Nastawiam budzik na sobotni wczesny poranek.
Słonecznik namoczyć muszę.
Kładę się jeszcze na chwilę obok Heli leniwie spoglądającej.
Za oknem buro, szaro jakoś.
Słońce później ma wyjść.
Piję ciepłą wodę, ćwiczę,
obieram warzywa na bulion.
Zabieram się za chleb,
przekładam do foremek,
odstawiam do wyrośnięcia.
Zaglądam do lodówki,
nie ma śmietany.
Zakładam kurtkę, adidasy
i wychodzę w tę szarość dnia.
Oddycham rześkim, chłodnym powietrzem.
Jest tak przyjemnie!
W podskokach wracam i zbieram liście.
Będą do zdjęć.
Zaaferowana liśćmi rozglądam się za śmietaną,
a ona w mej dłoni jak była tak jest. :)
Ciągle nie ma południa,
a za mną już tyle dobrego!
To jeszcze kawę sobie ugotuję,
do filiżanki z niebieską paprotką naleję
i wypiję łyk za łykiem.
I zupę na bulionie zrobię
i zdjęcia też.
Umaluję się, ubiorę ciepło,
na rower wskoczę,
by szybko na spotkanie z szydełkującymi dojechać...
A wieczorem gdy się położę do łóżka,
będę wymieniać wy myślach te dobre rzeczy,
które zrobiłam.
Dobre dla mnie.
Uśmiechnę się w tym łóżku
i przy kolejnym wspomnieniu
zasnę
nie wiedzieć kiedy.
*****************
Każdemu, kto swe samopoczucie uzależnia od warunków zewnętrznych
polecam: przed snem pomyśl o 5 dobrych rzeczach jakie zrobiłaś tego dnia. I niekoniecznie muszą to być rzeczy zrobione TYLKO dla innych. Na początku ciężko jest odnaleźć aż 5! Z każdym kolejnym wieczorem leci już samo... :)
Kochani, bo życie naprawdę jest kolorowe i dobre. Tylko od nas zależy co dostrzegamy - szklankę do połowy pustą, czy AŻ do połowy pełną.
*****************
Zaczyn: 115 g aktywnego zakwasu żytniego (dokarmionego 24 h wcześniej), 375 g mąki żytniej 720, 300 g wody;
- Do zakwasu dodać wodę, wymieszać, następnie dodać mąkę. Wystarczy wymieszać łyżką i zostawić 14-16 godzin przykryte, w temperaturze pokojowej;
Ciasto chlebowe: cały zaczyn, 485 g maki żytniej 720, 80 g pestek dyni namoczonych na 2 h przed wyrabianiem chleba (ja dałam pestki słonecznika), 375 ml wody, 2 płaskie łyżeczki soli;
- Do zaczynu dodać wodę i całość dobrze połączyć w jednolitą masę (przydatna jest tu trzepaczka rózgowa),
- do powstałej masy przesiać przez sito mąkę, dodać sól i odcedzone pestki dyni; całość dobrze wymieszać,
- foremki wyłożyć dobrze zgniecionym pergaminem, lekko wysmarować olejem,
- wyłożyć ciasto chlebowe, które na koniec trzeba ugnieść i wygładzić mokrą dłonią,
- odstawić pod przykryciem (lub w worku foliowym) do wyrośnięcia w ciepłe miejsce (np. pod żarówkę w piekarniku) na ok. 2,5 do 3 godzin,
- piec z parą ok. 20 minut w temperaturze 230 stopni i kolejne 25 minut w temperaturze 210 stopni,
- po upieczeniu i wyjęciu z formy ostudzić na kratce. Najlepiej jeść po ok. 12 godzinach.
Koszyczek ze zdjęcia jest moim rękodziełem.
Chętnie wykonam tego typu prace na zamówienie. :)
I uprzedzając pytanie o Helę - tak, jadła ten chleb! :D
Chleb pytlowy na blogach:
Chleb w pięknej jesiennej scenerii :) Hela pięknie pozuje!
OdpowiedzUsuńMiłego, zawsze!
Buziaki!
Hela najlepsza modelka :D
UsuńI Tobie miłego, Kamilko :) :*:*
Mało wybredny kot ;)
OdpowiedzUsuńZazwyczaj grymaszą, a tu proszę - wcina chleb ;)
Więcej tu kociej ciekawości niż jedzenia wszystkiego ;)
UsuńMa swoje ulubione smaczki :)
jakie zgrabne kromeczki! I cudny koteł! Dziękuję za wspólne pieczenie:)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo! :)
UsuńUroczy chleb w jesiennej czerwieni!
OdpowiedzUsuńPyzsznie tak spędzać sobotę...
DZiękuję Alu za październikowe pieczenie!
Piękna ta czerwień, prawda?
UsuńWiesz Aniu, że większość z nas tak spędza sobotę :)
I ja bardzo dziękuję za pyszne spotkanie :)
Śliczne zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńAgaju, bardzo dziękuję!
UsuńPieknie opisalas ten ranek, jak ja lubie rzeskie i chlodne powietrze, i te kolorowe liscie. Takie wlasnie celebrowanie niby zwyczajnosci ma najwiekszy urok. Szczesliwy ten kto potrafi tak zyc. Teresa
OdpowiedzUsuńTereso miło mi, że Ci się spodobał mój opis.
UsuńA taka umiejętność to ciągła nauka. Zwłaszcza gdy nie potrafi się tak żyć od zawsze ;) ale wszystkiego można się nauczyć :))
Uściski ślę!
