcia:) My maszynki nie mieliśmy, ale mama tak kroiła ciasto, że wychodził jej najpyszniejszy makaron.
OdpowiedzUsuńto tak jak u mnie w domu:) robiła babcia i mama, potem nadwyżkę suszyły i trzymały w szarych papierowych torebkach
Usuńprzy dzisiejszej ofercie nie chce mi się robić:(
pozdrówka:)
Kasiu :))
UsuńCoś czuję, że większość z nas ma takie wspomnienia :)
Viki, ja sama nie zrobiłabym, bo póki co nie lubię zagniatać ciasta, nie mam cierpliwości do tego, ale z drugiej strony jakbyś zrobiła ze swoimi dzieciami ;) to też miałyby takie wspomnienia ;)
Pozdrawiam ciepło!
alucha, mocny argument:)
Usuńale ja i tak mam wątpliwości, czy im się będzie chciało kiedyś takie wieczerze wigilijne robić taki jak ja i padać na pysk:)
:^
Ha! Wytoczyłam ciężkie działo ;)
UsuńWiesz, teraz w pewnym sensie modne jest wracanie do korzeni, modne jest wszystko to co bliskie naturze, więc może nie będzie tak źle z tą wigilią? ;)
Nie ma to jak domowy makaron ;) A przepis na grzybową poproszę, moja ulubiona zupa.
OdpowiedzUsuńI jaka minimalna ilość składników :)
UsuńJuż sobie obiecałam, że kolejna grzybowa = zdjęcia :) teraz i Tobie obiecuję :))
Uwielbiam makaron domowej roboty! Teraz to już rzadko go robię, a szkoda. Pamiętam czasy maminej domowej produkcji, i backi z ciasta makaronowego pieczone na angielce :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDzięki (!) czasom PRL-u mamy naprawdę fajne wspomnienia!
UsuńWygląda przesmacznie, ale chyba nie miałabym cierpliwości... A wspomnienia mam podobne, dotyczą jednak tylko babci, bo mama już nie robiła swojego makaronu:-)
OdpowiedzUsuńJa też nie mam cierpliwości, ale jakbyś znalazła jakiegoś pomagiera do ugniatania to cała reszta to tylko przyjemność :)
UsuńMiłe wspomnienia-uwielbiam taki makaron.Kiedyś robiłam a teraz wciąż brak czasu.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Halszko wnuki zaciągnij do współpracy - spodoba im się! :))
UsuńJeszcze nigdy nie robiłam swojego makaronu, chyba powinnam ...:)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie warto :)
Usuńwspaniałe!
OdpowiedzUsuńdziękuję :) taki właśnie jest :)
Usuńdomowy makaron jest najlepszy! a taki czterojajeczny to już po prostu wypas!:P muszę nabyć drogą kupna maszynkę do makaronu, to myślę, zmobilizowałoby mnie do częstszego przygotowywania takich makaronów:) no i czekamy na grzybową!:)
OdpowiedzUsuńZnasz się Goh. na rzeczy, oj znasz :D
UsuńZanabądź maszynkę koniecznie - najlepiej to wytargać taką starą ;))
Grzybowa będzie jak znów zrobi ją Ajwonka albo ja, bo NIGDY jej nie uwieczniłam na zdj.!
ale ja nie mam skąd jej wytargać! u nas w domu nigdy nie robiło się makaronu... z takich zdobycznych gadżetów to mam taki stary młynek do kawy i formę do babki gotowanej:)
UsuńStara to po prostu klimatowa ;), a nowa pewnie bardziej się nada :)
UsuńStary młynek też mam, yyy... tzn. zdobyłam go na meblowych lumpach, ale został Za Rzeką - Ajwonka przechwyciła! A piękny jest, taki jasno żółty w kwiatki... Muszę go tu pokazać kiedyś. I na lumpy meblowe się wybrać w końcu! :)
Moja mama swojego czasu robiła makaron domowy, pamiętam te wielkie płachty ciasta, a potem suszące się makaronowe paseczki. Wtedy wydawało mi się, że szkoda jej pracy i taki kupny jest smaczniejszy. Teraz wiem, że się myliłam :)
OdpowiedzUsuńCzyli nie tylko mnie utkwiły w pamięci wielkie płachty :)
UsuńMyślę, że w momencie gdy w sklepach pojawiły się przeróżne produkty, wszyscy tak myśleli - szkoda czasu na SWOJE. A teraz się do tego wraca :)
Z Ajwonką stwierdziłyśmy, że WTEDY to dopiero królował modny teraz home made! :D
U mnie maszynka do makaronu sluzy glownie do robienia faworkow
OdpowiedzUsuńChyba zrobie na weekend:)
To jaką Ty masz maszynkę? Chyba, że takie makaronowe faworki robisz :P
UsuńA co zrobisz? Faworki czy makaron :)
Wiesz, faworki to kolejne moje dziecięce wspomnienie - to przekładanie przez dziury :D
Faworki
UsuńMaszyna do makaronu
a w faworkach chodzi o to, zeby byly cieniutkie, a tam mozna na 7 cieniutko wywalkowac!!
