Razem czy osobno. W tym samym kierunku czy w przeciwnym.
Po drodze im ze sobą czy już nie.
Z autopsji wiem, że to nie tylko czcze gadanie.
Po ponad dwuletnim związku z blogiem dopadło mnie znużenie.
I to w momencie gdy tak wiele Was tutaj! :*
Wersji roboczych jak na lekarstwo.
Kilka pomysłów w ogóle nie spisanych. A proporcje już zapomniane.
Kilka pomysłów w ogóle nie sfotografowanych.
Nie chciało się.
Zaległe zdjęcia w aparacie - na zgranie czekają.
Tylko tak ciężko po kabelek sięgnąć!
Za dużo zachodu....
Trochę zmęczyły mnie kurtuazyjne komentarze.
Sama czasem takie piszę, w niektórych miejscach.
A jednak nie o to, nie o to...*
Za bardzo lubię dialog, na który nie zawsze jest czas.
Pod ten dialog więc - kawa kawusia no no no*
I kolejna odsłona najłatwiejszego ciasta w świecie.
Skład: szklanka mąki, szklanka cukru, 4 jaja, 4 łyżki oleju, łyżeczka proszku do pieczenia, kilka łyżek kakao, cukier puder do posypania;
- żółtka oddzielamy od białek,
- białka ubijamy na sztywno, a pod koniec dosypujemy cukier,
- do ubitych białek wrzucamy na przemian jedno żółtko i jedną łyżkę oleju - ciągle miksujemy,
- dodajemy mąkę, proszek do pieczenia i kakao - wszystko dokładnie mieszamy / miksujemy,
- masę przelewamy do tortownicy wyłożonej papierem do pieczenia,
- do ciasta wrzucamy dowolne owoce - u mnie tym razem były to wiśnie z syropu - wpasowały się idealnie,
- pieczemy w temperaturze 180 stopni około 30-40 minut,
- po wyjęciu z piekarnika i ostudzeniu posypujemy cukrem pudrem.
Ciasto nie tylko pod dialog.
Na osłodę również, by kryzys w związku zakończył się niezwykle szybko :).
A może Wy macie doświadczenie w tego typu kryzysach?
* Nie tylko za kopytko lubię Mumio: do poczytania, do pooglądania.