Po dłuższym nieruszaniu się (dłuższym, czyli już po około tygodniu!) zaczynam mieć problemy.
Po pierwsze, czuję się ociężała,
Po drugie, bolą mnie plecy (odzywa się siedząca praca),
Po trzecie, mam coraz większy wzdęty brzuch,
Po czwarte, jestem znudzona i zła!
Myślę, że jestem doskonałym przykładem na to jak zbawienny wpływ na nasze zdrowie i samopoczucie ma ruch.
I nie mam tu na myśli aerobików, ćwiczeń siłowych, czy maratonów...
Mam na myśli podróż do pracy inną niż samochód.
Jeśli to możliwe, wybierz rower lub spacer.
Jeśli to niemożliwe to może chociaż autobus?
Z autobusu można wyjść 2 przystanki wcześniej.
Mam na myśli spacery (chociaż weekendowe!).
Mam na myśli ćwiczenia domowe (choć 2 razy w tygodniu).
Spaceruję sporo.
Staram się ćwiczyć 2-3 razy w tygodniu Skalpel Chodakowskiej (wyłączam fonię, wiem kiedy oddychać, a nie chcę słuchać o tym, że dam radę i że po tych ćwiczeniach zmieni się całe moje życie i jaka to będę teraz szczęśliwa! Tfu...). Jak nie mam czasu (40 min.) to włączam Trening z gwiazdami i wybieram jedną z trzech części (jakieś 18 min.) - lepsze to niż nic! Fonię wyłączam. :)
Powiem szczerze, że dotąd żadne ćwiczenia nie dały mi takich efektów jak te, więc je po prostu szczerze polecam. Są spokojne, bez biegów i skoków. Przecież nie będę się pocić! Tego nie lubię. :P
Chyba już wie czemu zawsze lubiłam basen... :P
Tylko tyle wystarczy, by nie wystąpiły działania niepożądane, wymienione na początku tejże
Zaraz, zaraz... By działać zgodnie z zaleceniami trzeba mieć możliwość do pełnego zginania kolan...
W takich chwilach ratuję się inaczej.
Codziennie rano, na czczo piję kubek wody z łyżeczką miodu i sokiem z cytryny. Napój przygotowuję dzień wcześniej i przykrywam, bo nie cierpię wody po nocy zakurzonej.
Po tym, jaglanka. Przepis znajdziecie tutaj u Marzeny.
Ten poranny zestaw działa! Po tygodniu stosowania takich śniadań czuć wyraźną różnicę. Jest lżej. Mimo braku ruchu!
Jako, że ta jaglanka to całkiem spore śniadanie (dodaję jakieś owoce, albo suszone, albo świeże), to drugie śniadanie jest już zwykle mniejsze.
Owoce na trzecie śniadanie. ;) Polskie - tylko sezonowe. Tutaj fajny kalendarz sezonowości.
Wiem wiem, wiele osób o tym wie i stosuje, ale jednak jak widzę jak ktoś je pomidora zimą, albo truskawki w marcu... A potem narzekają na bóle i łykają kolejne tabletki...
Przyznaję, że dotychczas bardzo rzadko jadłam owoce. Nie lubię słodyczy (lubię tylko czasem), a owoce z nimi mi się kojarzą, a poza tym nie są konkretnym jedzeniem. Jednak nie ma co przesadzać z tym, by każdy z moich pięciu posiłków był super konkretny. :)
I znów przyznaję, owoce jako jeden z posiłków to był strzał w dziesiątkę!
Mam jeszcze taką dziwną przypadłość, że owoce zjem raczej tylko pokrojone. Nie pamiętam kiedy wgryzałam się w jabłko! Buzia cała mokra jak przy arbuzie, albo brzoskwini. Never!
Taki owocowy miks jak ten dzisiejszy też daje radę. :))
- awokado i banana obieramy, kroimy na kawałki, wrzucamy do blendera wraz z truskawkami,
- wciskamy przycisk,
- chwila moment i gotowe,
- wstawiamy do lodówki;
A Wy jakieś macie? :)
Kto dotrwał do końca? Dla tych osób nagroda w postaci Helutki. ;)
Hela, zloto tyle mi starczy:))
OdpowiedzUsuńMam z kolei awersje do wszystkich typu Chodakowska i Ferenc
UsuńJedyne co cwiczylam to stretching i to z ksero!!
jakie mialam cialo!!!
aLucha ale jak zostawisz taki napoj z cytryna to cala wit C zginie, moze lepiej dodawac ja z rana?
tak przynajmniej slyszalam
Brawo, Lamisiu! :))
UsuńWiesz jak ja długo się wzbraniałam przed Chodakowską?? Wcześniej robiłam ćwiczenia jakieś takie na "sucho", bez filmików i trenerek. ;) Dalej mnie to drażni, dlatego wyłączam głos. Nie lubię takiej słodkiej gadki... Jednak z czystym sumieniem przyznaję, że efekty są. :)
Mówisz, że stretching? Hmm... :)
Hm, w sumie nie wiem czemu lepiej przygotować napój wieczorem. Słyszałam tu i tam, że ma lepsze właściwości... Może się przegryza? :P Nie piję dla witaminy C ( chyba w cytrynie nie ma jej za dużo), a dla wsparcia metabolizmu. :)
Cudna Helutka:)))!
