Nie wiem :). Jedząc moje wczorajsze babeczki, które czekolady w sobie miały sporo, skojarzył mi się tekst z filmu, który uwielbiam. Z filmu, który widziałam mnóstwo razy i jeszcze mi się nie znudził i sądzę, że nigdy się nie znudzi. Dla mnie to klasyka sama w sobie.
Czyli "ile jest cukru w cukrze?".
Nie sądzę, by filmowy pan profesor to zbadał. Tak jak ja, nie zbadam ile jest czekolady w czekoladzie ;). Tytuł posta może więc powinien brzmieć "ile jest czekolady w muffinkach czekoladowych?". W TYCH konkretnych czekolady są dwie. Hmm..., w zasadzie W jest jedna. A druga jest NA :).
W najbliższym czasie czeka mnie bardzo poważne babeczkowe (nie mylić z płcią żeńską) wyzwanie. Opowiem o nim w swoim czasie. Tak tak, tajemniczo tu ostatnio, ale na pewno do pewnego momentu :).
By owemu wyzwaniu sprostać, należało nabrać odrobiny doświadczenia, począwszy od kupna foremki odpowiedniej. Jest ona czerwona, więc idealna ;).
Pierwsze moje muffiny były kakaowe z przepisu goh. Kolejne z kawałkami czekolady i kokosem. A trzecie czekoladowo - czekoladowe. Łasuchy będą w 100% zadowolone :).
- tabliczkę (90 g) gorzkiej czekolady rozpuszczamy wraz z łyżeczką masła w kąpieli wodnej*; odstawiamy do wystudzenia,
- 200 g mąki mieszamy z 2 łyżeczkami proszku do pieczenia i 1 łyżką kakao;
- 120 g masła ucieramy z 1/2 szklanki cukru pudru (dla fanów NIEsłodyczy proponuję cukru dać mniej),
- do masła wrzucamy 2 jaja i czekoladę - miksujemy do momentu połączenia się składników,
- wsypujemy suche składniki i znów mieszamy krótką chwilę,
- całość nakładamy do foremek i pieczemy w piekarniku 20 minut (180 stopni).
Ja mam ogromną słabość do muffinek z dużymi popękanymi czapeczkami :). To chyba przez "Gotowe na wszystko", gdzie takie właśnie królują :). Dlatego też, ciasta nakładam trochę ponad brzeg, a nie tak jak zwykle radzą w przepisach - 2/3 lub 3/4 wysokości.
Upieczone babeczki polewamy drugą tabliczką czekolady - też wykąpaną z masłem w kąpieli wodnej (ach jakie to łatwe i przyjemne! i ładne). Można posypać wiórkami kokosowymi lub potraktować cudną czapeczkę... wisienką (na torcie).
* nie wiem jak dla Was, ale dla mnie KĄPIEL WODNA do wczoraj była czarną magią, czymś tak skomplikowanym, że bardziej chyba być nie mogło... Dla tych co tak jak nie roztapiali dotychczas czekolady mała instrukcja :). Do większego garnka wlewamy wodę - jak już jest wrząca to wkładamy garnek mniejszy, do którego wrzucamy łyżeczkę masła i połamaną czekoladę. Nie wyłączając gazu czekoladę mieszamy aż się rozpuści. Trwa to chwilkę i jest.... ogromnie proste!!
Uwielbiam 1Wszystko z duza zawartoscia czekolady w czekoladzie:)
OdpowiedzUsuńA muffinki nie sa suche? Bo ja czekoladowe robilam dwa razy i byly skubane suche, ale polewowa nie jestem, odpuszczam zazwyczaj, wiec moze to problem...
Usciski!
Czyli przepis idealny dla Ciebie :)
UsuńNie są suche :). Tzn., z wierzchu są chrupiące jak troszkę postoją na wierzchu, a w środku są bardzo delikatne, mięciutkie i wilgotne :).
Zrób te polewy - proste i szybkie ;)
Buziaki!
