Gdy jeszcze kupowałam chleb, zachodziłam zwykle do tej samej piekarni. *
Moim zdaniem najlepszej w mieście.
Z historią sięgającą lat powojennych.
O jej historii, o jej wypiekach, opowiadał mi kiedyś dawny kolega z pracy T.
T. - wnuk pana Stanisława, założyciela tychże piekarni.
To stamtąd pierwszy raz zjadłam chleb orkiszowy.
Ładnych parę lat temu.
A teraz nie wiem, gdzie upychać w mej małej kuchni kolejne kilogramy tej mąki.
Gdy jeszcze kupowałam chleb, czasem przed pracą zachodziłam na Plac Pocztowy.
ściągałam zaparowane okulary i wypatrywałam żytnich margerytek albo kukurydzianych bułek.
Zwykle ich nie widziałam, bo mój wzrost, a wysoka lada... :)
Czasem jeszcze się piekły,
czasem były cieplutkie.
Kupowałam dla siebie i Gosi.
Zajadałyśmy ze smakiem na pracowe śniadanie.
Innym razem kupowałam chleb kukurydziany.
Ze słonecznikiem na spodzie
i kukurydzą na wierzchu.
Dlatego tak bardzo ucieszył mnie przepis do listopadowej piekarni.
Chleb kukurydziany na poolish czyli polskim rozczynie drożdżowym wg Hamelmana
Składniki na zaczyn „poolish”: 125g mąki pszennej 550, 125g wody, 0,5g drożdży świeżych (mniej niż ¼ łyżeczki drożdży instant);
- W przeddzień pieczenia robimy zaczyn poolish,
- mieszamy drożdże w wodzie, dodajemy mąkę i całość mieszamy,
- przykrywamy folią spożywczą i odstawiamy na 12-16 godzin w temp. pokojowej;
Skład na ciasto właściwe: 250g mąki 550, 125g mąki kukurydzianej, 190g wody, 1 łyżeczka soli, 7g drożdży świeżych (plaska łyżeczka instant), 1,5 łyżki oleju, 250g zaczynu jw.;
- następnego dnia mąkę kukurydzianą mieszamy z drożdżami rozprowadzonymi w wodzie, odstawiamy na ok. 15 minut (W tym czasie mąka kukurydziana powinna trochę napęcznieć, co powinno ułatwić późniejsze wyrabianie ciasta),
- dodajemy pozostałe składniki chleba i wyrabiamy mikserem ok. 3 minut – poziom 1 (ja wyrabiałam ręcznie, niezrażona komentarzem, że mąka kukurydziana nie jest łatwa do wyrabiania - wyrabiało mi się szybko i całkiem przyjemnie!),
- w razie potrzeby dodajemy trochę mąki lub wody (ciasto powinno być luźne, gładkie i sprężyste, i dobrze trzymające formę),
- wyrabiamy kolejne 3 minuty (mikser – poziom 2),
- odstawiamy przykryte do wyrośnięcia na półtorej godziny,
- po ok 45 min. wyjmujemy, lekko odgazowujemy (rozpłaszczamy i składamy na trzy, a następnie jeszcze raz na trzy), formujemy kulę i znowu odstawiamy,
- wyjmujemy z miski, jeszcze raz odgazowujemy i formujemy z grubsza, przykrywamy i odstawiamy do odpoczęcia na 10-20 minut;
- formujemy na blacie zgrabny bochenek z ładnie napiętą powierzchnią, na ile się da i układamy w koszyku do wyrastania (u mnie tradycyjnie jest to durszlak) na 1,5 godziny w temp. ok. 24 st. Chleb powinien w tym czasie podwoić objętość,
- piekarnik nagrzewamy do 240 st. (następnym razem będę piekła najwyżej w 220 st.) z kamieniem lub blachą w środku,
- bochenek przerzucamy z koszyka na gorącą blachę/kamień, szybko naciąć (ja zapomniałam), jednocześnie wlewając do formy ustawionej na dnie piekarnika pól szklanki wrzątku. (ja piekarnik spryskałam wodą),
- gdy chleb zacznie się rumienić, otwieramy na chwilkę drzwiczki piekarnika, żeby usunąć nadmiar pary (i znów zapomniałam!),
- pieczemy ok. 40 minut.
