Poszliśmy wczoraj na działkę.
Działka, jak już wiecie, jest po dziadku.
No to zamiast stroić się w futra, nowe kozaczki, nowe fryzury,
stać w korku, w duchu przeklinać, bać się czy przypadkiem w tym aucie nic nam się nie zdarzy...
Ubraliśmy się w dres i na tej działce zgrabiliśmy piękne liście,
zerwaliśmy ostatnie jabłka z jabłoni dziadka pamiętającej,
zamknęliśmy wszystkie kłódki
i wróciliśmy do domu na kawę i na zupę.
Na cmentarzu byliśmy w weekend i wczoraj po zmroku (pieszo).
I tak mi fajnie i lekko było. I miło.
A dziś czytam jak pewna starsza pani pisze, że Wszystkich Świętych jest raz w roku, a nie w weekend.
Czyli co, raz w roku odwiedzamy zmarłych?
Raz w roku o nich myślimy?
Kto jak uważa.
Kto jaką czuje potrzebę.
No właśnie.
Potrzebę.
Niech ona z serca płynie,
niech w głowie każdej pojedynczej urośnie,
niech osobista będzie,
taka własna.
Moją potrzebą 1 listopada było
odwiedzenie dziadka na działce,
spędzenie czasu w domu z Panem Wu,
ugotowanie zupy,
szydełkowanie
i spacer na jeden z piękniejszych cmentarzy w Polsce,
spacer gdy już ciemno było,
żeby najzwyczajniej w świecie nacieszyć oko mrowiem światełek.
Ktoś powie, że to nie takie te potrzeby,
że w kalendarz się nie wpisują,
a może i w schemat,
ale są moje.
Ja będę się tego trzymać.
A Ty?
Trzymasz się siebie czy życia innych?
Żyjesz według siebie czy według schematu?
I tak mi fajnie i lekko.
I miło.
*************
Idealna, na listopadową słotę jest zupa!
Zapraszam Was na banalnie prostą zupę grzybową.
Kiedyś znałam tylko taką, bo tylko taka była (i jest nadal) Za Rzeką.
Jest to nasza zupa wigilijna.
Skład na 2 porcje: 2 garście suszonych grzybów (najlepiej podgrzybków), 1 litr bulionu, 3 łyżki kwaśnej śmietany, sól, pieprz;
Do podania: makaron łazanki lub domowe grzanki (chleb pokroić w kostkę i smażyć na maśle aż będzie rumiany);
- grzyby zalać zimną wodą, odstawić na 30 minut, następnie wypłukać i przełożyć do garnka,
- grzyby zalać niewielką ilością wody (tak by je zakryła) i gotować 40 minut,
- po tym czasie grzyby wyjąć i pokroić na mniejsze kawałki, przełożyć do wywaru,
- dolewać bulion do smaku (myślę, że nie więcej niż 1 litr, chyba, że wolicie zupę bardzo słabo esencjonalną),
- zahartować śmietanę i powoli dodawać do zupy,
- doprawić solą i pieprzem,
- podawać z grzankami lub łazankami;
Zapraszam Was Kochani do moich koleżanek na zupy jesienne. :)
I napiszcie o Waszych potrzebach. :)
Idealna zupa na jesień! Przecież grzybki tak pachną i jesienne spacery w lesie przypominają!
OdpowiedzUsuńPychota!
Buziaki!
Bardzo lubię zapach grzybów :)
UsuńBuźka :)
W ogóle nie trzymam się schematów :))
OdpowiedzUsuńZupę przygarniam Alutka!
Buziam
Nie jestem zdziwiona ;)
UsuńSmacznego Małgoś :*
Dlatego właśnie my byliśmy na cmentarzu dzisiaj. :)
OdpowiedzUsuńZawsze uważałam, że to nie na cmentarzu są nasi bliscy, tylko w naszych sercach.
Dla mnie liczy się pamięć o tych, którzy odeszli, a nie obecność przy grobie 1 listopada.
Myślę, że wasze świętowanie na działce bardzo się dziadkowi podobało, tym bardziej, że wypłynęło z potrzeby serca. :)
Zupa iście jesienna! Pyszności. :)
Rozumiemy się :)
UsuńJa też myślę, że działkowe wspominki się dziadkowi podobały :)
Buziaki!
