wtorek, 28 stycznia 2014

Kochanka Freuda - brzmi ciekawie?

Gdyby nie fakt, że książkę dostałam, pewnie bym po nią nie sięgnęła.
Tytuł i okładka wskazują na romans.
Wskazują dobrze, ale...
Róże i fiolety, za którymi nie przepadam, nawet nie przyciągnęłyby mojego wzroku.
Czyż te kolory nie kojarzą się z tanimi romansidłami?
A tych nie lubię.
Dopóki czytałam pierwszą połowę książki byłam przekonana, że okładka do niej nie pasuje...

"Kochanka Freuda" to opowieść o życiu słynnego psychiatry.
O jego pracy, o badaniach, o namiętnościach, o pożądaniu.
O jego rodzinie.
O żonie Marcie, którą jej siostra wspomina jako piękną, pełną energii kobietę. Po tym jednak nie ma śladu.
Marta, nie dość, że nie dba o swoje zdrowie, swój wygląd, to jest niezwykle znudzona wszyskim co wokół niej się dzieje. Nawet szóstką swych dzieci, jednak najbardziej mężem, do którego nie ma cierpliwości. Wobec którego jest złośliwa i uszczypliwa.
Niechlujne ubranie i uczesanie niesamowicie kontrastują z zawsze zadbanym Freudem.
Małżeństwo jeśli w ogóle ze sobą rozmawia to tylko warcząc na siebie nawzajem.


W całym tym ułożonym lecz nudnawym życiu rodziny Freudów pojawia się siostra Marty, Minna. Trafia do nich gdy traci kolejną posadę, gdy nie ma grosza przy duszy i nie wie co ze sobą począć.
Szybko okazuje się, że Minna w domu Freudów jest niezastąpiona. Opiekuje się niesfornymi dziećmi, wiecznie schorowaną siostrą, a co najważniejsze, staje się doskonałym towarzyszem rozmów pana domu.
Młoda kobieta jest oczytana, inteligentna i ma swoje zdanie na każdy temat.
Oczywiście, bardzo szybko intelektualne dysputy między tym dwojgiem przeradzają się w coś więcej.
Potajemne spotkania. Seks. Pożądanie. Ucieczka Minny do matki (której nie znosi) przed całym tym ZŁEM. Tęsknota. Rwanie włosów z głowy, bo "jak ja mogłam...".
I znów. Potajemne spotkania. Seks. Powrót do Wiednia.

I od tego "czegoś więcej" między nimi wszystko zaczyna się psuć w moim odbiorze.
Nagle stwierdzam, że ta różowa okładka idealnie pasuje do klimatu książki, w której nic nie zaskakuje, w której za dużo patetycznych, ckliwych określeń. Ach, och. "Nie mogę już więcej się z nim spotkać, ale muszę", "jak ja mogę to robić mojej kochanej siostrze".
A Zygmunt zakochany i "żona go nie rozumie".
Czytając tę książkę nasunęło mi się pytanie. Skoro był takim świetnym psychiatrą, bądź co bądź twórcą psychoanalizy, dlaczego nie zgłębił tajników swojego małżeństwa? Nie bo nie?

Oczekiwałam czegoś więcej. Czegoś hmm... porządniejszego? Mniej oczywistego?
Doskonale ten temat podsumowała Skarletka: Autorzy zmarnowali historię z potencjałem.
To naprawdę mogła być świetna pozycja na mojej książkowej półce. Mogła.

Karen Mack, Jennifer Kaufman
Kochanka Freuda
Znak Literanova, 2014

sobota, 11 stycznia 2014

Żytni chleb radzieckiego żołnierza

Kolejne wspólne pieczenie.
Kolejne zaproszenie od Amber.
Nazwa chleba przykuła moją uwagę.
Bardzo lubiłam lekcje rosyjskiego.
Opowieści o tym kraju.
Nie marzą mi się modne gorące kurorty,
ale podróż na wschód bardzo!

