Nie rozumiem gdy ktoś podziwia mnie, że piekę sama chleb.
Ku mojemu zdziwieniu stało się to dla mnie codziennością.
Gdy kończy się chleb
o poranku wyciągam z lodówki zakwas,
niech się ogrzeje gdy ja będę w pracy.
Po powrocie dokarmiam go,
a wieczorem robię chleb.
Chyba, że robi go Pan Wu.
Przez noc chleby rosną,
o 5 rano dzwoni budzik.
Pan Wu. (rzadziej ja) wstaje
i odpala piekarnik.
Wraca do łóżka,
a mnie po 6 budzi niesamowity zapach.
Wyciągam gorące bochenki z pieca.
Tak, to nasza codzienność,
która, mimo, że codzienna jest taka piękna!
I w zasadzie, dlaczego mam siebie nie pochwalić za to,
że tak bardzo wytrwałam w pieczeniu chleba,
że stało się to moją codziennością,
że tak weszło mi to w krew, jak poranne mycie zębów. ;)
Tak, podziwiam siebie za to.
Bo czemu by nie? :D
I będę sobie przypominać o tym
zawsze wtedy, gdy pomyślę sobie,
"eee, nawet się za to nie zabieram, bo mi nie wyjdzie". :)
A Ty, za co się podziwiasz?
**************
Chleb pszenno - orkiszowy z płatkami żytnimi i owsianymi pieczony był w ramach Grudniowej Piekarni organizowanej przez Amber. Przepis na chleb wybrała Agnieszka z bloga Bochen chleba. Oryginalny
przepis – klik!
Zaczyn
żytni: 230 g mąki żytniej typ 1150, 190 g wody, 24
g żytniego zakwasu;
- Składniki na zaczyn wymieszać i odstawić na 18-20 godzin w temperaturze pokojowej.
Zaparka: 65
g płatków żytnich, 65 g płatków owsianych (u mnie 130 g
płatków żytnich), 260 g wrzącej wody;
- Płatki żytnie i płatki owsiane zalać wrzącą wodą, wymieszać, szczelnie przykryć i pozostawić na całą noc w lodówce.
Ciasto
właściwe: 460 g mąki pszennej typ 1050 (u mnie mąka pszenna pełnoziarnista), 340 g wody, 230
g mąki orkiszowej typ 630 (u mnie pełnoziarnista orkiszowa), cały zaczyn, cała
zaparka, 18g soli
- Następnego dnia mąkę pszenną i wodę umieścić w misie robota kuchennego wymieszać do połączenia się składników i pozostawić do autolizy na 30 minut,
- po tym czasie dodać mąkę orkiszową, zaczyn i zaparkę. Miksować na pierwszej prędkości przez 5 minut, następnie dodać sól i mieszać na drugiej prędkości przez 2-3 minuty,
- gotowe ciasto pozostawić do fermentacji wstępnej na 2 godziny w temperaturze 24 °C. W tym czasie ciasto rozciągamy i składamy trzykrotnie w równych odstępach czasowych co 30 minut,
- następnie dzielimy ciasto na dwie równe części i formujemy bochenki, które umieszczamy w koszykach do wyrastania. Fermentacja końcowa trwa godzinę w temperaturze 24 °C,
- nagrzewamy piekarnik wraz z kamieniem do pieczenia do 250 °C,
- wyrośnięty chleb/chleby przekładamy na rozgrzany kamień , zaparowujemy piekarnik i natychmiast obniżamy temperaturę do 240°C . Po 5 minutach obniżamy temperaturę do 230 °C i tak pieczemy przez kolejne 15 minut. Po upływie tego czasu zmniejszamy
temperaturę do 220 °C i tak dopiekamy chleb przez ostatnie 30 minut
**************
Chleb pszenno - orkiszowy na blogach:
Mmm taki bochen świeżutki z rana... z masłem i twarożkiem <3 Marzenie!
OdpowiedzUsuńMagda, kiedy dołączysz do naszej piekarni? :)
UsuńAlu,
OdpowiedzUsuńno właśnie, czemu???
