niedziela, 27 listopada 2016
zRęcznie! Czyli reklama mojego rękodzieła :)
Kochani Czytelnicy!
"Jedyną stałą rzeczą w życiu jest zmiana".
Czy nam się to podoba czy nie, tak jest.
Na zmianę najlepiej jest się po prostu otworzyć,
jeśli przychodzi sama.
A jeśli to my jej chcemy
to otwórzmy szeroko wszystkie swe zmysły
i wypatrujmy,
nasłuchujmy,
poczujmy...
Kilka miesięcy temu
bardzo zdeterminowana
poczułam,
że muszę i chcę coś zmienić.
Ta stanowcza myśl
na razie doprowadziła mnie
do tego co widzicie na zdjęciach.
To jest początek początków tej zmiany.
Co będzie dalej?
Czas pokaże.
Dziś chwalę się moim rękodziełem.
Każdą rzecz wykonam na zamówienie
w dowolnym kolorze i wielkości.
Może ktoś z Was by chciał? A może na prezent?
A może chciałby ktoś kogo znacie? ;)
Wszystkie szczegóły na aluucha@gmail.com
Dziękuję za Wasze wsparcie i uwagi! :)
"Jedyną stałą rzeczą w życiu jest zmiana".
I ta zmiana odciągnęła mnie trochę od kuchni. ;)
poniedziałek, 14 listopada 2016
Wszystko ma swój czas / Bułeczki marchewkowe na zaczynie drożdżowym
Rok możemy dzielić na różne etapy,
choćby na pory roku,
na urlop i pracę.
Ja mogę rok podzielić na dwie części.
Część rowerowa i nierowerowa.
W części rowerowej
zapominam jak się chodzi.
Wszędzie chcę podjechać rowerem,
bo wygodniej,
bo przyjemniej,
bo szybciej.
Nawet na pocztę nim jadę.
A poczta to 500 m od domu jest....
Jak kiedyś powiedziałam Panu Wu,
że ja do warzywniaka jadę
to oczy wielkie zrobił.
Tak, opłaca mi się wytaszczyć rower z domu
i jechać 500 m. :)
A 3 km do pracy to już ogromna odległość,
której w czasie rowerowym NIE DA SIĘ przejść. ;)
A gdy czas rowerowy płynnie przechodzi w czas nierowerowy,
ciemnym wieczorem wychodzę w zimne powietrze,
zaciągam się tą rześkością
i idę okrężną drogą do sklepu...
Rano wstaję wcześniej,
by szybkim marszem przejść te 3 km do pracy.
Po pracy znów maszeruję
zwykle różnymi drogami,
żeby zahaczyć o różne miejsca, sklepiki...
W niedzielne popołudnie Pan Wu zapyta
"gdzieś byśmy pochodzili"
zamiast
"obczaję nam trasę na rower".
I jak tak sobie maszeruję
to nawet pomyślę
"jak ja na ten rower wsiądę po zimie?" ;)
Pewnie, że wsiądę, jak co roku.
I pomyślę wtedy
"jak fajnie, jak szybko, jak wiatr mnie opływa"....
I tak to się plotą te dwa czasy...
A każdy z nich jest dobry na domowe pieczywo. :)
W Listopadowej Piekarni królowały pyszne i bajecznie łatwe bułeczki marchewkowe na zaczynie drożdżowym. Przepis wybrała Kasia czerpiąc z King Arthur Flour.
Zaczyn: 3/4 szklanki* wody, 1,25 szkl. mąki pełnoziarnistej pszennej, 5 g świeżych drożdży;
- 5 g drożdży rozpuścić w wodzie, dodać mąkę pszenną pełnoziarnistą i wymieszać. Przykryć folią aluminiową i zostawić na blacie kuchennym na 12 do 18 godzin.
Ciasto właściwe: 15 g świeżych drożdży, 3 średniej wielkości marchewki ugotowane na parze (lub w wodzie, lecz dobrze odparowane)**, 2 szkl. mąki pszennej 650 (ewentualnie 1/4 szkl. mąki więcej), 1 kopiasta łyżka brązowego cukru, 1 niepełna łyżeczka soli; oraz: ciepła woda do posmarowania bułeczek, opcjonalnie – ziarna do posypania bułeczek (u mnie słonecznik i czarny sezam).
