piątek, 1 maja 2015

Odgrzewane kotlety ;)



GosiAnka napisała ostatnio, że nie ma nic gorszego niż odgrzewane kotlety.
Ma rację!
Jednak nie po drodze mi było z blogiem.
Żyłam jakby w innym świecie.
Prawie nie wyciągałam z szuflady aparatu.
Gotowałam piękne dania, ale nawet ich nie utrwaliłam :(
Może to kryzys blogowy, a może spadek formy po przeprowadzce?







Dlatego dopiero teraz chcę wrócić do naszego kwietniowego urlopu.
I choć spostrzeżenia i emocje nie są już tak żywe,
to kilka rzeczy chcę napisać.
Wyjazd miał być już w styczniu, ale ciągle coś stawało nam na przeszkodzie.
Wiedzieliśmy, że jeśli nie pojedziemy przed świętami, to możemy o tym wyjeździe zapomnieć.
Na szczęście wszystko się udało i powiem Wam jedno.
Wyjazd w terminie nietypowym to strzał w dziesiątkę.





Było pięknie.
I nawet deszcz nas bawił ;)
Zwiedziliśmy Trójmiasto, Hel, Malbork i w drodze powrotnej wpadliśmy do Torunia.
Nigdzie nie natknęliśmy się na tłumy ludzi.
Wszędzie było spokojnie i cicho.
Każda miejscowość żyła swoim spokojnym rytmem.
W Malborku przewodnika mieliśmy niemal do swojej dyspozycji. Za darmo.
W Gdyni na Darze Pomorza byliśmy sami, dzięki czemu mogliśmy przeprowadzić dłuższą pogawędkę ze starym wilkiem morskim, który 50 lat swojego życia pływał po wodach świata.
W pustej uroczej pierogarni spotkaliśmy starszego eleganckiego pana z... wielkim psem!
Nie mógł przestać opowiadać nam o tym jak cudowna jest to rasa psów. :)






Psiak był bardzo grzeczny, może za bardzo, bo nie odezwał się do nas ani słowem. ;)
W fokarium na Helu też była nas garstka.
Ale wtedy padało i wiało! Jednak opiekunowie fok nie zawiedli i opowiedzieli o każdej foce, z każdą się pobawili i nakarmili. Nie miałam pojęcia jak ważne jest to miejsce. I nie pełni ono funkcji zoo czy tylko atrakcji dla turystów. Foki są tam leczone, rozmnażają się i w odpowiednim momencie zostają wypuszczane do morza. Bilet do fokarium kosztuje jakieś śmieszne grosze, a do muzeów przeróżnych kilkakrotnie więcej... Szkoda.







W Toruniu zahaczyliśmy o Młyn Wiedzy. To coś na kształt warszawskiego Kopernika. Młyn fajny, ale większość atrakcji jest nudna dla dorosłych. 
Zahaczyliśmy jeszcze o toruńskie pierniki i z radością wróciliśmy jeszcze do starego domu. :)




To pisałam ja, Alutka! :)
Mam nadzieję, że będziemy częściej się tu widywać. :)

48 komentarzy:

  1. hihih..a nie bałaś się Alutko o swoje zęby w tym czarcim kole?:))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ;))) pewnie, że się bałam! Bałam się, że jak się rozpędzę to nie wyhamuję ;)

      Usuń
  2. kiedy dzieci byly małe i pozbawione jeszcze tych koszmarnych obowiązków szkolnych, rok w rok spędzałam nad morzem miesiąc maj... uwielbiałam ten spokój, brak ludzi a i pogoda niejednokrotnie była lepsza niż w lipcu czy sierpniu. Teraz, kiedy już nie mam takiej możliwości jeżdżę nad morze w sezonie i czasami płakać mi się chce ... bo wiem jak tam może być... a jak jest....
    Mam nadzieję, że oswoiłaś już nowe miejsce :)
    Buziaki wielkie :**********

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Morze w sezonie kojarzy mi się m. in. z tandetą :( byle jakie stragany z byle czym byle sprzedać.
      Nie wiem jaki kierunek wybrać latem żeby być zadowolonym. I to z dziećmi.
      Cały czas oswajam i miejsce i siebie w tym miejscu ;)) mieszkanie poraża mnie jasnością! ;)
      Buziaki Emuś :***

