wtorek, 31 marca 2015

Wiosenna opowieść - przypomnienie! :)

Kochani!
Dziś szybciutko przypominam, że bardzo czekam na Wasze wiosenne opowieści.
Te, które wpłynęły bardzo różnią się od siebie
i to, w tegorocznej akcji, podoba mi się najbardziej. :)
Mniej podoba mi się to, że zgłoszeń jest niewiele. :(
Zła formuła?
Nie wiecie co opowiedzieć o wiośnie,
lub tematach okołowiosennych?
Nie chce mi się w to wierzyć!


Czekam do końca dzisiejszego dnia.
Oficjalnie :)
A nieoficjalnie...
W związku z tym, że nadaję do Was z urlopu
i w tym czasie z internetem niewiele mam wspólnego,
a urlop jeszcze trwa...
Podsumowanie tegorocznej wiosennej akcji
planuję na poświąteczny wtorek.

Zatem zapraszam wszystkich spóźnialskich.
Czekam do niedzieli,
ale nie wiem czy spóźnialscy będą mogli walczyć o nagrodę ;)
Się zobaczy ;))
W końcu to ja ustalam zasady ;)

Pozdrawiam Was gorąco z pewnego krańca Polski :D
A w czwartek zapraszam na żurek. :)

wtorek, 24 marca 2015

Duszone jabłka / gruszki z przyprawami i małe przypomnienie :)


Pozostaję w temacie sezonowości.
Powinnam ten i poprzednie post opublikować jakieś 2-3 miesiące temu,
ale nic nie poradzę, że taka jestem niepoprawna blogowo. :P
Chciałam nawet (wyjątkowo coś tematycznie przed świętami!) wrzucić przepis na żurek.
Jest tak pyszny, że robię go co chwilę, 
że robię go w połowę czasu wskazanego w przepisie oryginalnym, 
no i w ogóle robię go z zamkniętymi oczami. ;)
Jednak On stwierdził, że zdjęcie żurku nie oddaje tego jak jest pyszny.
I teraz nie wiem czy to zdjęcie jest tak kiepskie... :P
Z chłopami!

Zatem jabłka.
Nie wiem czy pamiętacie, ale raczej ich nie jadam w wersji surowej.
Choć ostatnio chyba coś się zmienia, bo czasem na takie się skuszę
(oczywiście musi być pokrojone w cząstki :P).
To chyba zasługa tego, że mój organizm zaczął dobrze znosić surowe owoce i warzywa. :D





Wracając do jabłek.
Jakiś czas temu znalazłam recepturę na prażone jabłka na stronie ABC gotowania według pięciu przemian.
I przepadłam bez reszty.
Przekąskę tę modyfikuję według potrzeb.
Dodaję gruszki, nie dodaję rodzynek, albo majeranku itp...
Bardzo często robię te owoce na trzecie śniadanie do pracy.
Polecam!

Skład: 3 duże jabłka, około 4 łyżeczki żurawiny suszonej, około 4 łyżeczki rodzynek, cynamon, kardamon, suszony majeranek (po 2 szczypty), imbir suszony (szczypta), około 100 ml wody;
  • jabłka kroimy na małe kawałki, wykrawając nasiona,
  • wrzucamy do garnka i stawiamy na gazie,
  • dodajemy żurawinę, rodzynki, cynamon, mieszamy,
  • dodajemy kardamon, imbir, majeranek, mieszamy,
  • dolewamy wodę i dusimy około 20 minut czasem mieszając;



***************

Kochani, przepraszam, że ostatnio trochę mnie mniej u Was.
Mam sporo na głowie. I w pracy i poza pracą.

Mam jednak nadzieję, że pamiętacie i chętnie weźmiecie udział w Akcji Wiosenna Opowieść.
Bardzo serdecznie Was zapraszam i mogę Wam zdradzić, że podsumowanie będzie dość zaskakujące i wesołe. :D Sądząc po tym co już otrzymałam. :))
Zatem do roboty! Również ci, którzy w ramach akcji są przemycić wcześniej opublikowany u siebie post. :P (Panterko :*)

czwartek, 19 marca 2015

Co do pracy? #11 kasza orkiszowa z warzywami na ostro

Staram się jeść sezonowe produkty.
Myślę, że wielu z nas tak je - intuicyjnie.
Jecie zimą pomidory, albo świeże ogórki?
Pewnie nie :)
Zimą nie sięgam też np. po sałaty, cukinie, bakłażany, rzodkiewki, kalafiory i inne...
Nie jest to trudne, ale pewnie, że nie trzymam się restrykcyjnie tej zasady.
Zdarzyło mi się kupić paprykę, albo brokuła.
Nie ma co się usztywniać. ;)
Jednak wychodzę z założenia, że to co od wieków matka natura daje nam w danym okresie, w danym klimacie, najlepiej nam służy.



