Czasem nie ma się czasu,
albo głowy się nie ma,
albo ma się co robić w realu,
albo pochłonął nas Instagram*.
Powodów na niepisanie jest mnóstwo.
Tak jak i na pisanie.
Jest jednak jedna ważna rzecz, bez której dobrze być nie może!
Co to takiego?
A no, szczerość!
Jeśli napiszę Wam coś tylko dlatego,
że dawno nie pisałam i czuję, że POWINNAM napisać...
To czy na pewno będzie to coś fajnego?
Chyba niekoniecznie.
Już dawno stwierdziłam,
że pewne moje wpisy ukazać się nie powinny.
Ukazały się na przykład dlatego,
bo ktoś kiedyś powiedział mi, że bloger MUSI pisać regularnie!
Więc pisałam regularnie, bo przecież czytelnicy nie wrócą do mnie.
Zdarzyło mi się wrzucić przepis, którego dziś bym nie wrzuciła.
Czułam POWINNOŚĆ.
Zły to był kierunek.
Czy powinnam te wpisy usunąć?
Nie wiem.
Chyba nie, bo jeśli dziś do nich wrócę, zobaczę jak bardzo się rozwinęłam!
Kulinarnie, fotograficznie też, ale przede wszystkim osobiście.
W ostatnich latach zmiany zaszły we mnie samej ogromne.
I z tego jestem dumna szalenie.
To co wtedy napisałam i tu wrzuciłam, też było moje?
Chyba tak, bo taka wtedy byłam i nie wiedziałam, że POWINNOŚĆ to za mało,
by czuć pełnię satysfakcji z tego co się robi.
By nie czuć (nawet czasem) uczucia przykrego obowiązku.
Może dlatego nigdy nie świętowałam rocznicy bloga?
"Nie cierpię samochodów!"
"Od razu lepiej :))"
Nie, nie pisałam na siłę wszystkich moich postów! ;)
Absolutnie nie.
Nie wrzucałam samych nieidealnych potraw.
Najwięcej tego znalazłoby się chyba z początków mojego blogowania,
kiedy "działałam" po omacku, zaczynałam moją przygodę z blogiem, kuchnią, fotografią kulinarną.
I zamiast słuchać siebie, słuchałam marnych doradców.
Jednak dzięki temu, jestem tu gdzie jestem i czuję się po prostu dobrze... i pewniej. :)
Dziś, gdy to wszystko spięłam w podsumowanie, przyszedł czas na zmiany!
Będę pisać tylko wtedy, gdy będę miała prawdziwą chęć. :)
Jeśli ktoś będzie miał ochotę do mnie wrócić, to wróci tak czy siak.
Będę wrzucać zdjęcia, z których będę w danej chwili dumna.
To samo z potrawami.
Czy Wy odczujecie zmianę?
Nie wiem.
Ja odczuję na pewno!
I bardzo się z tego cieszę :))
Planuję też zmiany wizualne w tym moim skromnym miejscu w sieci. :)
Dziękuję za wysłuchanie, dziękuję za wszystkie komentarze, odwiedziny...
... i do zobaczenia!
I... słuchajmy przede wszystkim siebie!
no przeciez:)
OdpowiedzUsuńNo!
Usuń:*
No i bardzo dobrze Aluchna:-), ja też piszę tylko wtedy gdy mam na to ochotę. Czasami mam przerwy nawet kilku miesięczne i jakoś świat się nie wali i nie pali, a Ci co chcą to czytają lub nie czytają tylko oglądają. Ja wyszłam z założenia, że mój blog to moja odskocznia od codzienności i jeśli mam na niego większą ochotę to piszę częściej a jeśli nie mam ochoty, czasu czy Bóg wie czego to nie ma mnie:-), ale zawsze wracam i to cieszy:-)
OdpowiedzUsuńOlimpio, dziękuję za to, że napisałaś o sobie. :) Blog ma nam dawać radość, zwłaszcza wtedy gdy nie jest naszą pracą zawodową. No i napisałaś coś niby oczywistego, ale czy na pewno i dla wszystkich? :) Że świat się nie zawali. :D
UsuńPozdrawiam Cię ciepło!