Zrobie i dodam polewe, a co! Pojde tylko po czekolade :) Z tej ilosci ciasta wyszlo Ci 12 muffinek? Chyba dobrze policzylam:)
UsuńTo ja zrobie z 1/3 porcji. Bedzie czekoladowa, niedzielna rozpusta:)
Nooo, takie podejście mi się podoba! :D
UsuńWyszło 12 z dużymi czapami i trochę do wymuzgania paluchem z gara ;).
Ale mam foremkę na takie mniejsze muffiny - wys. chyba niecałe 3 cm, a średnica (od dołu) 4 cm.
Czekam na relację z tej rozpusty ;)
Ach, mieć do tego kawkę z mleczkiem i nic więcej do szczęścia nie trzeba:-)
OdpowiedzUsuńZwłaszcza w leniwą niedzielę ;)
UsuńNajlepsze na świecie :D Im więcej czekolady tym lepiej!
OdpowiedzUsuńI faktycznie, jeśli ktoś po raz pierwszy w życiu roztapia czekoladę w kąpieli wodnej to brzmi to dla niego jak magiczne zaklęcie ;) Jednak jest bardzo przydatne, a przy czekoladkach wręcz nieodzowne.
Chyba takie klasyczne wyszły dzięki tej czekoladzie ;).
UsuńMasz rację - przydatne bardzo :) i jakie pyyyszne :D
No i doczekałam się!:) Miałam te same wątliwości co Agnieszka odnośnie suchości ale widzę, że już je rozwiałaś!:) Na liście do zrobienia!:) Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńMimi - mówisz masz ;). Wywiązałam się z obietnicy :).
UsuńMam nadzieję, że jeśli wypróbujesz to posmakują :)
Zrobię, zrobię już niebawem:) I z niecierpliwością czekam na kolejne przepisy:D
UsuńZrób zrób ;)
UsuńNastępne będą na pewno, ale jeśli chodzi o faworki to proszę o mega cierpliwość :D
Zrobiłam i były pyszne (jednego widziałaś na zdjęciu:P). Z faworkami nie ma pośpiechu kolejny tłusty czwartek dopiero za rok:P Pozdrawiam:)
UsuńCieszę się bardzo, że smakowały! :D Mam nadzieję, że nie były suche ;)
UsuńPozdrawiam :)
200 % czekolady w czekoladzie, tytułowe pytanie jest jak najbardziej zasadne - te muffiny to przecież czysta czekoladowa rozkosz!!!:) kuszą niemiłosiernie:)
OdpowiedzUsuńDobre podsumowanie - 200% ;). Kolejne skojarzenie - 200% normy ;).
UsuńKuszą kuszą, a do tego polewa, która jest polewą i nie zastyga... mniam!
Uwielbiam muffinki czekoladowe :) mmmm... ja w weeekend piekłam takie z czekoladowymi groszkami w środku. pyyyycha! :)
OdpowiedzUsuńO, to pewnie fajnie się roztopiły w środku :). Lubię takie z niespodziankami w środku :)
UsuńUwielbiam "Poszukiwany poszukiwana", tak samo jak uwielbiam czekoladę i takie babeczki :)
OdpowiedzUsuńJa chyba bardziej uwielbiam film ;), ale nie zawsze można nim zastąpić czekoladę ;)
Usuńtakie cudeńka u Ciebie, że kusi mnie straszliwie :)
OdpowiedzUsuńJak kusi to trzeba temu jakoś zapobiec ;>
UsuńJa też lubię ten film :) "mój mąąąż jest z zawodu dyrektorem"! no czad :)) a kąpiel wodna kiedyś też brzmiała dla mnie magicznie :)
OdpowiedzUsuńHaha, to jest cytat, który najczęściej cytuję :D, uwielbiam!
Usuńczekoladowe szaleństwo ;)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie masz rację :)
UsuńOh ale zazdroszcze, ja też wczoraj piekłam muffinki czekoladowe, chciałam wypróbować nowy przepis bez jajek i wyszły mi zakalce! A u ciebie takie ładne.
OdpowiedzUsuńDaj jedną!
Na pocieszenie. Me:(
Pani Kanko, no jakoś we wszystkich muffinkowych przepisach jest sporo masła.
UsuńWeź więcej niż jedną! :))