      Usuń
  3. Piękny urlop! Cudne zdjęcia i miłe wspomnienia :)
    Wszystkiego dobrego w nowym miejscu :)
    :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Olguś :*
      Takie urlopy są dobre na wszystko :))

      Usuń
  4. Odpowiedzi
    1. się rozgadała ;))

      Usuń
    2. bo mi się tylko chciało uśmiechnąć od ucha do ucha czytając i zdjęcia oglądając:)

      Usuń
    3. cieszę się Rybciu :)))
      czasem tak mam, że czytam czyjś post, zaczynam pisać komentarz, kasuję go i tak kilka razy. Wtedy okazuje się, że ja "tylko" chcę się uśmiechnąć :)

      Usuń
    4. to jak ja!!!
      i dopiero po pewnym czasie odważam się ten uśmiech napisać:))

      Usuń
    5. no właśnie ja też :D nie od razu...

      Usuń
  5. ważne, że Ci się chce wracać, ja mam ogromne zaległości jeszcze z zeszłego roku ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. właśnie nie wiem czy już na dobre mi się chce ;)) czas pokaże...
      te z zeszłego roku wrzuć za rok jako aktualne ;)))

      Usuń
  6. Jakie piękne zdjęcia.
    Takie kotlety zawsze są super :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Agaju, dziękuję!
      Może jeszcze jakieś kotlety znajdę w moich zdjęciowych zbiorach ;)

      Usuń
  7. w fokarium byłam dawno, kiedy jeszcze była tylko jedna foka, Balbina :) potem okazało się że to Balbin ;))))

    a co do bloga to nie zastanawiaj się za bardzo, bo blog powinien tworzyć się "z Ciebie", Twoich pragnień,a nie z powinności :) masz wenę - tworzysz, nie masz weny - nie tworzysz :) czytelnicy wyczuwają fałsz i coś, co na siłę powstaje, więc ....bądź jak jesteś, w swoim tempie :)
    buziaki :***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Balbina jest nadal :)) z tego co kojarzę to najstarsza z fok :)

      Małgosiu, przyznam szczerze, że Twój komentarz wiele mi dał. Myślałam wczoraj o tym co napisałaś. Masz rację, nie można na siłę. Nie lubię przerw na blogu, ale nawet po przerwach czytacze wracają. I to mnie niezwykle cieszy :)))
      Dziękuję. Buziaki :***

      Usuń
    2. i tak trzymaj :) to własnie czyni Cię autentyczną i do tego wracamy :***

      Usuń
    3. Kochana jesteś :)) :*

      Usuń
  8. Jak Toruń, to Schowek Urzeczonej jest uśmiechnięty ;) Pozdrawiam majówkowo!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oooo :))) w Toruniu zahaczyliśmy też o bar Miś - zjadłam fasolkę po bretońsku, ostatnią porcję z gara. I zaraz po mnie jeszcze ze 3 osoby pytały się o fasolkę ;)) a On zjadł kiełbasę z wody ;)
      Pozdrawiam ciepło!

      Usuń
    2. Kiedy wyjechałam z Polski (na chwil parę), to jadłospis z tego baru wisiał nad moim jadalnianym stołem. Taki kawałek domu;)

      Usuń
  9. Aż poczułam zapach wody... Może zamiast w góry pojadę na trzy dni nad morze w maju?... Ech... :). Pisz częściej :)!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Abi, uwielbiam ten zapach w chłodne dni...
      Nie zastanawiaj się, jedź!
      Postaram się :*

      Usuń
  10. Czasami po prostu weny brak :) ale klimatyczne zdjęcia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę, że zdjęcia się podobają! :))

      Usuń
  11. widoki przepiękne:)byłam w lutym nad morzem i zachwycona byłam, że tak mało ludzi;))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takich okresach można prawdziwie być nad morzem :))

      Usuń
  12. Alutko zgadzam się z Tobą,że poza sezonem i nad morzem i w górach jest najlepiej!!:)))
    Włosy Ci urosły!:D
    Szczęścia wielkiego na nowym miejscu kochana:***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :))
      Włosy już obcięte, ale za krótko i czuję się jak chłopak :/ czekam aż odrosną ;) dobrze, że szybko mi rosną.
      Dziękuję ogromnie, Margoś kochana! :***

      Usuń
    2. :DDD
      niemożliwe!! jestem pewna,że i w krótszych wyglądasz świetnie,że swoja dziewczęcą urodą!!
      mi też szybko rosną na szczęście:P ale po jednej wizycie w salonie zwracam szczególniejszą uwagę aby nożyce fryzjerki za wysoko się nie uniosły ku moim włosom:)))
      dobrej nocy Alutko!

