W maju pomyślałam z zaskoczeniem, że lada moment będzie czerwiec
... i lato!
Dziś dziwię się, że już czwartek,
a nie - chociażby środa!
Niby nie żyję w pośpiechu,
ale bardzo wciągnęło mnie życie realne. Bardzo!
I dobrze mi z tym. Bardzo dobrze!
Dlatego mnie mniej, i u Was, i tu,
ale jestem. :)
W końcu tu też jest dobrze. :)
Ostatni czwartek miał być ciepły i słoneczny.
Zaraz po śniadaniu, w samych bluzach wsiedliśmy na rowery
i ruszyliśmy Za Rzekę.
W połowie drogi złapał nas deszcz,
który postanowił towarzyszyć nam do mety. ;)
Wyjątkowo szybko minęła nam ta niemal 30 - kilometrowa trasa. ;)
Rozgrzała nas kawa i drugie śniadanie.
I wtedy nadszedł idealny moment na wiosenne pierogi (i ruskie oczywiście).
Realnie lepiłam je z Ajwonką,
wirtualnie zaś z Magdą, Marzeną, Małgosią i Kamilą (MMMAK).
Oto nasza kolejna pierogowa odsłona!
Pierogi na cztery pory roku - WIOSNA!
Skład: 2 pęczki botwinki (same liście i łodygi), łyżka masła, 125 g bryndzy, łyżeczka miodu, sól, pieprz, tymianek;
(farsz na około 20 sztuk)
- umytą botwinkę kroimy i sparzamy,
- na patelni rozgrzewamy połowę masła i wrzucamy łodygi,
- dusimy na maśle pod przykryciem kilka minut,
- dodajemy łodygi i resztę masła, dusimy około 10 minut co jakiś czas mieszając,
- dodajemy miód, przyprawy i pokruszoną bryndzę,
- mieszamy i odstawiamy do wystudzenia;
Skład na ciasto: ok 600 g mąki, ok. 200 ml gorącej wody, 3-4 łyżki oleju;
(proporcje na kilkadziesiąt pierogów)
- mąkę wysypujemy na stolnicę, robimy kopczyk,
- w dziurkę kopczyku wlewamy olej,
- mieszamy nożem i powoli, stopniowo wlewamy wodę ciągle mieszając nożem,
- całość zagniatamy na gładką masę,
- gotową kulę zawijamy w ściereczkę;
- pierogi wrzucamy na osolony wrzątek i wyjmujemy od razu gdy wypłyną,
- podajemy z cebulką, choć bardziej smakowały mi odsmażone następnego dnia. :)
Zapraszam Was do dziewczyn i sama tam pędzę. :D
Lepienie po takim maratonie i deszczu, to dopiero poświęcenie! Dziękuję za wspólne pyszne wydanie! Pysznie je nadziałaś, lubię :)
OdpowiedzUsuńŚciskam!
Wbrew pozorom nie zmęczył mnie ten rower. :)))
UsuńA lepienie pierogów to dla mnie przyjemność. :)
Dziękuję Kamilko! :*
Bardzo podoba mi się Twój farsz i skuszę się na nie:-) To Ty najpierw gnałaś rowerem, a potem lepiłaś? Nieźle, nieźle...;-)
OdpowiedzUsuńMiło było jak zwykle i do letniej odsłony !:-)
Cieszę się Marzenko bardzo!
UsuńTaki właśnie był plan dnia i został zrealizowany. :D Farsz zrobiłam dzień wcześniej. :)
Do następnego! :*
pierogi wszelkiej maści zawsze lepiej smakują mi odsmażane na drugi dzień :)
OdpowiedzUsuńtakich jeszcze nie jadłam ...
lecę lepić ruskie :):***
A ja najbardziej lubię ruskie świeżo ugotowane i podane z cebulką.
UsuńTe, bardziej smakowały mi właśnie odsmażone. Podobnie mam z farszem kapuściano-grzybowym. ;) Czyli u mnie wszystko zależy od farszu. :)
Ruskie chyba zawsze będą najlepsze. ;D :***
hehe, MMMAKowym dziewczętom finezji i fantazji nie brakuje nie brakuje:) cudne te pierogi Alu:)
OdpowiedzUsuńOj zdecydowanie nie brakuje. Wiosenna odsłona wyszła nam niezwykle różnorodnie. :)
UsuńDziękuję :*
Ciekawe zestawienie produktów. :)
OdpowiedzUsuńZestawianie okazało się być zaskakująco smaczne. :)
UsuńSzkoda, że ostatnio trochę mniej Cię tutaj, ale jakoś musimy to przeżyć;))
OdpowiedzUsuńPodziwiam, że po tylu przejechanych kilometrach chciało Ci się lepić, jesteś wielka!
Ja też miałam ochotę na farsz botwinkowy, ale mi botwinki zabrakło;)
Smaki w Twoim nadzieniu są baaaardzo kuszące, pycha!:)
No szkoda, ale u Was raczej jestem na bieżąco, no i mamy nasz "mak" ;)
UsuńE tam, to naprawdę była dla mnie przyjemność - i przejażdżka (choć deszcz odrobinę mi zepsuł przyjemność) i lepienie. :D
Botwinka jeszcze jest do kupienia, więc zdążysz. ;)
Dziękuję Madziu :*
ojacie.... Alu, obejrzenie tych zdjęć przed obiadem właśnie wywołało u mnie głośne burczenie w brzuszku :)))
OdpowiedzUsuńuwielbiam pierogi w każdej z możliwych wersji!