OdpowiedzUsuńO tak! :))) Lubię to jej zdjęcie. :)
UsuńAch Hela!!!! :)))
OdpowiedzUsuńMasz rację Alutko, potwierdzam, ruch, ruch i jeszcze raz ruch. Energiczny spacer to jest to! Ja też lubię ćwiczenia, mam swój zestaw i staram się go realizować regularnie, choć nie zawsze się udaje. Parę razy w roku dostaję skierowanie na rehabilitację i to jest właśnie gimnastyka. Od razu czuję się bardziej giętka i lżejsza. Moim sposobem na dobry metabolizm jest też owsianka z dodatkiem otrąb pszennych, dorzucam do niej trochę pestek z dyni i trochę suszonej żurawiny.
Mus bardzo fajny, spróbuję go zrobić. Banany to nie jest to, co lubię najbardziej, może spróbuję zastąpić je czymś innym? Teraz codziennie piję koktajl truskawkowy :)
Olga!
UsuńWygryzlas mi komenta!:p
:))))
UsuńPewnie, że nie zawsze się udaje. Ja przez miesiąc już nie ćwiczę, dopiero wczoraj wsiadłam na rower - jakie to było szczęście! Samo to, że mogłam podjechać do warzywniaka, a pocztę... Kurcze, człowiek dopiero w takich momentach docenia takie niby pierdółki. ;)
Ja kiedyś chodziłam na jogę i też czułam się jak Ty po gimnastyce.
Jakiś czas temu jadłam rano owsiankę i odniosłam wrażenie, że mam po niej wzdęcia. Może to wina mleka, a na wodzie średnio mi smakuje. I wtedy Marzena dała mi przepis na tę jaglankę, która pomogła komuś znajomemu na spore problemy jelitowe.
Banany lubię i są dobrym zapychaczem. ;) Może spróbuj z mango? I do tego cytryna co by za słodko nie było. :)
Ja koktajl też! :D
Rybciu, rozumiem, że pochwalasz praktyki Olgi. ;) :P
kaszę jaglaną często jadam, ale nie w takiej postaci jak w powyższym przepisie
UsuńJa właśnie w takim najczęściej, ale muszę wprowadzić ją w inne zestawy ;))
Usuńdzięki kochana za te przepisy... jesteś nieoceniona!
OdpowiedzUsuńa Hela przepiękna :) :***
Emuś :)))
UsuńHelcia to prawdziwa gwiazda! :D :***
Uwielbiam owoce!
OdpowiedzUsuńMuszę. Spróbować to z avokado
Niestety, owoce to cukier wiec muszę się ograniczac:((
ale na samo wspomnienie polskich sezonowych owoców kapie mi ślina na komputer!
Awokado chyba jest spoko jeśli chodzi o cukier, co? Z banana chyba jednak lepiej zrezygnować...
UsuńJa owoce lubię, a uwielbiam jaja. ;P
A jak z truskawkami u Was?
Rybciu, fruktoza to chyba nie szkodzi
Usuńwiesz coś więcej?
Alucha, poproszę o inny zestaw pytan, bo sprawa truskawek mnie przygnebia...
UsuńOlga, nie wiem skadwiem, ale wiem, ze sacharoza, glukoza, fruktoza to to samo zło właściwie
Zatem żadnego pytania nie było. :)
UsuńPamiętam, że kiedyś gdzieś (chyba u Ciebie Rybciu) była rozmowa o cukrach, stewiach itp.
bo ja gdzieś czytałam, już też nie pamiętam gdzie, że fruktoza jest ok
Usuńcukry są w owocach, w warzywach, a przecież są zalecane w naszej diecie
co innego słodycze, słodzone napoje, soki itp
warzywa są na poewno ok
Usuńale zdaje się 80% warzyw do 20% owoców powinno być..
ale czy ktoś naprawdę to zbadał?
prawda Rybenko, prawda
Usuńnie wiemy tego na 100%
Przyznam szczerze, że ja wolę wszamać osobno banana, truskawki, awokado, brzoskwinie i cieknącego arbuza niż rozmemływać w taką breję, która choć smaczna, zdrowa i ładnie pachnąca, jednak wygląda jak przeżuta przez kogoś już wcześniej ;). Chyba że dolać odpowiednią ilość maślanki i wypić jajo koktajl, wtedy tak, jak najbardziej.
