Na drożdżach był.
Wielokrotnie go robiłam. Jest przepyszny.
Z nutką zazdrości obserwowałam jak wiele osób w naszym blogowisku piecze na zakwasie .
Zakwasu nie miałam. Odwagi i pewnie chęci, by go zrobić również brakowało.
Aż pewnego zimowego dnia, w pewnej zielonogórskiej kawiarni doszło do spotkania.
Spotkania z Marzeną, która jakiś czas temu trafiła na mego bloga.
Ja odwiedziłam ją i ujrzałam, że z mego miasta jest :).
Później się okazało, że mamy wspólną znajomą ;).
Trzeba się było spotkać!
Udało się za trzecim razem ;).
W kawiarni zaproponowanej przeze mnie.
Okazała się trochę niefortunna z uwagi na dziecięcy hałas i spotkanego mego znajomego, który wyczuciem nie grzeszył! :)
Na szczęście miałyśmy szansę pogadać, wypić herbatkę.
Udało się być sympatycznie i przyjemnie za co dziękuję mojej już nie tylko blogowej koleżance :)).
Podczas spotkania, narzekałam Marzenie, że mam chłodne mieszkanie i problem z pieczywem drożdżowym, które ciepła potrzebuje.
Wtedy okazało się, że Marzena robi chleb na zakwasie! I mnie nim "poczęstuje" :D
Jak powiedziała tak zrobiła! :D Kilka dni później podrzuciła mi zakwas pod dom.
Jako, że jego termin przydatności to maks. dwa tygodnie, mój pierwszy chleb na zakwasie musiałam poczynić w warunkach, o których pisałam tutaj.
Lawirując między szafkami i frontami, wałkami i puszkami z farbą mieszałam chleb, mieszadło przekładałam do słoiczka i do foremek.
Chleb rósł mi chyba ze 20 godzin! Każdy kolejny potrzebuje już mniej czasu.
A ten pierwszy wyszedł doskonały!
Zdjęcia musiałam opublikować z tego pierwszego razu ;).
Przepis podaję za Marzeną :)
Skład: 150-170 g zakwasu pszenno-żytniego, 1 kg mąki pszennej typ 550, szklanka mąki żytniej typ 2000, szklanka otrębów (ja daję żytnie), szklanka zairen (niekoniecznie), 4,5 szklanki wody gazowanej (niecałe 1,5 l), 4 łyżeczki soli, 1 łyżeczka cukru;
- wszystkie suche składniku przerzucamy do dużej miski i dokładnie mieszamy,
- dodajemy zakwas, wodę - mieszamy (najwygodniej ręką),
- odstawiamy na 2h,
- po 2h odkładamy 2-3 łyżki do słoiczka (zakwas na następny chleb*) i resztę przekładamy do blaszek / foremek (wychodzą dwie tradycyjne keksówki) wyłożonych papierem do pieczenia lub natłuszczonych,
- foremki wypełniamy do połowy ich wysokości,
- odstawiamy na wiele godzin - u mnie pierwszy stał 20, kolejne około 12 - chleb będzie gotowy do pieczenia (mniej więcej podwoi objętość),
- pieczemy przez ok. 1h w 200 stopniach,
- po upieczeniu odparowujemy na kratce;
Aktualizacja (04-11-2013)
Od kilku miesięcy piekę chleb na zakwasie przynajmniej raz w tygodniu. Przepis trochę zmodyfikowałam, postanowiłam więc podzielić się z Wami, moimi uwagami.
Podaję skład na dwa bochenki (foremki o wymiarach: 12x26):
Skład: 150-170 g zakwasu pszenno-żytniego (2-3 łyżki odłożone z poprzedniego pieczenia), 300 g mąki pszennej (typ dowolny, jednak im wyższy tym lepiej), 300 g mąki orkiszowej, około 200 g żytniej typ 2000 (kubek), kubek otrębów orkiszowych, kubek ziaren słonecznika i siemienia lnianego, około 3 kubki (kubek za każdym razem ten sam) wody gazowanej, 1 łyżka soli, 1 łyżeczka cukru;
- chleb zwykle przygotowuję wieczorem, tak by najpóźniej o 22 lub 23 odstawić w foremkach do zimnego piekarnika; gdy wstaję rano o 6 chleb jest wyrośnięty, włączam piekarnika na 200-220 stopni i piekę do 7, czyli niecałą godzinę - wyciągam gdy jest brązowy;
- nie wykładajcie formy papierem; chleb jest o niebo (!!!!) lepszy, jeśli foremkę natłuścimy masłem i obsypiemy bułką tartą;
- z mąkami kombinuję, ale ta powyższa mieszanka smakuje mi najbardziej; oczywiście można użyć zupełnie innych mąk. :)
Chleb jest przepyszny! W moim gronie spróbowało go wiele osób, które zachwyciły się smakiem. Kilka osób już dostało ode mnie zakwas i piecze często :)))
Ja piekę go często i coraz rzadziej jem kupny. Łapię się na tym, że wolę już robić sama niż zachodzić nawet do ulubionej piekarni! Tym bardziej, że koszt zrobienia chleba nie jest duży, a czasu na jego wykonanie potrzeba hmm... 10 minut? Nie liczę czasu jego stania ;).
