środa, 26 marca 2014

Wiosenny konkurs z Shopalike i sklepem Garneczki

Dzisiejszy post jest kontynuacją blogowych urodzin.
Rok i dwa lata temu ich nie obchodziłam, więc w tym roku niech będzie z pompą! ;)
Akcja Szafa za nami.
Bardzo dziękuję za Wasz czynny udział! :)
Mam nadzieję, że ta akcja była dla Was tylko rozgrzewką przed kolejną kreatywną wiosenną zabawą.



Zapraszam Was na wiosenny konkurs - wspólnie z Shopalike* oraz z Garneczkami**, które zaproponowały poniższe nagrody. Gdy je zobaczyłam nie mogłam doczekać się dzisiejszego dnia!
Emaliowany dzbanek (dokładnie taki sam) mam od dłuższego czasu i go uwielbiam.
Pięknie prezentuje się na moim kuchennym parapecie - i pusty, i z kwiatami.
Takie doniczki na zioła też upatrzyłam sobie dawno, ale póki co pozostają w sferze marzeń. ;)
Myślę, że będą dla kogoś z Was idealnym pretekstem do posiania swoich własnych ziół.
W końcu preferujemy wszystko co zdrowe! :)



banerek doniczkowy na podstawie zdjęcia z Garneczki.pl

Do rzeczy:
  • Co zrobić, by wygrać? Trzeba odpowiedzieć (tekstem w dowolnej formie - opis, wiersz, haiku..., lub obrazem/ zdjęciem w dowolnej formie lub jak sobie chcecie) na pytanie: 

Co chciałbyś znaleźć w swojej kuchni robiąc wiosenne porządki? Coś co zgubiłeś lub coś czego nigdy nie miałeś, a chciałbyś mieć. 

Coś rozumiane szeroko, czyli może to być coś związanego z kuchennym sprzętem, wystrojem lub coś związanego z jedzeniem, gotowaniem, może z dietą. A może coś zupełnie innego co tylko wpadnie Wam do głowy.
  • Zgłoszenia przesyłajcie na mój adres mejlowy: aluucha@gmail.com lub piszcie w komentarzach pod tym postem.
  • W konkursie może brać udział każdy - osoby prowadzące bloga i te bezblogowe.
  • Jeśli prowadzisz bloga, udostępnij wybrany banerek.
  • Będzie mi miło jeśli będziesz moim obserwatorem (tu lub na FB) - nie jest to warunek konieczny, to ma być przyjemność. :)
  • Na zgłoszenia czekam do 9 kwietnia. Myślę, że wyniki będą dwa dni później.
  • Ze wszystkich zgłoszeń wybiorę (nie będzie losowania) dwie osoby - 1 i 2 miejsce.
  • Wygrać można dzbanek oraz doniczki na zioła. Dodatkiem do pierwszego miejsca jest wyciskarka do cytrusówOsoba, która zajmie pierwsze miejsce będzie mogła wybrać nagrodę główną, zatem w zgłoszeniu napiszcie którą nagrodę wybieracie. :)

Gorąco zapraszam Was do udziału w konkursie i czekam z niecierpliwością na Wasze zgłoszenia! Po jesiennym konkursie wiem, że macie niesamowite pomysły. :)))

* znajdziecie tam całą masę przydatnych i ślicznych akcesoriów do domu i ogrodu; ja najdłużej zatrzymałam się w dziale z akcesoriami kuchennymi :)
** od dawna śledzę asortyment sklepu i maślanymi oczami wpatruję się w przepiękną emalię...

piątek, 21 marca 2014

Podsumowanie Akcji Szafa! :)

I czas zatoczył koło.
Rok temu 21 marca zabawą z sukienkami w roli głównej próbowałyśmy przyciągnąć wiosnę.
Było pięknie, kolorowo i wesoło.
W czasie tego roku poznałam aż 5 właścicielek tamtych sukienek!
(dwie już wtedy znałam).
I dziś, gdy znam te 5 wspaniałych dziewczyn,
i gdy patrzę na sukienki niektórych z nich to...
nijak nie pasuje mi jedno do drugiego! :D
Szczerze mówiąc jest to niesamowite doświadczenie i fajna zabawa. :)

I tak się zastanawiam czy za rok, 21 marca, też napiszę, że poznałam którąś z dzisiejszych bohaterek?