Wiecie, że nawet twaróg ma swój czas?
Kupuję domowy twaróg od rodziców Gosi.
Późną jesienią produkcja się zakończyła i nadal nie ruszyła.
By twaróg był smaczny krowa musi wyjść na słońce. :)
Gosia przyniosła mi kawałeczek w grudniu, i to naprawdę nie było TO.
Dodatkowo dopadł mnie po nim katar
(twaróg wychładza organizm).
Dlatego też, zimą jedliśmy naprawdę dużo warzyw korzeniowych
(gotowana marchewka na przekąskę do pracy - pycha!).
Do pracy często zabierałam zupy, jaja ;)
duszone jabłka (muszę je tu pokazać!)
albo takie sałatki jak ta dzisiejsza. :)
Wszystko doprawione odpowiednimi rozgrzewającymi przyprawami.



Skład: 3 marchewki, 1 nieduży por, niepełny kubek suchej kaszy orkiszowej, 2 kubki zimnej wody, 1 łyżka masła klarowanego, 3 krople tabasco, 4 łyżeczki octu ryżowego, imbir mielony, sól;
  • do zimnej wody wsypujemy opłukaną kaszę i gotujemy do momentu wyparowania wody (lub do miękkości jeśli się okaże, że wody było za dużo),
  • marchewki obieramy, wrzucamy do wrzącej wody i gotujemy chwilę, tak by były nie do końca miękkie,
  • pora kroimy w kostkę,
  • na rozgrzaną patelnię wrzucamy masło klarowane,
  • na stopione masło dodajemy marchewkę, następnie por,
  • doprawiamy tabasco i imbirem mielonym, mieszamy,
  • doprawiamy solą i krótką chwilkę dusimy,
  • dodajemy kaszę i ocet ryżowy, mieszamy i po minucie wyłączamy;


A Wy zwracacie uwagę na sezonowość produktów?
Tu jest bardzo fajny kalendarz sezonowości. :)

środa, 11 marca 2015

Chleb pszenno-żytni z prażoną mąką i pasztet z wątróbki


Dwa lata temu, mniej więcej o tej porze roku, malowałam kuchenne szafki,
by moja kuchnia nabrała uroku.
I tak, między jednym wałkiem a drugim, wybiegłam z domu na pobliski parking.
Wypatrywałam konkretnego samochodu,
choć nigdy wcześniej nie widziałam go na oczy.
Za to na oczy widziałam kierowcę ;)
Kierowcą była Marzenka, która wiozła mi zakwas
na mój pierwszy chleb na zakwasie.

Pamiętam, że byłam przejęta i zestresowana.
Do tego ten kuchenny burdel...
Ciasto wyrastało mi 20 godzin!
I nadal bochenki były niskie...
W panice dzwoniłam do Marzeny. ;)
Upiekłam.
Był to raczej zakalec, ale!
Ale była najsmaczniejszym zakalcem na świecie.
Ale się nie zraziłam.
I to jest dla mnie najważniejsze. :)



Od tamtego czasu rozdałam chyba już kilkadziesiąt zakwasów!
Większość osób chleby piecze do dziś.
Niektóre z nich miały ciężkie początki,
ale nie zniechęciły się.
Chciałabym, aby każdy kto dostanie zakwas wciągnął się w magię pieczenia domowego chleba.
Tak jak ja się wciągnęłam.

Dzięki temu, a może i przez to :P
w niedzielne popołudnie musieliśmy szybciej wrócić do domu,
szybciej wyjść od Jego rodziców,
bo Ala musi upiec chleb w marcowej piekarni ;), którą tradycyjnie nadzoruje Amber.
A przepis na ten chleb zaproponowała Jola.



Skład na zaczyn: 83 g zakwasu żytniego dokarmionego 10-12 godzin wcześniej (u mnie mieszany), 165 g mąki żytniej razowej (u mnie typ 2000), 225 g wody;
  • Składniki mieszamy i pozostawiamy przykryte na 14-16 godzin w temperaturze pokojowej;
Skład na zasmażkę: 120 g mąki żytniej (u mnie typ 2000), 300 g wody;
  • Na rozgrzaną suchą patelnie wsypujemy mąkę i prażymy, cały czas mieszając do uzyskania lekko brązowego koloru (mąka nie może się przypalać!),
  • przesypujemy na miseczkę i dolewamy stopniowo zimną wodę, energicznie mieszając łyżką lub trzepaczką,
  • kolor zasmażki brązowy, konsystencja papki,
  • przykrywamy i pozostawiamy na zbliżony czas do zaczynu (14-16 godzin);
Po tym czasie do ładnie przefermentowanego zaczynu dodajemy zasmażkę, mieszamy do dobrego połączenia składników, po czym dodajemy:
330 g mąki pszennej typ 650, 375 g wody wymieszanej z 2 łyżkami soli
  • całość dokładnie mieszamy i pozostawiamy na 2,5-3 godziny w dużej torbie foliowej zawiązanej u góry (ja miskę z ciastem włożyłam do foliówki) - zapobiega to wysychaniu ciasta i tworzy się stabilna temperatura,