OdpowiedzUsuńJasne, co kto lubi. ;) Post traktuje raczej o pomysłach na dobre samopoczucie niż o wyższości miksowanych owoców nad tymi w całości. :) A swoją drogą, zjedzenie owoców osobno ma inny smak niż jak je zmiksuję cuzamen do kupy.
UsuńDotarłam do końca i jestem w szoku!
OdpowiedzUsuńNie pamiętam kiedy wgryzłam się w jabłko?
Owoce tylko pokrojone?
Zupełnie Cię o takie rzeczy nie podejrzewałam!
Może dlatego, że sama owoce uwielbiam
i prawie od urodzenia jem je w zastraszających ilościach.
Właściwie to mogłabym się żywić tylko owocami i warzywami,
w które wgryzam się zawsze z ogromną przyjemnością:)
Pamiętam siebie, jako kilkuletnie dziecko jedzące arbuzy i brzoskwinie na Węgrzech,
a ich soki, najpyszniejsze na świecie, spływały po moich rękach... :)))
Naprawdę?:)
Haha! :D Magda, chyba nie pamiętasz posta pt. "Nie jem jabłek" :P
UsuńNie wiem o co z nimi chodzi, ale nie przepadam. Pokrojone smakują zupełnie inaczej! :D
Magda, ja nawet arbuza kroję. ;)
Jak już jem owoce to jest ok, ale jakoś nie tęsknie za nimi strasznie...
Ja z dzieciństwa najbardziej pamiętam kwaśny zielony agrest, kwaśny rabarbar i kawałki cytryny, które jedliśmy z bratem wieczorem w łóżku! :D Sama widzisz, już wtedy nie chciałam słodkiego ;)
No nie pamiętam!
UsuńJa też kroję arbuza, na pół i wyjadam łyżeczką;)
Ja jako dziecko mogłam jeść tylko owoce,
najlepiej jak były niedojrzałe i kwaśne,
ale dojrzałymi też nie pogardziłam nigdy,
a kompot był moim ulubionym daniem obiadowym;)
http://nieladmalutki.blogspot.com/2012/08/nie-jem-jabek.html Może się wtedy jeszcze nie znałyśmy ;)
UsuńKompot! Do dziś uwielbiam! Taki świeży z jabłek, albo czereśniowy ze słoika...:)))
Dziś kupiłam kwaśny agrest. Pycha! :D
A ja generalnie nie lubię jabłek;-) Widzę, że w końcu zabrałaś się za te kaszę;-) Wiesz, cały okres zimowo-jesienny piję z Izą wodę z miodem i cytryna. Wieczorem tylko do wody dodaję miód, a cytrynę już rano.
OdpowiedzUsuńHelka cudna:-))
To tak jak ja. :) Pokrojone zjem. :D
UsuńMarzenko, ja za kaszę to dawno się wzięłam. ;) Dopiero teraz o niej wspominam. ;)
Może też zacznę dodawać rano tę cytrynę...
Cudna cudaczka ;)))
Piękną mordkę ma Twoja Helutka :)
OdpowiedzUsuńCo do ruchu zgadzam się z Tobą w 100% ale Chodakowską daruję sobie - coś zbyt szybka dla mnie jest ;-) chyba wolę swoje tempo :)
i dziękuję za przepis na jaglankę - za Twoim wpisem znalazłam na zacisze kuchenne.
pozdrawiam serdecznie :)
Nie da się zaprzeczyć! Helunia jest cudna! :D
UsuńTe dwa zestawy ćwiczeń, które podaję nie są szybkie, to spokojne ćwiczenia. Sama też nie lubię szybkich. :)
Polecam i Zacisze i jaglankę. :))
Pozdrawiam ciepło, Loono. :)
Dotrwałam i Helutkę cudną obejrzałam :)
OdpowiedzUsuńObecnie raczę się koktajlami truskawkowymi, pasują mi na każdy posiłek, zajadam duże ilości owoców, to dla mnie najlepszy czas, uwielbiam go :)
Spacery z psem, w każdej pogodzie wychodzą mi bardzo na zdrowie.
Alutka, zaskoczyłaś mnie tym wyznaniem owocowym!
Pozdrawiam!
Kamilko, koktajl truskawkowy to jest to! Teraz codziennie jem truskawki w jakiejś formie. :)
UsuńPies to jest super sprawa! Myślę o psie... :)
Kolejna, która nie czytała posta "nie jem jabłek" ;)))
Buźka!