3 tegoroczne uczestniczki należą do zbioru tamtych pięciu,
i bardzo się cieszę, że te blogowe znajomości tak trwają...
i trwają! :)))

Posta kończę bardzo późnym wieczorem, wręcz nocą.
Na przytarganym do stolicy Wielkopolski laptopie.
W hotelowym pokoju.
Całkiem fajnie witam tu wiosnę! :D


***********

Wasze zgłoszenia wrzucałam chronologicznie.
Jakoś tak wyszło, że o każdej z Was (lub Waszym blogu) napisałam choć słówko.
Nie planowałam tego. ;) Tak mi po prostu wyszło. :))
Baaaardzo Wam dziękuję za Wasz udział! Za poświęcony czas.
Dziękuję, że chciałyście ze mną świętować i wiosnę i urodziny blogowe! :*

Życzę Wam wspaniałej zabawy podczas czytania cudnych opowieści i oglądania pięknych zdjęć! :)


Zdjęcia są w największym formacie. Zasługują na to i mam nadzieję, że Wam to nie przeszkadza. :)

***********

1. Olga (bezblogowa)

Olga odwiedza mnie od dłuższego czasu, jest najwierniejszą fanką Heli. :)
Lubię z Olgą wymieniać się zdrowymi nowinkami, ciekawostkami.
I myślę, że większość z nas jej czegoś - o czym pisze - pozazdrości. :P
Apaszka Olgi od razu skojarzyła mi się z pewnym obrazem. Wiecie jakim? :)
 
"Najpierw zrobiłam tylko zdjęcie mojej ulubionej wiosennej apaszki, po którą sięgam, kiedy tylko mogę odrzucić ciepły szal, kiedy mam już dość zimowej szarzyzny. 
Jej soczyste zielenie i ciepłe kolory zawsze poprawiają mi nastrój. 


Potem pomyślałam jednak, że tej wiosny sytuacja jest szczególna. 
Co roku, od wielu lat, mniej więcej o tej porze zaczynałam pozimową dietę. Teraz dzięki temu, że kalorie zaczęłam mądrze liczyć już w październiku, mam ten luksus, że jedynym moim zmartwieniem jest zwężanie wiosennej garderoby. I stąd pomysł na drugie zdjęcie."


2. Iwona Schocolla (Schocolla)

Czekoladoholiczka Iwona podesłała mi zdjęcie. Bez opisu.
Napisałam od razu co zobaczyłam patrząc na zdjęcie:
"To zdjęcie skojarzyło mi się z ciepłym wiosennym porankiem, mokrą od rosy trawą..."
Czekoladowa Iwona odpisała: 

"dokładnie taki ma przekaz...ciepły poranek,rosa...brak tylko czerwonych paznokci na stopach ;)"

Nie podejrzewałam siebie o taki romantyzm! ;D
  
 
3. Marzena (Zacisze kuchenne)

Marzenę poznałam rok temu (ale to nie jest jedna z tych 5 ;)),
mieszkamy w tym samym mieście i niejedno spotkanie za nami. :)
I do niejednej już potrawy Marzenka mnie przekonała! Taka z niej cudotwórczyni. ;))

Czy mogą być bardziej wiosenne kolory?
Pięknego rudzielca też znam. :)

"Dla mnie wiosna bez tulipanów i zielonych akcesoriów nie istnieje.
 