Po tym czasie do ładnie przefermentowanego ciasta dodajemy:
600 g mąki pszennej typ 650
  • dosypujemy stopniowo mąkę i wyrabiamy ręką aż ciasto będzie odchodzić od miski i ręki,
  • pozostawiamy na 20 minut, aby ciasto odpoczęło,
  • przekładamy do dwóch keksówek o wymiarach 30x7 cm (moje to 12x26) wysmarowanych tłuszczem i wysypanych otrębami (u mnie buka tarta),
  • wierzch wyrównujemy, pozostawiamy do wyrośnięcia (włożyłam do piekarnika, przykryłam folią i chleb wyrastał 2 godziny),
  • chleb pieczemy przez 10 minut w 250 stopniach, kolejne 10 minut w 230 stopniach i kolejne 25 minut w 210 stopniach,
  • chleb studzimy na kratce;

Chleb wyrósł mi ogromny! Podczas pieczenie jeszcze wystrzelił do góry ponad foremki. Moje foremki były większe niż te w przepisie, więc nie wiem jak się mieście tyle chleba w mniejszych foremkach. ;)) Chleb bardzo nam zasmakował. Jest sycący, mięsisty w środku. Przypomina mi mój chleb codzienny, ale jest zdecydowanie bardziej pszenny.
Jeden bochenek posypałam prażonym słonecznikiem.


Chleb ten zajadaliśmy z najprostszym pasztetem z wątróbki wg przepisu Magdy:

Skład: 500 g wątróbki drobiowej, 2 średnie cebule, 2 jaja ugotowane na twardo, sól, pieprz, 2 liście laurowe, masło klarowane;
  • cebulę obieramy, kroimy w kostkę i szklimy na rozgrzanej łyżce masła klarowanego,
  • wątróbkę oczyszczamy, kroimy w mniejsze kawałki i dodajemy do cebuli wraz z liściem laurowym,
  • pod koniec smażenia doprawiamy pieprzem i solą,
  • całość przekładamy do miski, dodajemy jaja i blendujemy na gładką masę,
  • przekładamy do kokilek,
  • w garnuszku topimy minimum 3 łyżki masła klarowanego i polewamy nim pasztet,
  • odstawiamy do lodówki, by masło zastygło.
Pasztet ten jest stałym elementem naszego menu. :) Świetnie smakuje z natką pietruszki.

Przy okazji, wszystkich piekarzy i piekarki zapraszam do zabawy / konkursu :)


poniedziałek, 9 marca 2015

Akcja Wiosenna Opowieść

Sobotni poranek.
Popijam resztki śniadaniowej herbaty.
Jest mi dobrze, bo najadłam się jaj ze szczypiorkiem.
Za oknem błękitne niebo i słońce.
Zaglądam na bloga GosiAnki, a tam zdjęcie Ninki z Akcji Szafa.
Dopijam herbatę, idę do kuchni, kończę robić fasolkę po bretońsku.
Do tego reszta zupy zielonkowej.
To będzie dobry obiad.
Przed nam (chyba) długi dzień.
Trzeba kupić kilka rzeczy do mieszkania.
Planuję zakup butów do "latania"
i ogarnia mnie nerw, bo znów będę musiała odwiedzić szanowną sąsiadkę.
Maluję rzęsy.
I wtedy nachodzi mnie myśl.



banerek do udostępniania :)


WIOSNA!
Nie mam czasu, ale to nie znaczy, że Wy go nie macie. :P
Rok temu była Akcja Szafa (podsumowanie klik),
dwa lata temu Akcja Sukienka (podsumowanie klik).
W tym roku zapraszam Was na Akcję Wiosenna Opowieść.
Forma dowolna (zdjęcie, tekst, wiersz, coś z przymrużeniem oka).
Opowieść ma być związana z wiosną,
z Waszymi skojarzeniami z tą porą roku,
może z pierwszą myślą gdy czujecie zapach wiosennego powietrza?

Na Wasze zgłoszenia czekam do 31 marca do godziny 24 (wszystko kierujcie na aluucha@gmail.com).
Jako, że wtedy planuję kilka dni urlopu to zaraz po powrocie opublikuję wszystkie zgłoszenia i tak sobie myślę, że może coś bym nagrodziła? ;) Dawno konkursu tu nie było...
A może nagroda publiczności? Co Wy na to?
Kochani! Liczę na Was!



Piszę tego posta popijając kawę z przyprawami,
wąchając świeże powietrze płynące przez uchylone kuchenne okno.
I dostając bukiet tulipanów od Niego. :)
Czyż to nie potwierdzenie na to, że TĘ Akcję trzeba przeprowadzić?!

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...