:) Ja dotrwałam, ale ten banan z awokado... Hm. Naprawdę dobre? ;)
OdpowiedzUsuńWczoraj kupiłam nasionka ogórków, żeby dosiać, bo Majtek przez uprawianie swoich wariackich susów, zaczajeń i napadów na Mietka tak przekopał mi zagony, że... wrr! Jedne ogórki nazywają się jakoś tam (no nie pamiętam!), a drugie... Hela. :) Mam nadzieję, że jeśli uda im się wyrosnąć mimo dywersyjnej działalności Majtka, będą tak piękne jak Twoja Helutka. :)
:***
Brawo, Jolu. :) Zasłużyłaś na medal. :) Naprawdę ;))
UsuńCudowna nazwa dla ogórków! Tylko nie mów głośno, że to Hela, bo jak Matek usłyszy to na pewno będzie chciał atakować! A Śliwka poznać swą kuzynkę. :D
:***
Po Twoich zachętach chyba się skuszę przynajmniej na rower stacjonarny :-)
OdpowiedzUsuńJagienko, koniecznie!!
UsuńDziś (trzeci dzień po miesięcznej przerwie) po pracy pojechałam rowerem do warzywniaka, z koszykiem wypełnionym zielonościami objechałam jeszcze kilka miejsc i... wiesz jaka byłam szczęśliwa? :D
:*
Moje plecy ostatnio pokochały jogę ;) Za to Chodakowskiej mówię nie i nie. Jest tyle innych fajnych "domowych" trenerek ;)
OdpowiedzUsuńI jeśli coś jest większe niż truskawka to też muszę mieć pokrojone :D
Najbardziej lubię Jillian Michaels :) Ale przepadam też za Mel B., Zuzką Light albo Tarą Stiles :) Każda z nich w trochę innym kierunku idzie, więc jest wybór.
UsuńKasiu, chodziłam na jogę kilka lat temu i wiem o czym mówisz. Po wyjściu z jogi czułam się tak lekka i giętka... Ach! :)
UsuńDziękuję za namiary trenerskie! :)
No w końcu ktoś mnie rozumie z tymi owocami! :D
Masz rację, kiedy się więcej ruszam czuję się o wiele lepiej. Uwielbiam te endorfiny, które uwalniają się po sporej dawce ruchu. Nawet ten ból mięśni na drugi dzień lubię, sprawia że czuję, że żyję :) Zapisałam się na pilates , w domu ćwiczę na stepperze (łączę to z oglądaniem programów kulinarnych:), z hantlami i mięśnie brzucha. A w przerwach przegryzam sobie sezonowe owoce i warzywa :)
OdpowiedzUsuńCzęsto nie chce się ruszyć tyłka, ale później jaka radość, że jednak się człowiek przemógł! :D
UsuńOj tak, też lubię ten ból mięśni. Ma się wówczas wrażenie, że ruch zadziałał.:)
Ivko, musisz mieć świetną kondycję. Super :)
Zadowolona jesteś z pilatesu?
Jablka mnie nie powalaja, ale czeresnie moge w ogromnych ilosciach. ;)
OdpowiedzUsuńRower uwielbiam, ale swiadomej gimnastyki poza joga nie za bardzo, bo nudzi mnie to niemilosiernie i kazda minuta wydaje sie godzina. Ale zdecydowanie czuje sie duzo szczesliwsza gdy dwa razy w tygodniu wskocze na pol godziny na orbitka. Jeden odcinek "cudownych lat" lub czegos rownie przyjemnego, nie wiem kiedy pocwicze i czuje sie duzo lepiej. ;)
O tak, czereśnie też bardzo lubię! I nigdy nie zaglądam czy są robaki. :D
UsuńRower jest fajny, bo nie dość, że zdrowy ruch (idealny na kolana!) to jeszcze doskonały środek transportu. ;))
Gimnastyka też trochę mnie nudzi, ale ćwiczę przed tv. ;)
"Cudowne lata"! Mój ukochany serial z dzieciństwa. Mam do niego ogromny sentyment. :))
Wszystko do mnie przemówiło, bo mądrze i od serca napisane. Najbardziej jednak do mnie przemawia na Dama na końcu. Zakochałam się w niej. I to mocno.
OdpowiedzUsuńps.
Chodakowskiej nie cierpię.
Bardzo, bardzo mi miło! :)))
UsuńWcale się nie dziwię, że Helka Cię urzekła. Jest piękna. ;)
P.S. Mnie też drażni, ale jej ćwiczenia na mnie działają. I to w zasadzie tylko lub aż tyle. :))