Zresztą jak widać mój kot podziela to zdanie;-) Buty zdarte do granic możliwości, ale to te ulubione, bo zielone na wiosnę...
Szalik towarzyszy mi już też kilka sezonów. Zielono mi...:-)"


4. Ninka. (bezblogowa)

Ninka. jest wierną czytelniczką bloga GosiAnki Wrocławianki.
Myślę, że śmiało mogę stwierdzić, że jest nadworną poetką GosiAnki.
Jak ona pięknie kleci te wiersze!
Zanim jednak dostałam wiersz wiosenny, Ninka. przysłała mi zdjęcie apaszek,
który od razu skojarzyły mi się z Ajwonką. :)

"Wiosna kojarzy mi się z apaszkami. To pierwszy wiosenny akcent mojego ubioru. Zakładam apaszkę, czasem gdy jeszcze leży śnieg, nawet do zimowej kurtki, kiedy słońce i lekki wiatr sprawiają, że czuję się już wiosennie.
        Wyciągnęłam więc z szafy wszystkie (prawie wszystkie!) chusty i szale - stare i nowe; noszone często i wcale; te, które sama kupiłam i te, które nosiła mama, a nawet babcia. Bo apaszka to dla mnie atrybut wiosny. Jestem przekonana, że Pani Wiosna co dzień chodzi w apaszce."


Po apaszkach przyszedł kolejny mejl od Ninki.

(...) A muszę Ci napisać, że - oczywiście - zastanawiałam się nad wierszem, tylko jakoś "nie chciał" się ułożyć. Jednak dziś ułożył się bez większych problemów, więc przesyłam Ci go z prośbą, byś dołączyła go do już wysłanego materiału. I z góry dziękuję :)

Słońce nareszcie naprawdę grzeje
i już zakwitły pierwsze krokusy.
Kiełkują plany, rosną nadzieje
i każdy jakoś lżej się porusza.

Wróble ćwierkają jak zwariowane,
sikora z brzozy w głos wyśpiewuje,
a ja, by wiosnę pięknie przywitać,
jasną apaszkę z szafy wyjmuję.

Cienka apaszka lekko trzepocze,
tańczy - i tańczy z nią moja dusza.
W promieniach słońca, z wiatrem na twarzy,
znowu na podbój świata wyruszam.


Dobrze, że się Nince. ułożył, prawda? :)

5. Kamila (Ogrody babilonu)

To jedna z tych pięciu. :D
Kochana gaduła, która przyrządza takie pyszności, że ach! 
  Kolory, które są na zdjęciu zdecydowanie do niej pasują.
A samo zdjęcie tak mnie zauroczyło... :) 

"Chciałabym, by moja ubraniowa wiosna była kobieca i w jasnych barwach
(...) Na zdjęciu buciki (torebka już dobrana), bluzeczka i dwie apaszki dopasowane do wiosennych kurteczek :) i oczywiście niewielka odsłona ulubionej biżuterii :)"



6. GosiAnka Wrocławianka (Za Moimi Drzwiami)

A to druga z tych pięciu. ;))
Smak serniczka i pysznej kawki Zza Jej Drzwi pamiętam do dziś. :)
 Gosia ma teraz w głowie zupełnie inne sprawy (poczytać można u Gosi na blogu) niż jakieś tam blogowe zabawy. Dlatego tym bardziej doceniam to, że znalazła czas na zdjęcia i na napisanie mejla do mnie! :) Ale wiecie co?
Na Gosię zawsze można liczyć w blogowych akcjach! :D

"To moje wiosenne bluzeczki, które dodają mi zawsze humoru, mimo odważnych kolorów bardzo je lubię. W ogóle to ten kurs Vedic Art otworzył mnie na kolory, dobrze się teraz czuję nie tylko w brązach i beżach jak do tej pory. 

Sukienka jest z tych kupionych pod wpływem chwili, która nadal wiszą w szafie z metką i nie sądzę abym ją ubrała. Pokazuję ją jednak bo jest wesoła i wiosenna."



