Dwa spojrzenia w odległą przeszłość.
Dwa różne podejścia do życia.
Dwie dojrzałe kobiety.
Jedna urodzona chwilę po wojnie, druga przed.
Czy wojna miała wpływ na ogromną emocjonalność jednej z nich?
Dlaczego tej drugiej jej zabrakło?
Roma Ligocka "Dobre dziecko"
Po spisaniu wspomnień ("Dziewczynka w czerwonym płaszczyku") z dziecięcego okresu, który przypadł na czas wojny, Roma Ligocka znów wraca do tego co było.
Tym razem sięga do okresu wczesnej młodości. Do trudnego okresu dojrzewania. Do szeregu emocji jakie towarzyszyły temu czasowi. Emocji głównie negatywnych. Mam wrażenie, że młoda Roma była nieustannie spięta, smutna. Często przerażona.
Tylko jak nie być, kiedy po stracie większości bliskich w czasie wojny, paraliżuje ją strach o własną matkę. Strach wcale nie irracjonalny.
A matka to jedyna bliska jej osoba. Z powodu trudnej miłości, która dla Romy była ogromnym szokiem, matka zwykle jest nieobecna duchem. Myślami gdzieś daleko, pogrążona w smutku, bezsilności i zniechęceniu. Z wieloma wybuchami złości, brakiem cierpliwości.
Po każdej kłótni, Roma katowała się psychicznie, powtarzając jedno marzenie "chcę tylko być dobrym dzieckiem".
Katowała się fizycznie, nie jedząc posiłków.
By sprawić matce przyjemność, by być coraz bliżej tego upragnionego marzenia, Roma godzi się na wakacyjny wyjazd bez mamy. Wyjazd, który okazuje się kolejnym koszmarnym wspomnieniem.
Ciężko mi sobie wyobrazić jaki ogromny wpływ na całe dorosłe życie miało dzieciństwo i młodość Romy.
W książce nie brakuje też dobrych wspomnień. Jednym z nich jest pamiętnik babci Anny, który Roma dostaje od matki.
Wspaniale czyta się zapiski kobiety, która borykając się codziennymi zwykłymi rozterkami, marzyła o dobrej przyszłości dla swoich dzieci (w tym, matki Romy). Nie wiedziała jednak co przyniesie rok 1939.
Pamiętnik Anny czytało mi się znacznie lepiej niż główną część książki. Jednak całość czyta się jednym tchem.
Danuta Wałęsa "Marzenia i tajemnice"
Autobiografia Pierwszej Damy, którą chyba być nie chciała. Może więc autobiografia Matki Polki? Normalnej, zwykłej, acz niezwykle odważnej kobiety?
Autobiografia na pewno, choć nie tylko.
W końcu też biografia Pana Prezydenta, całej rodziny Wałęsów.
Opowieść o tym "jak wtedy było". Co działo się za zamkniętymi (czy rzeczywiście kiedykolwiek były zamknięte?) drzwiami tej rodziny? Jak od podszewki funkcjonowała Solidarność? Kto co powiedział, pomyślał, zrobił?
Niewątpliwie uzyskamy odpowiedzi na te wszystkie pytania.
Pani Danuta oprowadza nas po swoim życiu z chronologiczną precyzją. Od momentu swoich narodzin, przez wczesną młodość, po współczesne marzenia.
Przez młodość zdominowaną ogromnym pragnieniem ucieczki z niewielkiej wsi na Mazowszu. Do dużego miasta. Do lepszego życia?
Marzenie spełnia się, gdy młoda Danuta wyjeżdża do ciotki mieszkającej w Gdańsku. Tam zaczyna pracę. Tam poznaje swojego przyszłego męża. Szybko zachodzi w pierwszą ciąże, od momentu której, jej miejscem pracy na wiele następnych lat będzie dom.
To rodzinie poświęciła swe życie, by na samym końcu książki stwierdzić, że jedyne czego w życiu żałuje to to, że tylko jedno małżeństwo jej dzieci nie zakończyło się rozwodem.
Czy wpływ na to miało wychowanie? Brak ojca? Niejednokrotnie wspomina, że męża wiecznie nie było w domu, a jeśli był to tylko ciałem. A jeśli był to nie sam, lecz z całym batalionem działaczy.
Najbardziej w tej książce uderzył mnie brak jakichkolwiek emocji. Suche przekazanie faktów. W pewnym momencie zaczyna to bardzo męczyć, chwilami książkę czytałam ze złością.
Mam wrażenie, że jakiekolwiek emocje budził w Pani Danucie jedynie Jan Paweł II. No może jeszcze odbiór Nagrody Nobla.
Inne momenty po prostu były, wydarzyły się. Tak miało być. Reagować na coś z radością to chyba czyste szaleństwo!
Nie wątpię, że wpływ na jej zachowanie miał każdy dzień jej niełatwego życia. Życia pełnego wyzwań, trosk, nerwów. Myślę też, że pełnego samotności i świadomości, że może liczyć głównie na siebie.
Mimo to, jeśli by mogła jeszcze raz przeżyłaby życie w ten sam sposób.
Książka nie należy do tych, które czyta się jednym tchem. Przeczytać jednak warto. Choćby dla samych faktów historycznych. Niejednokrotnie Pani Danuta przywołuje jakieś opisy danego wydarzenia opowiedziane przez kogoś: "Nie pamiętam żeby takie coś miało miejsce! Było tak i tak...". I w tym miejscu pojawia się jej wspomnienie. Jej historia. Czy prawdziwa? Myślę, że tak.
************************
Kto dotrwał do końca temu gratuluję :). Dużo tekstu, wiem, ale nie mogłam nie podzielić się swoimi odczuciami. Tym bardziej, że obiecałam je GosiAnce ;)).
Książki czytałam już dawno. Nie napisałam o nich od razu i to był błąd. Moje odczucia byłyby wierniejsze, pewnie nie pominęłabym tego o czym zdążyłam zapomnieć.
Czytaliście? Jakie wrażenia?