Pamiętacie wpis o październiku? Pokazałam Wam wówczas piękne czerwone okazy grzybów. Według mnie wszystkie niejadalne. A tu proszę - Pan Informatyk ujrzał na mym pracowym pulpicie jednego takiego:
i rzekł, że to gąska jakaśtam i że jest ona jak najbardziej jadalna. I to więcej niż raz! Wierzyć mu czy nie wierzyć? Może coś on tam wie skoro sprawił, że z mojego monitora w końcu popłynęły dźwięki. Jakie - to już moja sprawka, ale ważne, że już mogłam cokolwiek sprawić ;)
Tylko co ma wspólnego jadalność / niejadalność owej gąski z dźwiękami? Ano właśnie nic! Panu Informatykowi, więc podziękujemy i skupimy się na czymś oczywistym i pewnym.
Na podgrzybkach, na kozakach (znalazłam wówczas sama sztuk dwie!!) i ... na maślakach. Bidulków prawie nikt nie zbiera, więc ja je przygarnęłam. I od razu więcej tego leśnego dobra miałam w wiaderku mym maleńkim.
Skład - dziś bez proporcji, wszystko zależy od tego ile znajdziecie grzybów: cebula, grzyby leśne, śmietana, makaron, świeży rozmaryn, świeżo mielony pieprz, sól morska, odrobina oleju;
- grzyby oczyszczamy z tych różnych mchów, igieł, piachów, myjemy i kroimy w kotkę,
- cebulę kroimy w kosteczkę i szklimy na rozgrzanym oleju,
- dorzucamy grzyby,
- jak woda zacznie odparowywać doprawiamy solą, pieprzem,
- po odparowaniu dodajemy śmietanę i posiekany rozmaryn,
- chwilę dusimy,
- podajemy z ulubionym makaronem lub puree ziemniaczanym;
Jeśli chodzi o grzyby to teraz jest okres na tzw. zielonki. Zapraszam Was na jeden z pierwszych moich postów.
I zachęcam gorąco do skorzystania z przepisu, który tam znajdziecie. Ja zupę zielonkową - bo o niej mowa - jadłam w tym sezonie już kilka razy. Absolutnie nie znudziła mi się!
*****************************************
Wracając do poprzedniego wpisu. Wszyscy jak jeden mąż, byliście albo trochę albo bardzo na nie serwisowi wliczonemu do rachunku. Cieszy mnie niezmiernie fakt, iż nie jestem w tych poglądach osamotniona :). I dziękuję Wam za odzew! :)
Ajwonka jakoś dwa dni po moim poście podesłała mi ten link :)
Udanego weekendu Wam życzę! :)
Mogę się wprosić do Ciebie? Jejku, od 2-3 lat uwielbiam wszystko co grzybowe :)
OdpowiedzUsuńZapraszam zawsze :))
UsuńJa też nie od zawsze lubię grzyby :)
Rozmaryn... uwielbiam :)
OdpowiedzUsuń:) i jak fajnie pachnie :)
UsuńNie wiem za czym bardziej tęsknię: za leśnymi grzybami, za kwasna śmietaną, czy za połączeniem jednego z drugim:)))
OdpowiedzUsuńa co do grzybobrania: to ja tam z blaszkami żadnych grzybów nie zbieram...:)
A ja coś czuję, że już masz bliżej niż dalej do zjedzenia tej śmietanki, grzybów i innych zakazanych :))
UsuńA te no, sowy byś zebrała? Lubię bardzo! :)
Uwwwwwielbiam grzyby...ale gąski bym nie zjadła, ma blaszki a ja od blaszek stronie. A nóź (widelec) to akurat nie będzie gąska;)
OdpowiedzUsuńCo do naliczania napiwków (przespałam ten wpis, nie wiem jakim cudem!) to jestem na nie. I z tych właśnie powodów, o których piszesz: a co, jeśli obsługa do bani, jedzenie do smieci itp., itd.
Rozumiem, jeśli jest naliczne ileś tam procent (zazwyczaj nie więcej niż 10) za obsługę stołu na 8-10 czy więcej osób, ale musi to być wyraźnie zaznaczone w karcie dań - coś takiego migneło mi w Stanach. No i tam wiem zazwyczaj za co daje napiwek, bo się starają, a czasem można nawet usłyszeć głosy, że za bardzo, ale ja wolę za bardzo niż być nie zauważoną przez 30 min od wejścia do restauracji...co nas spotkało tutaj w NL.
