Wsiadam na rower i jadę po omacku,
deszcz skutecznie okrył kroplami moje okulary.
Lewą ręką podtrzymuję kaptur,
czując jak bardzo mokre mam uda.
Jadę i myślę sobie, że nawet nie drażni mnie ten deszcz,
nie psuje humoru.
Jadę z uśmiechem i z siłą w nogach.
To był dobry dzień.
Przełamanie kolejnych osobistych blokad,
fajne rozmowy,
spotkanie z Ajwonką.
Szczęście w głowie,
bo mam czas na te rozmowy i spotkania.
Szczęście,
bo czeka na mnie 12 kg pomidorów do przerobienia.
Szczęście,
bo wiem, że jak wrócę do domu
ubiorę dres,
zapalę lampki,
podgrzeję kawę,
zagotuję imbir
i napiszę ten post.
Chciałam napisać o zimnych porankach,
o rześkim zapachu, gdy o 6 rano wypuszczam Helę na balkon.
Chciałam napisać o niewystawianiu nóg spod kołdry w nocy,
o tym, że liście balkonowych pomidorków mi żółkną.
Chciałam napisać o tym,
jak bardzo jestem szczęśliwa, że jest jesień.
I, że z tej okazji usmażyłam pyszne placki z cukinii.
Mimo tego, że bałam się, że będą się rozwalać.
Mimo tego, że bałam się, że będą zbyt mdłe.
Napiszę więc jeszcze o tym, że niepotrzebnie jest, bać się na zapas! :)
Placki z cukinii z moimi drobnymi zmianami na podstawie przepisu Agnieszki Maciąg.
Skład: 1 kg cukinii (waga po wycięciu gniazd nasiennych), 2 średnie marchewki, 2 średnie cebule, 7 małych ząbków czosnku, 3 jaja, 4-5 łyżek mąki (ja użyłam mąki kasztanowej, ale spokojnie można dodać inną), garść świeżego tymianku i natki pietruszki, łyżka masła klarowanego, łyżeczka kurkumy, łyżeczka ostrej (czerwonej) pasty curry, pół łyżeczki curry, pieprz, sól, szczypta bertramu (bertram ma delikatny smak, nie jest to popularna przyprawa, więc spokojnie można pominąć), olej do smażenia placków;
- cebulę i czosnek siekamy w kosteczkę i smażymy na maśle klarowanym do czasu aż będą szkliste,
- cukinię (razem ze skórą) i obraną marchewkę ścieramy na tarce na grubych oczkach,
- posypujemy solą i odstawiamy na 10 minut,
- po tym czasie odlewamy nadmiar soku (najlepiej wycisnąć warzywa w dłoniach - jak kapustę do pierogów),
- zioła siekamy
- do cukinii dodajemy cebulę i wszystkie pozostałe składniki,
- całość mieszamy; jeśli uznamy, że ciasto jest wilgotne i może się rozlecieć podczas smażenia to dodajemy mąkę (ja dałam tyle ile podałam),
- smażymy na rozgrzanym oleju,
- odkładamy na ręcznik papierowy;
Sos: 300 g jogurtu greckiego, garść świeżej mięty, sok z połowy niedużej cytryny, ewentualnie odrobina soli,
- miętę siekamy i łączymy z pozostałymi składnikami;
A Wam jak minął dzień?
Jakie drobne sprawy dają Wam radość? :)
wolę nie pisać o dzisiejszym dniu...
