GosiAnka napisała ostatnio, że nie ma nic gorszego niż odgrzewane kotlety.
Ma rację!
Jednak nie po drodze mi było z blogiem.
Żyłam jakby w innym świecie.
Prawie nie wyciągałam z szuflady aparatu.
Gotowałam piękne dania, ale nawet ich nie utrwaliłam :(
Może to kryzys blogowy, a może spadek formy po przeprowadzce?
Dlatego dopiero teraz chcę wrócić do naszego kwietniowego urlopu.
I choć spostrzeżenia i emocje nie są już tak żywe,
to kilka rzeczy chcę napisać.
Wyjazd miał być już w styczniu, ale ciągle coś stawało nam na przeszkodzie.
Wiedzieliśmy, że jeśli nie pojedziemy przed świętami, to możemy o tym wyjeździe zapomnieć.
Na szczęście wszystko się udało i powiem Wam jedno.
Wyjazd w terminie nietypowym to strzał w dziesiątkę.
Było pięknie.
I nawet deszcz nas bawił ;)
Zwiedziliśmy Trójmiasto, Hel, Malbork i w drodze powrotnej wpadliśmy do Torunia.
Nigdzie nie natknęliśmy się na tłumy ludzi.
Wszędzie było spokojnie i cicho.
Każda miejscowość żyła swoim spokojnym rytmem.
W Malborku przewodnika mieliśmy niemal do swojej dyspozycji. Za darmo.
W Gdyni na Darze Pomorza byliśmy sami, dzięki czemu mogliśmy przeprowadzić dłuższą pogawędkę ze starym wilkiem morskim, który 50 lat swojego życia pływał po wodach świata.
W pustej uroczej pierogarni spotkaliśmy starszego eleganckiego pana z... wielkim psem!
Nie mógł przestać opowiadać nam o tym jak cudowna jest to rasa psów. :)
Psiak był bardzo grzeczny, może za bardzo, bo nie odezwał się do nas ani słowem. ;)
W fokarium na Helu też była nas garstka.
Ale wtedy padało i wiało! Jednak opiekunowie fok nie zawiedli i opowiedzieli o każdej foce, z każdą się pobawili i nakarmili. Nie miałam pojęcia jak ważne jest to miejsce. I nie pełni ono funkcji zoo czy tylko atrakcji dla turystów. Foki są tam leczone, rozmnażają się i w odpowiednim momencie zostają wypuszczane do morza. Bilet do fokarium kosztuje jakieś śmieszne grosze, a do muzeów przeróżnych kilkakrotnie więcej... Szkoda.
W Toruniu zahaczyliśmy o Młyn Wiedzy. To coś na kształt warszawskiego Kopernika. Młyn fajny, ale większość atrakcji jest nudna dla dorosłych.
Zahaczyliśmy jeszcze o toruńskie pierniki i z radością wróciliśmy jeszcze do starego domu. :)
Mam nadzieję, że będziemy częściej się tu widywać. :)
hihih..a nie bałaś się Alutko o swoje zęby w tym czarcim kole?:))))
OdpowiedzUsuń;))) pewnie, że się bałam! Bałam się, że jak się rozpędzę to nie wyhamuję ;)
Usuńkiedy dzieci byly małe i pozbawione jeszcze tych koszmarnych obowiązków szkolnych, rok w rok spędzałam nad morzem miesiąc maj... uwielbiałam ten spokój, brak ludzi a i pogoda niejednokrotnie była lepsza niż w lipcu czy sierpniu. Teraz, kiedy już nie mam takiej możliwości jeżdżę nad morze w sezonie i czasami płakać mi się chce ... bo wiem jak tam może być... a jak jest....
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że oswoiłaś już nowe miejsce :)
Buziaki wielkie :**********
Morze w sezonie kojarzy mi się m. in. z tandetą :( byle jakie stragany z byle czym byle sprzedać.
UsuńNie wiem jaki kierunek wybrać latem żeby być zadowolonym. I to z dziećmi.
