Pierwszy raz w naszej stolicy byłam z tatą.
Byłam wtedy w VII klasie, było lato, a stolica była przystankiem w drodze do dziadka, który mieszkał w Lublinie.
Już sama nie wiem czy dobrze pamiętam tę wyprawę,
czy najbardziej w mojej głowie utkwiły obrazy ze zdjęć.
Na pewno w głowie utkwiła mi ulica Nowy Świat, piękna, szeroka, tego dnia zamknięta dla ruchu.
Po latach, już jako pracownik obecnej pracy, znów zawitałam w Warszawie.
Leciałam do niej samolotem, takim małym 20-osobowym. Czułam się jakbym była w wesołym miasteczku.
Cała wystraszona. Jak mała dziewczynka.
Po pierwsze, samolocik.
Po drugie, nowa praca.
Po trzecie, szkolenie, którego tematyka była wówczas dla mnie czarną magią.
Po czwarte, sama w wielkim mieście! ;)
Wiecie co zapamiętałam najbardziej?
Woń unoszącą się w okolicach dworca głównego, pałacu kultury i Marszałkowskiej.
Warszawa wydała mi się za szybka, za głośna, za niebezpieczna i śmierdząca.
Od tamtego wyjazdu, podobnych, bo służbowych, miałam... hmm, dziesiątki.
I dobrze!
Oswoiłam się z tym miastem jako tako
i starałam się korzystać z jego dobrodziejstw.
Raz były to Łazienki,
innym razem Muzeum Powstania Warszawskiego,
albo spacery po Krakowskim Przedmieściu,
a często, były to po prostu zakupy. ;)
Podczas takich wyjazdów nie szkoda czasu na łażenie po sklepach.
I później nie trzeba tego robić będąc u siebie. :)
Na początku listopada, (z przyjemnością) odwiedziłam Warszawę prywatnie.
W końcu!
I w końcu z Panem Wu,
Pojechaliśmy na 3 dni, ale do wspólnej dyspozycji mieliśmy dwa.
Trzeci dzień w większości spędziłam z Marzeną i Kingą.
Z Panem Wu. odwiedziliśmy Muzeum Historii Żydów Polskich (Polin).
Spędziliśmy tam kilka godzin.
Muzeum jest nowoczesne i ilość bodźców nie pozwala na nudę.
Cała wystawa prowadzona jest w porządku chronologicznym. Kończy się na czasach współczesnych. A zaczyna... w lesie. Dla mnie było to jedno z najpiękniejszych miejsc tego muzeum.
Najbardziej interesowała nas historia z ostatniego stulecia,
więc to jej poświęciliśmy najwięcej czasu.
Jednak pierwsze informacje w tym miejscu, dotyczą kilkuset lat wstecz.
Zgodnie stwierdziliśmy, że ta wcześniejsza historia byłaby bardzo ciekawa dla ludzi, którzy wśród swoich przodków mają osoby pochodzenia żydowskiego.
W muzeum jest knajpka żydowska, z oferty której oczywiście skorzystaliśmy.
Postawiliśmy na dania bezmięsne i koszerne białe wino. Było pysznie i niedrogo.
Porcje nie były zbyt duże, ale mi udało się dostać podwójny ryż, więc najadłam się bardzo.
Przedsmak takich atrakcji mieliśmy już wiosną, kiedy to w Toruniu odwiedziliśmy Młyn Wiedzy.
I dobrze, bo w Koperniku mogliśmy pominąć niektóre miejsca, więcej czasu poświęcając innym.
W Koperniku jest masa atrakcji dla dzieci i młodzieży, ale i dorośli znajdą coś tylko dla siebie,
My najwięcej czasu spędziliśmy przy ekranach z różnymi zadaniami.
Sprawdziliśmy się też w budowaniu domu.
Ze styropianowych cegieł układaliśmy kopułę na nadmuchanym balonie. Następnie spuściliśmy powietrze z balona i domek ani drgnął.
