Wstaję gdy mała wskazówka na zegarku jest jeszcze na 5.
Robię wszystko to, co rano jest mi niezbędne.
Codziennie to samo.
Niby nuda, rutyna,
ale to takie potrzebne jest.
Gdy zatęsknię za zmianą jedziemy w podróż,
z której wracam z radością do mej niby-nudy.
Jak już zakończę poranne rytuały i mam nadmiar czasu,
w drodze do pracy zajeżdżam na targ.
Teraz kupuję głównie szparagi, truskawki, kalarepę i zieleninę.
Dużo nie mogę, bo przecież jadę rowerem.
A gdy skończę pracę, targ już dawno zamknięty, pusty, cichy, smutny taki.
Rankiem ma niesamowity klimat,
jest gwarno, kolorowo, pachnąco.
W soboty kupuję kwiaty od starszych osób,
które przycupną gdzieś z boku.
Te kwiaty to z ogrodu prosto,
piękne,
przewiązane sznurkiem albo tasiemką.
Niby mam pod domem całkiem nieźle zaopatrzony warzywniak
i czasem tam chodzę,
ale to taki warzywniak dla biznesu, bez serca, bez wiedzy.
Gdy mogę to wiozę tę kalarepę rankiem do pracy,
a potem prosto do domu.
I zetrę z innymi warzywami i zielskiem na wiosenne placki.
A przy smażeniu pomyślę jaki bezmięsny obiad zrobiły tej wiosny moje koleżanki.
Małgosia, Marzena, Magda i Kamila, czyli MMMAK. :)
Skład: 3 marchewki, 1 cukinia, 1 duża kalarepa, garść natki pietruszki, garść mięty, garść bazylii, 3-4 duże ząbki czosnku, 6 łyżek mąki orkiszowej, 3 jaja, pieprz, sól, olej do smażenia;
Sos: duży jogurt naturalny, garść mięty, sok z połowy limonki, pieprz, sól;
- marchewkę i kalarepę obieramy i wszystkie warzywa ścieramy na tarce o grubych oczkach,
- przekładamy na sito, dociskamy, by odsączyć nadmiar soku,
- warzywa mieszamy z posiekanymi ziołami, wyciśniętym przez praskę lub startym na tarce czosnkiem,
- dodajemy jaja, mąkę i przyprawy, całość mieszamy,
- łyżką nakładamy placki na rozgrzany na patelni olej,
- smażymy kilka minut z obu stron;
- jogurt mieszamy z posiekaną miętą, sokiem z limonki i doprawiamy do smaku.
Placki robiłam na podstawie przepisu Agnieszki Maciąg.
Właśnie wracam od Gosi, objedzona placuszkami z botwinką, ale Twoim też się nie oprę. :)
OdpowiedzUsuńWyglądają pysznie!
Nieustannie podziwiam Cię za to wczesne wstawanie.
U mnie coraz lepiej, ale piąta to wciąż środek nocy. ;)
No zgrałyśmy się z tymi plackami :)
UsuńRówno o 5 to nie wstaję ;)) ale poranki są takie piękne, rześkie, a ptaki jak śpiewają!
Ale fajne i kolorowe te Twoje placuszki, z tym sosem smakują pewnie doskonale!
OdpowiedzUsuńWpraszam się obowiązkowo :)
Lubię z Wami gotować!
Sos wpasował się idealnie :)
UsuńZapraszam, Kamilko!
Ja też :*
Ja ostatnio tez wstaje o 5, bo Miron, który sen nocny zaczyna o 18, jest już rześki i wypoczęty :) lubię takie warzywne placki, mogłabym sie nimi zajadać na okrągło :)
OdpowiedzUsuńAle jaki dzień od rana długi :))
UsuńJa też mogłabym ciągle takie placki! Tylko nie lubię długo smażyć ;))
5 rano??? O matko:-) a o której chodzisz spać? A placuszki po tym jedzeniu tutaj wciagnęłabym nosem. Zrobię po powrocie. A dzisiaj jechaliśmy 20 km rowerem i o Tobie sobie myślałam :-)
OdpowiedzUsuńHaha, ale nie wstaję o 5 tylko jak mała wskazówka jest jeszcze na 5, czyli np. 5:40 ;)) Czaaasem zasypiam po 22, częściej po 23.
UsuńPlacki zrób koniecznie :)
O, Marzenko super! Brawo za ten dystans.:)) jeszcze nad morzem pewnie cudne trasy... I miło, że o mnie pomyślałaś ;)
Taaa, cos dla mnie, zwlaszcza z TYM. :p
OdpowiedzUsuńHahaha! Powinnam robić odnośniki przy TYM
Usuń*Pantery pomijają ;))
O! Robię bardzo podobne, ale nigdy nie dawałam kalarepy. Muszę koniecznie spróbować!
OdpowiedzUsuńNo pewnie, zwłaszcza teraz, gdy taka dobra :)
UsuńWstaję, kiedy mała wskazówka jest na 5. Na boso drepczę do kuchni i wstawiam czajnik. Patrzę przez okna na stary sad.....lubię tą swoją nudę.
OdpowiedzUsuńAlucha zapewne spróbuję Twoich placuszków, jak urośnie moja kalarepka :-). Stram się w domu wprowadzić obiady bezmięsne :-). Do tej pory mamy takie dwa dni w tygodniu, czasami uda mi się przemycić i trzeci dzień :-)
ps Kiedy Warmia?
Uśmiechnęłam się na Twój opis poranka :)
UsuńSuper Graszko, że staracie się mniej mięsa jeść. I jak się po tym czujecie? Bo my bardzo dobrze. Ostatnio robiłam obiad z tego przepisu http://ogrodybabilonu.blogspot.com/2017/06/curry-z-kurczakiem-marchewka-groszkiem.html
i zamiast kurczaka dałam cieciorkę z puszki. Pycha!
P.S. Myślimy o sierpniu :)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńAleż smakowicie!!! :) aaa mam chec zjesc monitor ;) pozdrawiam i zapraszam ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję! Pozdrawiam :)
UsuńUwielbiam takie placuszki:))
OdpowiedzUsuńBożenko, ja też, i to bardzo!
UsuńLubie takie jedzonko, a jogurt zawsze mi pasuje do roznych plackow.
OdpowiedzUsuńTo fakt, wystarczy go fajnie doprawić i jest super sos. Choć do placków ziemniaczanych u mnie musi być śmietana ;)
UsuńO matko, jakie piękne. Czuję, jak pachną 😀
OdpowiedzUsuńDziękuję dreamu :* polecam, są pyszne!
UsuńFajny przepis, praktycznie wszystkie możliwe warzywa i zioła można zastosować
OdpowiedzUsuńNarobiłaś apetytu
OdpowiedzUsuńUwielbiam takie pełne warzyw placuszki i zawsze kojarzą mi się z letnimi posiłkami. Dodatek sosu jogurtowo-miętowego to strzał w dziesiątkę. Nie pozostaje mi nic innego, jak wprosić się na obiad ;)
OdpowiedzUsuńmiętowy sos? :O jestem ciekawa jak to wszystko smakuje może jutro zrobię :)
OdpowiedzUsuńwww.anialwowska.blogspot.com
Już czuję ich zapach po przygotowaniu :D
OdpowiedzUsuń