Gdy tylko się pojawił
przeczytałam go pobieżnie.
Wydał mi się dośc prosty,
niewymagający zbyt dużego zaangażowania czasowego.
Na dzień przed daleką drogą, zaplanowałam pieczenie.
Wróciłam po pracy do domu i...
jakie było moje zdziwienie,
kiedy przeczytałam, że dzień wcześniej powinnam była zrobić zaczyn.
Nie miałam już na to czasu.
Zamiast pracującego przez 12h zaczynu, dałam łyżkę zakwasu prosto z lodówki.
Drożdże okazały się być ładnych kilka dni po terminie.
Dodałam więc, poza tymi wątpliwymi, szczyptę suszonych.
Oczywiście, że nie miałam słodu,
(czy on był w przepisie kilka dni temu?;))
dałam więc miód.
Zamiast 2-godzinnego odstawania,
były 3 godziny.
Zamiast zagniatania 10 minut,
zagniatałam 2 minuty.
Doczytałam po fakcie, że tych minut ma aż tyle być.
Zamiast pieczonego czosnku, surowy...
Trochę mi szkoda tego pieczonego.
Następnym razem :)
Do zagniatania podsypałam sporo mąki...
Kilka sztuk obtoczyłam w czarnuszce...
Nie wiedziałam co mi wyjdzie.
Nie spodziewałam się, że wyjdzie tak dobrze! :D
Skład na 9 bułek: 220 g mąki pszennej, 260 g mąki orkiszowej typ 700, łyżka zakwasu, 8 g świeżych drożdży, szczypta drożdży instant, 240 g letniej wody, 25 oliwy, 10 g soli, 3 starte ząbki czosnku (zamiast 20 g pieczonego), łyżka płynnego miodu, czarnuszka do posypania;
- w połowie wody rozpuszczamy sól, a w drugiej połowie drożdże,
- do miski dodajemy mąki, miód i pozostałe składniki, dokładnie mieszamy,
- wyrabiany ciasto 2 minuty (lub 10 ;)), formujemy kulę i wkładamy do naoliwionej miski,
- odstawiamy do przefermentowania pod przykryciem na 2 godziny; w połowie tego czasu wyjmujemy ciasto, rozciągamy i składamy i wkładamy na pozostały czas do miski (ja składałam po 2 godzinach i odstawiłam jeszcze na jedną godzinę),
- po upływie wskazanego czasu ciasto przekładamy na blat, dzielimy na 9 równych części (po około 90 g) i przykrywamy je na 10 minut ściereczką,
- z każdej części formujemy okrągłą bułkę, obtaczamy w czarnuszce (opcjonalnie) i układamy na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia (zachowujemy odstępy - bułki będą rosły),
- odstawiamy bułki do końcowego wyrastania w temp. około 25 stopni (np. w zamkniętym piekarniku z włączonym światełkiem) na około 1 - 1,5 godziny (do podwojenia objętości),
- piekarnik nagrzewamy do 250 stopni; przed włączeniem piekarnika wstawiamy do niego pojemnik żaroodporny z wodą,
- po nagrzaniu się piekarnika, wyjmujemy pojemnik z wodą, zmniejszamy temperaturę do 235 stopni i wstawiamy blachę z bułkami; pieczemy w tej temp. 15 - 20 minut,
- upieczone bułki studzimy na kratce;
Pierwotny przepis na bułki znajdziecie u Marcina. Do wspólnego pieczenia organizowanego przez Amber, zaproponowała go Renata.
Bułki były naszym prowiantem podczas długiej wyprawy. Smakowały wszystkim i... rozeszły się jak świeże bułeczki. ;) Na pewno będę wracać do tego przepisu.
Bułki piekli: Aciri – Bajkorada, Agnieszka – Polska zupa, Amber – Kuchennymi drzwiami, Alucha – Nieład malutki, Beata – Stare gary, Danusia – Co mi w duszy gra, Ela – W poszukiwaniu slowlife, Gucio – Kuchnia Gucia, Jola – Smak mojego domu, Jswm – Nie tylko na słodko, Kamila – Ogrody Babilonu, Łucja – Fabryka kulinarnych inspiracji, Magda – Konwalie w kuchni, Marcin – Grahamka, weka i kajzerka, Marzena – Zacisze kuchenne, Renata – Codziennik kuchenny, Tosia – Smakowity chleb
Bułki piekli: Aciri – Bajkorada, Agnieszka – Polska zupa, Amber – Kuchennymi drzwiami, Alucha – Nieład malutki, Beata – Stare gary, Danusia – Co mi w duszy gra, Ela – W poszukiwaniu slowlife, Gucio – Kuchnia Gucia, Jola – Smak mojego domu, Jswm – Nie tylko na słodko, Kamila – Ogrody Babilonu, Łucja – Fabryka kulinarnych inspiracji, Magda – Konwalie w kuchni, Marcin – Grahamka, weka i kajzerka, Marzena – Zacisze kuchenne, Renata – Codziennik kuchenny, Tosia – Smakowity chleb
Alu,
OdpowiedzUsuńbardzo mi się podoba Twoja wersja bułek Marcinowych.
Widać, że są bezproblemowe.
Skoro wszystkim smakowały, to koniecznie trzeba powtarzać.
Pozdrowienia!
Aniu, cieszę się :))
UsuńBezproblemowe - to bardzo dobre określenie!
Na pewno będę powtarzać :)
Alu,
OdpowiedzUsuńbardzo mi się podoba Twoja wersja bułek Marcinowych.
Widać, że są bezproblemowe.
Skoro wszystkim smakowały, to koniecznie trzeba powtarzać.
Pozdrowienia!
Bo Artystka w kuchni poradzi sobie nawet bez przepisu!
