Pobudka po 4.
Na północ wyruszamy o 5.
Niemal od razu zasypiam.
Na którejś stacji kupuję WO ekstra.
Czytam, zasypiam, czytam.
Jednak w czasie jazdy dochodzę do wniosku, że fajnie.
Pobudka w środku nocy nie należy do przyjemnych.
Kilkugodzinna podróż też nie.
Jednak jest fajnie,
bo po prostu mogę poczytać i przejrzeć moją ulubioną gazetę.
W zasadzie jedyną jaką kupuję.
Mogę pomyśleć, podumać.
Mogę zrobić listę zakupów,
bo przecież w sobotę kolejna parapetówa.
Tym razem rodzinna.
Mogę spokojnie rozplanować sobie pracę w kuchni,
począwszy od czwartkowego wieczoru...
Nie wiem kiedy bym to wszystko (niby takie nic...) zrobiła,
gdyby nie ten przymusowy wyjazd.
Mimo, że ostatecznie był wykańczający
to dobrze, że był.
Szkoda tylko, że po powrocie nie było tej dzisiejszej zupy.
Były za to pierogi w barze mlecznym :)
Skład: 2 duże pory (biała i zielona część), 1 kg szparagów (waga przed obraniem i odkrojeniem końcówek), 1 duży fenkuł, 2 ząbki czosnku, 2 łyżki masła klarowanego, szczypta gałki muszkatołowej, biały pieprz, sól morska, garść świeżego tymianku, szczypta kurkumy, kilka kropli soku z cytryny;
Do podania: czarna soczewica, świeży tymianek;
- pory przekrawamy wzdłuż na pół, myjemy i kroimy w plastry,
- w garnku rozgrzewamy masło,
- wrzucamy por (mały ogień),
- kroimy fenkuł i czosnek i dorzucamy do pora,
- doprawiamy pieprzem i solą,
- obieramy szparagi,
- warzywa w garnku doprawiamy sokiem z cytryny, następnie kurkumą i posiekanym tymiankiem,
- dodajemy pokrojone na kawałki szparagi, mieszamy,
- doprawiamy gałką, ewentualnie znów pieprzem, następnie dodajemy sól i wodę (około 1,5-2 litry),
- gotujemy do miękkości warzyw,
- blendujemy na krem (najlepiej po wystudzeniu ,
- podajemy z czarną soczewicą (lub innymi dodatkami) i świeżym tymiankiem, szczypiorkiem;
A może Wy podzielicie się takimi sytuacjami, które z pozoru kiepskie i błahe, ostatecznie okazują się być fajne i potrzebne? :)
Mniam, taka zupka zawsze smakuje, najbardziej gdy się wraca do domku :) Ja tyle co wróciłam z weekendowej wyprawy, ale jeszcze ogarniam myśli :)
OdpowiedzUsuńOj tak :)))
UsuńTyle myśli po weekendowym wyjeździe? :D
Buźka!
Cudownie wygląda ten krem, mniam! :)
OdpowiedzUsuńDziękuję, Magda :)
Usuńwygląda smakowicie:))))))
OdpowiedzUsuńByła naprawdę pyszna, Qrko :)
Usuńchętnie zrobię tę zupkę, ale bez fenkułu, jakoś on mi nie podchodzi :)
OdpowiedzUsuńco do sytuacji, to jakoś mi takie małe nie przychodzą do głowy, ale większe niepowodzenia, to i owszem, wyszły mi często na dobre, ale to tak długie historie i czasem zbyt osobiste, że ten tego.. ale się tu nie nadają ;)
buziole :***
Ja bym mogla, ale bez czosnku, bo to mi juz zupelnie nie podchodzi. A bez tego czy tamtego, to juz nie bedzie to samo. :(
UsuńSonic, a jadłaś fenkuł gotowany lub pieczony? W weekend piekłam kurczaka z fenkułem w sosie pomarańczowym i zachwycaliśmy się fenkułem. Bardziej niż kurczakiem. A surowy to mi się nawet zapach nie podoba zbytnio...
