środa, 29 listopada 2017

Jarski obiad na jesień - Grzybowe gofry z grzybowym sosem ;)



Wstaję rano,
wstawiam wodę w czajniku,
idę do łazienki.
Nalewam wrzątek do kubka,
rozkładam matę i ćwiczę.
Tak,
już to kiedyś pisałam,
może nawet nie raz.
Piszę znów,
by pokazać, że różne zmiany
nie muszą generować kolejnych.
Moje rytuały są dla mnie cenne,
niektóre, a może większość z nich
dają mi poczucie bezpieczeństwa, stabilności
i posiadania czegoś swojego.

Ćwiczę więc z ogromną wdzięcznością,
bo czuję co dobrego dzieje się w ciele.
Kręgosłup się rozciąga w każdą stronę,
potem lewy bok i prawy.
Coś czasem strzeli, strzyknie,
czasem się zachwieję,
pozamykam oczy, bo bywa, że jeszcze jestem jakby w nocy.
Czasem ćwiczę przy włączonym radiu,
a czasem potrzebuję ciszy,
by pomyśleć.

Po takich 10 minutach 
miękko wchodzę w dzień.




Nie rezygnujmy z tego co nam sprzyja
tylko dlatego, że może usłyszycie, że nie powinniście czegoś robić,
że może nie wypada albo lepiej nie, bo nie. ;)
Warto słuchać siebie, swojej intuicji,
o której często zapominamy w dzisiejszych czasach.
Powodzenia w pielęgnowaniu swoich nawyków! :*


****************

Poza ćwiczeniami oczywiście gotuję i w jesiennej odsłonie "Jarskich obiadów" postawiłam na grzyby. Tegoroczny sezon był w nie szalenie bogaty! Tak bardzo, że zapasów na zimę (i pewnie nie tylko) jest sporo. W postaci suszonej i mrożonej. Mam nadzieję, że i Wy macie takie skarby u siebie i skorzystacie z mojej propozycji. :)
Ciekawa jestem na co tej jesieni postawiły dziewczyny. :)



Sos grzybowy: grzyby leśne* (ja miałam podgrzybki, maślaki, kurki), cebule, śmietana, natka pietruszki, pieprz, sól, olej do smażenia; ilości składników dostosowane do ilości grzybów, jednak nie żałować cebuli;

  • pokrojoną w kostkę cebulę podsmażamy na rozgrzanym oleju,
  • gdy cebula się zeszkli dodajemy pokrojone na kawałki grzyby,
  • smażymy aż woda odparuje,
  • dodajemy śmietanę i natkę pietruszki; doprawiamy;

* w sezonie grzybowym podsmażam grzyby z cebulką, pakuję do woreczków i mrożę - mam gotową mieszankę na sos np. późnym listopadem ;)

Gofry*: 1 szklanka mąki pszennej, 1/2 szklanki mąki owsianej, 3-5 łyżek proszku z suszonych grzybów (suszone grzyby zmielić w blenderze), 1 łyżka proszku do pieczenia, sól, 75 g startego żółtego sera, szklanka mleka, 1 pomidor drobno posiekany (można dać pomidorki koktajlowe), 1/3 szklanki oliwy, 2 jaja;

  • wszystkie składniki mieszamy i ciasto gotowe,
  • rozgrzewamy gofrownicę i nakładamy 2-3 łyżki ciasta (w zależności jak dużą gofrownicę macie),
  • smażymy na złoto,
  • gotowe gofry odkładamy na chwilę na kratkę, aby nabrały chrupkości.
* bazowałam na przepisie z bloga Co dziś zjem na śniadanie.


poniedziałek, 20 listopada 2017

Orkiszowy chleb dekoracyjny



Późna jesień,
coraz więcej światełek w domu,
tu świeca, tam świeca.
Kocyki porozkładane wieczorem,
rano składam w kostkę.
Nie wiem po co ;)
Lubię jednak (umiarkowany choć) porządek.
W ostatnim czasie upodobanie do porządku 
wzmogło się jakby. ;)
Pozbywam się nieużywanych rzeczy, przedmiotów,
książek, z którymi się nie polubiłam.
Tu czyszczę, tam czyszczę.
Lubię przestrzeń,
nie lubię gromadzić ponad miarę.
Tym bardziej teraz,
gdy idzie nowe...





Nowe nowym,
ale stare?
Dopóki jak ulał leżeć będzie,
zawsze będzie mi towarzyszyć.
Choćby chleb w domu upieczony,
uformowany w kształt wymyślny.
Doglądany, podglądany,
obwąchany,
spróbowany gdy najbardziej chrupiący...

