Nie dlatego, że można podziałać w kuchni.
Nie dlatego, że można odpocząć.
I nie dlatego, że jest możliwość udzielania się towarzysko.
A dlatego, że odwiedza mnie wtedy mikołaj.
Albo zając.
Tak było w grudniu - dzięki różnym konkursom.
Tak było teraz w marcu i kwietniu - też dzięki konkursom.
Choć nie tylko.
Najpierw dostałam maila od Jagody.
Że ujęcia mojej łazienki się spodobały organizatorowi konkursu.
I że nagroda będzie :))
Później Gośka opublikowała ten post.
A tam jak byk jest napisane, że Alucha...
Tym sposobem pierwszy przedświąteczny prezent dotarł od Gośki właśnie.
W pracy odwiedził mnie Pan Listonosz.
A jak już sobie poszedł to cieszyłam się jak dziecko.
Współpracownicy mogą potwierdzić :)
Też byście się cieszyli gdybyście dostali prezent uszyty na miarę!
Tak uszyty, że chyba bardziej się nie da!!
Podpowiedzią dla Gośki (a jednocześnie odpowiedzią na konkursowe pytanie) miały być moje trzy określenia.
Kształt kulisty.
Smak jajeczny.
Kolor wiosenny.
I oto co dostałam!
Gosiu dziękuję :*
Fartuszka nie miałam żadnego, więc radość podwójna :)
Następnie przyszła paczka "łazienkowa".
Śliczny szlafrok i ręczniki. Porządnej jakości.
Niestety szlafrok uszyty na miarę nie był ;))
Schowałyby się w nim dwie Ale ;)
Mimo, że darowanemu koniowi...
To kto pyta nie błądzi...
Panie z Velvetu wymieniły mi na mały rozmiar :D
Chwilę po świętach dotarła do mnie kolejna niespodzianka!
Bez konkursu. Bez niczego.
A raczej był pewien powód.
Kaprys Kaprysi, której zakwas posłałam ;))
Kaprysia nie wiedząc czy mam przekłute uszy podarowała mi kolczyki i klipsy :)
Oczywiście przez nią robione!
A te porcelanowe guziczki! Są cudne.
I tak dumam co by tu z nimi, z nich... :)
Kaprysiu, zdolniacha z Ciebie.
Poza tym słodkości. Na zdjęciu ledwo widać krówki - pożarłam je niemal od razu :D.
Pyszna zielona herbata z jaśminem z Tajlandii.
No i pieprz syczuański z Chin. Jeszcze nie próbowałam.
Kaprysiu :*
I jeszcze dziś! Totalne zaskoczenie :))
No ale to cała Anka Wrocławianka vel Szalona :P
Pod moim zdjęciowym postem Anka napisała, że podeśle mi linka do jakiegoś specyfiku do ust.
Dni mijały, a linka jak nie było tak nie było.
Zdążyłam o nim zapomnieć. A tu proszę!
Specyfik do ust we własnej osobie w mojej skrzynce :))))
Specyfik jest tak magiczny, że kolor na ustach trzyma się cały dzień :)
A jaki ma skład? Woda, ekstrakt z malin, aloes, ekstrakt z czereśni, wyciąg z borówki czarnej, wyciąg z kukurydzy zwyczajnej. Jestem pod wrażeniem :))
Drugim specyfikiem jest przedłużacz do rzęs - super! Rzęsy mam średnio długie ;)
Jutro będzie test na żywym organizmie.
Anko thnaks! :*
Musicie wiedzieć, że Anka przedłużacz kupiła sobie i nigdy go nie użyła.
Ot, kobieca logika ;)
Też macie takie rzeczy? Może zorganizujemy jakieś wymianki? Wyprzedaże? :)
Ja na przykład z chęcią opchnęłabym piękne granatowe kalosze, które miałam kilka razy na nogach - mają za długie cholewki :P
Są śliczne, takie do spódnicy, sukienki nadające się. Aczkolwiek nie nadają się na wielkie kałuże. W końcu to kalosze! :P
Reasumując - ach wspaniały blogowy budyniowy świecie! ach :)))
P.S. Co to za kot na tym zdjęciu? Zezowata Amisia? :D
Oj, brawo Alutko! :-))) Co byś chciała za te kalosze? :D Jakąś książkę kucharską może? Daj znać, jeśli możesz podeślij fotkę na maila. Życzę udanego weekendu:-)))
OdpowiedzUsuńKasiu, napiszę później @ :)), ale coś mi się zdaje, że Ty masz mniejszą stópkę.
UsuńRównież miłego kochana :*
A jednak to zrobiłaś! :-)
OdpowiedzUsuńWcale nie rozumiem za ci ludzi tak Cię lubieją! Ooo!
:-))
Guziczki od Kaprysi zajebiste! (sory, ale nie mogłam się powstrzymać ;))
:))
UsuńJa też nic z tego nie kumam!