Alutka gdziekolwiek bedziesz znajde Cie:)))
OdpowiedzUsuń:**
Wiem :D i cieszy mnie to bardzo! :***
UsuńNajwazniejsze bys Ty byla zadowolona i spelniona. Joanna-Jo
OdpowiedzUsuńOtóż to! Mój blog, to i ja tu jestem najważniejsza, co nie? ;) No dobra, czytelnicy trochę też ;))
UsuńPozdrawiam Cię, Joanno :)
Alu mam tę przyjemność śledzić Twój Instagram i bardzo go lubię. Też doskonale czuję się w tamtym miejscu. Napisałaś coś nad czym ja zastanawiam się od pewnego czasu. Żeby było regularnie, żeby było jak POWINNO ale w tej całej POWINNOŚCI można zatracić swoje ja. Trzymaj się ciepło. Pisz kiedy chcesz. Wiem po sobie, że najlepiej wychodzą te posty, których pisanie sprawiało mi przyjemność.
OdpowiedzUsuńGosia, bardzo się cieszę, że lubisz! Tam też mam zamiar rozwinąć skrzydła i wrzucać ładne (w moim odczuciu) zdjęcia. :)
UsuńTak, Ty też zwracałaś uwagę w swoim poście na regularność. Sama już sobie odpowiedziałaś jak to jest gdy się zmuszamy... Jak przeanalizuję swoje posty to też najbardziej jestem zadowolona z tych, które z serca płynęły. I przy takich postach też jest więcej czytelników. Zmuszanie się nie ma sensu! Co za odkrycie... ;))
Buźka!
Alu mam tę przyjemność śledzić Twój Instagram i bardzo go lubię. Też doskonale czuję się w tamtym miejscu. Napisałaś coś nad czym ja zastanawiam się od pewnego czasu. Żeby było regularnie, żeby było jak POWINNO ale w tej całej POWINNOŚCI można zatracić swoje ja. Trzymaj się ciepło. Pisz kiedy chcesz. Wiem po sobie, że najlepiej wychodzą te posty, których pisanie sprawiało mi przyjemność.
OdpowiedzUsuńNo a co ja mam powiedziec, kiedy wszyscy oczekuja ode mnie lektury do porannej kawy, a kiedy sie nie ukaze, szukaja od razu mojego nekrologu w lokalnej gazecie. No i wez tu czlowieku nie pisz codziennie. :)))
OdpowiedzUsuńNo pewnie, że oczekują!!! Ale ja nie wiem jak Ty to robisz.... Praca, dom, 3 dzieci :P no jest to dla mnie niepojęte!
UsuńBuźka :)
Praca na po etatu, wiec czasu mam sporo. Mala poprawka, w domu dzieci mam do obslugi czworo (zapomnialas o mezu?), a poza domem jeszcze troje, wprawdzie juz nie tak czas zajmujacych, ale zawsze.
UsuńGdybym tak nie lubila pisac, pewnie bym tez nie pisala tak czesto. :)
Na pół etatu to super! Tego zazdraszczam :P
UsuńTy już męża nie ten tego, nno! A dzieci pozadomowe liczą się, ok, ale trochę ;))
Tobie pisanie idzie chyba bardzo lekko, co?
A tej pol pensji tez zazdraszczasz? Uwierz mi, nie ma czego. :)
UsuńBrawo, Aluszka! Gorąco popieram, pochwalam i co tam jeszcze chcesz. Teraz będę wiedzieć, że zawsze piszesz dla przyjemności. :) Kiedy myślę o sobie to wiesz... ja też pisze dla przyjemności, choć robię to częściej. Czasem się trochę zmuszam, ale t w dobrej sprawie; tymczasów. Na pewno jednak nie umiem pisac o czym, czym nie żyję, co mnie nie pochłania.
