Wszystkie posty spełniające kryteria zapytania szczawiowa, posortowane według trafności. Sortuj według daty Pokaż wszystkie posty
Wszystkie posty spełniające kryteria zapytania szczawiowa, posortowane według trafności. Sortuj według daty Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 21 maja 2012

Patriotyczna szczawiowa

Kilka dni temu, w pracy wywiązał się bardzo ciekawy temat. Temat polskich produktów. Czy kupujemy czy nie, czy w ogóle zwracamy uwagę skąd jest producent. 
Izuta opowiadała jak to jest u niej w domu. Polskie jest wszystko. No chyba, że substytutu polskiego brak. Czyli samochód zagramaniczny ;). Mąż Izuty, notabene ekonomista (to wiele wyjaśnia) wychodzi z założenia, że dlaczego mamy wpływać na czyjeś obce PKB skoro możemy na swoje. W sumie racja. Tak więc u nich pije się kawę rozpuszczalną Mokate (po którą specjalnie jedzie się do PiP), używa się pampersów Belli, a do zmywarki wrzuca się tabsy Ludwika.

Przyznaję szczerze, że owszem, kupuję polskie produkty, ale nie tak świadomie jakbym chciała. Czasem przyzwyczajenie bądź cena są zdecydowanie silniejszym bodźcem.
Jednak po tej krótkiej, zabawnej rozmowie okraszonej barwnymi opowieściami z życia Izy coś w mej (i nie tylko w mej) głowie zostało. Czyżby świadomość coraz większa?
W pierwszej kolejności kupujemy produkty polskich producentów. Jeśli takich brak to produkty wyprodukowane (tak tak... produkty wyprodukowane :D) w Polsce. Dopiero na samym końcu te, które nie są pierwszymi ani drugimi skoro takowych brak :).


To jak moi Drodzy? Zwracacie uwagę na to co wrzucacie do koszyka czy nie bardzo? I nie pytam tylko o skład, bo pewnie wielu z Was na to patrzy :).

Nie może być dziś bez przepisu z polskimi produktami. Czy może być coś bardziej patriotycznego niż szczaw zerwany przy nadodrzańskim wale? Czy może być coś bardziej patriotycznego niż jaja od ZaRzekowych kur Heleny? W sumie wpływ na polskie PKB żaden, ale przynajmniej na jakieś niepolskie też żaden :D

Skład: bulion (jeśli z kostek to Winiary - są one polskie czy tylko mi się zdaje?:D), 200 listków szczawiu (sama przyjemność takie liczenie przy zrywaniu, serio!), kwaśna śmietana, odrobina mąki do zagęszczenia, ziemniaki, jaja;
  • podgrzewamy bulion (ilość na 4 osoby - przy tylu listkach szczawiu zupa będzie porządnie kwaśna),
  • szczaw myjemy, kroimy i wrzucamy do wrzącego bulionu,
  • gotujemy króciutko - 3 do 5 minut,
  • w odrobinie zimnej wody rozprowadzamy łyżeczkę mąki, dolewamy śmietanę (około 3/4 kubka) i zagotowujemy,
  • ziemniaki gotujemy osobno, robimy puree,
  • jaja (1-2 szt. na osobę) gotujemy na twardo, obieramy, kroimy w kostkę w miseczce,
  • jajo zalewamy zupą,
  • ziemniaki podajemy na osobnym talerzyku, możemy je dodatkowo polać skwareczkami (Mimi "słyszysz"?;) );
 
 
Co ciekawe, u Szpakersa szczawiową robi się z ziemniakami i jajem w środku. Jaja wlewa się surowe i czeka aż się zetną :). A u Was jada się tę zupę? Czy szczaw w ogóle można kupić? Nie wiem tego! :)

poniedziałek, 20 maja 2013

Co do pracy? #7 Pieczony łosoś z sałatką szczawiowo - szparagową


Jeden z polityków o szczawiu ostatnio wspomniał.
Kogoś szczawiem nazwał?
Siebie nazwał?
Że on jadł czy nie jadł?
Czy musiał jeść?
Czy to ważne?!



