W jeden z lipcowych weekendów,
wyrwaliśmy kawałek soboty i ruszyliśmy do stolicy Wielkopolski.
Cel był obrany od jakiegoś czasu.
Jednak jak to przy nowym mieszkaniu,
ciągle były ważniejsze wydatki.
W końcu się udało
i bez listy zakupów,
a z planem i wyobraźnią w głowie
pojechaliśmy po mały stolik, skrzynię i ściankę.
Na balkon.
Oczywiście kupiłam jeszcze parę pierdół.
Nic nie poradzę na to, że mam słabość do ikei.
Prostota formy i funkcjonalność mnie zachwycają.
Pan Wu z dnia na dzień ogarnął temat na balkonie i...
zasiedliśmy o zachodzie słońca!
(balkon wystawiony jest na zachód, co w kontekście upałów ma się średnio ;)
jesienią i zimą będzie cudnie)
- czemu nie kupiliśmy tego wcześniej?! - spytałam, zarzucając nogi na ścianę i czując ogromne uczucie błogości.
To była taka pierdółkowa chwila, z grupy tych, które trzeba kolekcjonować.
Podobnie, poczułam się kilka dni temu,
gdy Pan Wu pompował na działce nasz dmuchany basen.
Czułam się jak dziecko...
Czas mogłabym spędzać w tym basenie i na balkonie.
Bo tak jak te koty, jestem trochę sybarytą.
I z rozkoszą wszystkie posiłki zajadam na balkonie.
Tak jak letni makaron,
który robiłam z myślą o moich koleżankach.
Niektórych dawno nie widziałam.
Co one wyczarowały?
Małgosia, Marzena, Magda, Kamila.
Skład: 3 cukinie (ok. 850 g), 300 g makaronu wstążki, 6 dużych ząbków czosnku, papryczka pepperoni (kilkanaście plasterków), 3 łyżki oliwy z pestek winogron, 2 łyżki masła klarowanego, kawałek fety, ewentualnie pieprz i sól;
- na głębokiej patelni lub w garnku rozgrzewamy oliwę i masło klarowane,
- czosnek kroimy w kosteczkę, a papryczkę w plasterki,
- dodajemy na rozgrzany tłuszcz i smażymy na małym ogniu 5-7 minut,
- makaron gotujemy al dente z dodatkiem oliwy i soli,
- cukinie przekrawamy na pół wzdłuż, wydrążamy gniazda nasienne i obieraczką ścinamy wzdłuż paski cukinii, w taki sposób, by jak najwięcej pasków miało skórkę,
- dodajemy cukinię do czosnku, smażymy tak długo aż cukinia zmięknie, ale niech zostanie lekko chrupiąca,
- odcedzony makaron dodajemy do cukinii, mieszamy dokładnie i wyłączamy gaz,
- doprawiamy pieprzem i solą (ja nie czułam potrzeby doprawiania),
- makaron posypujemy pokruszoną fetą;
- zajadamy na dworze ;))
A teraz zapraszam Was na letni makaron do dziewczyn :)
Rzut oka na skrawek balkonu (klik). :)