      Usuń
    3. A jednak! Kilka osób mówiło, że fajnie, może i tak, ale ja czuję się średnio...
      Buziaki! :*

      Usuń
  13. Uwielbiam takie wyjazdy w nietypowych terminach :) Nam to się często zdarza bo M. jest tak jak jest :) Super zdjęcia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kamilko, zatem doskonale się rozumiemy :))
      Dziękuję!

      Usuń
  14. Podróżowanie po lub przed turystycznym sezonem jest najwspanialsze.
    Cisza, spokój, można chłonąć wszystko bez pośpiechu i bez tłumów dookoła.
    A podróżnicze odgrzewane kotlety wcale nie są takie złe.;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I wtedy można naprawdę odpocząć i odetchnąć.
      Będę o tym pamiętać, jeśli znów takie kotlety zaistnieją ;))

      Usuń
  15. Alu ja też od początku roku zmagam się z kryzysem blogpwym, kilka razy próbowałam wrócić - różnie to bywało. Ale po raz kolejny się nie poddaję i próbuję i mam nadzieję, że Ciebie też będę tu oglądać więcej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rzeczywiście pojawiasz się i znikasz, ale jak się pojawiasz to z przytupem ;))
      Mam nadzieję, że obydwie - i tu i tu - będziemy się widzieć częściej i regularnie ;)
      Ściskam!

      Usuń
  16. Takie kotlety to ja poproszę co dzień - na śniadanie, obiad i kolację. :)

    Teraz to już wiesz, że jeśli nad morze, to tylko poza sezonem. Ja, Pomorzanka, też Ci to mówię.

    Duuużo buziaków, baaardzo duuuużo. W Helę też. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak jest! ;)

      Ty to w ogóle masz prawo do nielubienia morza w sezonie - jako Pomorzanka oczywiście ;)

      Buziaki Jolu, Hela odpowiedziała spojrzeniem. Ostatnio jakaś marudna się zrobiła.

      Usuń
  17. Dziękujemy za przypomnienie, że to Ty Alutka pisałaś;-) Pobyt nad naszym wybrzeżem poza sezonem faktycznie jest dużo przyjemniejszy, bez tych tłumów i bud badziewiastych. Teraz jak byliśmy w Kołobrzegu podobało mi się, że był taki luz na promenadzie:-) Zazdroszczę Torunia, bo ciągle mam go na liście do zwiedzania;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha :P tyle mnie nie było, że trzeba było się przypomnieć ;)
      I to są właśnie te wielkie plusy urlopowania się w nietypowych terminach!
      O Toruń tylko zahaczyliśmy... najlepiej by było pojechać na weekend :)

      Usuń
  18. Bez przesady z tymi kotletami. Obrzydło mi dogłębnie relacjonowanie życia w blogu na żywo. Piszemy, jak chcemy, w końcu mamy wolność;))) Kiedy życie ważniejsze jest od relacji, to chyba nawet lepiej, prawda? :) Piękny termin na urlop:) Uwielbiam.
    Serdeczności cieplutkie ślę:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kaprysiu, lepiej bym tego nie ujęła. Choć ja nigdy nie miałam takich ekshibicjonistycznych skłonności ;)
      Tak jest! Jak chcemy!
      Doszłam do tych samych wniosków - to real ma być na pierwszym miejscu. Absolutnie nie chcę, by świat wirtualny pochłonął mnie bez reszty, mimo, że go lubię i cenię.
      Uściski ślę :)

      Usuń
  19. Kocham Morze przed sezonem, tak bardzo jak w sezonie nienawidzę. Dlaczego? Morze jest piękne, uspokaja mnie, a mikroklimat bardzo mnie odpręża i robi mi niezwykle dobrze. Ale w sezonie?! Od szału doprowadzają mnie dzikie tłumy, tabuny wrzeszczących dzieci, to, że nie da się przejść brzegiem...miałaś wspaniały urlop. A kryzysem blogowym się nie martw, pewnie po prostu jesteś zmęczona przeprowadzką. Trzymaj się ciepło.

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuję za to, że tu jesteś i piszesz :)

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...