I co? I kolejna dawka wiosny:

"Bransoletka na która chyba też jestem za stara i kolczyki, które lubię na wiosnę :)"



7. Magda (Konwalie w kuchni)

Jest i trzecia z nich. ;)
Wielbicielka kotów i dobrego, zdrowego jedzenia.
A jakie piękne robi zdjęcia - i kotów i jedzenia. ;)
Mejlowa wiosenna przesyłka zaskoczyła mnie bardzo!
A jaki wywołała uśmiech na mojej twarzy. :D

"Ponieważ nie nabyłam żadnej nowej sukienki,
a reszta mojej garderoby jest raczej mało wiosenna,
przesyłam zdjęcie, na którym Dyzio właśnie znalazł wiosnę;))"


Agai nie znam osobiście, a w budyniowym świecie też nie znamy się długo.
A już zdążyła kupić mi zasłony w Ikei,
zdążyła mi zrobić piękną zakładkę (i nie tylko) - o tym niebawem,
a ja wygrałam dla niej torebkę. ;)
Czy to nie piękne?! :D
 Nie wspominając o Agai apaszce... Dech zapiera!

"Oczywiście nie znalazłam tego, co najbardziej chciałam pokazać, apaszki niby uporządkowane a jednak...
Wysyłam zatem fotkę jednej z moich ulubionych apaszek. Bardzo cennej, bo to szaleństwo mojej Mamy po mojej maturze. Prawdziwy jedwab, ręcznie malowany. Cudne kolory, od turkusu (takiego bardziej niebieskiego turkusu) po ni to brąz, ni to fiolet. Tyyle lat i wciąż wygląda jak nowa!"


9. Krysia Opakowana (bezblogowa) 

Powiem Wam jedno! Uwielbiam Krysiowe opowieści!
I nie jestem w tym odosobniona. :))
Zanim przeczytacie tę dzisiejszą proponuję byście zerknęli w tę sprzed roku (pkt 2 w ubiegłorocznej wiosennej akcji). :)
 
"No więc dalej szukam - czy materiału i wykroju, czy gotowej sukienki, jak to było opisane w ubiegłym roku na pierwszej wiosennej szafowej akcji. Rok temu zdjęcia nie było, bo i sukienki nie ma od jakichś 40 lat. No może 38!
Sukienka była granatowa, bardzo krótka, szmizjerka przeze mnie uszyta, ze staromodnego kretonu, takiego bardziej jak bawełna z wiskozą, nie sztywne, a troszkę lejące, ale minimalnie, raczej ładnie układający się materiał. Kołnierzyk był z białej piki.
sukienka w białe kropeczki bardziej niż groszki. Euforycznie cudna sukienka przeze mnie uszyta. Kojarzy się z energią, uśmiechem, uczuciem szczęścia; byłam młoda, opalona, wesoła! No i od wielu lat szukam wersji doroślejszej (czytaj: dłuższej niż przydługa koszula :P) I nic. Ani materiału, ani wykroju, żeby pasowały do siebie. Ze 3 tygodnie temu byłam w naszym supermarkecie, który sprzedaje swoje linie ciuchów (swoje, znaczy ma projektantów) i ja te ciuchy bardzo lubię. Jasne, że mają i plastikowe ciuchy, i ciotowate, ale mają dużo fajnych i wesołych.
Właśnie mieli przeróbkę stoiska całego. Poszłam i natychmiast rzuciły mi się w oczy dwie rzeczy (muszę dodać, że pierwszy kolor, jaki zauważam, to ciemnoniebieski, granatowy, niebo w lecie tuż przed kompletną ciemnością... Turkusowoniebieski, atrament) - sukienka niebieska w białawe cosie, szmizjerka i sweterek biały w groszki.... No i kupiłam od razu. I to wskazuje na moje tendencje... Nie mogę znaleźć sukienki W Kropki, to lecę i natychmiast kupuję i robię coś w prawie kropki. Dziś doszły sandały - czerwone, z drewnianą podeszwą (Lotta of Stockholm - styl Betty - piszę te szczegóły, bo w tych czasach co sukienka w kropki, to nosiło się drewniane buciki. Ba! SAMA w 1974 roku zrobiłam sobie drewniane platformowate sandały, w sklepie szewskim kupiłam kopyta, pardon - podeszwy - 10 cm grubości, drewniane, takie dłuuugie szpilki do
butów, z jeansu uszyłam wierzchy sandałowate plus paseczki, ze sprzączkami. Jeansowe wierzchy były wyhaftowane.
Czy nosiłam Sukienkę w kropki z tymi sandałami... Nie pamiętam. Ale kojarzą mi się bardzo dobrze i pasują. Więc teraz rozchodzić buty (w przypadku drewnianych butów do rozchodzenia są tylko wierzchy, hrehreher, ale muszę, bo są dość ciasne).
Więc całość pachnie mi wiosną i latem! I jak dziś jechałam do pracy (50 km), to zauważyłam, że jakby przez noc więcej zieleni jest wśród przydrożnych krzewów, gdzieniegdzie i żonkile już wyglądają na przekwitające, ale większość WŁAŚNIE kwitnie.
Wiosna,lato - u mnie zlewają się w jedno, choć szala przeważa na WIOSNĘ. Więc jak się lada moment nie zrobi CIEPŁO nieźle, to będę nosić sukienkę i sweterek z grubymi rajstopami, które na pewno pasują do drewnianych sandałów. Bo dlaczego nie!!!
Mam prawie sukienkę... Może ta nowa wersja bardziej pasuje do wiosny niż do lata. Może."
 