Zakwasem służę! Wysyłka pocztą już sprawdzona :D
* słoiczek wstawiamy do lodówki na maks. 2 tygodnie; słoiczek przykrywamy wieczkiem, ale nie zakręcamy go; można odłożyć więcej niż jedną porcję.
Fantastyczny jest! Muszę i jak w końcu zabrać się za zakwas :) Pycha chlebek!
OdpowiedzUsuńDzięki Kamilko :)
UsuńJa za zakwas się jeszcze nie zabrałam ;)
Aluś a tego zakwasu dla mnie by też starczyło? Ściskam!
UsuńNo pewnie! :)
UsuńNapisz mi adres na @ i jak tylko odłożę to podeślę :)
Pierwsza jest Viki, Ty druga :)
Super, dzięki z góry :)
UsuńGratuluję!
OdpowiedzUsuńPiękny i taki dziurzasty jak lubię.
Jak miło,że to Wasze spotkanie skończyło się takim pysznym rezultatem.
Pozdrowienia!
Dziękuję Amber :)))
UsuńA jak mi było miło! :D
Pozdrawiam Cię ciepło :)
ale pienknie wyglonda:DDD
OdpowiedzUsuńmniam
Zwłaszcza wśród tych farb i gazet ;))
UsuńMaksymalnie 2 tygodnie w lodówce:/mój to chyba umarł w takim razie
OdpowiedzUsuńZapomniałam dodać że pięknie ci wyszedł:)
UsuńBidulek! :P
UsuńDziękuję :)
mam takie fazy, ze co tydzien pieke chleb ( na zakwasie oczywiscie)
OdpowiedzUsuńa potem przestaje na kilka miesiecy
i apiac od nowa!!
Czyli, że może mi się znudzić w pewnym momencie? ;)
UsuńA piać - lubię :))
Ja już wolę upiec na drożdżach niż kupować ;) Ale jednak ten na zakwasie to jest to. Tylko jeden problem - uzależnia.
OdpowiedzUsuńJa jeszcze czasem kupuję, ale patrzę na skład. Jednak ten swój ma zupełnie inny smak!
UsuńUzależnia? W jakimś negatywnym sensie? :)
Alusiu, pochwalam, pochwalam, będzie z Ciebie pożytek ;))
OdpowiedzUsuńPieczenie chleba wciąga. ja jak zaczęłam, to wprost oszalałam i piekłam codziennie, bez przerwy, wciąż eksperymentując. teraz mi przeszło, tzn, mam przerwę :))
Buziaczki :)
Będą ze mnie ludzie? ;)
UsuńA pożytek to wiem jaki :D
Ja ciągle nie piekę, bo nie przejem sama ;) a i tak rozdaję bochenki ;)
Choć już myślę, by pokombinować z innymi mąkami :)
E tam, kończ tę przerwę ;)
Buźka :))
to ja poproszę ten zakwas :)
OdpowiedzUsuń:*
Viku, to napisz adres na @ :)
Usuń:*
Piękny, jestem z Ciebie dumna Alucha:-)))I cieszę się, że tak Ci posłużył i innym również. Na zdrowie:-)! I ja dziękuję za mile spędzony czas, do powtórzenia jak mniemam;-) Zapewne będzie owocny jak ten:-)
OdpowiedzUsuńBuziaki:-))
:D ja z siebie też! ;))
UsuńNo ja też tak mniemam ;)
Buziaki :)
Wyglada smakowicie- uwielbiam chleb na zakwasie:)
OdpowiedzUsuńDziękuję Dosiu :)
UsuńJa też uwielbiam, a w sklepach / piekarniach jest niewiele chlebów na zakwasie.
W almie upatrzyłam sobie przepyszny na zakwasie właśnie, ale bardzo malutki i kosztuje 3,50.
Chętnie bym się zakwasem poczęstowała, bo dla mnie to czarna magia :)
OdpowiedzUsuńDla mnie też! Cieszę się z tego aktywnego i gotowego do użycia :D
UsuńJeśli masz chęć to proszę o adres na @ :)
Myślisz, że można go wysłać pocztą?