Robię podobną, ale nigdy z grzankami, więc teraz narobiłaś mi smaka i taką se zrobię :)
OdpowiedzUsuń:*
U nas kiedyś były tylko łazanki, a grzanki wprowadziła babcia Poznanianka i się przyjęły :)
Usuń:*
Ja też byłam w weekend, a nie wczoraj - przebić sie przez korki poznańskie z czterolatkiem na tylnym siedzeniu, to nie lada wyzwanie. W tym roku odpuściliśmy i bardzo się z tego cieszę! A co do zupki, to zjadłabym choćby teraz:)) ostatnio mam smaki na grzybowe zupki i sosy :))
OdpowiedzUsuńBrawo Wy! :D
UsuńGrzybowe zachcianki? ;) a też i okres, który grzybom sprzyja.
"Żyjesz według siebie czy według schematu?" - jesli chodzi o moja osobe, jest to pytanie retoryczne, Alucha. :)))
OdpowiedzUsuńWiem, Aniu, wiem! :))))
UsuńJa się z Tobą zgadzam w 100%, sama byłam w weekend, bo musiałabym jechać 3 godziny na swoje, najważniejsze jest pamiętać cały czas, a nie w jeden dzień :)
OdpowiedzUsuńA zupka cudowna, rzeczywiście idealna na taką pogodę :>
Otóż to! A zmarli za tę pamięć są na pewno wdzięczni, za wspomnienie.
UsuńDziękuję :)
W Australii nie ma takiego dnia jak Swieto Zmarlych. Ludzie czesto odwiedzaja cmentarze, a szczegolnie kiedy jest piekna pogoda, a takich dni tutaj nie brakuje, przynosza kwiaty, a kwiaty mamy przez caly rok, ale sa i po prostu spacerowicze, bo niektore cmentarze sa jak parki, mnostwo drzew albo ogrody rozane.
OdpowiedzUsuńSama zyje po mojemu, wolnosc szeroko pojeta i tolerancja dla mnie i dla innych.
Zupy wszelkie to cos co zawsze lubie, grzybowa uwielbiam ale mam tylko czasami bo jest bardziej pracowita niz inne.
Pozdrawiam, Teresa
Tereso, cmentarze w okolicy lasu bardzo mi się podobają. W mojej wsi rodzinnej cmentarz jest po prostu w lesie. Według mnie to idealne miejsce na spoczynek.
UsuńTolerancja dla siebie i innych - to jest ogromnie ważna rzecz. Chciałabym, by była choć w większości z nas...
Akurat ta grzybowa nie wymaga dużej ilości pracy :)
Uściski ślę!
Jak się tak zastanowić to jednak trochę według schematu. Siódma piętnaście pobudka, nakarmić koty, ubrać się, makijaż, śmiadanie, potem do pracy, z pracy, nakarmić koty, coś zjeść i tak w kółko. No ale w czasie tak zwanym wolnym to rzeczywiście, jak popadnie. Na cmentarz chodzę jak chcę. Bo chcę a nie bo muszę.
OdpowiedzUsuńHmm... takim schematem też żyję. Ale może to bardziej potrzebna nam rutyna? Porządek dnia? Coś co jest niezbędne, by realizować zadania, które na siebie wzięliśmy?
UsuńSchemat z mojego wpisu to coś negatywnie nacechowane. Coś co ktoś / coś nam karze. Albo my sobie karzemy z jakichś względów, a nie do końca tego chcemy.
No właśnie, pięknie jest chcieć, a nie musieć :) i cokolwiek by to było :)
Zupa grzybowa mniam, bardzo lubię ale teraz niestety bardzo mało czasu na gotowanie
OdpowiedzUsuńŻyczę więcej czasu, więc! :)
UsuńTrzymam się siebie:)robię to co lubię i wtedy gdy mam potrzebę a nie wtedy kiedy w kalendarzu:))))))no,wyłamuję się w Boże Narodzenie:))))ale tego się nie da przesunąć:)))))
OdpowiedzUsuńPięknie, Bożeno :)
UsuńTo prawda, Bożego Narodzenia nie da się przenieść, ale wielu z nas wcale by tego nie chciało :) a jak ktoś chce to nie obchodzi. :)
'Sollemnitas Omnium Sanctorum' nie do końca dotyczy naszych bliskich, ale myślę sobie, że odwiedzanie cmentarzy w tym dniu stało się tradycją dlatego, że był to dzień wolny od pracy, a 'zaduszki' już nie, więc tradycja została stworzona na miarę możliwości i czasu jakim dysponujemy.