Zdaliśmy egzamin. :D
Urzekło mnie miejsce o dojrzewaniu. Na ekranie można było np. powyciskać wirtualne pryszcze. ;)
Dziewczynek było w tym miejscu bardzo dużo.
Trzy godziny w Koperniku nam wystarczyły i na więcej nie mieliśmy ochoty,
ale można tam spędzić znacznie więcej czasu.
Poszwendaliśmy się po Nowym Świecie, po Krakowskim, zjedliśmy obiad w Zapiecku
i stwierdziliśmy, że... Warszawa jest fajna!
Jest fajna dla nas, którzy wpadli do niej jak po ogień.
Poniedziałkowe korki tylko wzmocniły naszą miłość do naszej Zielonej Góry. :)
Jeśli ktoś z Was zastanawia się jeszcze czy warto odwiedzić naszą stolicę,
to bez wahania mówię TAK!
**************
Praktycznie: za nocleg nie płaciliśmy, więc nie mogę polecić czegoś niedrogiego. Auto zostawiliśmy pod blokiem rodziny, a poruszaliśmy się tylko komunikacją miejską. Kupiliśmy bilet weekendowy, ważny od piątku wieczorem do poniedziałku rano. Kosztował około 24 zł i można było z nim jeździć do woli, również metrem.
Bilet normalny do muzeum Polin kosztował 25 zł, audioprzewodnik dodatkowe 10 zł. Jednak nie do końca byłam z niego zadowolona, zwłaszcza w ostatnich częściach muzeum - informacje w uchu mnie rozpraszały, były zbyt ubogie, wolałam poczytać sama, lub obejrzeć przeróżne nagrania. Audioprzewodnik sprawdził się we wcześniejszych częściach muzeum.
Dzień przed wizytą w Koperniku chcieliśmy zarezerwować bilety online, ale zostały wyprzedane. Mimo to, na miejscu w kasie bez problemu dostaliśmy bilety. W kolejce staliśmy tylko 15 minut. Bilet normalny 25 zł.
Bardzo dobre i niedrogie jedzenie jest w Zapiecku. Przyjemna knajpka z ogromnym wyborem pierogów (również z mąki orkiszowej) i innych polskich smakołyków. Na Nowym Świecie są dwa Zapiecki, a kolejny przy Al. Jerozolimskich.
**************
Chętnie poczytam Wasze doświadczenia związane z Warszawą. :)
Bardzo lubilam Warszawe lat 60-tych i 70-tych, jeszcze nie tak zapchana, spokojniejsza. Ostatnio bylismy kilka lat temu, prawie nie poznalam tego miasta! Chyba zadne inne miasto w Polsce tak bardzo sie nie zmienilo i nie rozbudowalo. Zapewne od tego czasu jeszcze bardziej miasto sie rozroslo, przybylo ludzi i samochodow. Chcialabym miec jeszcze okazje, zeby je odwiedzic...
OdpowiedzUsuńPo tylu latach odwiedzić to miasto, to chyba musiałaś doznać szoku ;)
UsuńFajnie jak w miastach zachodzą pozytywne zmiany.
Na pewno je odwiedzisz! Bo czemu by nie?
Mam podobne wspomnienia. Pierwszy raz byłam na szkolnej wycieczce, w podstawówce. W 3, lub 4 klasie. Jako wiejskie dziecko byłam oszołomiona ogromem i ruchomymi schodami, a w Domach Centrum kupiłam mamie plastikowy pojemnik do jajek:))) Już jako dziecko byłam praktyczna!
OdpowiedzUsuńDzisiejsza Warszawa to kompletnie inne miasto. Dynamiczne, rzekłabym nawet drapieżne - zwłaszcza kierowcy pałają żądzą krwi. Jeździłam tam wiele razy, służbowo, a to zawsze odbywało się biegiem. W końcu może się wybiorę na dłużej i na spokojnie.
Hana, to już wtedy interesowało Cię wszystko co kurze??? :P
UsuńWybierz się na spokojnie, bo to daje zupełnie inny obraz tego miasta. Wiele osób go nie lubi, ale może też nie miało okazji poznać go w wolniejszym tempie :)
W Warszawie bywałam wiele lat temu. To było zupełnie inne miasto niż dziś. Z chęcią wybrałabym się tam teraz, zobaczyć na własne oczy te wszystkie miejsca, o których piszesz.
