poniedziałek, 27 lipca 2015

Wyniki konkursu i Hela prawie w roli głównej :)

Z małym opóźnieniem, wczoraj odbyło się oficjalne losowanie.
Na karteczkach zapisałam wszystkich, którzy odpowiedzieli na poprzedniego posta.
W losowanie bardzo chciałam zaangażować szanowną pannicę Helenę.
Czy mi się to udało?
Zobaczcie sami!


- Co niesiesz w tej miseczce???


- Przecież to nawet nie pachnie...


- żeby to chociaż piłeczka była...

- losy? jakie losy?



- i co z tego, że to rozsypałaś na podłodze?


- chyba mam to w poważaniu


- no dobra, zakręcę ogonem i pójdę po Pańcia


Dobrze, że Pan W. był chętny do pomocy :)))
Porządnie zamieszał,


Wylosował...


I rozwinął los :)))

Qrko, uśmiałam się jak to zobaczyłam. Całkiem niedawno to ja wygrałam Twój konkurs i strasznie mi miło, że teraz nagroda pofrunie w Twoją stronę. :)
Nad prawidłowością losowania czuwała groźna Helena ;)


Bardzo dziękuję wszystkim za udział. :)
I przepraszam, że mało mnie w blogosferze,
ale to "wina" tego, że w ostatnim czasie większą część tygodnia spędzam poza domem.
A jak wracam to staram się w 3 dni nadrobić cały tydzień. :)
Łatwiej ostatnio wrzucać mi szybkie wpisy na fejsa. :)
Ściskam Was i dziękuję, że do mnie zaglądacie. :*

poniedziałek, 20 lipca 2015

Jaką herbatę pijecie? Czyli o pasji, o której trzeba mówić! / Mały szybki konkurs

- Czego się napijesz?
- Zwykłej czarnej herbaty.

- Ale co Ty nam zrobiłaś do picia? - spytał.
- Zwykłą czarną herbatę.
- ale co w niej pływa?
- no herbata!
- hmm, przyzwyczajony jestem do herbaty w torebkach...
- nie mamy takiej, po co mamy pić metal i sztuczne opakowanie herbaty?


********


Kasię poznałam całkiem niedawno.
Znam ją tylko wirtualnie,
ale już wiem co ją trapi, z czym się boryka, i co kocha!
A kocha naturę, zioła.
Wiem też co Kasia ma.
Ma dom w lesie, z dala od miasta.
Ma pole lawendy.
Ma suszarnię, w której sama suszy zioła i kwiaty.
Ma w sobie zapał do produkcji wysokiej jakości herbat, mieszanek i miodków.

To co robi Kasia jest tak bliskie memu sercu,
jest tak bliskie, że uśmiecham się jak to piszę. :))
Zamówiłam u niej małą paczkę na spróbowanie.
I wiecie co? Jestem zachwycona!
Nigdy nie piłam tak dobrej zielonej herbaty.
Pan Wu. nie lubi, a ta mu smakowała.
Koleżance w ciąży zrobiłam aż dwa dzbanki :D
Herbata lawendowa i "Witaminka C" równie pyszne.



Lawendowa Kasia pisze o swojej pasji:

"Lawendowa Chata powstała z pasji do otaczającej nas natury, chęci podzielenia się tym czym "matka natura nas obdarzyła".
Zioła, grzyby oraz runo leśne zbierane są ręcznie z czystych ekologicznie terenów Szwajcarii Połczyńskiej, dorzecza Parsęty oraz z terenów regionu zachodnio-pomorskiego.

Każdy produkt jest traktowany z należytą pieczołowitością, staram się zachować tradycyjne metody suszenia - przeniesione na grunt teraźniejszości. Korzystam ze starych sprawdzonych recept zielarzy, wspomnień z dzieciństwa jak to babcia suszyła zioła na wsi i dawała mikstury na różne bolączki. 

Moimi mentorami są dr Maria Treben, niemiecka lekarka i zielarka, oraz Jan Schultz z Edyta Uberhuber. Śledzę nowinki najnowszych badań zielarskich. 

Staram się żyć zgodnie z naturą i propagować model życia eco. Wszystkie moje miodki, herbaty są robione z naturalnych produktów zielarskich, bez wzmacniania smaku, koloru i bez konserwantów, nie są aromatyzowane - staram się aby receptury były sprawdzone i zdrowe. Wszystko robię sama, chcę aby moja rodzina i znajomi, którzy są obdarowywani moimi produktami posiadali pewność, że to co robię jest z potrzeby serca, zdrowe, ekologiczne i oparte na starych metodach suszenia oraz wytwarzania. 

Nigdy nie będę masówką jestem domową manufakturą, dla siebie, rodziny, przyjaciół i znajomych- zapraszam do zaprzyjaźnienia z Lawendową Chatą."

fot. Kasia

fot. Kasia


Wiecie, że na moim blogu nie ma reklam.
Jeśli coś mi bardzo smakuje, jest według mnie dobre i zdrowe,
a jeśli do tego jest robione z miłością
to jak tego nie chwalić?
to jak tego nie przekazywać dalej? :)


Serdecznie zapraszam!