OdpowiedzUsuńTrochę się zatracamy w dążeniu, pędzie... robimy coś ogólnie za ogółem, nie zawsze mając czas na refleksję, bo rutyna pomaga łatwiej wszystko ogarnąć, a czasami wynika to ze zwykłej potrzeby, żeby być częścią jakiejś całości.
Tradycje (różne) są dla mnie punktami odniesienia w codziennym życiu, oddzielają kolejne etapy roku, sezonowe i rytmiczne, ale nieprzymuszone, zgodne z wewnętrzną potrzebą.
Tradycją też jest suszenie grzybów jesienią i zupa zeń zrobiona. I nie ważne, czy będę jak wszyscy jadać ją jesienią i zimą, czy ekstrawagancko na przekór warzyć będę ją na początku lata, gdy zachwyt nad truskawką, ważne aby moja wewnętrzna równowaga i spokój skorzystała, a nie straciła na tym.
Trochę przydługo, może 'przynudno', ale tak pięknie i refleksyjnie napisałaś, że te grzyby gdzieś na drugi plan zeszły, a zupa mnie uwiodła, że i u mnie grzybami dzisiaj kuchnia pachnie i dom cały :) Pozdrawiam ciepło
Agnieszko, tak, to nie jest święto naszych bliskich, więc tym bardziej uważam komentarz owej starszej pani za nietrafiony. :)
UsuńTradcyja to w ogóle ma pozytywne skojarzenia, a schemat już mniej. I każdy niech wybiera swoje tradycje, które chce celebrować i schematy według których nie chce żyć. Tak myślę :)
Jakby się zastanowić to cały rok, wszystkie jego pory są jakby schematem, a może raczej cyklem zgodnie, z którym można pięknie żyć i się tym cieszyć. W październiku zebrać grzyby jeśli chcemy, a w listopadzie się zadumać, bo natura dała nam na to więcej czasu. Tylko tak jak piszesz, ten dzisiejszy pęd, to niedostrzeganie natury... Ja tak nie chcę...
Dobrze, ze przydługo (i nie nudno), bo i mnie skłoniłaś do kolejnych refleksji. Dziękuję!
Buźka!
Ah. Przepysznie wyglada ;) zupka. Co do tego, jak żyje... Gdybym miala życ wedlug schematu, nie bylam tym kim jestem obecnie (czyli spelnioną osobą), bo spelnialaym tylko oczekiwania innych :(
OdpowiedzUsuńPięknie, Kats, że żyjesz w zgodzie ze sobą :) powodzenia!
UsuńChyba najbardziej jesienna zupa z naszej akcji:-) Pycha, uwielbiam. Nie miałam kiedy zajrzeć, mamy w domu taki kołowrotek...;-)
OdpowiedzUsuńI pięknie wspominałaś dziadka:-)
Usuń:))) dzięki MArzenko!
UsuńA u Was chyba piękny kołowrotek :D
Grzybowa, to jedna z moich ulubionych zup :)
OdpowiedzUsuńW moim rodzinnym domu była albo z grzankami, gdy czysta, albo z łazankami, gdy zabielana.
A schematy to nic dobrego, masz rację!
wszytsko wygląda tak apetycznie...mniam, aż ślinka cieknie, ale już wkrótce sama sie za gotowanie zabiorę przedświąteczne, bo normalnie na co dzień mam zbyt dużo obowiązków żeby w kuchni siedzieć niestety;/ zaczynam jak narazie od zakupó. Chciałabym zeby wszystko było zdrowe, mam w rodzinie dziecko na diecie bezglutenowej, bezmlecznej więc muszę zaopatrzyć się w specjalne produkty. Znalazłam na http://oferia.pl/wykonawcy/szukaj-zdrowa+żywnosć listę miejsc w których znajdę co mi tzreba. Fajna baza dzie wpisujesz kogo/czego szukasz i od razu mam mnóstwo wyników w różnych kategoriach. Wiec czas zaoszczędzony, dzięki za natchnienie:)
OdpowiedzUsuń