10. JolkaM (bezblogowa)

Co ja piszę, bezblogowa! Przecież Jolka to współblogerka Ankowego bloga! ;)
Jola znana jest też z językowej, ekhm, talibii. :D

 Czyli co?

 Jeśli ktoś z Was ma jakiś dylemat językowy wystarczy wejść na bloga Za Moimi Drzwiami, kliknąć w odpowiednią zakładkę i zadać pytanie. Jola pomoże! Mnie pomogła nie raz. :)))

Póki co zobaczcie jak wiosnę chce zatrzymać nasza Jola!
W zasadzie nie powinnam być zaskoczona, przecież Jola otoczona jest zwierzakami, które obdarza ogromną miłością.

"
Alu, napisałaś: Pokażmy zatem to, co mamy wiosennego.
W szafie, na szafie, obok szafy...
Gdziekolwiek.
Cokolwiek kojarzy Wam się z wiosną.
Sukienka, spódniczka, apaszka, zielona, lekka bluzka...
A może coś zupełnie innego?
 

No więc pokazuję!

Tylko czy to wiosenne może być w szufladzie? W szufladzie starej szafy? W szufladzie starej szafy służącej za biurko? Hm... A co mi tam, jak to mówią: ryzyk-fizyk! Oto zielona, lekka bluzka w szufladzie stuningowanej starej szafy służącej jako biurko. :D"






11. eNNka (Stokrotki Dorotki)

Jeśli nie znacie eNNkowego bloga to koniecznie nadróbcie zaległości!
Przezabawne, przeurocze historyjki z życia wzięte.
Ja od eNNkowych postów się uzależniłam. :)
A sama eNNka ostatnimi czasy realizuje się fotograficznie.
Jej interpretacje niektórych - odgórnie rzuconych - tematów czasem są niezwykle zaskakujące. :)

Tu, interpretacja wiosenna-szafiasta ;)

"w tej części kraju, gdzie eNNka mieszka,
Wiosna powolna, Wiosna niespieszna
wołamy zatem: przybądź! o Wiosno!
i pierwszy zwiastun stawiamy w okno!"
 

12. Misia (Gżegżółka)

 Miśki blog kojarzy mi się z podstawówkową klasą języka polskiego, gdzie widniały ogromne litery ułożone w napis "gżegżółka".
Nie mogłam się nadziwić co to za dziwne słowo! Jak to ż po g? :)
Ciekawe czy mały Grzdyl, który co jakiś czas "pisze" u Misi posty też będzie miał takie dylematy. :))

Misia jako jedyna pokazała wiosenną wersję siebie!
A w zasadzie, siebie i Grzdyla. :D
I za to ogromne brawa! :))

"Moja wiosna - na razie fiolet najmocniej kojarzy mi się z wiosną."