Ja szczawiem będąc, listki zbierałam.
Niezmuszana przez nikogo.
Listek do listka.
Jeden na drugi.
Największy na zewnątrz.
Składałam na pół.
I była pyszna szczawiowa kanapeczka! 
Teraz też bieramy.
Po 200 listków :)




Szparagi za to zawsze białe były,
bo i źródło zaprzyjaźnione
prosto z pola.
Często same główeczki się trafiały.

Źródełka od tego roku już nie ma.
Pierwszy raz, nie mając pysznych, świeżych białych,
kupiłam zielone.


Skład: filet z łososia (200 - 250 g), pęczek zielonych szparagów, kilka garści szczawiu, 2 ząbki czosnku, cytryna, oliwa z oliwek, sól, pieprz cytrynowy, pieprz czarny;
  • z łososia ściągamy skórę (wystarczy na kilka sekund zalać wrzątkiem - pięknie odchodzi), układamy na folii aluminiowej, skrapiamy oliwą i sokiem z cytryny, doprawiamy solą i pieprzem, wyciskamy czosnek,
  • łososia zawijamy szczelnie folią i (jeśli mamy czas) odkładamy do lodówki na jakiś czas do przegryzienia się,
  • szparagi myjemy i obcinamy zdrewniałe końcówki,
  • piekarnik nagrzewamy do 200 stopni,
  • na blaszce układamy szparagi - obficie skrapiamy oliwą, doprawiamy solą i czarnym pieprzem,
  • obok szparagów układamy łososia (w folii),
  • całość pieczemy 15-20 minut,
  • upieczone szparagi kroimy na kilka części i łączymy z umytym szczawiem - skrapiamy oliwą, doprawiamy solą i pieprzem,
  • łososia wyciągamy z folii i zajadamy z zieloną sałatką;
Ja jadłam w pracy na zimno :). 

 

A Wy jedliście, jecie szczaw?
Które szparagi wolicie? Ja jednak te białe :)

poniedziałek, 1 sierpnia 2016

O (nie)robieniu zdjęć i w końcu urlopowa relacja (część I Mazury)


Gdy jechaliśmy się urlopować
przeczytałam fajny wywiad pt. "Zakaz fotografowania".
Mówił o manii fotografowania wszystkiego i wszędzie,
zwłaszcza na urlopie.
Zamiast skupić się na przedmiocie czy widoku
ciągle cykamy, cykamy i gapimy się okiem aparatu.
Często nie rejestrujemy szczegółów.
Przytoczono bardzo fajny przykład.
Grupę studentów podzielono na pół.
Wszyscy zwiedzali to samo muzeum.
Jednak połowa miała aparaty i robiła zdjęcia,
a druga tylko oglądała.
To ta druga grupa zapamiętała zdecydowanie więcej szczegółów oglądanych eksponatów!

okolice mazurskiego noclegu


Sens wywiadu oczywiście był taki,
abyśmy robili mniej zdjęć na urlopie,
ale nie tylko,
bo również dzieciom, bliskim, na imprezach itd.
Postanowiłam sobie to wziąć do serca
i zrobiłam chyba połowę zdjęć mniej niż robiłam to na poprzednich urlopach.
Wszystkiego doświadczałam całą sobą.
Nasz urlop był głównie rowerowy,
więc i to miało znaczenie.
Choć, jednego dnia robiłam byle jakie zdjęcia jadąc rowerem.
Byle jakie jakościowo,
ale dla mnie są fajne,
bo najbardziej oddają to co robiliśmy.
Filmiki pokazują trasę, słychać mój lekko zasapany głos i komentarze Pana Wu.
Dla mnie bezcenne. :)

takie widoki przed domem na Mazurach!

"Grill czy ognisko?"
Gdy mam taki wybór zawsze wybiorę ognisko!
Żaden opiekacz, grill i im podobne
nie zastąpią ogniska i smaku pieczonego nad nim chleba...


A swoją drogą,
olśniło mnie, że psychologa to ja mam w domu!!!
Po każdej zdjęciowej akcji typu wyjazd, impreza itd.
wołam
- Panie Wu, chodź, obejrzymy zdjęcia!
Wiecie co zawsze słyszę?
- ale ja to wszystko widziałem na żywo!

No właśnie, On widział znacznie więcej niż ja!



I tym miłym wstępem zaczynam moją relację z naszego urlopu.

