Pierogi rzecz jasna :). Wiem wiem, każdy z Was je zna, pewnie i lubi, więc może ten post okazać się niezbyt ciekawy. Jednak kto z Was je robi? Dają nam je mamy, babcie, kupujemy mrożone, jemy w barach mlecznych... Bo po co się grzebać w mące i bawić w lepienie? Ano po to, bo takie są najlepsze! Farsz zawsze będzie doprawiony, będzie w nim czuć ser, a nie same ziemniaki, ciasto będzie takie jak lubimy, a nie twarde jak kamień. I najważniejsze - farsz będzie dobrze wyczuwalny, będzie go sporo :)
Szczerze mówiąc to jeszcze nigdy nie jadłam lepszych pierogów, niż te, które robi Ajwonka. Pewnie każdy tak powie - moja mama / babcia / ciocia robi najlepsze na świecie. Jednak oceniając całkiem obiektywnie - TE pierogi mają zawsze delikatne ciasto, które jest cieniutkie, farszu sporo i to farszu pikantnego dzięki świeżo zmielonemu pieprzowi... Mogłabym tak gadać bez końca ;) przejdźmy lepiej do meritum:
Farsz:
- ok. 1 kg ziemniaków gotujemy w mundurkach, po ostudzeniu obieramy,
- ok. 1 kg twarogu półtłustego mielimy na przemian z powyższymi ziemniakami,
- 4 średniej wielkości cebule kroimy w kosteczkę i smażymy na złoto; dorzucamy do farszu,
- pieprzymy, solimy i mieszamy rękoma;
Ciasto:
- ok. 600 g mąki wysypujemy na stolnicę, robimy kopczyk,
- w dziurkę kopczyku wlewamy 3-4 łyżki oleju,
- mieszamy nożem i powoli, stopniowo wlewamy gorącą wodę (około 200 ml), ciągle mieszając nożem,
- całość zagniatamy na gładką masę,
- gotową kulę zawijamy w ściereczkę,
Lepienie:
- z ciastowej kulki odrywamy kawałek i robimy z niego węża, tak by pokroić go na kopytka,
- kopytka rozwałkowujemy na kółka (pamiętajcie o rozsypaniu mąki pod kopytka i kółka),
- nakładamy na kółeczka farsz - im więcej tym lepiej, ale tyle, by pierogi się skleiły - i lepimy pieroga,
- gotowe pierogi układamy na tacy (lub czymś innym) wysypanej mąką,
- pewnie dziwicie się, że kopytka, a nie wycinanie kółek szklanką - my tak robimy od zawsze i jest to wg nas znacznie szybszy sposób, a poza tym każdy pieróg jest unikalny :) nie ma jednakowych ;)
Gotowanie:
- pierogi wrzucamy do gotującej się, osolonej wody,
- jak wypłyną to można wyciągać,
- my w ok. 5 l wody gotujemy ok. 30 pierogów, potem następna partia :) (a ta surowa, która czeka, ma czekać przykryta ściereczką :) ),
Jemy :)
- takie świeżo ugotowane, gorące pierożki najlepiej mi smakują z podsmażoną cebulką :)
A następnego dnia, podsmażone na bardzo chrupiące na patelni... :)
P.S. Muszę dodać, że ruskie to moje ulubione danie. Jak byłam młodą dziewczynką ;) to wracając do domu z jakiejś kolonii, obozu itp. pierożki już na mnie czekały :D. Na obozy już nie jeżdżę, ale pierogowe niespodzianki zdarzają się Za Rzeką - wcale nie tak rzadko :D.
P.S.2. Pierogi zgłaszają się do DOMOWEJ PIEROGARNI w poniższej akcji:
P.S.2. Pierogi zgłaszają się do DOMOWEJ PIEROGARNI w poniższej akcji:
ruskie uwielbiam, ale muszą być zrobione tak, jak piszesz. doprawione, dużo farszu, niezbyt grubaśne ciasto :)
OdpowiedzUsuńto ja biorę taki przepis od Ciebie jak masz :) suuuper :D
Bardzo mi miło, że przepis Ci się podoba ;).
OdpowiedzUsuńRuskie to moje ulubione danie - hmm, muszę dodać do postu pewien P.S. :)
Wyglądają fantastycznie :) Uwielbiam swojskie pierogi !
OdpowiedzUsuńpozdawiam
Agata, swojskie najlepsze ;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam :)
Najbardziej na świecie lubię pierogi z jagodami :D
OdpowiedzUsuńAle ruskie też uwielbiam, a te wyglądają niesamowicie kusząco.
Jeśli chodzi o pierogi mojej mamy to lubiłam podjadać surowy farsz, ale pierogi jem z ...ketchupem :pp
W barze obok mnie podają niesamowicie pyszne.
I chyba już wiem co zrobię, jak będę miała luźniejszy dzień!
A ja właśnie nie przepadam za pierogami na słodko, ale to dlatego, że raczej nie uznaje takich obiadów - jak już, może to być podwieczorek :). Jakoś wolę ostre i słone klimaty ;).
OdpowiedzUsuńHaha, ja do tej pory wyjadam surowy farsz :)). Ale keczup to już profanacja! :P
U mnie w mieście jest pierogowy bar - pierogi pierwsza klasa :)
Pozdrawiam :)
ruskie są pyszne i mega sycące
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Monika
www.bentopopolsku.blogspot.com
przepis na dobre pierogi zawsze w cenie :)
OdpowiedzUsuńuwielbiam domowe pierogi, tylko przy moich żarłokach muszę siedzieć pół dnia w kuchni żeby ukleić odpowiednią ilość :)
magda, może któregoś pięknego dnia żarłoki będą lepić razem z Tobą? ;)
OdpowiedzUsuńJej jak ja uwielbiam pierogi ruskie! A wszystkie kluchy za jakie się kiedykolwiek brałam nie wyszły zbyt dobre :<
OdpowiedzUsuńDzięki Katie :). Ja myślę, że to kwestia wprawy, spróbuj mojego przepisu jak będziesz miała czas :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
O jak wielki jest mój podziw dla ludzi lepiących samemu pierogi :))
OdpowiedzUsuńDzięki Aurora, ale uwierz, że to nie jest aż takie trudne ;). Tylko trochę czasu trzeba sobie zarezerwować :)
OdpowiedzUsuńCudowne! Świetna konkurencja dla moich prymitywnych z łososia i szpinaku. Teraz cała impreza przeniesie się do Ciebie, gotowa?
OdpowiedzUsuńNie wiem jak łosoś i szpinak mogą być prymitywne :P
UsuńDawaj tu tę imprę, chyba to zniosę :)