13. Monika (fotoszepty)

 Blog Moniki kojarzy mi się z bogiem szytym na miarę naszych zabieganych czasów.
Krótki konkretny przekaz okraszony dobrym zdjęciem.
Tylko, że jak coś czasem napisze... to zostaje w głowie na dłużej. :)
Bardzo to lubię!
Oto próbka:

"Bo wiosna to dla mnie kolor. metaforyczny i dosłowny.
nowe rajtuzy, buty nowe i kolejna para kolczyków do kolekcji.
to łaknienie zimnego drinka po zimnej zimie.
i nieproszone słońce, co wpada z rana wprost do mojej sypialni.


chyba wtedy żyć mi się chce bardziej, szybciej, lepiej.
z aparatem w ręku, torebką pod pachą, zupełnie niewiosennym zapachem na szyi.
(...)
ps. jest 23.51 ;)))"



I mejl z pierwszego dnia wiosny:

"dosyłam jeszcze 1 zdjęcie pyknięte świeżutko przed paroma minutami ;)"



14. Olimpia (Pomysłowe pieczenie)

Jeśli nie widzieliście bloga Olimpii, zerknijcie koniecznie!
Przepisy świetne, a zdjęcia! Można na nie patrzeć w nieskończoność. :)

"Alu oto moja wiosna:-), czyli ulubiona chusto - apaszka, którą zawsze noszę w okresie wczesnowiosennym. Jest delikatna w dotyku, tak jak delikatne są pierwsze pączki kwiatów na drzewie. Jej malutkie niebieskie i różowe kwiatki ocieplają moje myśli i przypominają o tym , że po wiośnie przychodzi lato:-). Bardzo ją lubię dlatego, nią zaklinam wiosnę:-)"


15. Alucha

Ogłaszając tę akcję wiedziałam, że pokażę właśnie tę apaszkę.
Kupiłam ją na wycieczce po Hiszpanii. Już nawet nie pamiętam w jakim mieście.
Pamiętam, że kupiona była w pośpiechu, chwycona ot tak z myślą "coś trzeba mieć na pamiątkę".
Wówczas nie sądziłam, że ta apaszka będzie ze mną każdej wiosny, lata i jesieni!
Okazała się być moją ulubioną. Jest zwiewna, przyjemna, delikatna...

Kształt w jaki ułożyłam ją do zdjęcia nie jest przypadkowy. ;)


Na pogodę przejściową mam tylko trampki. Już chyba przestałam łudzić się, że inne buty spodobają mi się...
Dlatego z utęsknieniem czekam na odpowiednią dla balerin temperaturę. :)
Te ze zdjęcia już znoszone, acz ulubione.
O dziwo nie zdarły się po kilku dniach/ tygodniach. ;)


***********

W związku z moim służbowym wyjazdem, na komentarze najprawdopodobniej odpowiem dopiero w weekend. :(
I w związku z tym wyjazdem nie zdążyłam odpisać na Wasze mejle. :( Nadrobię! :)

Już dziś zapraszam Was (wszystkich) na kontynuację imprezy wiosenno-urodzinowej! :D
Wszystko okaże się w środę, ale zdradzę, że będą piękne prezenty! :D

środa, 19 marca 2014

Przypomnienie, zaproszenie i do zobaczenia! ;)

Kochani!

Kto ma ochotę dołączyć do wiosennej zabawy (Akcja Szafa)?
Zgodnie z banerkiem zgłoszenia zbieram do końca dzisiejszego dnia, ale jeśli dostanę coś jutro to zrobię wszystko by dołączyć Wasz wkład do piątkowego podsumowania. :)
Nie muszę chyba zaznaczać, że każde zgłoszenie to dla mnie niesamowita radość. :)
Zatem do zobaczenia na mejlu i w piątek z samego rana! :)))