Cały czas oswajam i miejsce i siebie w tym miejscu ;)) mieszkanie poraża mnie jasnością! ;)
Buziaki Emuś :***
Piękny urlop! Cudne zdjęcia i miłe wspomnienia :)
OdpowiedzUsuńWszystkiego dobrego w nowym miejscu :)
:*
Dziękuję Olguś :*
UsuńTakie urlopy są dobre na wszystko :))
:))
OdpowiedzUsuńsię rozgadała ;))
Usuńbo mi się tylko chciało uśmiechnąć od ucha do ucha czytając i zdjęcia oglądając:)
Usuńcieszę się Rybciu :)))
Usuńczasem tak mam, że czytam czyjś post, zaczynam pisać komentarz, kasuję go i tak kilka razy. Wtedy okazuje się, że ja "tylko" chcę się uśmiechnąć :)
to jak ja!!!
Usuńi dopiero po pewnym czasie odważam się ten uśmiech napisać:))
no właśnie ja też :D nie od razu...
Usuńważne, że Ci się chce wracać, ja mam ogromne zaległości jeszcze z zeszłego roku ;)
OdpowiedzUsuńwłaśnie nie wiem czy już na dobre mi się chce ;)) czas pokaże...
Usuńte z zeszłego roku wrzuć za rok jako aktualne ;)))
Jakie piękne zdjęcia.
OdpowiedzUsuńTakie kotlety zawsze są super :))
Agaju, dziękuję!
UsuńMoże jeszcze jakieś kotlety znajdę w moich zdjęciowych zbiorach ;)
w fokarium byłam dawno, kiedy jeszcze była tylko jedna foka, Balbina :) potem okazało się że to Balbin ;))))
OdpowiedzUsuńa co do bloga to nie zastanawiaj się za bardzo, bo blog powinien tworzyć się "z Ciebie", Twoich pragnień,a nie z powinności :) masz wenę - tworzysz, nie masz weny - nie tworzysz :) czytelnicy wyczuwają fałsz i coś, co na siłę powstaje, więc ....bądź jak jesteś, w swoim tempie :)
buziaki :***
Balbina jest nadal :)) z tego co kojarzę to najstarsza z fok :)
UsuńMałgosiu, przyznam szczerze, że Twój komentarz wiele mi dał. Myślałam wczoraj o tym co napisałaś. Masz rację, nie można na siłę. Nie lubię przerw na blogu, ale nawet po przerwach czytacze wracają. I to mnie niezwykle cieszy :)))
Dziękuję. Buziaki :***
i tak trzymaj :) to własnie czyni Cię autentyczną i do tego wracamy :***
UsuńKochana jesteś :)) :*
Usuń:*
UsuńJak Toruń, to Schowek Urzeczonej jest uśmiechnięty ;) Pozdrawiam majówkowo!
OdpowiedzUsuńOooo :))) w Toruniu zahaczyliśmy też o bar Miś - zjadłam fasolkę po bretońsku, ostatnią porcję z gara. I zaraz po mnie jeszcze ze 3 osoby pytały się o fasolkę ;)) a On zjadł kiełbasę z wody ;)
UsuńPozdrawiam ciepło!
Kiedy wyjechałam z Polski (na chwil parę), to jadłospis z tego baru wisiał nad moim jadalnianym stołem. Taki kawałek domu;)
UsuńAż poczułam zapach wody... Może zamiast w góry pojadę na trzy dni nad morze w maju?... Ech... :). Pisz częściej :)!
OdpowiedzUsuńAbi, uwielbiam ten zapach w chłodne dni...
UsuńNie zastanawiaj się, jedź!
Postaram się :*
uściski! :)
OdpowiedzUsuńCzasami po prostu weny brak :) ale klimatyczne zdjęcia!
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że zdjęcia się podobają! :))
Usuńwidoki przepiękne:)byłam w lutym nad morzem i zachwycona byłam, że tak mało ludzi;))
OdpowiedzUsuńW takich okresach można prawdziwie być nad morzem :))
UsuńAlutko zgadzam się z Tobą,że poza sezonem i nad morzem i w górach jest najlepiej!!:)))
OdpowiedzUsuńWłosy Ci urosły!:D
Szczęścia wielkiego na nowym miejscu kochana:***
:))
UsuńWłosy już obcięte, ale za krótko i czuję się jak chłopak :/ czekam aż odrosną ;) dobrze, że szybko mi rosną.