Bałam się tych drożdży, ale w ciepłym piekarniku chlebek urósł cudnie.
Musiałam go wyjąć na blat, by rozgrzać piekarnik.
To chyba mu troszkę zaszkodziło. W domu chłodno, więc wyszedł mi beret. ;)
Chleb najbardziej smakował mi podgrzany, jako grzanka. :)
Lista piekących:
Amber http://www.kuchennymidrzwiami.pl/chleb-kukurydziany-na-poolish-j-hamelmana-listopadowa-piekarnia/
Bożena http://mojekucharzenie-bozena-1968.blogspot.com/2013/12/chleb-kukurydziany-na-poolish-czyli.html
Kartoflana http://zkartoflanegopola.blox.pl/html
Łucja http://fabrykakulinarnychinspiracji.blogspot.com/2013/12/chleb-kukurydziany-na-poolish-wg-j.html
* O tej piekarni możecie przeczytać tutaj. Warto choćby rzucić okiem na historię. :)
** Nie jest to post sponsorowany. :) Kolega T. nawet o nim nie wie, ale się dowie. :)
a ja ostatnio miałam ochotę na taki kukurydziany chlebek, a w mące-domek dla moli... i odechciało mi się, teraz mam orkiszową, bo jak kupiłam chleb orkiszowy z 10%zawartością mąki orkiszowej to mnie zatkało ;)
OdpowiedzUsuńMole to coś okropnego! Pozbycie się ich to wcale nie taka prosta sprawa...
UsuńSkład chlebów na sklepowych półkach nie przestanie zadziwiać, prawda? :)
Alu, wygląda przepięknie. Fajne są takie wspomnienia:-) Dzięki za kolejne wspólne chwile :-)
OdpowiedzUsuńDziękuję Marzenko za te miłe słowa :*
UsuńPiekny ci wyszedl, jak zwykle. Co za frajda, takie wspolne pieczenie. Dziekuje za wspanialy czas I do nastepnego :)
OdpowiedzUsuńJa również dziękuję Malarko!
UsuńNa pewno do następnego. :)))
Dziękuje Alutko za wspólny czas, piękny i pyszny chlebek nam się upiekł:-)
OdpowiedzUsuńOlimpio, i ja dziękuję. :)
Usuńmuszę w końcu upiec chlebek
OdpowiedzUsuńAlutko, za dzisiejszy konkurs masz mega szacun u mnie :***
♥♥♥♥♥♥- jestem w domku, więc mogę szastać sercami ;)
piękny z Ciebie Mikołaj Alutko :)
UsuńViki, mówisz słowo, a zakwas do Ciebie leci. :P
UsuńOj, bo mi się rumieńce pojawią dziewuszki moje kochane :****
To ja skopiuję Twoje serca, Vikuś ♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥
Wygląda smakowicie , naprawdę udał się ładnie i ma idealny miąższ
OdpowiedzUsuńDziękuję Alu. :)
UsuńJA zdecydowanie bardziej krytycznie podeszłam do tego wypieku. :)
Jak ładnie piszesz o tej piekarni :)
OdpowiedzUsuńChlebek jak zawsze u Ciebie wygląda pysznie :)
Cieszę się, że opis Ci się spodobał. :)
UsuńJak kiedyś mnie odwiedzisz to upiekę Ci jaki będziesz chciała! I Helę pogłaskać dam. :P
już się cieszę :))))
Usuńnajbardziej na głaskanko Heli :)
Jaki beret, wyrośnięty jak trzeba:)
OdpowiedzUsuńA w tym słoiku to jagódki?
Rozpusta!;)
Z przyjemnością poczytam historię tej piekarni.
A bo mi się rozlał na boki...