Wcale się nie dziwię, że nie mogłaś się powstrzymać! Takie są!
Jak je wyeksponować najlepiej??
Hmm... Może jako guziki przy torbie, albo przy swetrze. A może zawiesić na rzemyku i mieć oryginalne korale?
UsuńTen kotek nie ma zeza! ;)
Z tymi koralami to strzał w 10!
UsuńAlbo zrobię tak jak Krysi na dole odpisałam :)
Mój spaczony wzrok widzi wszystko inaczej :D
Boski szlafrok! Ja mam kąpielowy i polarowy w męskich rozmiarach, więc się w nich topię.
OdpowiedzUsuńW ogóle Tobie to dobrze z tymi prezentami ;)
Jest bardzo miękki i gruby :))
UsuńKasiu, żeby wygrać trzeba grać :D, ale fakt, dobrze mi ;)
Śliczne wszystko :)! i kolo szlafroczka i guziczków i specyfik :)! Szczęściara :D.
OdpowiedzUsuńAbi, teraz jak patrzę na to wszystko do kupy zebrane to jeszcze bardziej się cieszę i doceniam :)))
Usuń:*
OdpowiedzUsuńAlucha, ale Ty bogata w jaja jesteś! Pięknie się jeszcze wystroisz :) Buziaki!
OdpowiedzUsuńJa dziewczyna z jajami jestem :D
UsuńBuziaki :)
Dziewczyna z jajami?..........
OdpowiedzUsuńśmieszne
I to jak! :D
UsuńProszę się podpisywać :)
No to się obłowiłaś, hehe:))))
OdpowiedzUsuńNa blogach z rękodziełem dziewczyny często robią sobie takie wymianki, ale np. kolorystycznie:) w ulubionym kolorze tej do której lecą te małe pierdółki, czekoladki i inne takie:) można by to przeszczepić na grunt kulinarny, fajny pomysł:)
Miałaś w tym swój udział :D
UsuńNo i ja bym dostawała same jaja? :P
Zaświadczam z całą odpowiedzialnością,że Alucha to baba z jajami,szczególnie po ostatnich przebojach z pionem!Strona tytułowa ostatniej "Polityki" to "Faceci są beznadziejni",bez kontekstu oczywiście,ale tak mi sie jakoś nasunęło,że baby to jednak siła wielka,a moje powiedzenie,że... do wora i do jeziora wpisuje się w tę myśl,niestety!
OdpowiedzUsuńNo tak to już się porobiło, że niektóre kobitki mają więcej jaj niż niektórzy faceci ;)
Usuńno i pięknie:))
OdpowiedzUsuńto prawdziwa przyjemność obdarowywać osobę, która tak się z prezentów cieszy, więc wcale się nie dziwię darczyńcom;))
miłego weekendu Aluś:))
Alu, zauważyłaś to - ja naprawdę cieszę się ze wszystkich prezentów blogowych. Zwykle są dla mnie niewiadomą, zaskoczeniem, więc radość podwójna. Chyba dziecięca radość wręcz ;)
UsuńRównież miłego Ci życzę :*
Pewnie i Ci co darowali mieli przyjemność:-) Śliczności dostałaś, widać zasłużenie:-) Pozdrawiam zakatarzona na maksa...(okna wczoraj myłam;-()
OdpowiedzUsuńMyślę, że tak - ja jak wysyłam upominki mam wielką przyjemność :)
UsuńOj, zdrowiej szybko! Mnie też coś łapie :(
Ala... jak miło!!! Po wydarzeniach nie mających nic wspólnego z "miłymi wydarzeniami" strasznie fajnie czytać o tej drugiej stronie blogowego świata :)
OdpowiedzUsuńBuziaki wielkie :****
Kurcze, coś niemiłego spotkało Cię w blogowni? :( Przykro mi. Choć sama przyznasz, że wielu pozytywnych ludzi tu zastałaś, co? :)
UsuńBuziaki :*:*:*
Super fartuszek.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie
Halszko masz rację - fartuszek jest boski :)
UsuńPozdrawiam Cię ciepło :)
Jak noga?
Alu, wczoraj na Twoim wpisie zawiesił mi się komputer. I teraz nie wiem, czy to moje zazdrosne myśli tak podziałały, czy to może było jakieś oblężenie Twojej strony. ;)
OdpowiedzUsuńNajpierw to chciałam Ci napisać, że kotka rozpoznałam, zanim przeczytałam, że to od Anki. :) A co do prezentów, to wiadomo: zazdrość, choć raczej pozytywnie zabarwiona. Prezenty... smakowe, znaczy się i smaczne, i pełne smaku.
Uściskuję Cię. :*
Hahaha, to na pewno ta zazdrość :P
UsuńPozytywna zazdrość i mnie często towarzyszy, ale to taka zazdrość z uśmiechem szczerym ;)
Wiesz jakie te krówki były smaczne?!