UsuńNie, o takie poważniejsze tematy nie śmiem pytać. :) Ale u mnie też, wszystkie te większe sprawy wyszły na dobre :D
buziaki :***
Aniu, ja dałam czosnek żeby podkręcić smak, nie lubię mdłych potraw. Zamiast tego daj więcej pieprzu na przykład i nadal będzie pycha :))
Sonic, potwierdzam, fenkuł duszony, albo nawet smażony staje się bardzo delikatny i traci swój intensywny aromat!
UsuńZupka mnniamuśna :)
OdpowiedzUsuńDziś kupiłam szparagi, była spora obniżka w Lidlu. Miałam zapiekać z sezamem, ale zrobię ten krem!
Stara mądrość mówi, że nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło :))
Udanej imprezy zatem! :*
W takim razie niech smakuje jak najlepiej, Olguś! :*
UsuńI to jest najprawdziwsza mądra prawda :)
A imprezka właśnie w tę sobotę była :) poza tym, że goście przyjechali za szybko, wszystko się udało ;)
aaaaaa, to jakoś nieuważnie czytałam, ale z pewnością jeszcze niejedna imprezka przed Tobą, tak że życzenia aktualne :))
UsuńOj tak, jeszcze kilka imprez w najbliższym czasie nas czeka ;)
UsuńOo, sądząc po składnikach musiała być pyszna:-) Pozdrawiam z upalnej Krynicy Zdrój:-)
OdpowiedzUsuńByła naprawdę smaczna :)
UsuńOdpozdrawiam Zza Rzeki :)
Ja dojeżdżam codziennie do szkoły prawie 50 km, więc mam czas myśleć i planować :) W drodze powrotnej wymyślam obiad, czasem przychodzą mi do głowy pomysł na ciasta... Szkoda tylko, że poczytać nie można... Ale to już by było za dużo szczęścia na raz ;)
OdpowiedzUsuńZupa wygląda znakomicie, uwielbiam takie wiosenne, lekkie kremy :)
To ja do pracy 10-15 minut rowerem, więc na myślenie dużo czasu nie mam. ;)
UsuńA na czytanie to już w ogóle brakuje mi czasu. Ubolewam nad tym bardzo. Całe liceum i studia dojeżdżałam pociągiem - ile wtedy czytałam! :)
Dziękuję, gin. Zupka była bardzo smaczna ;)
Donoszę, że udało mi się zrobić rzodkiewkowe pesto :)))) Dziękuję za przepis, już nie będę wyrzucać liści. Przepis musiałam zmodyfikować, bo jestem na bezmlecznej diecie, zamiast sera dodaję więcej ziaren, zawsze surowych. Pyyycha!!!
OdpowiedzUsuńIza, super, bardzo się cieszę!
UsuńPołowę pesto też zrobiłam bez sera i wcale nie było gorsze od tego z serem :)
Niedawno przez tydzień nie jadłam nabiału i czułam się super :)
Zupa zapowiada się pysznie.:) Podoba mi się dodatek czarnej soczewicy.
OdpowiedzUsuńA co do takich sytuacji to na przykład deszczowy dzień, kiedy rezygnuję z roweru i muszę jechać do/z pracy autobusem i mam całą godzinę na czytanie, albo dumanie.:) Albo przeziębienie, które może nie do końca przyjemne, ale można się wyspać, poleniuchować... ;))
:))) rozsmakowałam się w tej soczewicy - po pierwsze nie trzeba moczyć, a po drugie nie rozpaćkuje się tak jak czerwona :)
UsuńTaaaak, niby źle, a dobrze :))
Ja mam tak blisko do pracy, że nawet gdybym miała jakiś pasujący autobus to książki nie opłacałoby się brać ;) a lubię takie "kradzione" chwile na czytanie przeznaczać.