Piekąc tym razem, czułam presję. ;)
Byłam Za Rzeką.
A skoro Ala jest Za Rzeką nieoficjalnie wiadomo, że chleb będzie domowy.
Innego zatem nie ma.
Pora kolacji zbliżała się nieuchronnie,
chleb powinien się już piec,
a on jak na złość nie rośnie.
Ani drgnie...
Na szczęście zawsze można liczyć na wsparcie współpiekących. :)



Po ponad 2 godzinach kiedy to podjadałam już zimne ziemniaki z obiadu
chleb podrósł.
Upiekł się ładnie.
Poza tym, że tradycyjnie już przy wspólnym pieczeniu,
za bardzo go przypiekłam.

Styczniowy chleb zaproponował Gucio.
Historię chleba można przeczytać tutaj *

Skład: zaczyn - 375 g ciasta zakwaszonego po 3 fazie z mąki żytniej razowej, 450g mąki żytniej razowej, 15 g soli, 330 ml bardzo ciepłej wody (ok. 40 st. C);

Zacznijmy od składnika pierwszego, czyli "375 g ciasta zakwaszonego po 3 fazie":

Metoda trójfazowa zakwaszania ciasta wg M.Zielińskiej:

"Zakwaszanie ciasta metodą 3-stopniowa, czyli skróconą metodą zawodowych piekarzy.
Ta metoda według mnie powinna być koniecznie stosowana do chlebów czysto żytnich na zakwasie.
Tylko taki sposób zakwaszania mąki daje pewność, ze chleb upieczony będzie miał smak i wygląd, o jakim marzyliśmy.
Metodę tę znalazłam w podręcznikach dla polskich piekarzy, trochę ja uprościłam, przystosowałam do warunków domowych i teraz w skrócie wygląda ona tak:



1 etap: 

2 łyżki zakwasu + 100g maki + 100g wody, temperatura 24-26°C, na 5-6 godzin.

Całość mieszamy i odstawiamy do przefermentowania w dość ciepłym miejscu na 5-6 godzin.
Na tym etapie następuje dynamiczny rozwój drożdży i fermentacji alkoholowej przy jednoczesnym rozwoju bakterii mlekowych.

2 etap:

Mieszanina jw. + 100g maki + 90g wody, temperatura 26 – 27°C, 8-12 godzin.

Do mieszaniny z pierwszego etapu dodajemy nową porcje maki i wody, z tym, że mąki jest trochę więcej, temperatura zaś jeszcze nieco wyższa. Gęsta konsystencja otrzymanego ciasta i dłuższy czas trwania tego etapu sprzyjają intensywnemu rozwojowi bakterii kwasu mlekowego, który decyduje, o jakości pieczywa.

3 etap: 

Ciasto jw. + 80g maki + 100g wody, temperatura 28 – 30°C, na 3-4 godziny.

W fazie tej powinny rozwijać się już bardzo dynamicznie dzikie drożdże. Ciasto powinno przyrosnąć od 2 do 4 razy. Z tego etapu powinno się w zasadzie pobierać zaczątek do dalszych wypieków, żeby osiągnąć najlepsze rezultaty.

Ciasto zakwaszone czyli zaczyn jest gotowy, gdy:
- jego powierzchnia jest lekko wklęsła, czyli ciasto podniosło się wyraźnie do góry, ale jeszcze nie opadło całkowicie.
- na powierzchni widoczne są równomierne drobne spękania, a przy przechyleniu pęcherzykowate, galaretowate wnętrze.
- powinno pachnieć kwaśno, lekko alkoholowo, ale przyjemnie.
Do takiego dojrzałego ciasta zakwaszonego dodajemy pozostałą ilość mąki przewidzianą w recepturze chleba oraz inne dodatki.
Na samym końcu dozujemy sól, najlepiej rozpuszczoną uprzednio w wodzie."