OdpowiedzUsuńZdjęcia robisz wspaniałe!!! Rozwinęłaś się. :)
:)))) tak, teraz wszystko będzie jasne ;)
UsuńWiesz, myślałam o Tobie w tym kontekście i nawet przyszło mi do głowy to co piszesz - nie zawsze Ci się chce, ale... U Ciebie na blogu są inne tematy i czasem po prostu musisz napisać, żeby pomóc kotom i też sobie w opiece nad nimi. Też jednak miałaś przełom kiedy zrezygnowałaś z pisania codziennie. I brawo za tę decyzję! Zwłaszcza po tak długim pisaniu codziennie właśnie :))
No i widać, że to o czym piszesz to Twoje życie.
Gosiu, dziękuję! Za tydzień jadę na kurs foto, co to będzie wtedy? ;)))
Ja też o tym myslę. O kursie. :)
UsuńDam znać jak było :) ale ja na fotografię kulinarną jadę. Z Konwalią i Marzenką :)
UsuńJesteś sobą i nią pozostań. Bo tylko szczerość jest autentyczna i ciekawa. Chcesz - pisz, nie chcesz - nie pisz. To TWÓJ blog, TWOJE miejsce, TWÓJ kawałek nieba. I nie kasuj nic, to Twoja historia :)
OdpowiedzUsuńMałgosiu, właśnie, tylko szczerość jest CIEKAWA! I to ona tak naprawdę przyciąga. :)
UsuńTeż tak do tego podeszłam - to moja historia. I to już całkiem długa ;)
Ściskam Cię mocno i żałuję, że nie poznamy się przy okazji kursu u Kingi.
Będę zaglądać :)):*
OdpowiedzUsuńCieszę się! :*
UsuńZdjęcia prześliczne. Pozdrawiam serdecznie. I czekam na wpisy :)
OdpowiedzUsuńAgaju, dziękuję i wiedz, że zawsze się uśmiecham jak widzę komentarz od Ciebie :))
UsuńPodziwiam za szczerość, wiesz to bardzo dużo mówi o Tobie, o Twojej dojrzałości!
OdpowiedzUsuńPopieram i podpisuję się całym sercem pod Twoimi słowami :)
Loono, dziękuję za te słowa! Baaaardzo wiele dla mnie znaczą i dały do myślenia. :)
UsuńJak czytam Ciebie to odnoszę wrażenie, że jesteś bardzo szczerą osobą.
Ściskam Cię mocno!
Nic na siłę, blogowanie ma być przyjemnością przede wszystkim dla Ciebie, a, że przy okazji my tez ją mamy... Poczekamy spokojnie na nowe notki :D
OdpowiedzUsuń:))) mam nadzieję, że ją macie i że będziecie mieć jej jeszcze więcej ;)
Usuńbuźka!
Nic na siłę!
OdpowiedzUsuńA ja z pewnością wrócę, choćbyś miała ochotę nawet na dłuższe milczenie.
Zdjęcia prześliczne :)
Olguś, moja wierna czytelniczko :***
UsuńJa nawet nie wiem czy będę dłużej milczeć. Ostatnio miałam krótką przerwę, codziennie odkładałam napisanie posta, aż zasiadłam i napisałam z marszu co czuję. :)
Dziękuję!
Ty musisz się czuć szczęśliwa :) Odwagi!
OdpowiedzUsuńZmiany są bardzo dobre :)
Powodzenia :)
Tak jest!
UsuńWszystkie zmiany okazują się być dobre, więc są siebie warte :)
Buziaki :*
Piękne zdjęcia,Nic na siłę.Miłego dnia i dużo słoneczka życzę.
OdpowiedzUsuńDziękuję, Halszko. Pozdrawiam Cię ciepło!
UsuńNo - gratuluje oderwania sie od tego musu cholernego!
OdpowiedzUsuńa zdjecia przesliczne :)
No, dziękuję, Krysiu!
UsuńTrzeba o swojej przyjemności myśleć ;)))
:*
I bardzo dobrze!
OdpowiedzUsuńW końcu mamy tylko jedno życie, a blog to ma być odskocznia i przyjemność, a nie przymus!
Jak się coś robi na siłę, a nie z przekonania, to wcale dobrze to nie wychodzi.;)
Kiedy ta psina kochana w końcu zapomni i przestanie się stresować w samochodzie?!
Ale mamy cudną jesień, co nie?!:D
Tak jest! Mądrze prawisz!