Dziś, pierwsze dwa dni, które spędziliśmy na Mazurach.
Z Zielonej Góry do Kukowa (5 km od Olecka) jechaliśmy około 10 godzin.
Zajechaliśmy przed północą.
Właściciele noclegu czekali na nas z domowym winem i nalewką,
oraz... z żabią orkiestrą.
Żaby śpiewały nam całą noc,
a my mieszkaliśmy tuż obok ich stawu.
Zarezerwowaliśmy sobie mały domek - salon z kuchnią, na piętrze sypialnia, na dole łazienka.
Wyjście na taras, a z niego od razu na pomost i na leżaczek nad stawem...



Właściciele mają dwa psy i dwa koty.
Wszystko przybłędy.
Koty i jeden pies to prawdziwe natręty. ;))
Zwłaszcza srebrny kocurek.
Prosił się o jedzenie, o głaskanie, o tulenie. ;)
A rankiem czekał pod drzwiami.



a tu... wybieg dla kur! najczystszy jaki widziałam w swoim życiu

Tam było jak w raju. Mogliśmy przebimbać tam całe dnie.
Jednak pierwszego dnia objechaliśmy jezioro Oleckie Wielkie w Olecku.
Idealna trasa rowerowa, z której prawie cały czas widać jezioro.
Trasa nie jest długa, bo ma około 12 km.
Można tam pospacerować, połazić z kijami,
wokół jeziora jest kilka plaż, więc i kąpiel wchodzi w grę.

w takich warunkach można jeździć ;)


Olecko jest bardzo ładnym miasteczkiem.
Smacznie i niedrogo można zjeść przy wyjeździe z miasta,
na przeciw wypasionej knajpy krytej strzechą (tam podobno niedobre).
Napić się piwa (i obejrzeć mecz) można w pubie Piwnica.

szczawiowa prawie jak w domu

kartacze (prawie jak pyzy)

Po dwóch nocach w Kukowie ruszyliśmy w stronę Podlasia.
Zatrzymaliśmy się jednak w Augustowie
i tam zrobiliśmy wycieczkę rowerową wokół jeziora Białego.
Kolejna przyjemna trasa,
choć rzadziej przy samym jeziorze.
Za to z przejazdem przez Kanał Augustowski.




Kanał wpisany jest na listę światowego dziedzictwa UNESCO.
Wzdłuż kanału wybudowano 18 śluz,
z czego 14 jest na terenie Polski, a 3 na Białorusi, a na 1 przebiega granica obydwu państw.
W czasie naszej wycieczki, gdzieś w lesie, w drodze na plażę
trafiliśmy na smażalnię ryb,
w której zjedliśmy smacznego lina i wybornego okonia.



Na zakończenie upalnego dnia i na pobudzenie przed dalszą drogą autem,
obowiązkowa kawa w porcie
i ocena stanu nóg ;)))


Mazury nas w sobie rozkochały!
W pewnej chwili żałowaliśmy,
że to Podlasie jest głównym celem naszej wyprawy.
Jednak Podlasie nas zachwyciło
i zgodnie stwierdziliśmy,
że moglibyśmy tam urlopować miesiąc...
A Mazury?
Wrócimy tam na pewno,
mamy nadzieję, że na żagle...

W kolejnych urlopowych postach, będzie oczywiście o tym jak to było na wschodzie. :)

*****************

Na Mazurach "zrobiliśmy" około 70 km rowerem.
Nocleg na Mazurach znaleźliśmy na booking.com
Jest to Siedlisko Konradówka.
Dokładne informacje znajdziecie tutaj.
Miejsce godne polecenia, właściciele sympatyczni. Konrad bardzo pomocny.
Oferował pompki, zapinacze do rowerów, mapy...
Co ciekawe, gdy około 20 lat temu gospodarze kupowali teren, na którym obecnie jest Siedlisko,
nie było tam nic poza polem. Nie było lasów, stawów. Nic.
Nawet im wtedy do głowy nie przyszło, że powstanie tam tak cudowne miejsce.
I wiecie co jeszcze sprawiło mi przyjemność? Że gospodarze byli może o 10 lat starsi od nas.
Czyli zaczęli szybko swój interes, włożyli w niego kupę pracy i serca i w takim młodym wieku mogą się cieszyć tym co mają, tym co osiągnęli.

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...