Dziękuję ogromnie, Margoś kochana! :***
:DDD
Usuńniemożliwe!! jestem pewna,że i w krótszych wyglądasz świetnie,że swoja dziewczęcą urodą!!
mi też szybko rosną na szczęście:P ale po jednej wizycie w salonie zwracam szczególniejszą uwagę aby nożyce fryzjerki za wysoko się nie uniosły ku moim włosom:)))
dobrej nocy Alutko!
A jednak! Kilka osób mówiło, że fajnie, może i tak, ale ja czuję się średnio...
UsuńBuziaki! :*
Uwielbiam takie wyjazdy w nietypowych terminach :) Nam to się często zdarza bo M. jest tak jak jest :) Super zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńKamilko, zatem doskonale się rozumiemy :))
UsuńDziękuję!
Podróżowanie po lub przed turystycznym sezonem jest najwspanialsze.
OdpowiedzUsuńCisza, spokój, można chłonąć wszystko bez pośpiechu i bez tłumów dookoła.
A podróżnicze odgrzewane kotlety wcale nie są takie złe.;)
I wtedy można naprawdę odpocząć i odetchnąć.
UsuńBędę o tym pamiętać, jeśli znów takie kotlety zaistnieją ;))
Alu ja też od początku roku zmagam się z kryzysem blogpwym, kilka razy próbowałam wrócić - różnie to bywało. Ale po raz kolejny się nie poddaję i próbuję i mam nadzieję, że Ciebie też będę tu oglądać więcej :)
OdpowiedzUsuńRzeczywiście pojawiasz się i znikasz, ale jak się pojawiasz to z przytupem ;))
UsuńMam nadzieję, że obydwie - i tu i tu - będziemy się widzieć częściej i regularnie ;)
Ściskam!
Takie kotlety to ja poproszę co dzień - na śniadanie, obiad i kolację. :)
OdpowiedzUsuńTeraz to już wiesz, że jeśli nad morze, to tylko poza sezonem. Ja, Pomorzanka, też Ci to mówię.
Duuużo buziaków, baaardzo duuuużo. W Helę też. :)
Tak jest! ;)
UsuńTy to w ogóle masz prawo do nielubienia morza w sezonie - jako Pomorzanka oczywiście ;)
Buziaki Jolu, Hela odpowiedziała spojrzeniem. Ostatnio jakaś marudna się zrobiła.
Dziękujemy za przypomnienie, że to Ty Alutka pisałaś;-) Pobyt nad naszym wybrzeżem poza sezonem faktycznie jest dużo przyjemniejszy, bez tych tłumów i bud badziewiastych. Teraz jak byliśmy w Kołobrzegu podobało mi się, że był taki luz na promenadzie:-) Zazdroszczę Torunia, bo ciągle mam go na liście do zwiedzania;-)
OdpowiedzUsuńHaha :P tyle mnie nie było, że trzeba było się przypomnieć ;)
UsuńI to są właśnie te wielkie plusy urlopowania się w nietypowych terminach!
O Toruń tylko zahaczyliśmy... najlepiej by było pojechać na weekend :)
Bez przesady z tymi kotletami. Obrzydło mi dogłębnie relacjonowanie życia w blogu na żywo. Piszemy, jak chcemy, w końcu mamy wolność;))) Kiedy życie ważniejsze jest od relacji, to chyba nawet lepiej, prawda? :) Piękny termin na urlop:) Uwielbiam.
OdpowiedzUsuńSerdeczności cieplutkie ślę:)
Kaprysiu, lepiej bym tego nie ujęła. Choć ja nigdy nie miałam takich ekshibicjonistycznych skłonności ;)
UsuńTak jest! Jak chcemy!
Doszłam do tych samych wniosków - to real ma być na pierwszym miejscu. Absolutnie nie chcę, by świat wirtualny pochłonął mnie bez reszty, mimo, że go lubię i cenię.
Uściski ślę :)
Kocham Morze przed sezonem, tak bardzo jak w sezonie nienawidzę. Dlaczego? Morze jest piękne, uspokaja mnie, a mikroklimat bardzo mnie odpręża i robi mi niezwykle dobrze. Ale w sezonie?! Od szału doprowadzają mnie dzikie tłumy, tabuny wrzeszczących dzieci, to, że nie da się przejść brzegiem...miałaś wspaniały urlop. A kryzysem blogowym się nie martw, pewnie po prostu jesteś zmęczona przeprowadzką. Trzymaj się ciepło.
OdpowiedzUsuń