Dziękuję za te mejle, które już dotarły! Każdy z nich jest cudowną niespodzianką... :D 


sobota, 15 marca 2014

Fougasse z oliwkami



Myślałam, że tym razem nie dołączę do kolejnego wspólnego pieczenia chleba.
Pieczenie zaplanowane zostało na weekend, w czasie którego byłam dośc daleko od mojego piekarnika.
Gdzieś gdzie podziwiałam takie widoki,



gdzie zadziwiona byłam całkiem sporym tłumem ludzi,
gdzie zadziwiona byłam małym wyborem miejsc, w których możemy zjeść pyszną rybę,
gdzie z ogromną przyjemnością sączyłam piwo siedząc na zimnym piasku,
gdzie nie byłam w stanie pochłonąć ogromnego gofra z bitą śmietaną, :)
gdzie robiłam najzwyklejsze zdjęcia najzwyklejszym mewom. :) 
I skąd w drodze powrotnej wpadłam na pyszną kawkę i sernik do pomysłodawczyni dzisiejszego wypieku... :)

A zanim oddaliłam się od mojego piekarnika, wzięłam jeden dzień urlopu.
Umyłam okna, wyprałam firanki, zrobiłam niejedno pranie...
i upiekłam dzisiejsze chlebki. :)

I tyle byłoby z mojego wiosennego entuzjazmu. :)
W raz z końcem weekendu, zaczęło się wiosenne przesilenie!
Nie lubię tego okresu.
(w przeciwieństwie do początków jesieni czy też zimy)
Niech już wiosna zagości na dobre. :)  

Składniki na 2 chlebki (ja zrobiłam 4 - po 2 na piekarnikową blaszkę):

pate fermentee: 122 g (1 szklanka) mąki chlebowej, 79 g (3/8 szklanki) wody, 3 g soli, szczypta drożdży;
  • drożdże łączymy z wodą,
  • dodajemy mąkę i mieszamy do osiągnięcia gładkiego ciasta - Pâte fermentée powinno mieć konsystencję gotowego ciasta na chleb,
  • przykrywamy dzieżę folią spożywczą i odstawiamy na 12-16 godzin w temperaturze około 21 C,
  • dojrzały zaczyn będzie wyrośnięty i zacznie się w środku lekko zapadać.

ciasto właściwe: 320 g mąki chlebowej, 48 g mąki pszennej razowej, 255 g wody, 6 g soli, 3 g drożdży instant, 2 łyżki oliwy z oliwek, 40 g oliwek nicejskich (ja dałam 20 g zwykłych czarnych i 20 g suszonych pomidorów), całość pate fermentee, zioła i czarnuszka do posypania;
    • do miski wkładamy wszystkie składniki oprócz pâte fermentée, oliwek i oliwy,
    • mieszamy całość na pierwszej prędkości 3 minuty (lub ręcznie), aby składniki się połączyły,
    • podczas mieszania dodajemy partiami zaczyn,
    • w razie potrzeby dolewamy nieco wody,
    • włączamy drugą prędkość (ja mieszałam ręką) i dodajemy oliwę,
    • mieszamy 5-6 minut, dodajemy oliwki i mieszamy na pierwszej prędkości, tylko tyle, aby składniki były równomiernie rozmieszczone,
    • aby oliwki nie połamały się i nie zabarwiły ciasta, można zastosować następującą technikę podczas końcowego mieszania ciasta: kiedy ciasto będzie w pełni wymieszane, przed podaniem oliwek, zdjąć je z haka i zrobić w środku otwór; wsypać ok. 1/3 oliwek do otworu i włączyć mikser; po 20-30 sekundach wyłączyć mikser, ponownie zdjąć ciasto z haka i zrobić otwór w środku, wsypać połowę pozostałych oliwek i ponownie włączyć mikser. Tak samo postapić z resztą oliwek. Mieszać aż będą równomiernie rozłożone w cieście;
       