- Marchewkę ugotować na parze lub w wodzie (gdy gotujemy w wodzie, marchewkę trzeba dobrze odparować, aby nie była zbyt wilgotna). Zmiksować blenderem na gładkie puree i wystudzić,
- Do zaczynu dodać pokruszone drożdże, marchewkę, 2 szklanki mąki pszennej 650, cukier brązowy i sól,
- Wszystko dobrze wyrobić. Jeśli okaże się, że ciasto jest zbyt luźne, dodać trochę więcej mąki. Ciasto po wyrobieniu jest gładkie i odchodzi od ręki,
- Zagnieść z ciasta kulę i włożyć do miski wysmarowanej olejem. Odstawić do wyrośnięcia w ciepłe miejsce na około 1 godz., aż ciasto podwoi objętość,
- Wyrośnięte ciasto podzielić na 12 kawałków, z każdego uformować bułeczkę,,
- Bułeczki ułożyć na blasze wyłożonej papierem do pieczenia. Przykryć ściereczką i zostawić na 20 minut do wyrośnięcia,
- W międzyczasie nastawić piekarnik na 180°C,
- Wyrośnięte bułeczki posmarować wodą i – jeśli chcemy – posypać ulubionymi ziarnami,
- Włożyć do gorącego piekarnika i piec 20 minut.
* szklanka w tym przepisie, to 250 ml
** autorka użyła 3/4 szklanki puree z marchewki
** autorka użyła 3/4 szklanki puree z marchewki
A Wy, macie jakieś czasowe podziały? Może takie nawet nieuświadomione? :)
Fajnie jest mieć swój rytm i dostrzegać jego zalety. :)
*********************
Piękne bułki na blogach:
środa, 2 listopada 2016
Potrzeby własne, a schematy / Błyskawiczna zupa z suszonych grzybów, czyli zupa na jesień
Poszliśmy wczoraj na działkę.
Działka, jak już wiecie, jest po dziadku.
No to zamiast stroić się w futra, nowe kozaczki, nowe fryzury,
stać w korku, w duchu przeklinać, bać się czy przypadkiem w tym aucie nic nam się nie zdarzy...
Ubraliśmy się w dres i na tej działce zgrabiliśmy piękne liście,
zerwaliśmy ostatnie jabłka z jabłoni dziadka pamiętającej,
zamknęliśmy wszystkie kłódki
i wróciliśmy do domu na kawę i na zupę.
Na cmentarzu byliśmy w weekend i wczoraj po zmroku (pieszo).
I tak mi fajnie i lekko było. I miło.
A dziś czytam jak pewna starsza pani pisze, że Wszystkich Świętych jest raz w roku, a nie w weekend.
Czyli co, raz w roku odwiedzamy zmarłych?
Raz w roku o nich myślimy?
Kto jak uważa.
Kto jaką czuje potrzebę.
No właśnie.
Potrzebę.
Niech ona z serca płynie,
niech w głowie każdej pojedynczej urośnie,
niech osobista będzie,
taka własna.
Moją potrzebą 1 listopada było
odwiedzenie dziadka na działce,
spędzenie czasu w domu z Panem Wu,
ugotowanie zupy,
szydełkowanie
i spacer na jeden z piękniejszych cmentarzy w Polsce,
spacer gdy już ciemno było,
żeby najzwyczajniej w świecie nacieszyć oko mrowiem światełek.
Ktoś powie, że to nie takie te potrzeby,
że w kalendarz się nie wpisują,
a może i w schemat,
ale są moje.
Ja będę się tego trzymać.
A Ty?
Trzymasz się siebie czy życia innych?
Żyjesz według siebie czy według schematu?
I tak mi fajnie i lekko.
I miło.
*************
Idealna, na listopadową słotę jest zupa!
Zapraszam Was na banalnie prostą zupę grzybową.
Kiedyś znałam tylko taką, bo tylko taka była (i jest nadal) Za Rzeką.
Jest to nasza zupa wigilijna.
Skład na 2 porcje: 2 garście suszonych grzybów (najlepiej podgrzybków), 1 litr bulionu, 3 łyżki kwaśnej śmietany, sól, pieprz;
Do podania: makaron łazanki lub domowe grzanki (chleb pokroić w kostkę i smażyć na maśle aż będzie rumiany);
- grzyby zalać zimną wodą, odstawić na 30 minut, następnie wypłukać i przełożyć do garnka,
- grzyby zalać niewielką ilością wody (tak by je zakryła) i gotować 40 minut,
- po tym czasie grzyby wyjąć i pokroić na mniejsze kawałki, przełożyć do wywaru,
- dolewać bulion do smaku (myślę, że nie więcej niż 1 litr, chyba, że wolicie zupę bardzo słabo esencjonalną),
- zahartować śmietanę i powoli dodawać do zupy,
- doprawić solą i pieprzem,
- podawać z grzankami lub łazankami;
Zapraszam Was Kochani do moich koleżanek na zupy jesienne. :)
I napiszcie o Waszych potrzebach. :)
Subskrybuj:
Posty (Atom)