Buzka i miłej reszty weekendu:)
PS A dzisiaj widziałam tyyyle grzybów na rynku. Tylko wszytkie nazwy po holendersku a po wyglądzie ciężko było odgadnąć co to za jedne:) Muszę sobie słownik kieszonkowy kupić;)
Rozbawiłaś mnie tym PS :D
UsuńCzyli po tamtejszych rynkach póki co poruszasz się jak dziecko we mgle ;). Musisz mieć ten słownik - najlepiej tematyczny jedzeniowy ;)
No ja nie wiem jak mogłaś wpis tamten przespać ;)
Za obsługę stołu wieloosobowego, a dwu? Ech.
Ale, że nie nikt do Was nie podszedł przez 30 min.? A wydawać by się mogło, że na zachodzie, że lepiej, że bardziej i milej.
Buziaki.
Twoja potrawa musi być pyszna z tymi składnikami!
OdpowiedzUsuń:-)
Jest Aniu ;) z resztą, ja grzyby uwielbiam, więc chyba każde danie mi z nimi smakuje :)
UsuńGrzybki, rozmaryn, śmietanka mniam!:) Lubię:)
OdpowiedzUsuńTeż lubię Mimi :))
UsuńJestem taką grzybiarą, czyli amatorką zbierania i jedzenia grzybów,że dla mnie najlepsze są ugotowane albo usmażone i zupełnie bez przypraw.Nawet bez soli...Tak mam i śmietanka na przykład mogłaby mi już nieco smak grzybów "zagłuszyć".Śmieszne, ale prawdziwe.Serdecznie pozdrawiam Amatorów grzybów.
OdpowiedzUsuńA to mnie zaskoczyłaś Dobrochno :). Naprawdę bez przypraw jakichkolwiek? To rzeczywiście jesteś grzybową fanką grzyba grzyba ;))
UsuńJa tak bez niczego lubię smażone zielonki z dodatkiem odrobiny soli - są przepyszne.
Pozdrawiam Cię ciepło! :)
U mnie się na nie mówi GOŁĄBKI. I owszem są jadalne. Ale mój tata - a jest wytrawnym grzybiarzem ich nie zbiera. Generalnie nie zbieramy żadnych grzybów z blaszkami. Kiedyś jeszcze zbieraliśmy kanie, ale teraz nawet ich tata nie przynosi z leśnych łowów.
OdpowiedzUsuńGołąbki - obiło mi się o uszy. U mnie zbiera się kanie - uwielbiam! I też wspomniane zielonki - są przepyszne :)
UsuńNie lubię zbierać grzybów, ale bardzo je lubię. Twój sos wygląda bardzo smakowicie. Już wyobrażam sobie ten zapach... Mmmm. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńTeż nie przepadam za zbieraniem. Jeść uwielbiam, ale nie od zawsze :)
UsuńPamiętam, że jak byłam mała uznawałam tylko grzybki w occie :)
Pozdrawiam!
Uwielbiam takie jesienne smaki, prostotę grzybowego smaku :)
OdpowiedzUsuńJa też :), z grzybami nie ma co szaleć za bardzo ;)
UsuńAleż kusisz tymi przysmakami :0 Ja co prawda wolę grzyby zbierać niż przyrządzać, ale jak ktoś częstuje to chętnie zjadam :p
OdpowiedzUsuńMiło Cię tu znów widzieć Agata :))
UsuńJa zdecydowanie wolę przyrządzać i jeść niż zbierać ;)
Powiedz mi lepiej Kochana, gdzie ja po takim wpisie! mam szukać grzybów o tej porze roku!!!!???? Głód grzybowy mnie zaraz unicestwi !!! :)
OdpowiedzUsuńHa! Otóż w weekend w lasach były... kurki! A jak kurki to inne grzyby :D
UsuńJak zimno to zielonki - zbieraj i przerabiaj, a nic Ci nie grozi ;))
Nie wiem w jakich Ty lasach szukasz, bo w moich to nawet (o tej porze roku) już echa nie ma ;))) W tym roku - przyznaję się bez bicia - nie zjadłam nawet 0,5 grzyba :( Tym samym rok zaliczam do straconych...
UsuńNo wiesz! Wstydź się ;) daj adres na maila - wyślę Ci trochę suszonych :)
UsuńWstydzę, oj wstydzę ;/ Moje lenistwo (bądź co bądź, mogłam się o grzybki zawczasu postarać bardziej) nie może wpłynąć na oskubanie Twoich zasobów!!! Nie pozwolę sobie na to. Złote serce masz Kobieto, nie ma co!!! :):):)
UsuńOj tam oj tam, nie ma się co krygować ;))
UsuńBez wątpienia moje smaki! Nie odmówię ;)
OdpowiedzUsuńCzęstuj się moja droga :)
Usuń