Odkąd pamiętam bardzo lubię budyń.
Kojarzy mi się z zimą,
zaparowanymi oknami,
chłodem, który czuć było przy starych poniemieckich oknach.
Na starym drewnianym parapecie
stawialiśmy z bratem gorący budyń.
By ostygł choć trochę.
I potem zajadałam się nim z rozkoszą.
Łyżeczką przekuwałam wierzchnią skorupkę
i docierałam do pysznego wnętrza.
Dziś rzadziej jem budyń,
ale właśnie zaczyna się pora roku,
która będzie sprzyjać jego konsumpcji. ;)
Doskonały budyń można zrobić z mąki jaglanej.
Za to późnym latem zajadaliśmy się puddingiem z tapioki lub z nasion chia.
Możecie poczytać wiele na temat właściwości obydwu,
ale ja nie dla nich je kupuję.
Jak wiecie, nie jestem fanką niepolskich produktów,
nie naszych,
nie sezonowych.
Jednak chia i tapioka są cudowne w konsystencji i obróbce.
Takie budyniowe właśnie.
Poza tym, są sycące i spokojnie mogą być naszym pierwszym, drugim lub trzecim śniadaniem. ;)
Wiem, że te desery od dawna krążą w necie, ale może ktoś z Was jeszcze ich nie zna?
A może ktoś się zastanawia czy warto?
Jeśli lubicie budyń, kisiel, to tak.
Tapioka jest bardziej neutralna w smaku, taka "ciepła".
Chia jest bardziej sianowata. ;)
Skład: 85 g nasion chia, 350 g mleka (krowie lub roślinne), dwie garście malin na mus plus maliny do dekoracji, brzoskwinia lub nektrynka, garść płatków migdałowych, łyżka miodu;
- nasiona wsypujemy do słoika, zalewamy mlekiem i odstawiamy na noc do lodówki,
- co jakiś czas dobrze jest je przemieszać, bo lubią się zbrylować na dnie (jeśli tak się stanie to porządnie je rozmieszajcie przed podaniem i jeszcze na chwilę włóżcie do lodówki),
- maliny miksujemy z miodem na gładki mus,
- pudding przekładamy do szklanek / słoiczków,
- na wierzch wlewamy mus,
- dekorujemy owocami i migdałami.
Oczywiście dodatki do tego deseru są dowolne. Można też użyć mleczka kokosowego. Co kto lubi. :) A zawsze wyjdzie smacznie i szybko!
Pięknej jesieni, Kochani! Niech będzie w takich kolorach jakie ma ten deser, z ciemnymi ciepłymi wieczorami. :)
Ja dodaje sobie chia do jogurtow, ale jakos mnie te ziarnka nie zachwycaja smakowo.
OdpowiedzUsuńWiesz, że myślałam, że napiszesz "nie lubię budyniu!" ;)
UsuńTak, te ziarenka są takie specyficzne w smaku. Mi kojarzą się z sianem. Gdybyś chciała tego typu deser to tapioka Ci bardziej posmakuje :)
Takie deserki to ja bardzo lubię, zabieram często do pracy :)
OdpowiedzUsuńA kisiel to zdecydowanie mój ulubiony deser z dzieciństwa :)
Buziaki!
Super sprawa do pracy, co nie? Się nie narobisz, a masz fajny i pożywny posiłek.
UsuńKisiel tak, ale jednak budyń wolałam zawsze :)
Buźka!
też zawsze wolałam kisiel:)
UsuńRybenka, witaj w klubie hihihi
UsuńBardzo lubię takie szybkie i pyszne desery.:) Zapraszam do siebie. :) https://jaglusia.wordpress.com/
OdpowiedzUsuńJa również :)
UsuńPozdrawiam!
Budyń też kojarzy mi się z dzieciństwem, a kisielu nigdy nie lubiłam. Teraz dodaję chia do jogurtów, podobno chroni przed rakiem piersi.
OdpowiedzUsuńJa lubię dodatek budyniu do ciast, drożdżówek...
UsuńNiech Ci zatem chia dobrze służy, Olguś :*
Dzięki Alutko :*
UsuńWyczytałam gdzieś, że z kolei panowie nie powinni jeść nasion chia, bo może sprzyjać powstawaniu raka prostaty!
Uuuu, czyli ja chia, a Pan W tapiokę :)))
UsuńUwielbiam puddingi z chia. Te nasionka idealnie sie do nich nadaja :) pozdrawiam i zapraszam :)
OdpowiedzUsuńMasz rację :) Pozdrawiam Cię :)
UsuńLubię budyń i mam zamiar polubić tapiokę. Szkoda, że maliny już się skończyły...
OdpowiedzUsuńOj, to tapioka jest idealna dla Ciebie :)
UsuńU moich rodziców malin ciągle mnóstwo :)
musze się tymi Chia zainteresowac chyba
OdpowiedzUsuńKoniecznie, Rybeńko!
UsuńBudyń zajadałam inaczej, tak po brzegach -tam był zawsze chłodniejszy;-) A chia najczęściej jemy w pracy z jogurtem:-) Pięknie się prezentuje:-)
OdpowiedzUsuńNo patrz, nie sądziłam, że ktoś tu powspomina jedzenie budyniu :))
UsuńDziękuję, Marzenko :*
Taki jest mój sposób odżywiania teraz, nie ma w nim ciast i kremów, są zdrowe przekąski, owoce i takie desery :) Minus piętnaście kilogramów zobowiązuje :)
OdpowiedzUsuńDreamu, wspaniale! Gratuluję :)
UsuńRaz na jakiś czas jakieś ciacho nie zaszkodzi, w końcu wszystko jest dla ludzi ;) ale wiadomo - rozsądek przede wszsytkim!
Ależ upiekłam wczoraj, czekoladowe, pachniały w całym domu, a jedno ma tylko 31 kalorii :D Idzie jesień, mam prawo do czekolady :D
Usuńwspaniałe połączenie.... porywam słoiczek :)
OdpowiedzUsuńCzęstuj się! :)
Usuńz ochotą :)
UsuńLubię budyń baaardzo!
OdpowiedzUsuńAle musi być gorący, taki żeby parzył w język. ;)
Chia i tapioka jeszcze nie weszły na stałe do mojego menu, ale... nigdy nie mów nigdy.:)
Póki co trwam przy tradycyjnych budyniach i kisielach.
Te ostatnie jesienią i zimą jem namiętnie, ale tak jak budyń muszą być gorące.:)
Cudownej jesieni!!!
Aż zrobiłam wczoraj ;)))
UsuńJa nic gorącego! ;)
Spróbuj te zagraniczne twory, fajne są.
A masz jakiś fajny przepis na domowy budyń?
Cudownej, Magda! Inna nie może być!
Ja robię tak jak crème pâtissière, a proporcje trochę na oko, ale zawsze na 100 ml mleka dodaję 1 żółtko. Ilość cukru i mąki to już kwestia jak bardzo słodki i jak bardzo gęsty lubisz. ;)
UsuńDlaczego nic gorącego? A gorąca zupa, herbata, kawusia... :)
Nie robiłam tego kremu. Na pewno zrobię na dniach. A dziś będą Twoje gruszki :)
UsuńGorącego gorącego nie przełknę ;) czekam aż lekko ostygnie. Wszystko ;) na zupę dmucham, a herbata i kawa po paru minutach jest zdatna do picia ;)
Ja to nawet w czasie kąpieli mam wodę ustawioną na środku baterii, bo jak trochę przesunę w kierunku czerwonym to jest za gorąca ;)