UsuńPorzeczka czarna. ;)
Miód gryczany - pycha! :)
Poczytaj, fajne są takie historyjki. :)
U mnie też małe problemy z tą temperaturą no ale upiekło nam się:)
OdpowiedzUsuńI to jest najważniejsze Iguś! :))
UsuńFajny chlebek! Zawsze patrzę na temperaturę w przepisie orientacyjnie. Każdy piekarnik jest inny…
OdpowiedzUsuńJa piekłam mój tylko 30 minut…
Pozdrawiam serdecznie!
Ja w ogóle jakaś zakręcona byłam przy tym pieczeniu. Nie pamiętałam o której chleb wstawiłam, skórka przez szybkę wydawała się mniej ciemna... ;)
UsuńPozdrawiam ciepło!
sympatyczna opowieść o chlebie. Wiesz, ja nigdy nie spotkałam kukurydzianego w piekarni, ten chleb to była dla mnie całkowita nowość. Ksawery trochę namieszał w mojej wersji, ale mimo, że za kukurydzianą mąką nie przepadam, dzisiejszy wypiek skonsumowałam ze smakiem.
OdpowiedzUsuńTylko w tej właśnie piekarni widziałam kukurydziane wypieki. Z drugiej jednak strony, w innych miejscach ich nie wypatrywałam. ;)
UsuńTwoja bułka, mimo Ksawerego, wygląda niesamowicie!
Piękne wspomnienie chlebowe...
OdpowiedzUsuńLubie je zatrzymywać,zapisywać.
Bochenek upiekł Ci się bardzo urodziwy.
Cieszę się,że byłaś z nami.
Lubię takie wspomnienia. :)
UsuńTrzeba takie zapisywać. Umykają zbyt szybko. :)
Ja również się cieszę.
Dziękuję Amber. :)
Alusia, jest doskonały, wielka czapka, a nie beret! Miło było razem kolejny chleb upiec :) Buziaki!
OdpowiedzUsuńDoskonały to wiesz czyj jest. :P
UsuńBuziaki!
Fajna historia :) i piekny bochenek.. ciagle zachodze w glowe co zrobiłam nie tak ze moj był taki byle jaki..;/
OdpowiedzUsuńDziękuję kromeczko. :)
UsuńMoże wszystko zrobiłaś tak, ale to nie Twój smak? :)
wole zyto:))
OdpowiedzUsuńw zasadzie ja też ;)
Usuń:)
Usuńi w plynnej postaci tez
Smakowicie wygląda. Kiedy ja będę miała spokojny czas na takie rzeczy?
OdpowiedzUsuńŚliczna filiżanka ;)
Agaju, u mnie z czasem też różnie. ;) Mój codzienny chleb piekę zawsze przed pracą. ;)
UsuńFiliżanka jest cudowna! Skąd? No zgadnij :P
może można u Ciebie wygrać taki chleb? ;P
OdpowiedzUsuńi filiżanka przepiękna!
Można bez żadnego konkursu dostać zakwas. :P Kcesz? :P
UsuńNa chlebek zapraszam do ZG! :)
Filiżanka od Anki Wr. ;)))
Zapomniałam o konkursie:(
OdpowiedzUsuńMam urwanie kapelusza,dodatkowo Ksawery nie umila mi życia....
Ale następnym razem moze się uda:))
Ja to muszę na te smakołyki wybrać się w końcu do Ciebie:DDD
Taki chlebek kukurydziany bardzo bym chętnie zjadła Alutko,muszę se upiec póki co:)))
Buziolki,kolorowych snów!!
♥♥
Spokojnie Margoś. ;) Pewnie nie jeden konkurs przed nami. :)
UsuńNo pewnie, że musisz! :D
Buziaczki, miłego dnia :***
Miłego Alutko i dla Ciebie i bezwietrznego jak najmniej:P
Usuńcmoki:**
Alu piękny bochenek :) I wcale nie widać by zaszkodziła mu chwilowa zmiana temperatury. Ma fajne malutkie dziurki, jak chyba większośc tych naszych chlebów i takie chyba mieć powinien, po to jest odgazowywany, no przynajmniej tak myślę :)) Beretowato też nie wygląda, a wiem jak wygląda beret chlebowy czy też chleb beretowaty bo często mi się takie coś zdarza :))
OdpowiedzUsuńDziękuję za kolejny wspólny chlebowy weekend.