A bochen przpiękny!
Wspaniale upieczony chleb.
Dziękuję Ci za trzeci rok w Piekarni!
Aniu, czyli doceniajmy się!
UsuńDziękuję za miłe słowa:)
A wiesz, już zaczął mi się trzeci rok w piekarni!
Pozdrawiam Cię.
1. Ja sie za nic nie podziwiam, bo nie mam za co.
OdpowiedzUsuń2. Tyyyle roboty! Latwiej kupic chleb. ;)
1. Zwariowała kobita! A za piękne zdjęcia? A za miłość do zwierzaków? A za wszechstronną wiedzę? A za lekkie pióro? Ech...
Usuń2. Ech;P
Eeehhh... e tam!
UsuńNie kryguj się Pantero, bo za karę któraś napisze post specjalny, pt.:"Za co kochamy Panterę". I zobaczysz.
UsuńAgniecha, o to to!! A Ty Pantero nie bądź taka skromna;)
UsuńPiękny, spieczony jak lubię! Dziękuję za wspólne pieczenie
OdpowiedzUsuńTeż lubię spieczony:)))
UsuńI ja dziękuje, Beatko:)
Pięknie upieczony! Mistrzowskie chleby wychodzą spod Waszych cudownych rączek :)
OdpowiedzUsuńCodziennego szczęścia :)
Tak jak i spod Twoich, moja droga;) za co się podziwiasz? :P
UsuńI TOBIE! :)))
za nic, ciągle mam sobie coś do zarzucenia :)
UsuńA za gotowanie? Pieczenie? Za konsekwencje w prowadzeniu bloga? Za miłość do dzieciaszkow?
Usuńale to naturalne rzeczy, nic do podziwiania :)
UsuńDla Ciebie są naturalne, a tak naprawdę są godne podziwu. I to dużego!
UsuńAlutko, jest piękny, smakowity ....i doceniam ile serca w nim jest, sama czasem piekę ale teraz bardzo dawno nie. Jeśli tylko wrócę do domu to mój zakwas czeka. Prawdziwy chleb jest tam gdzie- kochany dom, pajda chleba z dżemem mirabelkowym -mniam .
OdpowiedzUsuńDziękuję, Kasiu. Mam nadzieję, że szybko uda Ci się wrócić do pieczenia chleba. Trzymam kciuki, Ty wiesz:*
UsuńAlutko, a jeśli chodzi o cenienie siebie to ostatnio cenię się za to, że zdobyłam się na odwagę, że zawalczyłam i tylko sobie to zawdzięczam i że pojechałam po 30 latach w góry i do mojego ukochanego Krakowa - to było Mistrzostwo Świata w moim wykonaniu- Ty wiesz* - dawno nie myślałam o tym "za co się podziwiam " - a szkoda!
UsuńKasiu, brawo! I wierzę, że to dopiero Twój początek doceniania siebie! :))) pisz sobie w zeszycie za co się podziwiasz. Codziennie;) :*
UsuńMistrzostwo świata! Chleb jak marzenie :)
OdpowiedzUsuńPięknie współdziałacie z Panem Wu.
Olgus, dziękuję:*
UsuńJakoś nam się udaje;))
Pięknie Ci się upiekł. Taki rustykalny jak lubię :)
OdpowiedzUsuńTofko, rustykalne mają w sobie to coś;)
UsuńI owszem - takie swojskie i aż się oczy do nich śmieją.
UsuńFajny przepis, wykorzystam!