Aaaaa to Ty o innej mówisz, o takim maglu ;))
UsuńJa o takiej maleńkiej, w którą się wkłada płaski już pas ciasta i maszynka tnie go na makaronowe paseczki :D
To się dogadały :P
uuuu
Usuńto takiej nie poznalam jeszcze!
ale plaski musi byc i cienki juz?
A widzisz ;)
UsuńNo musi być właśnie taki, więc się trochę czasu wałkuje i wałkuje...
coś w tym stylu http://sprzedajemy.pl/maszynka-do-makaronu-tytoniu,1031591?source=right
to moze spraw se takom co ja mam, to ona za ciebie wyplaszczy co czeba
UsuńDzizas... Nowa torebka :P
UsuńNarpiew to ja bym musiała takie coś co mi zagniecie sobie sprawić. Nie lubim, nie umim i cierpliwości mi brak :)
a ja fawory mogie gniesc
Usuńa potem jesc
choc w tym roku problem mam, bo nie jem cukru
ale moze stewia popudrujem
Czemu cukru nie jesz? Stewii nie używałam, ale słyszałam same dobre rzeczy o niej :)
Usuńbom rakowa
Usuństewia slodka a bez cukru
to nowosc, dopiero od roku dopuszczona w EU
ale bezy z niej nie zrobisz ( tu znak rwania wlosow z glowy )
rybeńko ja coś czujem, że ani się obejrzysz, a będziesz tworzyć pikne bezy z cukrem :P
Usuńoj tam oj tam, zaraz tworzyc!
UsuńJESC, JESC JESC
Z BITOM SMIETANOM I TRUSKAWKAMI!!!!!
Mam plan zjedzenia we urodziny me :))
A innych slodyczy mi nie brak, o dziwo, wrecz przeciwnie,
hłe hłe, no tak, sorry :P robotę Ci wciskam w łapy. Kiedy te urodziny?
UsuńJa tam ze słodyczy najbardziej lubię kiełbasę :P
teraz i ja juz tak mam, kielbase, golonke a najchetniej szpinak :P
Usuńwe w marcu
Też dzieckiem będąc miałam dokładnie niebieską maszynkę do makaronu. Czasem mama pozwalała się nią pobawić, a ja przepuszczałam papier i miałam papierowy makaron dla lalek :)
OdpowiedzUsuńTy to doskonale wiesz o czym mówię :)) Jakoś mnie to nie dziwi ;)
UsuńA ja nie wpadłam na to, by papier... Ech, biedne moje lalki ;)
Och, Alu, moja Bab też zagniatała ciasto i produkowała makaron, bo dziadek inaczej nie tknąłby najpyszniejszego nawet rosołu. A porywczy był, więc Bab nie ryzykowała. A kto tam wtedy słyszał o jakichś feministkach, a tym bardziej - kto je znał! Makaron był pyszny. Bab nie miała maszynki, te paski nakładała na siebie w stosik i naparzała nożem ciach ciach, że aż nie do wiary, że maszynka mogłaby prędzej lub równiej. :) A ścinki zlepione i rozpłaszczone Bab dawała mnie i bratu, a my podpiekaliśmy je na gorących i wcale nie sterylnie czystych fajerkach. Pyszota! Jeśli chodzi o moją współpracę ze stolnicą i wałkiem, to poprzestaję właściwie na pierogach, ale już tyle razy myślałam o tym, żeby taki makaron spreparować, że może mnie ostatecznie zachęciłaś... Igor uwielbia, kiedy się grzebię w mące, bo też wtedy dostaje ścinki, zlepia je, wałkuje i wycina swoje płaskie figurki, np. w okolicy świąt - szopki z Jezuskiem w kołysce albo inne choinki, bałwanki, paczuszki z kokardką. Poza świętami - kotki, koniki, mamę na koniku... ;) Nie pieczemy ich na fajerkach z ich braku, ale gotujemy razem z pierogami i pożeramy. :) Zdarza się, że pożre je któryś kot-złodziejaszek, jeśli się nam zdarzy zagapić. ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię, Alutko. :)
J.