Ciasto właściwe:
  • W wodzie dokładnie rozpuszczamy sól,
  • dodajemy zaczyn (375 g ciasta zakwaszonego po 3 fazie) i bardzo dobrze mieszamy przez ok. 5 minut, tak aby powstał jednorodny płyn bez grudek z widoczną pianką – można posłużyć się trzepaczką do białek,
  • dodajemy mąkę, szybko i krótko wyrabiamy – do uzyskania jednorodnej konsystencji,
  • odstawiamy do fermentacji na ok. 2 godziny w temp. 30 st. C (w tym czasie ciasto trochę urośnie i pojawią się pęcherzyki powietrza),
  • przekładamy do foremek (dwie mniejsze lub jedna większa) wysmarowanych masłem i posypanych bułką tartą,
  • ciasto smarujemy olejem (ręką) i przykrywamy szczelnie folią spożywczą,
  • odstawiamy do wyrośnięcia w temp. 30 st. C na 35-50 min (u mnie ponad 2h),
  • piekarnik nagrzewamy do 250 st. C,
  • pieczemy 10-15 min w 250 st. C, a następnie dopiekamy 40-45 min. w 200 st. C,
  • natychmiast po wyjęciu z pieca smarujemy/spryskujemy wodą. 


Chleb jest naprawdę pyszny. I różni się znacznie od kupnych 100% żytnich. Na niekorzyść kupnych oczywiście. :)

Lista piekących - serdecznie zapraszam: 

Aciri  http://bajkorada.blogspot.com/2014/01/zytni-chleb-radzieckiego-zonierza.html
Ania http://jswm.blogspot.com/2014/01/zytni-chleb-radzieckiego-zonierza.html

AniaW http://magnolia-rozmaryn.blogspot.com/2014/01/zytni-chleb-radzieckiego-zonierza.html
Alucha http://nieladmalutki.blogspot.com/2014/01/zytni-chleb-radzieckiego-zonierza.html
Amber http://www.kuchennymidrzwiami.pl/prosty-zytni-chleb-radzieckiego-zolnierza-styczniowy/
Anna http://ankawell.blogspot.com/2014/01/chleb-radzieckiego-zonierza.html
Arnika http://arnikowakuchnia.blogspot.com/2014/01/zytni-chleb-radzieckiego-zonierza.html

Basia http://mozaikazycia.blogspot.com/2014/01/zytni-chleb-zonierza-radzieckiego.html
Bea http://www.beawkuchni.com/2014/01/zytni-chleb-radzieckiego-zolnierza-czyli-styczniowe-wspolne-pieczenie.html
Bożena http://mojekucharzenie-bozena-1968.blogspot.com/2014/01/chleb-radzieckiego-zonierza-styczniowa.html
Bożenka http://www.smakowekubki.com/2014/01/prosty-zytni-chleb-radzieckiego-zonierza.html
Danusia http://prl-kuchniadanusi.blogspot.com/2014/01/chleb-radzieckiego-zonierza.html
Dosia http://dosismakolyki.blogspot.com/2014/01/zytni-chleb-radzieckiego-zonierza.html
Doowa http://doowa.blogspot.com/2014/01/zytni-chleb-radzieckiego-zonierza.html
Dorota http://ugotujmyto.pl/chleb-zytni-czyli-chleb-radzieckiego-zolnierza/
Gatita http://kulinarneprzygodygatity.blogspot.com/2014/01/zytni-chleb-radzieckiego-zonierza-czyli.html
Gosia http://kochamgary.blogspot.com/2014/01/styczniowa-piekarnia-chleb-radzieckiego.html
Gucio http://kuchniagucia.blogspot.com/2014/01/styczniowa-piekarnia-zytni-chleb.html
Iga http://japoziomka.blogspot.com/2014/01/na-dobry-poczatek-roku.html
Jola http://smakmojegodomu.blox.pl/html
Kamila http://ogrodybabilonu.blogspot.com/2014/01/zytni-chleb-radzieckiego-zonierza.html
Karolina http://stokolorowkuchni.blox.pl/2014/01/Zytni-chleb-radzieckiego-zolnierza.html
Krecia http://bybyloprzyjemniej.blogspot.com/2014/01/zytni-chleb-radzieckiego-zonierza.html
Łucja http://fabrykakulinarnychinspiracji.blogspot.com/2014/01/zytni-chleb-radzieckiego-zonierza.html
Magda http://konwaliewkuchni.blogspot.com/2014/01/styczniowa-piekarnia-i-zytni-chleb.html
Małgosia i Piotr http://akacjowyblog.blogspot.com/2014/01/o-chlebie-i-naturze.html

