Niespełna tydzień temu zdałam egzamin.
Nie mogę powiedzieć, że był to najtrudniejszy egzamin jaki przyszło mi dotychczas zdawać.
Jednak inaczej jest uczyć się i zdawać, kiedy jest się na studiach i w szkole,
a inaczej wtedy gdy o edukacji zapomnieliśmy już milion razy.
Inaczej jest uczyć się tego co w miarę się ogarnia,
a inaczej tego, do czego nie ma się za bardzo podstaw.
Fizyka wróciła do mnie jak ten bumerang.
Odżyły niefajne wspomnienia z nią związane
i pojawiło się fizyczne pojęcie, zwane oporem. :)
I z tym oporem o oporze się uczyłam.
Notatki nie raz oblałam łzami,
uznając, że to nie dla mnie, że się nie nadaję.
Zniecierpliwienie i złość sięgały apogeum
i chylę czoła Panu Wu za jego spokój, opanowanie i zrozumienie. ;)
Dziś jestem z siebie bardzo dumna,
że jednak się udało,
że wiele się o sobie dowiedziałam,
że fizyczny demon z przeszłości prysnął jak bańka mydlana.
Tym bardziej, że nie zdałam ledwo co.
A zdałam z bardzo dobrym wynikiem.
Przez te wszystkie zdarzenia
lato trochę mi umknęło.
Nie wykazywałam się w kuchni,
bo albo mnie w niej nie było,
albo robiłam coś na szybko
(dziwię się, że fasolka szparagowa i kalafior nie śnią mi się po nocach ;)).
Za to teraz, cieszy mnie każda zwykła chwila dnia codziennego.
Naprawdę z przyjemnością opróżniam zmywarkę,
ogarniam łazienkę i myję okna.
I z przyjemnością wracam do kuchni,
Nawet wtedy (a może zwłaszcza wtedy), gdy patrzą się na mnie resztki.
Nie od dziś wiadomo, że z resztek można cuda wyczarować.
Z kolacji zostało trochę ZaRzekowej fasolki.
Z obiadowego gziku zostały 4 duże ziemniaki.
Z weekendowego ucztowania na działce zerkały na mnie kiełbaski...
I troszkę śmietanki niewykorzystanej do tiramisu...
Skład: ugotowane 4 duże ziemniaki, 3 garście fasolki szparagowej (żółta i zielona), 3 kiełbasy (np. żywieckie), 1 duża cebula, łyżka oleju do smażenia, 80 ml śmietanki 30% (tyle miałam, ale proponuję trochę więcej), 3 średnie ząbki czosnku, 1 jajo surowe, świeże oregano, gałka muszkatołowa, pieprz, sól, 4 łyżki bułki tartej, kawałek masła do skrojenia na wierzchu zapiekanki;
- piekarnik nagrzewamy do 200 stopni,
- cebulę kroimy w kostkę i wrzucamy na rozgrzany na patelni olej,
- kiełbasę kroimy w półplasterki i dodajemy do cebuli; smażymy tak długo aż kiełbasa się dobze zrumieni,
- obrane ziemniaki kroimy w półplastry, fasolkę w większe kawałki i przekładamy na blaszkę lub naczynie żaroodp.,
- dodajemy podsmażoną kiełbaskę i cebulę,
- całość mieszamy,
- w miseczce mieszamy śmietankę, jajo, przyprawy, zioła, start czosnek i tym zalewamy składniki zapiekanki,
- wierzch posypujemy bułką tartą,
- na całości rozkładamy małe kawałki masła,
- pieczemy ok. 20-25 minut lub do momentu zrumienienia się bułki (ma być chrupiąca);
A Wy macie ulubione danie zrobione z tego co się nawinie? :)
I na koniec Helcia pomagając w nauce :P