Listopadowa Piekarnia Amber wraz z Daną z Leśnego Zakątka zaproponowała orkiszowy chleb dekoracyjny. Można go uformować w wybrany kształt. Ciasto jest fajne, plastyczne, przyjemne w formowaniu. Smak po upieczeniu bardzo dobry, a skórka gruba i chrupiąca.






Zaczyn2 łyżki zakwasu z mąki orkiszowej ciemnej (użyłam zakwasu z mąki żytniej), 200 g mąki orkiszowej ciemnej (użyłam typ 1400), 350 g wody;

  • Wieczór, dzień przed pieczeniem chleba mieszamy składniki w misce i pozostawiamy do fermentacji na 14 godzin.
Ciasto właściwe: cały zaczyn, 650 g mąki orkiszowej jasnej (użyłam typ 700), 185 g wody, 2 łyżeczki suchych drożdży, 18 g soli himalajskiej;
  • Składniki ciasta łączymy i wyrabiamy około 5 – 8 minut,
  • Ciasto pozostawiamy do ponownej fermentacji na 2,5 godziny,
  • W tym czasie 2 razy w równych odstępach czasowych składamy ciasto na blacie posypanym mąką. Formujemy ciasto w 2 owalne bochenki i dalej postępujemy wg wybranego filmiku,
  • Uformowane ciasto w wybranym kształcie posypujemy mąką i pozostawiamy do wyrośnięcia na blasze z piekarnika wyłożonym papierem do pieczenia na około 1,5 – 2 godzin,
  • Pieczemy w naparowanym piekarniku 15 minut w 240st, następnie dopiekamy około 30 minut w temperaturze 200st. już bez pary.

poniedziałek, 30 października 2017

Dwa serca....




Za oknem wichura już drugi dzień.
Pod oknem krzątają się panowie z wodociągów,
bo od środka nocy nie mamy wody.
Jest niedziela,
a panowie zaczynają ciąć asfalt
szukając przyczyny.
Biedni.
A my siedzimy w domku,
rosół pyrka na palniku,
popijam resztki kawy,
słucham Trójki,
zerkam na śpiącą w koszyku Helę
i na sflaczałe dwie trójki,
które Pan Wu przytargał mi na urodziny.
Cieszyłam się z nich jak dziecko
i nadal cieszę.





Chyba dużo dziecka mam w sobie
i dobrze mi z tym.
Cieszę się z pierdółek,
czasem tak, że aż dech zapiera,
skaczę i szuram po liściach, zbieram je,
znoszę do domu, oprawiam w ramki
i patrzę jak na najpiękniejszy obraz.






Znów zerkam na te trójki,
które gdyby odwrócić...
przypominają dwa serca,
którego od jakiegoś czasu,
mam w sobie... :)
Czy to nie cud?
Mieć w sobie przez jakiś czas dwa serca?
Dla nas to cud ogromny,
który przyszedł do nas wtedy gdy przyjść miał,
w najlepszym czasie.
Bo wszystko dzieje się wtedy gdy ma się zadziać.
Jestem o tym przekonana.




poniedziałek, 16 października 2017

Jesienny chleb z dynią - World Bread Day 2017



O poranku idę do warzywniaka,
w lekkich spodniach i swetrze
- on na wszelki wypadek.
Po drodze podciągam rękawy,
mrużę oczy
- słońce tak razi.
Przykro mi,
że liście są tak szybko sprzątane,
nie mam jak sobie poszurać po drodze.
W warzywniaku oglądam piękne dynie.
Małą słodką wezmę do pieczenia na obiad,
a piżmową do chleba.
Bo chleby to wytrawne wolę.
I już wracam okrężną drogą,
choć ciepło dnia odurza mnie tak jak wiosną...
Jeszcze tylko po rogala do piekarni
- będzie do powideł śliwkowych
i do kawy.





Chleb z dynią upiekłam w ramach Październikowej Piekarni Amber. Przepis pochodzi z bloga Zorry. W mojej wersji zrezygnowałam z suszonych fig, po to by chleb pozostał wytrawny. Nie dodałam też pestek dyni, bo za nimi nie przepadam. Zastąpiłam je prażonym słonecznikiem.
Chleb wyszedł przepyszny, taki jak lubię, czyli miękki w środku, chrupiący i rumiany na zewnątrz. Doskonały świeży z dodatkiem masła i miodu. Na pewno wrócę do tego przepisu. :)

Skład: 100 g puree z dyni (dynia ugotowana; użyłam dyni piżmowej), 50 g zakwasu (płynnego), 50 g mąki razowej z pełnego przemiału (pszennej, orkiszowej lub żytniej), 400 g mąki pszennej typu 550 (użyłam mąki typ 750), 5 g świeżych drożdży, 230 g wody, 10 g soli, 50 g suszonych fig drobno pokrojonych (pominęłam), 30 g nasion dyni (dodałam 50 g uprażonych pestek słonecznika);