Margot http://kuchniaalicji.blogspot.com/2014/01/zytni-chleb-radzieckiego-zonierza.html
Marzena zaciszekuchenne.blogspot.com/2014/01/zytni-chleb-radzieckiego-zonierza.html
Mysia http://www.pieczarkamysia.pl/zytni-chleb-radzieckiego-zolnierza/
Olimpia http://www.pomyslowepieczenie.blogspot.com/2014/01/zytni-chleb-radzieckiego-zonierza.html

Wisła http://zapachchleba.blogspot.com/2014/01/chleb-radzieckiego-zonierza.html

* Moje amatorskie tłumaczenie:
Po czym poznać co jada dany naród? Po tym co jadali jego żołnierze.
Racje radzieckich żołnierzy nie zmieniły się przez 100 lat. 4300 kcal na dobę. 
Natomiast rodzaj chleba zmienił się radykalnie.
W 1900 r. na żołnierza przypadało 1kg chleba żytniego na dobę. W 1950r. - 500g chleba żytniego i 400g chleba pszennego. W 2009r. - 300g chleba pszenno-żytniego i 350g chleba pszennego. Rodzaje chleba zmieniały się być może dlatego, że żołnierze dostawali więcej ziemniaków, makarony, ryżu.
Przepis pochodzi ze stalinowskiej epoki, z roku 1938, kiedy to receptury były prawnie zatwierdzane dla całego kraju dla wszystkich piekarni i piekarzy.
Współcześnie chleb nazywany jest: kwaśnym żytnim, zwyczajnym żytnim lub stołowym żytnim

** Tworząc tego posta przesłuchałam całą płytę Lany Del Rey. :P I czy blogowanie nie jest pracochłonne? :P

Aktualizacja 04-03-2014: wyłączyłam możliwość komentowania pod tym postem - wysyp spamu :(

sobota, 4 stycznia 2014

Zupa porowo-ziemniaczana (krem) i zaproszenie

Nie lubię marudzenia.
Nie lubię narzekania.
Staram się tego unikać.
Zwłaszcza tutaj.
Tyle, że nowy rok zaczął się zaskakująco.
Zaskakująco dziwnie.
Tak, że odebrało mi mowę
i chęci.
Mimo, że przekroczenie tego noworocznego progu było szampańskie.

Nie lubię czuć zawodu.
Nie lubię czuć takiego zaskoczenia.
Choć po zastanowieniu głębszym,
niektóre zachowania dziwić nie powinny.
Szkoda gadać.




Zatem dziś zapraszam Was na zupę.
A jeśli macie ochotę poczytać więcej czegoś mojego,
wpadnijcie do Gosi - Zemfiroczki (klik).
Opowiadam u niej o czymś bez czego nie wyobrażam sobie życia. :)
Kto wie o czym? ;)
pytanie podchwytliwe, bo wcale nie chodzi o to coś na "j" :P

Skład: 1 duży por, 4 średnie ziemniaki, 1 l bulionu, 3 ząbki czosnku, szklanka mleka, łosoś wędzony, pęczek koperku, oliwa, sól, pieprz, śmietana do podania;
  • por kroimy w półplasterki, dusimy na rozgrzanej oliwie kilka minut wraz z wyciśniętym czosnkiem,
  • obrane ziemniaki kroimy w kostkę, wrzucamy do gorącego bulionu, dodajemy podduszony por,
  • doprawiamy do smaku (proponuję sporo pieprzu),
  • całość gotujemy kilkanaście minut (aż zmiękną ziemniaki),
  • zupę traktujemy blenderem (najlepiej chłodną - nie tępią się wówczas nożyki),
  • podajemy z łososiem, koperkiem, śmietaną;

Zupa wg przepisu stąd.

*************

Przy okazji pierwszego postu w tym roku
bardzo dziękuję Wam za życzenia świąteczne i noworoczne.
Te wirtualne i te bardziej namacalne. :* 

  
Widzicie tę cudną stajenkę z czekolady?
Dotarła poturbowana, ale za to mogłam pobawić się w układanie. :)

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...