UsuńJak czytasz mojego posta? ;P Co jest na samym końcu? ;))
UsuńWysyłka pocztą już sprawdzona ;). Zakwas szedł od środy do piątku szczelnie zamknięty i pozawijany w folię bąbelkową. Później kilka dni spędził w lodówce i powstał z niego chlebek doskonały, a potem kolejne - tak mi doniesiono ;)
Alu, a jeśli ja mam przedpotopową kuchenkę, w której nie ma wskaźnika temperatury, to mogłabym zaryzykować upieczenie w takiej niewiadomej?
OdpowiedzUsuńJolus, a pieczesz w niej coś czasem? Np. jakieś ciacho? Zwykle ciacho w 180 się piecze, więc jeśli Ci wychodziło i masz możlwiość jeszcze podkręcenia trochę temperatury to myślę, że możesz spokojnie spróbować :))
UsuńCoś tam piekłam. I chyba zaryzykuję, więc gdyby tego zakwasu trochę Ci zostało, Alu, po tym szerokim rozdawnictwie, to ja uprzejmie zaklepuję. :)
UsuńKto nie ryzykuje ten nie ma ;)
UsuńDobrze Joluś :))) wyślę Tobie w kolejności nr 4 ;))
Buziaki :)
Liczę też na jakąś instrukcję obsługi, ewentualnie wskazówki, gdzie taką znaleźć. :)
UsuńTu jest instrukcja obsługi :D, ale przecież oczywista oczywistość, że postaram się odpowiedzieć na każdą Twą wątpliwość :))
Usuńja nie mogę cały czas zabrać się za wyhodowanie zakwasu, nie mówiąc o dokarmianiu, bo to wymaga systematyczności ;)
OdpowiedzUsuńOj tak, wyhodowanie samemu to myślę prawdziwa sztuka wymagająca cierpliwości. Mi jej brak ;)
UsuńGratulacje!
OdpowiedzUsuńPyszne dziury:)
Prawda, że to frajda?
I miksować długo nie trzeba;D
:D
UsuńDziury najpyszniejsze ;)
I to jaka! A największa jak innym smakuje :)
Miksować wcale, ugniatać wcale! Tylko ręką mieszać chwilunię - a to lubię ;)
Aha! A propos dziur! Wiesz jaką czekoladę lubię najbardziej? Bąboladę białą :)))
UsuńTez nie robiłam na zakwasie ale przyjdzie taki dzień ... Twój wygląda smakowicie i zdrowo ! :)
OdpowiedzUsuńJa teraz nieprędko wrócę do chlebów drożdżowych ;))
UsuńZdrowo! To piękne określenie :))
wygląda wspaniale! Dostała przepis na chlebek na zakwasie ale czas jego przygotowywania mnie przeraża. Piekę na razie na drożdżach. Czuję jednak, że dzień w którym wezmę się za ten zakwas już coraz bliżej :)
OdpowiedzUsuńDziękuję Emko :))
UsuńPrzeraża Cię czas zrobienia zakwasu czy samego chleba?
Ja dotychczas tez na drożdżach - też są pyszne!
Ja na razie nie myślę o zrobieniu własnego zakwasu - to już wyższa szkoła jazdy ;)
ponieważ nie mam zakwasu musiałabym zacząć właśnie od tego, a więc - tak jak piszesz- wyższa szkoła jazdy. Ale kiedyś na pewno spróbuję bo patrząc na zdjęcie powyżej nabieram wielkiego apetytu. Tak dawno nie jadłam dobrego chleba na zakwasie że aż mnie skręca w żołądku od tej chęci! A chlebek wśród silikonów i klejów wygląda dumnie! Mimo trudności - udało się! to najważniejsze :)
UsuńNo to Emko możesz ustawić się w kolejce - wyślę Tobie gotowy do pieczenia :)))
UsuńDumnie - to piękne określenie ;)
Alu... zapisuję się więc w kolejce! Bardzo bym chciała mieć już zrobiony zakwas! Bardzo!
