Fajnie było, bo jednak zauważam, że wokół zwykle jest więcej pań niż panów.
Na imprezach rodzinnych,
na spotkaniach towarzyskich,
na spotkaniach ze znajomymi z liceum, studiów...
Czyli statystyki nie kłamią? :)
Najmłodszy mężczyzna, lat niespełna trzy, do stołu zasiadł,
a jakże!
Jednak bardziej interesująca dla jego podniebienia okazała się kromka suchego chleba.
Dobrze, że mężczyzna ów zna przede wszystkim domowy chleb. Bardzo razowy.
I od początku za nim przepada!
Mężczyznom starszym obiad smakował.
Jednemu tak po prostu,
a drugi był zachwycony.
Tak jak ja po kilku kęsach.
Mimo, że posmak głównie słodkawy.
Sezon na szparagi się kończy
i wcale nie namawiam Was byście lecieli je jeszcze kupić.
Pani Ela, o której pisałam tutaj,
mówi, że pole szparagowe trzeba zaorać najpóźniej w imieniny Jana.
Moja babcia wraz z początkiem czerwca przestaje szparagi kupować.
Przepis zalega mi od dłuższego czasu,
a muszę go wrzucić, bo jest przepyszny.
Za rok o nim zapomnę.
A szkoda by było. :)
Skład na sos: 10 łyżek jasnego sosu sojowego, 6 łyżek soku z cytryny, 6 łyżek wody, 4 łyżki cukru, łyżeczka mąki ziemniaczanej;
- wszystkie składniki mieszamy;
/dla 4 osób/
- makaron gotujemy maks. 3 minuty, odcedzamy, opłukujemy zimną wodą,
- odkrawamy zdrewniałe końcówki szparagów (białe obieramy), pozostałą część kroimy po skosie na grube plastry, a główki przekrawamy wzdłuż,
- pierś kroimy w małą kosteczkę, doprawiamy solą, pieprzem, czosnkiem i 1 łyżką oleju kokosowego,
- umyte pieczarki kroimy w plasterki,
- w dużym garnku rozgrzewamy olej kokosowy (pozostałe 2 łyżki),
- wrzucamy kurczaka, smażymy kilka minut,
- dodajemy szparagi i pieczarki, smażymy kilka minut aż szparagi zaczną robić się miękkie,
- dodajemy makaron i szczypior, mieszamy i chwilę smażymy,
- wlewamy sos, zagotowujemy, w razie konieczności gotujemy chwilę,
- skrapiamy olejem sezamowym.
Przypomnę Wam o tym daniu na początku kolejnego maja. :)
Przepis pochodzi z Kwestii smaku.