  • Do misy robota dodaj wszystkie składniki, za wyjątkiem soli, fig i dyni.  Miksuj  na minimalnym poziomie przez 4 minuty. Dodaj sól i miksuj ciasto na poziomie 2 ciasto przez 4 minuty, dodaj figi i nasiona dyni i miksuj przez 2 minuty.
  • Zdejmij hak do ciasta, przykryj i zostaw ciasto do wyrastania w temperaturze 30 st. C  na 90 minut, po upływie 30 minut złóż ciasto.
  • Uformuj podłużny bochenek i przełóż do koszyka, odstaw na 40-60 minut, w zależności od temperatury pokojowej.
  • Nagrzej piekarnik do 220 st.C. Piecz chleb na dolnym poziomie  przez 35-40 minut.
  • Wystudź chleb na ruszcie.

poniedziałek, 18 września 2017

Czarny chleb / u schyłku lata



Liście na balkonie pomału robią się czerwone,
coraz więcej kolorów na chodnikach.
Zrywam ostatnie maliny,
po pomidorowych krzakach nie ma już śladu,
do domu zabieram różowe od słońca hortensje.
Wieczory coraz dłuższe,
świec w domu coraz więcej.
Mimo wyraźnego ochłodzenia,
słońce cudnie ogrzewa moje wciąż gołe stopy.
W niedzielę zakładam krótką sukienkę
i z gołymi nogami piję kawę z Panem Wu na naszym deptaku.






Szaliki jeszcze pochowane,
choć kurtki wyprane czekają na wieszakach.
Jeszcze niepotrzebne,
jeszcze jestem rozgrzana.
Latem,
dobrym jedzeniem,
suszeniem pomidorów
i pieczeniem domowego chleba.
Piękny schyłek lata.
I takaż będzie jesień.
Wszystko zależy od nas,
wszystko jest w naszych głowach.
Czyż nie? :)

Może przywitacie jesień tym pysznym chlebem o aromacie kawy? :)
Chleb upiekłam w ramach Piekarni Amber
Przepis wrześniowy wybrał Gucio z książki "Chleb" J. Hamelmana.







Skład:

Zakwas: 318g mąki żytniej chlebowej typ 720, 255g wody, 17g dojrzałego zakwasu;
  • Całość wymieszać i pozostawić w temp. pokojowej (ok 20-21 st.) na 14-16 godzin.

Namoczony czerstwy chleb: 74g czerstwego chleba*, 23g czarnej kawy mielonej, 23g oleju roślinnego, 363g gorącej wody;
  • Mieszamy wszystkie składniki tak aby kawa się zaparzyła i pozostawiamy pod przykryciem na 14-16 godzin. Po tym czasie całość dobrze wymieszać aby nie było grudek.

*Czerstwy chleb: Wg J.Hamelmana, jedną z wersji uzyskania czerstwego chleba jest pokrojenie chleba na kromki i dopiekanie, na blasze, do uzyskania ciemnobrązowego koloru (uwaga aby nie spalić).
Ja zrumieniłam dwie kromki chleba na suchej patelni.
Ciasto: 227g mąki żytniej chlebowej typ 720, 363g mąki pszennej chlebowej (użyłam typ 850), 17g soli, 5g drożdży instant, 573g zakwasu, 483g namoczonego czerstwego chleba;
  • Mieszamy wszystkie składniki przez 3 minuty na pierwszej prędkości miksera i przez 4 minuty na drugiej prędkości. Konsystencja dosyć ścisła, trudno mieszać łyżką. Ciasto jest bardzo klejące.
  • Pozostawiamy pod przykryciem na 30-45 minut – fermentacja wstępna.
  • Dzielimy ciasto na bochenki lub przekładamy do keksówek. U mnie wyszły 2 keksówki.
  • Chlebki smarujemy mokrymi rękoma i posypujemy czarnuszką.
  • Foremki przykrywamy folią.
  • Czas wyrastania ok. 60-80 minut (chleb ładnie rośnie w tym czasie, a w piekarniku jeszcze wystrzeli).
  • Pieczemy w temp. 240st. przez 15 minut a następnie 30-35 minut w temp. 225st.



Chleb wart jest upieczenia. Bardzo dobry, aromatyczny, chrupiący. :) Polecam!