Gosiu, dziękuję za miłe słowa! :))
UsuńTen wyrósł, ale w piekarniku trochę się rozlał...
Ja również dziękuję. Pozdrawiam ciepło. :)
Ahhhhh dlaczego mam teraz chęć upiec chleb? :)
OdpowiedzUsuńPomyślmy ;))
Usuńjaki fajny żółciutki! fajnie to brzmi "jak jeszcze kupowałam chleb"...:)
OdpowiedzUsuńKolor najlepszy! ;)
UsuńTo brzmi dumnie. :D
Twoja opowieść poprzedzająca przepis sprawiła, że zaczęłam wspominać mój kukurydziany z rozrzewnieniem...
OdpowiedzUsuńFajnie piecze się wspólnie - chociaż wirtualnie.
Bardzo się cieszę Aniu, że moja opowieść wywołała miłe wspomnienia. :)
UsuńBardzo fajnie! :D
A mnie zawsze marzył się dzień spędzony w takiej tradycyjnej piekarni i możliwość fotografowania piekarzy w trakcie ich pracy.
OdpowiedzUsuńTwój chleb wcale nie kojarzy mi się z beretem :)
Pozdrawiam serdecznie i do kolejnego spotkania w naszej wirtualnej piekarni.
Piękne marzenie. :) Nigdy nie widziałam piekących piekarzy.
Usuń;))
Pozdrawiam ciepło, Aniu!
Oj, Aluś, ale mnie rozbawiłaś tym beretem :)))
OdpowiedzUsuńBeret beretem, ale po rozkrojeniu chlebek wygląda smakowicie. Wręcz pachnie na tych zdjęciach :)
I bardzo dobrze, że Cię rozbawiłam! ;)))
UsuńeNNko, zapach chleba to jeden z piękniejszych zapachów. :)
wspaniałe wspomnienia, piękny post. Chleb wcale nie beretowaty, skusiłabym się na kromeczkę! pozdrawiam i dziękuję za kolejne spotkanie.
OdpowiedzUsuńDziękuję Karolino. :)
UsuńCzęstuj się. :)
Do następnego!
Dzieki za wspolne pieczenie..pyszny chlebek.
OdpowiedzUsuńwłaśnie zajadam się świeżym chlebusiem.....mam mąkę kukurydziana .może odważę się spróbować:)))
OdpowiedzUsuńQrko, nawet się nie zastanawiaj! Rób! Tylko temperaturę kontroluj. :)))
UsuńJak teraz oglądam sobie wszystkie bochenki to stwierdzam, że do tego chlebka najbardziej pasuje okrągły kształt. Bardzo ładnie Ci się upiekł.
OdpowiedzUsuńMnie bardzo podobają się okrągłe bochenki. :)
UsuńDziękuję bardzo. :))
Tyle chlebów, a każdy inny i wspaniały! Dziękuję za wspólne pieczenie i do następnego:)
OdpowiedzUsuńA niby ten sam przepis... ;)
UsuńJa również bardzo dziękuję. :)
piękny :) dziękuję za wspólne pieczenie!
OdpowiedzUsuńJejku, Twój blog jest taką niesamowitą kopalnią pomysłów! Pewnie czytałaś takie słowa już setki razy, ale nie mogłam się powstrzymać :)
OdpowiedzUsuńBlog kopalnią pyszności, bardzo inspirujący.To Nieład Malutki Wielkiej Alutki!
OdpowiedzUsuńDziękuje za wspólne pieczenie i podziwiam bardzo udany chlebuś i wspomnieniowy
wstęp.Pozdrawiam
Mój też się trochę przypiekł ! Twój bardzo apetyczny, do następnego :)
OdpowiedzUsuńTo był mój debiut w Waszej piekarni.
OdpowiedzUsuńRównież dziekuję, że znalazłam się w takim miłym "chlebowym gronie".
Pozdrawiam!!!
Wspaniałe kromki - czekam na następne.
OdpowiedzUsuńPyszny, zdrowy chlebek :-)
OdpowiedzUsuń