Jagienko! :*
UsuńCzyli pierogi zaostrzyły Twój apetyt. :D To dobra reakcja!
Też jestem pierogową fanką, ale mimo spróbowania już wielu farszy to ruskie ciągle wygrywają...
Jagienko co u Ciebie? :)))
sama może się skuszę, ale dzieci do nich nie przekonam, nawet do tych z serem na słodko się nie dają - muszą być ruskie i koniec ;), no może raz na jakiś czas z truskawkami ;)
OdpowiedzUsuńJo, dzieciom to ja się wcale nie dziwię! Na pewno z czasem przekonają się do innych smaków, a miłość do ruskich zostanie...
UsuńA sama zobacz jak to u nas wygląda - 20 "innych" pierogów, a reszta ruskie. ;))
botwinke kocham miloscia tak wielka,ze moglabym ja jesc codziennie♡♡♡ te Twoje pierogi wygladaja tak apetycznie,ze zaluje iz nie posiadam daru teleportacji :)
OdpowiedzUsuńTeż bardzo lubię botwinkę, jednak do tej pory jadłam ją głównie w zupie, za którą przepadam! :)))
UsuńA spróbuj się teleportować, a nuż się uda. ;)
Wczoraj ugotowałam barszcz z botwinką i delektuję się nim, co dzień jest lepszy :) a te pierogi bajka! Wszystkie składniki lubię, muszą być pyszne! Jeszcze takich nie jadłam. Czas to zmienić!
OdpowiedzUsuńAlu :***
Uwielbiam barszcz z botwinką! Do tego na osobnym talerzyku ziemniaczki... Ach!
UsuńPierogi są naprawdę smaczne, lepsze niż myślałam, że będą. ;))
Olguś :***
Alutka,pysznie te pierożki wyglądają!! Lubię bardzo ale nie mogę za dużo i za często:(
OdpowiedzUsuńTakich nie jadłam jeszcze i bardzo kuszą:))
A czy bryndzę można innym serem zastąpić?
:***
Dziękuję Margoś kochana! Czemu nie możesz za często?
UsuńPewnie, że można. Choćby fetą albo kozim. :)
:***
ciężkostrawne dla mnie Alutko:(
Usuńkozim? nie lubię:P
ale fetą! bardzo chętnie:))
buziam kochana:***
Nieźle... Dla mnie bardzo zaskakujący przepis.
OdpowiedzUsuńOkazuje się, że zaskakująco dobry!:)
UsuńPodsmażane pierogi to jet to:-), a z takim nadzieniem to już w ogóle:-) rewelacja:-)
OdpowiedzUsuńMasz rację, Olimpio. :) Choć gotowane z dodatkiem mocno przysmażonej cebulki też baaaaardzo lubię! :D
UsuńDziękuję. :)))
a da sie takie ciasto w maszynie zrobic?
OdpowiedzUsuńLamisiu, nie znam się na maszynach... wszystko robię ręcznie.
UsuńA jakiekolwiek pierogowe ciasto robisz w maszynie? Jeśli tak, to to także wyjdzie. ;)
A bardzo je polecam, bo jest niezwykle delikatne. :)
Buziaczki kochana :***
to tylko ze wzgledu na moje nadgarstki
Usuńtak wszystko robilam recznie
Wiem, Lamisiu, wiem. :*
UsuńWspaniałe pierożki Alu!
OdpowiedzUsuńBryndza i botwinka muszą tu bardzo smakować.
Pozdrawiam Cię.
Amber, dziękuję bardzo! :)
UsuńTo całkiem niezły tandem. ;)
Odpozdrawiam i ślę uściski. :))
Miło mi, że się podoba .P)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że nie mieszkasz bliżej - jakoś bym Cię uprosiła, żebyś mnie na takie pierogi zaprosiła :)
OdpowiedzUsuńZ przyczyn zupełnie niewytłumaczalnych zawsze ciężko mi jest się zabrać za lepienie pierogów - aż wstyd sie przyznać do tego :)
A botwinkę uwielbiam, zwłaszcza w tandemie z bryndzą - dla mnie to duet smaków doskonały.
Pozdrawiam wiosennie :)
Aniu, nie musiałabyś wcale upraszać! Zaprosiłabym Cię od razu. ;)
UsuńDla mnie lepienie pierogów to bardzo przyjemne zajęcie. Najlepiej lepić je z kimś - wówczas mamy świetną okazję do pogaduch. ;)) Polecam!
I ja pozdrawiam. :))
Fantastyczne, niezwykłe, czarujące! Skuszę się czerwony farsz do pierogów, bo już któryś raz czaruje moje zmysły. Bardzo fajna sezonowa akcja :)
OdpowiedzUsuńAgato, bardzo się cieszę, że urzekł Cię ten czerwony farsz. :) Zachęcam do wypróbowania - nie pożałujesz. :)
UsuńOczywiście zapraszam na kolejne pierogowe odsłony. :)
Pozdrawiam!
Uwielbiam pierogi, ale takich jeszcze nie jadłam. Ciekawa jestem jak smakują :) Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńSmakują wybornie! ;))
UsuńPozdrawiam :)
Wydawało mi się, że słyszałam już o wszystkich rodzajach pierogów, a tu proszę- tak mnie pozytywnie zaskoczyłaś :)
OdpowiedzUsuńIvko, nie sądziłam, że Ciebie można czymś zaskoczyć. ;) Cieszę się, że mi się udało. ;)
UsuńŚciskam!