Szybki konkursik:

Jeśli ktoś chciałby spróbować jednej herbatki i przetestować Kasiną płukankę do włosów (skład: liść pokrzywy i ziele skrzypu) to piszcie w komentarzu. W piątek wylosuję zwycięzcę i wyślę. :)))



********

- A Ty, czego się napijesz? ;)

wtorek, 7 lipca 2015

Bułki pod nazwą Wielka Improwizacja


Gdy tylko się pojawił
przeczytałam go pobieżnie.
Wydał mi się dośc prosty,
niewymagający zbyt dużego zaangażowania czasowego.

Na dzień przed daleką drogą, zaplanowałam pieczenie.
Wróciłam po pracy do domu i...
jakie było moje zdziwienie,
kiedy przeczytałam, że dzień wcześniej powinnam była zrobić zaczyn.
Nie miałam już na to czasu.
Zamiast pracującego przez 12h zaczynu, dałam łyżkę zakwasu prosto z lodówki.

Drożdże okazały się być ładnych kilka dni po terminie.
Dodałam więc, poza tymi wątpliwymi, szczyptę suszonych.
Oczywiście, że nie miałam słodu,
(czy on był w przepisie kilka dni temu?;))
dałam więc miód.



Zamiast 2-godzinnego odstawania,
były 3 godziny.
Zamiast zagniatania 10 minut,
zagniatałam 2 minuty.
Doczytałam po fakcie, że tych minut ma aż tyle być.
Zamiast pieczonego czosnku, surowy...
Trochę mi szkoda tego pieczonego.
Następnym razem :)
Do zagniatania podsypałam sporo mąki...
Kilka sztuk obtoczyłam w czarnuszce...

Nie wiedziałam co mi wyjdzie.
Nie spodziewałam się, że wyjdzie tak dobrze! :D

Skład na 9 bułek: 220 g mąki pszennej, 260 g mąki orkiszowej typ 700, łyżka zakwasu, 8 g świeżych drożdży, szczypta drożdży instant, 240 g letniej wody, 25 oliwy, 10 g soli, 3 starte ząbki czosnku (zamiast 20 g pieczonego), łyżka płynnego miodu, czarnuszka do posypania;
  • w połowie wody rozpuszczamy sól, a w drugiej połowie drożdże,
  • do miski dodajemy mąki, miód i pozostałe składniki, dokładnie mieszamy,
  • wyrabiany ciasto 2 minuty (lub 10 ;)), formujemy kulę i wkładamy do naoliwionej miski,
  • odstawiamy do przefermentowania pod przykryciem na 2 godziny; w połowie tego czasu wyjmujemy ciasto, rozciągamy i składamy i wkładamy na pozostały czas do miski (ja składałam po 2 godzinach i odstawiłam jeszcze na jedną godzinę),
  • po upływie wskazanego czasu ciasto przekładamy na blat, dzielimy na 9 równych części (po około 90 g) i przykrywamy je na 10 minut ściereczką,
  • z każdej części formujemy okrągłą bułkę, obtaczamy w czarnuszce (opcjonalnie) i układamy na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia (zachowujemy odstępy - bułki będą rosły),
  • odstawiamy bułki do końcowego wyrastania w temp. około 25 stopni (np. w zamkniętym piekarniku z włączonym światełkiem) na około 1 - 1,5 godziny (do podwojenia objętości),
  • piekarnik nagrzewamy do 250 stopni; przed włączeniem piekarnika wstawiamy do niego pojemnik żaroodporny z wodą,
  • po nagrzaniu się piekarnika, wyjmujemy pojemnik z wodą, zmniejszamy temperaturę do 235 stopni i wstawiamy blachę z bułkami; pieczemy w tej temp. 15 - 20 minut,
  • upieczone bułki studzimy na kratce;


Pierwotny przepis na bułki znajdziecie u Marcina. Do wspólnego pieczenia organizowanego przez Amber, zaproponowała go Renata.

Bułki były naszym prowiantem podczas długiej wyprawy. Smakowały wszystkim i... rozeszły się jak świeże bułeczki. ;) Na pewno będę wracać do tego przepisu.

Bułki piekli: Aciri – BajkoradaAgnieszka – Polska zupaAmber – Kuchennymi drzwiamiAlucha – Nieład malutkiBeata – Stare garyDanusia – Co mi w duszy graEla – W poszukiwaniu slowlifeGucio – Kuchnia GuciaJola – Smak mojego domuJswm – Nie tylko na słodkoKamila – Ogrody BabilonuŁucja – Fabryka kulinarnych inspiracjiMagda – Konwalie w kuchniMarcin – Grahamka, weka i kajzerkaMarzena – Zacisze kuchenneRenata – Codziennik kuchennyTosia – Smakowity chleb

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...