UsuńEmko kochana, napisz do mnie na @ :))
UsuńA ten zakwas to z instrukcją rozdajesz? bo bym nie wiedziała co z tym cholerka zrobić, taka jestem nie obeznana w kwestii wypieków chleba...:P ale skoro tak zachwalasz, to może i jabym się skusiła?:D
OdpowiedzUsuńGosiu, ten mój zakwas to już taki aktywny tylko do dodawania do chleba. Nic się z nim nie robi - nie dokarmia czy coś ;). To co dostaniesz ode mnie dodajesz do ww. składników. Po dwóch godzinach stania mieszanki odkładasz porcję na kolejny chleb - 2-3 łyżki do słoiczka i wstawiasz do lodówki na maks. 2 tyg. W tym czasie musisz zrobić znów chleb. Ten zakwas rośnie sobie trochę w lodówce, ale niech rośnie - aktywny ;)
UsuńNo i możesz odłożyć więcej niż jedną porcję - tak robię ostatnio, bo jest lista kolejkowa chętnych :)
Dopisuję Cię do niej zatem :))
ok , to ja czekam, i powiedz Ance, że nie dam się tak łatwo zdetronizować w top liście gaduł:P ale JaKa będzie trudnym zawodikiem ;)
UsuńNastępny komentarz napisz po literce :P
UsuńJaKi już nie ma w blogowni, więc nie bierze udziału w zabawie, więc jesteś druga :P
Tzn., JaKa jest, ale pod innym pseudo komentuje, więc niech sobie nowe "punkty" zbiera ;)
Mniam :)!
OdpowiedzUsuńaranżacja tych fot całkiem oryginalna
OdpowiedzUsuńWszystko zgodnie z prawdą - nic specjalnie nie aranżowałam ;))
Usuńnie robiłam jeszcze na zakwasie,ale może kiedyś....To smak całego mojego dzieciństwa.Duży piec chlebowy mojej babci,stos bochenków jaki babcia co sobotę piekła dla całej rodziny i masło które codziennie wieczorem babcia robiła siedząc na ławeczce pod gruszką.Babci już nie ma,chleba też:(:(
OdpowiedzUsuńna razie poprzestaję na drożdżowym
Piękne wspomnienia. Nie mam takich chlebowych.
UsuńZakwas mogę wysłać :)))
no i skond ja teraz zakwas wezmę?
OdpowiedzUsuńode mnie? ;)
UsuńOj dobry dobry:))))I rośnie właśnie kolejny:) Uściski:)
OdpowiedzUsuńSzalona ;)))
UsuńBuziaki
witam Cie serdecznie zostalas nominowana do Liebster Award, a raczej Twoj blog :P
OdpowiedzUsuńtutaj: http://dzieciozmaganiamatki.blogspot.co.uk/2013/04/i-mnie-zlapali-zostalam-nominowana.html
zapraszam i pozdrawiam:)
Dziękuję,
Usuńpozdrawiam
Zapraszam po wyróżnienie :):):)
OdpowiedzUsuńDziękuję Petitko - póxniej wstąpię do Ciebie :))
UsuńWszyscy pieką chleb! Ja jak kiedyś upiekłam to po 2 h od wyjęcia z piekarnika był twardy jak skała :) tak samo bułki...Pan Narzeczony mówił na nie kamyczki...heheh
OdpowiedzUsuńPewnie piekłaś na drożdżach i ciasto zbyt Ci nie wyrosło, co? :)
UsuńMiałam tak kilka razy właśnie z drożdżowymi bułeczkami, ale wiem, że to kwestia zimnego mieszkania. Teraz wzięłam się na sposób - odstawiam do wyrośnięcia do piekarnika nagrzanego na max 50 stopni :))
Widzę...
OdpowiedzUsuńże
OdpowiedzUsuńza
OdpowiedzUsuńchwilę
OdpowiedzUsuńbędę
OdpowiedzUsuńna
OdpowiedzUsuńpierwszym
OdpowiedzUsuńmiejscu:P
OdpowiedzUsuńTo się nazywa wspaniały finisz! :))
OdpowiedzUsuńAhahahahaha :D:D:D:D
UsuńZwariowana wariatka :P
Ubawiłaś mnie do łez :D
:*
To klawo! :) Buziaczki
OdpowiedzUsuńwitam :) dopiero zaczynam swoją przygodę z chlebem.
OdpowiedzUsuńMam pytanie: chleb wyrasta przez noc w zimnym piekarniku. Ale czy go wyjmuję rano, żeby podnieść temp do 200 stopni i wkładam ponownie, gdy jest juz 200?
I drugie pytanie: jeśli go nie wyjmuję, to czas pieczenia liczy się od momentu włączenia piekarnika czy od momentu osiagnięcia temp 200 stopni?
Można zrobić i tak i tak. Jeśli wyjmiesz chleb i włożysz go do gorącego piekarnika to pieczenie zajmuje godzinę. Jeśli nie wyjmiesz chleba to pieczenie będzie trwało trochę dłużej - około godziny 10 minut. To jest czas pieczenia w 200 stopniach. Musisz wyczuć swój piekarnik - niektóre są silniejsze i pieczenie będzie trwało krócej. Trzeba obserwować kolor chleba.
UsuńPowodzenia! :) Służę pomocą :)
Pozdrawiam!