Chleb Hamelmana na blogach:

piątek, 1 września 2017

Balkon po mojemu



Bardzo lubię otaczać się ładnymi rzeczami.
Oczywiście ładnymi dla mnie. :)
Zwracam uwagę na to jak mamy urządzone mieszkanie,
staram się by nie było nic "od czapy",
żeby całość była w miarę spójna.
Oczywiście różnie to wychodzi,
jestem amatorem ;)
W sumie nigdy nie pokazywałam tu naszego mieszkania.
Może to zbyt prywatne dla mnie?
Ale może by pokazać jakieś skrawki?
Co myślicie?
Dziś, na pewno pokażę Wam nasz tegoroczny balkon.
Mimo, że mamy działkę
to nie zniosłabym gdyby balkon stał pusty,
niezagospodarowany.
Męczyłoby to moje oczy!
Kurcze... serio tak by było ;))





Kwiatek u góry przyniesiony z domu, gdzie już umierał...

Nasz balkon jest bardzo długi i wąski.
Ma około 6m x 1,2m.
Wychodzi się do niego z salonu i z sypialni.
W części od sypialni stoi tylko suszarka na pranie i drapak Heli.
Za to w drugiej części mamy przedłużenie salonu.




 Pięcioklapek

Te kamyki są dla mnie bardzo ważne. Przytargaliśmy kilka kilo znad morza. Na rowerach... ;) 


Podkładka zrobiona przeze mnie na szydełku

Wszystkie meble są z ikei*.
W tym roku dokupiłam regał (też w ikei),
dywan (plastikowy, specjalny na dwór) i kratkę na pnącze.
Wszystkie tegoroczne zakupy były strzałem w 10!
Zrobiło się przytulnie i jest ładniej niż rok temu.


Ślicznie kwitną - nie wiem jak się nazywają 


I znów TE kamyki... Kwiat obok bukszpanu to?

W tym roku postanowiłam kupić kilka roślin wieloletnich
żeby nie wydawać dużo kasy co rok na sezonowe kwiaty.
I tu z pomocą przyszła mi nieoceniona Hana.
Jaką ona ma wiedzę na temat roślin!
Hanuś, chylę czoła i ściskam :*
Dzięki rozmowom z Haną
kupiłam funkię, bluszcz pięcioklapowy i bukszpan.
Sama dokupiłam muhlenbekię, jednego kwiatka kwitnącego (nie pamiętam nazwy) i kilka roślin sezonowych.



Drożdżówki wg przepisu z whiteplate.com 



Szczyt szaleństwa osiąga surfinia i muhlenbekia.
Rosną jak szalone!! Jestem nimi zachwycona.
Mam nadzieję, że muhlenbekia ładnie przetrwa zimę w domu.
Wszystkie wieloletnie rosną pięknie.
Jedynie funkia pożółkła od słońca i myślę czy nie przenieść jej na działkę.
Co radzicie?
W jednej donicy zasadziłam miętę, bazylię i tymianek.
Mięta "wygryzła" wszystkie zioła i została sama, miętowa królowa :P
Donice z ziołami i funkią wysypane są kamykami, na to ziemia.
Zrobiłam tak, bo są to osłonki, a nie donice z odpływem wody.
Reszta, głównie wieloletnich, jest w najzwyklejszych donicach ceramicznych z castoramy.
Bardzo mi się takie proste donice podobają i będą dobre na zimowanie.
Aha, mam też trochę konwalii, wykopanych z działki. Rosną już kilka miesięcy.


Bratki dają radę od wiosny 



Muhlenbekia <3 



Królowa co to nikogo nie chciała ;) 


Funkia i chwosty :)

Krzesełka nie są balkonowe, tylko awaryjne dla gości ;)
Poduszki w paski kupiłam w biedrze - 3,90 za sztukę.
Do starego koca doszyłam chwosty i proszę jaki efekt. :)

Tegoroczny balkon bardzo mi się podoba,
ma jednak jeden minus,
Brak miejsca do leżenia.
Szkoda, że nie jest trochę szerszy.
Myślę, że może w następnym sezonie wykombinuję jakąś leżankę w miejscu stolika.
A stolik? Hm, nie wiem ;))


 I kilka ujęć w zachodzącym słońcu




Nasz balkon jest trochę mieszaniną wzorów i może niektórym się one gryzą.
W domu pewnie przeszkadzałoby mi to,
ale na balkonie bardzo mi się to podoba. :)

Filmik. :)



*********

*Ikea - słowo, które odmieniamy. Bardzo często czytam "byłam w IKEA". To nie jest po polsku. Mówimy "byłam w ikei, kupiłam w ikei, odwiedziłam ikeę". Na potwierdzenie moich słów na stronie radiowej Trójki można odnaleźć wypowiedź w temacie ikei mistrzyni języka, Katarzyny Kłosińskiej. :) (tu link do audycji)

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...