UsuńOna chyba nigdy nie polubi auta. Trzeba ją wkładać na siłę, ale jak wracamy z lasu to wskakuje - chyba wie, że jedzie do domu, albo wskakuje, bo boi się, że znów ktoś ją zostawi. Bidulka. W lesie za to szaleje! Jak jej nie brać?
Wspaniała jest!!! I na razie taka ma być :D rower w użyciu? U mnie tak :D
A mój na całe szczęście uwielbia jeździć w aucie :)
UsuńMaja ma traumę niestety :(
Usuńostatnie zdjecie jest obłędne:)) potrafię napisać w miesiącu z 6 postów...ale jak mi się nie chce to i 2 miesiące ani słowa:))
OdpowiedzUsuń:)))) też mi się ono podoba, dlatego zostawiłam je na deser ;))
UsuńNo rzeczywiście, Ty nieregularnie piszesz, ale z sercem! I ile masz czytelników! :)))
Buźka!
Ja zazdroszczę takiej konsekwencji w pisaniu, której sama nigdy nie miałam :)
OdpowiedzUsuńU mnie różnie z tą konsekwencją ;)
Usuńinaczej być nie może. pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńTak jest!
UsuńUściski!
Ja z kolei chyba nigdy nie czulam, ze pisze cos na sile ;) ale fajnie, ze odwazylas sie na szczerosc ;) pozdrawiam i zapraszam :)
OdpowiedzUsuńKatsuumi, to wspaniale! Niech nigdy nie dopadnie Cię to "na siłę" :)
Usuńnie warto robić niczego na siłę. to najgorsza rzecz.
OdpowiedzUsuńdo bloga wracam i znikam. czasem znikałam na rok i wracałam, ot tak, ale ta przygoda trwa już ponad 10lat, więc znam swój 'system'. dobrze jest robić to co lubimy i do niczego się nie zmuszać.
pozdrawiam cieplutko! (:
10 lat! Wow! Po takim czasie, blog to wielki kawał życia :)
UsuńDziękuję za mądry komentarz :*
Ja to robię tylko dla przyjemności i to ma sens. Każda zmiana to rozwój, który nas stymuluje, nie kasuj niczego, po to chociażby aby widzieć jak idziemy do przodu:-)
OdpowiedzUsuńA tak z drugiej strony -czy powinność to coś złego ;-)? Zwłaszcza jak się ma wielbicieli;-)? Tych 160 członków nie możesz zostawić i mimo wszystko życzę Ci i nam, aby to chcenie było jednak od czasu do czasu;-)
Masz rację, Marzenko, można zobaczyć to ile zaszło w nas zmian. A to jest bardzo cenne.
UsuńChyba jestem na takim etapie, że nie chcę musieć, nie po drodze mi ostatnio ze słowem "powinnam". Ja nie chcę tego, ja chcę CHCIEĆ. :) I niech to chcenie będzie jak najczęściej :)
Piękne zdjęcia!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :))
Dziękuję!
UsuńPozdrawiam serdecznie :)
Super szczery post :) Mam nadzieję, że będziesz często wracać do nas :)
OdpowiedzUsuńI ja mam taką nadzieję, Magdo :)
UsuńPiękna jesień na Twoich zdjęciach. Co do powinności pisania - z jednej strony czuję podobnie, każdy bloger chyba tak ma. Z drugiej - kiedy zupełnie, ale to zupełnie nie chce mi się pisać, raczej nie piszę.
OdpowiedzUsuńMyślę, że nie kasuj starych wpisów. Kto wie, może kiedyś jeszcze nawet dla Ciebie samej będą inspiracją.
Czas jesienny to czas podsumowań, często wtedy miewamy takie chwile, kiedy chcemy powiedzieć coś więcej o sobie, otworzyć się. Otwieraj się wtedy, kiedy potrzebujesz :).
Pozdrawiam i życzę powodzenia!
Iw, dziękuję...
UsuńI właśnie o to chodzi, nie chce mi się to się nie zmuszam. To nie ma sensu. Nic pięknego wtedy nie wyjdzie.
Niech zatem nam się chce! :))
Ślę uściski!