Joluuu :))
UsuńJak ja lubię takie opowieści! Proszę o jeszcze i jeszcze :D
I coś Wam był od tej nie sterylnej czystości? Na pewno nie! Tylko fajnie było :)
Zrób z Igorem makaron - przecież spokojnie może sobie różne kształty wycinać - będziecie mieć jedyny w swoim rodzaju makaron KOTKI na przykład :D. W sklepie nie ma takiego ;)
Ciekawe czy, któryś Wasz kot by zjadł taki kształt :P
Przesyłam uściski! :)
Założę się, że każdy cholernik zjadłby bez zastanowienia, nie ma dla nich żadnej świętości. Któregoś roku nawet urodzinowy tort Igora nie był. :] Co ja się musiałam nagimnastykować, żeby ubytek ukryć przed gośćmi, zamaskować bitą śmietaną i jeszcze utrzymać to w tajemnicy przed nimi, zwłaszcza że moją akcję maskującą widział Igor, a wylewny jest bardzo. Wtedy jednak wyperswadowałam mu, że w tym wypadku lepiej będzie, kiedy się powściągnie. Sprawił się na medal, ani pisnął. :)
UsuńA od nieczystych fajerek oczywiście nic nam nie było. :)
Rozbawiłaś mnie ogromnie z tym tortem :D
UsuńI żadnych świętości - czyli swego ciastowego pobratymca by zjadły! No ładnie ;)
Brawo dla Igora! :)
Takie proste to! może kiedyś odważę się spróbować :)
OdpowiedzUsuńNa pewno nie pożałujesz jak zrobisz :))
UsuńPiękny widok!
OdpowiedzUsuńUwielbiam domowy makaron i całą pracę przy nim.
Amber dziękuję :) widok też bardzo mi się widzi! Oj bardzo :)
UsuńJak się cieszę, że w kwestii domowego makarony są osoby, które wyznają podobną filozofię. Właśnie przed chwilą zamieściłam przepis na ravioli, a potem trafiłam do Ciebie :)
OdpowiedzUsuń:))
UsuńCzyli się zgrałyśmy :)
Lubię zagniatać, wałkować i kształty różne robić,
OdpowiedzUsuńale jeść domowy makaron lubię najbardziej:)
Ja wałkować mogę, kształty jeszcze bardziej mogę, a jeść - wiadomo :D
UsuńPrzyznaje, ze jeszcze nigdy nie robilam makaronu ...mniam :-)
OdpowiedzUsuńOj, chyba mało kto robi :) a warto - polecam ;)
UsuńTakie własne makarony jeszcze ze wspomnieniami w tle musiały smakwać o niebo lepiej! Świetnie Ci wyszło to zdjęcie w papierowych torebkach. Swoją drogą sądząc po ilości to nieźle żeście się napracowały. No ale w dobrym towarzystwie czas szybko leci :)
OdpowiedzUsuńKrysiu, nawet nie wiesz jak mi miło czytać taki komentarz :) a jeszcze zdjęcie Ci się spodobało... :))
UsuńPowiem szczerze, że bardziej pracochłonne dania wolę robić z kimś - czas leci przyjemniej i zdecydowanie milej się działa :)
Często robię makaron,ot tak zwyczajnie i bez maszynki, bo ma w sobie wspomnienia, niesamowity smak, a tego nie kupimy w żadnym sklepie. Piękne zdjęcia i refleksyjnie ciekawy wpis. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMasz rację. Mimo, że makaronów na sklepowych półkach w brud - i to tych dobrych - to jednak rzeczywiście nie mają tego czegoś :)
UsuńDziękuję za miłe słowa :)
Pozdrawiam ciepło.
Alucha ale wywołałaś wspomnienia:) Ja sama przyznaję nie robię...chyba nie mam cierpliwości:) Ale moja mama jak jesteśmy w PL zawsze, z myślą o Chłopcu:) Buziaki
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że tylu osobom przywołałam wspomnienia :))
UsuńMimi, ja też nie robię. Jeszcze :)
A mama Twoja wiec co dla wnusia dobre :D
Buziaki!
jak ja widzę na blogach, co ludzie wyprawiaja w kuchni, to popadam w kompleksy :)
OdpowiedzUsuńnie dość, że tu apetycznie, to jeszcze ładnie ;)
Ty się lepiej wczytaj, że ja sama nie robiłam tego makaronu ;))
UsuńDziękuję :*
Taki domowy makaron kojarzy mi się z Babcią, która do pewnego momentu zawsze robiła domowy makaron. Teraz podobnie jako i ja ułatwia sobie życie i gotuje kupny makaron, ale ten domowy był o niebo albo nawet i dwa nieba lepszy :-D Podziwiam za ten domowy makaron, bo mnie by nawet do głowy nie przyszło :-)
OdpowiedzUsuńJoanno, i u Ciebie obudziłam wspomnienia :)
UsuńA jak tylko będziesz miała więcej czasu to poczyń makaron - sama widzisz jak niewiele składników trzeba i jakie to może być przyjemne! Zwłaszcza jak nie robi się tego samemu :)
Moja babcia robiła a ja jeszcze nigdy, może czas spróbować...
OdpowiedzUsuńRoma, jeśli nie straszne Ci zagniatanie to zrobienie makaronu będzie dla Ciebie przyjemnością :)
UsuńSama też robie takie makarony, domowy jest najlepszy :P
OdpowiedzUsuńNie ma to jak swojskie klimaty ;)
Usuń