      • ciasto przykrywamy i odstawiamy do fermentacji na 2 godziny,
      • po godzinie ciasto wyjmujemy na obsypany mąką blat,
      • delikatnie rozciągamy i składamy na trzy, obracamy o 90 st., znów składamy na trzy,
      • po 2 godzinach ciasto dzielimy na pół, lekko zaokrąglamy, kładziemy złączeniem do dołu na posypanej mąką powierzchni i przykrywamy folią spożywczą,
      • odstawiamy na 20 minut po czym rozwałkowujemy tak, aby przybrało owalny kształt,
      • przykrywamy i odstawiamy na godzinę w temperaturze ok. 24 st.,
      • kiedy ciasto wyrośnie, delikatnie je rozciągamy, mniej więcej o połowę,
      • formujemy wydłużony trójkąt, a następnie nacinamy tak jak na rysunku A,
      • jeszcze bardziej rozciągamy ciasto, aby nacięcia się otworzyły (rys. B),
      • piekarnik rozgrzewamy do 230 st. C, naparowujemy go umieszczając na dole naczynie z gorącą wodą lub wrzucając kilka kostek lodu,
      • pieczemy 20 minut aż fougasse będą rumiane i chrupiące, ale nadal miękkie w środku.


      Chlebki najlepiej smakują na świeżo, następnego dnia są zbyt twarde.
      Przepis ten skojarzył mi się ze steccą, którą robiłam jakiś czas temu.
      Uwagi: oliwki można zastąpić anchois, wierzch ciasta można posmarować oliwą i posypać solą, ziołami, pieprzem, parmezanem.
      Wspólne pieczenie organizowane jest przez Amber, a przepis zaproponowała Magda - przepis z książki "Chleb" Jeffreya Hamelmana

      Lista piekących:

       ****************
      Kto jeszcze przyłączy się do wiosennej zabawy? :)

       
      Serdecznie zapraszam!

      środa, 12 marca 2014

      Placki z mąki orkiszowej z sosem z bananów


      Uwielbiam leniwe weekendy.
      Niespieszne.
      Zapowiadające się na dłuuuugie.
      Bez planu.
      Choć nie...
      Z planem.
      Na leniwe długie śniadanie.
      Na wycieczkę rowerową.
      Na spędzenie czasu w kuchni.
      Na ogarnięcie chałupy.
      Na zwiedzanie blogów.
      Na czytanie.
      I jeszcze na cieszenie się czymś.
      Czym?
      Zobaczycie w następnym poście!
      (tzn. w kolejnym po tym następnym ;P)


      Dziś śniadanie, które pojawiło się tamtego niespiesznego weekendu,
      który był... na początku stycznia!*

      Skład: 3 nieduże jaja, 100 ml mleka, szczypta soli, łyżeczka miodu, 100 g mąki orkiszowej (lub innej mąki), 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia, olej kokosowy do smażenia (można zastąpić innym);
      Porcja na 3 osoby (4 nie bardzo głodne)
      • miksujemy jaja,
      • dodajemy sól, miód, mleko i miksujemy,
      • osobno mieszamy mąkę z proszkiem i dodajemy do jajek,
      • miksujemy chwilę na gładką masę,
      • placki nakładamy dużą łyżką na rozgrzany na patelni olej,
      • smażymy na złoto z każdej strony;
       

      W międzyczasie, na drugiej patelni przygotowujemy bananowy sos.

      Skład: 2 banany, sok z 1 niedużej pomarańczy, łyżeczka cukru, łyżka masła;
      • banany kroimy w grube plastry,
      • na patelni rozpuszczamy masło,
      • smażymy banany na złoto z każdej strony,
      • gdy się zezłocą dosypujemy cukier,
      • po chwili wlewamy sok z pomarańczy,
      • dusimy aż sos zgęstnieje;
      Jemy gorące.


      * takie mam zaległości w postach :/

      Przepis na placki znaleziony u Liski, na sos, u Marty

      ***************

      Przypominam o wiosennej akcji. :)
      Pierwsze, bardzo ciekawe zgłoszenia już mam! :D

      http://nieladmalutki.blogspot.com/2014/03/akcja-sukienka-akcja-szafa.html

      Wystarczy kliknąć w zdjęcie, by poznać szczegóły. :)

      LinkWithin

      Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...