Buziaczki Joluś :*
Kurczę, mój styl rysunkowy jest już rozpoznawalny w świecie! :)
Usuńta wymianka to dobry pomysł, ;) i czekamy na efekty po użyciu specyfików ;)
OdpowiedzUsuńMoże coś z tego wyjdzie :)
UsuńO specyfikach na pewno napiszę! :)
Ojej jaki piękny fartuszek gratuluje Alutko.Jakbym wiedziała że rozsyłasz zakwasy to bym dawno się uśmiechnęła:)O zabawie do której mnie zaprosiłaś pamiętam tylko muszę wziąć się za siebie i aparat odkurzyć
OdpowiedzUsuńDziękuję Iguś :)
UsuńJeśli dopisać Cię do zakwasowej kolejki to napisz adres na maila :)))
Spokojnie - to nie zabawa na wyścigi :). Jednakowoż czekam z niecierpliwością :P
Gratulacje dla pani szczesciary :))))
OdpowiedzUsuńsuweniry super!! pardon, nagrody :0 no, niespodziewajki.... juz sama nie wiem!
jajeczne przedmioty mi wpadly w oko... gdzies mialam kawalki szmat w kurki, jaja i siatke kurnikowa i gdzies je wcielo! :(((
Na rozne rzeczy (gl. kosmetyczne) to mam wymienniczke - moja coreczke. ALE co do kaloszy - ja mam GRUBE nog i mam w zwiazku z tym klopot z kaloszami. Znalazlam proste rozwiazanie - ciachnac. Najpierw troszke (glownie zeby zobaczyc JAK sie tna) a potem wyrownywac. A POTEM zrobic na drutach (albo kupic) szerokie opaski, ktore in situ beda wygladac jak skarpety wywiniete na kaloszach. To co w kaloszu moze byc przyklejone do wnetrza kalosza, zeby ewentualnie nie latalo. No i mozna miec te skarpety na rozne okazje, np wieczorowe z lureksem :P
Guziczki ceramiczne...kolanka mi sie miekkie robia same :))) Mam rozne , chyba polodniowoafrykanskie - gdzie jakis kiermasz robotkowy, to injabulo (chyba tak sie nazywaja) jest i ja lece dokupic, zupelnie bez potrzeby!! hrehrher
Ten specyfik na usta to ja bym pozarla czyli zlizala, bo brzmi niezwykle apetycznie!!
Dziękuję Krysiu :*
UsuńMoga być i suweniry - lubię to słowo.
Rzeczywiście bardzo proste jest Twoje rozwiązanie! :P Czy z planów przeszło do czynów? :P
Krysiu, moja mama kupiła sobie (ale ze dwa lata temu) kalosze za kostkę - śliczne, zgrabne, czarne. Nadające się również do kiecek :)
Ty, to jest myśl - zacznę kolekcjonować ceramiczne guziczki i będę je wkładać do jakiegoś uroczego puzderka :D
Napiszę w następnym poście jak zadziałał specyfik :D
Z planow do czynow - TAK! odzylam, bo jak musialam zalozyc kalosze (nowe, potop i tupiacy pod drzwiami pies), to tylko obielam, wrocilam do domu i zrobilam opaski dla kaloszkow. Sa ciemno niebieskie w groszki (jak groszki, niebieski to ja omdlewam), wiec za duzo wzorow na skarpetkach nie moze byc, ale warkocze jak najbardziej no i sciagacze. Na razie mam czerwone skarpetki kaloszowe.
UsuńMam takie za kostke, cos a la Chelaasea boots, ale sa chyba za chude w stopie :/ musze schudnac!
Bede czekac na sprawozdanie z dzialnosci specyfiku.
A guziczki ceramiczne sa TAK ozdobne, ze chyba wypada trzymac w ladnym sloiku wrecz.
No to brawo szalona kobieto!! :D
UsuńNiebieskie w groszki z czerwonymi skarpetami - to musi cudo być!
Wrażenia ze specyfiku już są. Bardzo pozytywne. Chyba napiszę o tym post - następny :)))
Masz rację - do słoja!
ale sliczności...a ta jajkowa ksiązka mnie rozwaliła...i fartuszek też:))) a powiedz mi coś wiecej o tym specyfiku do u"stów":)))...bo ja to mam błyszczyk na 3 minuty:((
OdpowiedzUsuńMnie też książka rozwaliła - przez kilka wieczorów czytałam ją przed snem :D
UsuńFartuszek pierwsza klasa :D
O specyfiku napiszę w kolejnym poście. Jest świetny.
Wyślę Ci na @ linka do tej firmy :)
Nie ma nic przyjemniejszego, jak zrobić przyjemność:)Uściski:)
OdpowiedzUsuń