OdpowiedzUsuńbo właśnie sie martwię i mam nadzieje, że na zapas
a placki z cukinii uwielbiam, robie inaczej, ale zrobię wg Twojego przepisu następnym razem
Na pewno na zapas! Trzymam mocno kciuki żeby tak było :*
UsuńPrzepisów na placki z cukinii jest bardzo dużo. Ja do tej pory miałam złe wspomnienia, bo mi się rozwalały. Fakt, że tym razem porządnie odcisnęłam cukinię i to na pewno pomogło. Curry i kurkuma nadały fajny posmak :)
ja czasem dodaję kilka ziemniakó, żeby się nie rozpadały
UsuńA wiesz, że cały czas planiwałam dodać ziemniaki? ;) A wyszło jak wyszło :)
UsuńUwielbiam tradycyjne placki ziemniaczane :D
Ja miałam dzisiaj fatalny dzień. Nie ma się czym chwalić, ale dobrze że Ty miałaś udany :)
OdpowiedzUsuńA placuszki są super :)
Fatalne dni są po to, by docenić te normalne i te cudowne. Tak więc nie taki zły ten fatalny dzień... ;)))
UsuńNiech Twój jutrzejszy będzie dobry :*
Dzien, a raczej ostatnie dwa, minely mi na ciezkiej robocie, takiej ponad sily. Remonty byli u mnie w domu i zasprzatalam sie na smierc bez mala. Nawet nie mialam czasu ugotowac, jakies kanapki w locie wciagalam.
OdpowiedzUsuńNie lubię sprzątania. Nawet tego codziennego. Choć lubię mieć posprzątane ;))
UsuńAle już po? Odpoczywaj w weekend! I zjedz coś ciepłego :)
Piękny opis szczęsia :)
OdpowiedzUsuńSzczęścia miało być, oczywiście...
UsuńDziękuję :*
UsuńOpiszesz swoje? :)
Ciesz się każdą chwilą...placki pyszne:-) bardzo lubię cukiniowe.
OdpowiedzUsuńStaram się bardzo! :)
UsuńCukinia jest taka wdzięczna...
Jak miło było poczytać o tym Twoim poczuciu szczęścia. Włączyłam taką empatię, że niemal poczułam je na własnej skórze. Do chwili, gdy zdałam sobie sprawę, że to nie moje. Ja dosłownie padam po przerzuceniu całej góry "papierów", nie znalazłszy akurat tego dokumentu, którego pilnie potrzebuję na jutro. Zaś jutro będę walczyć z urzędniczą machiną, by anulowano mi bezzasadnie naliczoną należność. Oj, dolo moja, dolo... :)).
OdpowiedzUsuńErrato, nawet nie wiesz jaką sprawiłaś mi przyjemność tym komentarzem. Miło jest czytać, że ktoś tak wgłebia się w to co napisałam. Dziękuję :))
UsuńMam nadzieję, że sprawę należności uda Ci się załatwić pomyślnie i trzymam za to kciuki! :)
P.S. Urzędnicza machina też miewa ludzką twarz ;)))
Pięknie opisałaś szczęście! Krótkie chwile, małe zachwyty, drobne radości, a suma tworzy coś wielkiego :)
OdpowiedzUsuńLubię dania z cukinii, wypróbuję ten przepis, to pewne!
A dzień miałam kiepski, ktoś z rodziny usłyszał trudną diagnozę...
O to to! Nigdy nie będzie pełni szczęścia, tej sumy własnie, jeśli nie będzie uciechy z tych zwykłych codziennych drobiazgów.
UsuńJeśli lubisz curry to placki bardzo Ci posmakują :)
Przykro mi z powodu tej diagnozy, ale jak wiemy, wszystko może się odmienić. :*
Ściskam!
Takie placki lubię najbardziej :)
OdpowiedzUsuńA tych małych codziennych szczęść trzeba się nauczyć doceniać :)
Miłego piąteczku!
:)) były pycha!
UsuńI wcale nie jest to łatwa nauka...
Miłego weekendu, Kamilko :*
Dżizas, aż mi ślinka cieknie :ooo
OdpowiedzUsuńZaradziłaś tej ślinie? ;))
Usuńduzo szczescia daje mi ta poranna kawa ktora wlasnie pije. Trzeba sie cieszyc tymi drobnymi szczesciami. :)
OdpowiedzUsuńI to mi się podoba, Lolu. Uczucie szczęścia z takich codziennych drobnych chwil to nie lada sztuka.
Usuńuwielbiam te placki!
OdpowiedzUsuńdzieci nauczyły mnie cieszyć się z drobiazgów...dziś sprawiło mi radość przegranie z nimi "w nogę"3 do 2 :)
Są naprawdę pycha. Ja lubię najbardziej przeróżne warzywne, a takie mączne placki to już mniej.
UsuńTo Ty jesteś super mamą :))