Zauważyłam ostatnio rzecz nową jaką jest wafelkowe jajo :). A raczej połówka pustego jaja, którą wypadałoby czymś napełnić. A może tradycyjnym jajem? :D nie no, może lepiej wymyślić coś bardziej ambitnego :). Coś co w razie nadmiernej ilości można położyć na chleb i coś co nie spowoduje szybkiego nasiąknięcia wafelka. Tak więc mokre nadzienia odpadają. Oczywiście odrzuciłam słodkie tematy, mimo że jak najbardziej można je do jaja upchnąć.
Na imprezę urodzinową, pasty zrobiłam dwie. Pierwszą zgapiłam od magdy k., a druga to tradycyjna, moja ulubiona...
Pasta pierwsza, czyli makrelowo - twarogowa z dodatkiem:
- jedną średnią makrelę czyścimy z ości i skóry, wrzucamy do blendera,
- dorzucamy 250g twarogu półtłustego,
- dodajemy ok. 150g serka kanapkowego śmietankowego (w oryginalne była to philadelfia, ale ja użyłam biedronkowego - takie niebieskie opakowanie, płaskie pudełko),
- solimy, pieprzymy, miksujemy,
- kilka lub kilkanaście suszonych pomidorków kroimy w paski i mieszamy z naszą pastą;
Pasta druga, czyli oczywiście jajeczna, a co!:
- 5 jaj gotujemy na twardo, obieramy i kroimy w drobną kosteczkę,
- drobno siekamy szczypiorek (ilość wg uznania),
- solimy, pieprzymy i mieszamy z majonezem i łyżeczką musztardy,
- w drobną kosteczkę kroimy pół czerwonej papryki i dodajemy do reszty,
- dodatkowo można dołożyć drobną posiekaną wędlinę;
Pastami napełniamy nasze jajka od razu przed podaniem, bo nie oszukujmy się, jaja w końcu miękną. Powyższe proporcje starczą na dwa opakowanie wafli, a wafle te kupiłam w rossmannie :)