Piękne zdjęcia! I Hela ciekawska!!! Te łapy na zdjęciu z koszyczkiem!
OdpowiedzUsuńI o tych dobrych rzeczach ślicznie piszesz, z miłością :)
Olguś, dziękuję, dziękuję! :)))
UsuńTe łapy też mi się bardzo podobają. Moja kochana kocica puchata ;)
Fajny chleb fajny kot fajny dzień:)
OdpowiedzUsuńWszystko fajne, tak ma być! :D
UsuńAż ślinka cieknie na taki chleb. A zaczyn/zakwas to jak się robi?
OdpowiedzUsuńDomowy chleb najlepszy! :)
UsuńZaczyn się robi z zakwasu. A zakwas z mąki i wody. Najlepiej jest go dostać od kogoś, bo będzie silniejszy niż świeżo zrobiony. Gdybyś chciał zrobić sam zakwas to przez tydzień musisz codziennie dodawać mąki i wody. Mogę też wysłać Ci pocztą zakwas :)
Wspaniały wypiek.Dziękuję za wspólne między- blogowe pieczenie. Pozdrowienia dla kota - konesera. Ala
OdpowiedzUsuńDziękuję, Alu! Pozdrawiam
UsuńAh, genialnie byloby zrobic sobie swoj chlebek ;) pozdrawiam i zapraszam :)
OdpowiedzUsuńSłać zakwas? :))
UsuńWidzę, że nie tylko Wy chleb jedliście;-)Aż jestem ciekawa czy moje koty byłyby chętne;-) Ależ radość od Ciebie bije:-) A kawa Wasza jest pyszna:-) Miło było razem wypiekać po mojej przerwie:-) Pozdrawiam serdecznie:-)
OdpowiedzUsuńWiesz jak to koty, więcej połażą, zaciekawią się niż zjedzą ;) podziubała, polizała i tyle. ;) A wiesz jak ona lubi ziemniaki i frytki? Ale podobno koty nie mogą, więc nie daję jej.
UsuńCieszę się, że moje słowa pokazują radość :)
A na kawkę zawsze zapraszamy!
jak Ty to pięknie potrafisz Nam przedstawić.
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę!
UsuńCzytałam podobny wpis u Laili, zeby przed snem pomyśleć o dobrych chwilach. Może to jest jakaś myśl? Ale dla mnie ciagle ta szklanka jest do polowy pusta, niestety. Fajnie umieć się cieszyć i tak pięknie o tym pisac:)
OdpowiedzUsuńIzo, miło mi :)
UsuńJeśli chciałabyś żeby szklanka była do połowy pełna to od czegoś trzeba zacząć zmiany. :) % dobrych myśli przed snem to dobry początek. Co masz do stracenia? Nic :)
Powodzenia! A jakbyś chciała to mam więcej technik w zanadrzu ;)
Wspaniały bochenek, piękne zdjęcia, dziękuje za wspólne pieczenie :-)
OdpowiedzUsuńDziękuję, Marzeno!
UsuńPięknie opowiedziałaś swój dzień :)
OdpowiedzUsuńa chlebek wspaniały, smacznego i dzięki za wspólne pieczenia.
Miło mi, Ulu, że Ci się spodobała moja prawdziwa opowieść ;)
UsuńPozdrawiam!
Cudny!!!! Fajnie było razem piec :)
OdpowiedzUsuńPewnie, ze fajnie! :D
UsuńPięknie opowiedziana historia prosta acz bardzo ciekawa :-) Chleb smakowity i cudnej urody :-) Dziękuje za wspólne pieczenie i do następnego :-)
OdpowiedzUsuńCieszę się! :)
UsuńI ja dziękuję, Dorotko :))
Alu-chleb wspaniały, piękne jesienne aranżacje na zdjęciach....ale ten koszyczek mnie oczarował, bardzo bym taki chciała mieć ;) Głaski dla kocia, a pozdrowienia dla Ciebie :) M
OdpowiedzUsuńMałgosiu, bardzo bardzo dziękuję! :* A w sprawie koszyczka odezwij się na aluucha@gmail.com
UsuńŚciskam Cię wraz z kotką Helą :)
Marzy mi się taki dzień pełen spokoju:-). A chleb piękny w pięknej jesiennej scenerii i jeszcze ten koszyczek - rękodzieło, przepiękny! No i kot - wdzięczna modelka:-). Dziękuję za wspólne październikowe pieczenie, pozdrawiam
OdpowiedzUsuńElu, dziękuję za miłe słowa!
UsuńŻyczę Ci nawet kilku spokojnych dni ;))
Śliczny chleb i koszyczek, i liście cudne, i myśli też, ale najcudowniejsza oczywiście Hela. ;)))
OdpowiedzUsuńDobrze jest umieć czerpać radość ze zwykłych, codziennych, drobnych przyjemności.
Ponoć kto nie umie cieszyć się z małych rzeczy, z wielkich też nie będzie potrafił. ;)
Ściskam Cię, a Helkę tarmoszę z czułością za jej cudne futro!
No pewnie, ze Hela najcudowniejsza! :)))
UsuńTak, chyba tak jest. Nie ciesząc się na co dzień, tylko czekając na wielkie wydarzenie, coś nam umyka, życie umyka. A gdy wielkie wydarzenie nadchodzi to często okazuje się, ze jest nie takie jak byśmy chcieli.
Uściski, Magda!
Piękny chleb i cudne zdjęcia :). Dziękuję za wspólne pieczenie :)
OdpowiedzUsuńDziękuję, Ewo!
Usuń