OdpowiedzUsuńFutrzaku, pieczesz chleb? :)))
UsuńDobrze masz z tym panem Wu;-)Mój też taki był, ale jakoś z biegiem latem leniuszek z niego się zrobił;-) Alutka, piękny bochen Wam wyszedł:-) Za co ja siebie podziwiam? Ale przy wypieku chleba czy tak ogólnie? Przy wypiekaniu chleba, to za to, że od kilku lat ani razu nie zmarnowałam zakwasu - to jest dla mnie ważne wydarzenie i regularnie piekę chleb. Ten zakwas jest już dla mnie członkiem mojej rodziny :-)
OdpowiedzUsuńA Pan Wu. ma dobrze ze mną;) wszystko pasuje. Musisz odleniwic swojego:D
UsuńTak ogólnie za co się podziwiasz. A cieszę się, że w ogóle zastanowiło Cię to pytanie. Bo to znaczy, że coś w sobie cenisz, a myślę, że to bardzo ważne:)
Jeśli chodzi o Twój zakwas to brawo!! I masz rację, to jest członek rodziny:D
Jak dobrze, że mam chłopa, co chleb piecze... Zanim mnie by się utrwaliła kolejność czynności, dużo by się ciasta zmarnowało. Chleb śliczny. Skąd się bierze te wszystkie rodzaje mąki?
OdpowiedzUsuńAgniecha, utrwaliloby Ci się szybciej niż myślisz;))
UsuńW marketach jest już duży wybór mąk. Ja często kupuję w młynie bogutyn (przez neta), kiedyś zamawiałam na allegro:)
Jest cudny :D
OdpowiedzUsuńI tak smakuje :D
UsuńWyszedł wspaniały, wygląda przesmacznie a pewnie ejszcze lepiej smakuje <3 pozdrawiam i zapraszam :)
OdpowiedzUsuńKats, chleb bardzo przypadł nam do gustu :) zachęcam co pieczenia :)
UsuńPozdrawiam ciepło!
Ja tam Cię podziwiam :) I za konsekwencję i za szczęśliwą rękę do zakwasu! Bo wyhodowanie go i utrzymanie "przy życiu" to nie taka prosta sprawa. Wiem, bo trzy razy mi się to nie udało :D Pozostaję póki co przy drożdżowych wypiekach, choć te na zakwasie mają jednak najwspanialszy smak...
OdpowiedzUsuńGosiu, dziękuję! :*
UsuńSama zakwasu nie wyhodowałam. Dostałam go i utrzymuję przy życiu ;) najpierw odbierałam go z kolejnych chlebów, a dopiero niedawno nauczyłam się go dokarmiać w taki sposób, by żył i bym już nie musiała odbierać. Miałam do tego dokarmiania kilka podejść. Przeczytałam kilka sposobów i w końcu wyczułam ;)
Gosiu, mogę wysłać Ci zakwas i podać instrukcje co dalej. Co Ty na to? :)
Fajnie, że pieczesz! Ja drożdżowe lubię, to miła odmiana od zakwasowych, ale jednak te na zakwasie lubię najbardziej :)
Czemu czemu, tego nikt nie wie, tak ludziska mają. Ja tez juz z 8 lat jak piekę i ciągle słyszę : że tez Ci się chce. Ano chce, dzięki temu nie narzekam że mi się kruszy czy jest stary bo ciągle mam świezy i pachnacy. Twój jest cudny, maam na niego znowu ochotę. Pieknie dziękuję za wspólny grudniowy czas.
OdpowiedzUsuńNo właśnie, "że też Ci się chce", a to TYLKO kwestia wprawy. Później to już się życia nie wyobraża ;) ja też nie narzekam na to co Ty i cieszę się, że wiem co jem :D
UsuńŚciskam Cię, Doroto :)
za co się podziwiam? za cierpliwość, której z wiekiem mam coraz więcej ;)))
OdpowiedzUsuńa chlebek wygląda przesmacznie :)
Małgosiu, to piękny powód do podziwu. :)) Ja cały czas uczę się cierpliwości i mam nadzieję, że z każdym kolejnym rokiem będzie znaaacznie większa :)
UsuńPozdrawiam Cię ciepło :)
chlebuś cudowny!
OdpowiedzUsuńdobre pytanie...za co się podziwiam?hmmm...sama nie wiem...może za to,że ciągle jestem sobą?