OdpowiedzUsuńA bułeczki wyglądają bardzo, bardzo smakowicie :)
:*
Artystka ;))))
UsuńTakie sytuacje wzmacniają pewność siebie :) (w kuchni oczywiście ;))
Olguś, polecam te bułki. Sądzę, że na samych drożdżach będą cudne ;)
:*
Miej litosc! Nawet bulki pieczesz z czosnkiem???
OdpowiedzUsuńA ta zawsze czosnek wywącha!
UsuńHa! Ha! Trochę było tych komplikacji.;))
OdpowiedzUsuńAle jak widać nie zaszkodziło to bułkom nic a nic!
Ja od jakiegoś czasu dokładnie czytam przepisy na pieczywo,
bo wielokrotnie pieczenie chleba wypadało mi w środku nocy.;))
Nooo ;) stwierdziłam, że i tak nie mam już nic do stracenia, więc brnęłam w to dalej ;)))
UsuńPysznie smakowały w podróży :)
Pamiętam, z któregoś postu te Twoje nocne pieczenia :) i chyba nawet wtedy pisałam, że ja dokładnie rozplanowuję :D taaa...
super, że wyszły smaczne , bo po taaakich perturbacjach :)
OdpowiedzUsuńZrób koniecznie! :)
UsuńA jak ostatnio z tym zakwasem?? Zmieszałaś? Wszystko wyszło? :)
Następne zatem zrobię po Twojemu na szybko :-) Wyglądają pięknie:-)
OdpowiedzUsuńZrób zrób :) ja raczej będę z tej przyspieszonej wersji korzystać, ale spróbuję z pieczonym czosnkiem. Teraz mi on umknął zupełnie.
UsuńDziękuję MArzenko :*
O ja też tak często mam, że na końcu przepisu trzeba dodać ubite białka, a moje już dużo wcześniej zostały ubite z cukrem :)
OdpowiedzUsuńTwoje bułki wyszły fantastyczne, doskonale musiały smakować jedzone w drodze :)
Zdrówka!
:)))) ja kiedyś nie dałam cukru do sernika i wiesz jak wszystkim smakował? ;))
UsuńOj tak, były super. Kanapki były oczywiście z? .... z jajem :D
Buziaki :)
Apetycznie wyglądają na tych zdjęciach :))
OdpowiedzUsuńIza, dziękuję :) zachęcam do zrobienia, są pyszne :)
UsuńZrobiłabym, ale nie mogę glutenu :(((
UsuńA w żołądku aż mnie skręca na ich widok!
Prześliczne bułeczki:) Chętnie bym zjadła takich na śniadanie :)
OdpowiedzUsuńMiło mi :)
UsuńMagda, co stoi na przeszkodzie? ;)
Bułeczki wyglądają bardzo apetycznie.miłego dnia.
OdpowiedzUsuńHalszko, ściskam! :)
UsuńJak widać przepis tak doskonały, że nawet wielka improwizacja dała mu radę:) .... pięknie wyszły i na pewno były pyszne:) Pozdrawiam i dziękuję za wspólne pieczenie:)
OdpowiedzUsuńJolu, masz rację, przepis świetny, a bułki rewelacyjne w smaku :)
UsuńI ja dziękuję :) pozdrawiam Cię ciepło :)
no i historia z happy endem, ja też nieraz tak mam, że czytam przepis, jadę do pracy, potem zapominam czegoś dokupić i następuje wielka improwizacja:)
OdpowiedzUsuńCzęsto się udaje, ale czasem niektóre składniki są niezbędne, bo nadają potrawie tego czegoś. :)
UsuńPozdrawiam ciepło :)
Takich bułeczkowych improwizacji można jedynie pozazdrościć a są oznaką piekarskiego mistrzostwa.
OdpowiedzUsuńDziękuję za dodatkowe inspiracje i wspólne pieczenie.
Guciu, zaszalałeś z tym komentarzem ;)) dziękuję! Do mistrza mi jeszcze daleko ;)
UsuńNastępnym razem koniecznie z pieczonym czosnkiem muszę zrobić. Kocham jego zapach :)
Do następnego!
Wspaniała improwizacja. Podziwiam!
OdpowiedzUsuń:))))
UsuńNie miałam nic do stracenia ;)) ewentualnie musielibyśmy jeść kupne bułki, bo nawet chleb domowy się skończył. ;)
mnaim mniam...super wyszło :)
OdpowiedzUsuńChyba jadłabyjm :D ;) wygladają przesmakowicie! pozdrawiam, zapraszam ;)
OdpowiedzUsuńHahaha! Twoje trochę jak i moje to bułki niespodzianki. Ale wyszły pyszne :)
OdpowiedzUsuńWydawało mi się, że dokładnie czytałam przepis, ale nie doczytałam, ze ciasto powinnam wyrabiać zą 10 minut :) O słodzie, z kolei chociaż przeczytałam, to zapomniałam kupić i jak się zabrałam za pieczenie, to też użyłam miodu. Twoje bułki wyglądają pysznie, oby zawsze improwizacje wychodziły nam tak pięknie :)
OdpowiedzUsuńJa ostatnio Alu często nie robię zaczynu nawet do chleba. Jak zaczyna bąbelkować po wyjęciu z lodówki to po prostu zarabiam ciasto, daję go tylko troszkę więcej. Teraz w lecie te procesy w wyrastaniu chyba zachodzą szybciej. Bułeczki jak zwykle u Ciebie bardzo kuszące. Dziękuję za wspólne pieczenie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Wyszły fantastycznie :)
OdpowiedzUsuńPołączenie czarnuszki z czosnkiem...mmmm;)
OdpowiedzUsuń