I super, że znalazłaś odpowiedź na to pytanie! Cieszę się bardzo :)
UsuńPiekę niezmiennie od 6 już lat i wiem, że nie przestanę dopóki starczy sił ... kupny chleb już nam nie smakuje, wybredni się zrobiliśmy:):):) .... a za co sie podziwiam? Za zrzucone 40 kg i za to, że codziennie o 5 rano zrywam tyłek i katuję go ćwiczeniami .... dla przyjemności własnej:).
OdpowiedzUsuńDziękuję za wspólne pieczenie:) Pozdrawiam
Ha, mamy to samo z tą wybrednością. I zauważam, że rozciąga się ona coraz bardziej na inne kulinarne kategorie ;)
UsuńZatkało mnie jak przeczytałam za co się podziwiasz! Jolu, wiesz jak ja Cię podziwiam! I gratuluję i ... troszkę zazdroszczę. Ja bym tak ze 3 kg chciała mniej i coś mi to nie wychodzi...
U mnie piecze Diabeł mój ale to nie codziennie ;)
OdpowiedzUsuńA ja podziwiam się za to że choć nigdy ciast nie piekłam, zaczęłam i nawet wychodzą poetycko, teraz muszę odpukać żeby nie zapeszyć bo święta za pasem i sie przymierzam :)
A chlebek u Ciebie - miodzio.
Mig, wychodzą poetycko - piękne określenie! Gratuluję i jestem pewna, że na święta ciasta wyjdą idealnie:)
UsuńPozdrawiam!
Alutko, mnie też dziwi, że ktoś się dziwi, że piekę chleb. Jeśli słyszę, że to zawracanie głowy z tym pieczeniem, to częstuję delikwenta moim chlebem. Po degustacji już nikt się nie dziwi czemu to robię;)
OdpowiedzUsuńTwój chlebek udał się wyśmienicie. Mam nadzieję nadrobić zaległości i upiec chleb wg tego przepisu.
Pozdrawiam
Reniu, to swietny sposób na przekonanie tych maruderów;) chleb wg tego przepisu upiecz, naprawdę warto:)
UsuńAlu, piękny Twój bochen. U mnie też pieczenie chleba weszło w codzienność i lubimy się z zakwasem:-). Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńCelu, dziękuję:)
UsuńZakwas - członek rodziny, prawda?;)
Ja nie wiem, kogo mam podziwiać, Ciebie czy Wu,
OdpowiedzUsuńchyba Jego bardziej, bo mnie nikt tak wcześnie z łóżka nie wygoni.;P
Piękny ten Wasz chleb!:)
A ja siebie chwalę za wszystko co robię, a co! Grunt to być zadowolonym z siebie, a przynajmniej próbować.;) Szkoda tylko, że nie udało mi się bardziej zorganizować, żeby znaleźć czas na ten chleb, ale przecież nie będę siebie za to ganić, bo zrobiłam wiele innych rzeczy.:)
Samochwała w kącie stała... :D
Ściskam Was!
Ten chleb piekłam sama, ten i którym piszę to nasz codzienny. Już nam weszło w nawyk, że w nocy rośnie, a rano go odpalamy. W.ma taki świetny sen, że dla niego to nie problem wstać na pół minuty, by odpalić piekarnik. Wraca do łóżka i śpi. Ja mam z tym większy problem.
UsuńMagda, i bardzo dobrze! Trzeba się chwalić i doceniać, bo zwykle mamy za co, tylko to dostrzegamy. Zaraz niektóre koleżanki, które pisały wyżej wyśle do Ciebie na kurs;)))
Buziaki!
"Tylko to dostrzegajmy" miało być
UsuńZazdroszczę mu tego snu!
UsuńJa jak się obudzę i wstanę nawet na chwilę, to już nie mogę zasnąć.;)
Wysyłaj, wysyłaj, szczególnie Kamilę!;)
Tęskno mi za tym zapachem,może wrócę jak tylko czas pozwoli:)
OdpowiedzUsuńTego Ci życzę Igus:*
UsuńRasowo wygląda. Kolor wspaniały!
OdpowiedzUsuń