OdpowiedzUsuńOlgo, koniecznie zrób sobie tam wycieczkę! Masz już nawet gdzie się zatrzymać :D
UsuńTeż kiedyś byłam na szkolnej wycieczce!
OdpowiedzUsuńTeraz to trochę moje miasto a jednocześnie nie moje. Mieszkam w pobliżu. Daje mi to bliskość a jednocześnie odległość. Nie jestem codziennie w mieście. Nie zobaczyłam jeszcze wielu miejsc, o których piszesz! Ale miałam ostatnio dwukrotnie gości z zagranicy i dzięki nim poznałam rozmach zmian. I byłam zachwycona! Goście też!
Olga chętnie bym Cię gościła u siebie:*
Tak to zwykle bywa, że zwiedzamy odleglejsze miejsca, a swoje miasto pomijamy.
UsuńWszystkie miejsca, o których piszę polecam. :) ale jeśli miałabym wybierać między muzeum Powstania, a historii Żydów, to wybrałabym to pierwsze. Chyba lata wojenne są nam bliższe, bardziej interesuje nas ten czas.
Sollet, mam nadzieję, że Olga da się ugościć :)
Warszawa moje miasto. Na co dzień w niej mieszkam, więc znam jej i wady i zalety. Średnio za nią przepadam, jak napisałaś Warszawa bywa za głośna, za śmierdząca i za bardzo nużąca... Ale momentami jest też piękna, szczególnie wieczorem, po zmroku :)
OdpowiedzUsuńMagda, nie wiedziałam, że jesteś Warszawianką. Fajnie, że się odezwałaś, bo gdy się mieszka w danym mieście na co dzień to ma się inne spojrzenie. Super, że widzisz też zalety swojego miasta. :)
UsuńDodatkowo, Warszawa, ma zapewne dużo możlwiości.
Pozdrawiam :)
i ja lubię Warszawę... ale Warszawę wakacyjną, spokojniejszą i mniej zabieganą :) Saska Kępa naprawdę potrafi pachnieć! :)
OdpowiedzUsuń:****
Zdecydowanie ta spokojniejsza jest przyjemniejsza. A jeszcze nie miałam okazji poczuć Saskiej Kępy :)
Usuń:***
Tak jak piszesz dla mnie Warszawa jest za szybka, za głośna i śmierdząca :(
OdpowiedzUsuńTwoja bardzo przyjemna opowieść :) Pozdrawiam
Do mieszkania tak, ale do wyskoczenia na weekend raz na jakiś czas, jest fajna :)
UsuńDziękuję, Kamilko :*
Ciezko jest sie na poczatku przyzwyczaic - to fakt! Ale z czasem zaczyna się ją uwielbiac ;) przynajmniej niektorzy tak maja ;) pozdrawiam i zapraszam ;)
OdpowiedzUsuńTy ją uwielbiasz? :)
UsuńPozdrawiam!
Bardzo Ci (Wam) dziękuję za podróż, towarzystwo i ten jeden dzień;-) Mam przyjaciół w Warszawie i często tam bywam, zazwyczaj jeden wieczór przeznaczamy na teatr - tak samo było w tym przypadku;-) Dzięki blogowi mam możliwość częstych wyjazdów na warsztaty, choć wybieram je skrupulatnie z dużym odstępem, żebym mogła za stolicą zatęsknić.
OdpowiedzUsuńI my Tobie, Marzenko! Dzięki Tobie Wu nie chciało się spać ;) choć za drogę powrotną masz minusa ;)))
UsuńNastępnym razem też musimy się wybrać do teatru!
Fajnie jest zatęsknić. Jakie później jest szczęście! :)
Tak jak Ty, pierwszy raz w Warszawie byłam w chyba w podstawówce. Wrzucałam jakiś pieniążek do fontanny, chcąć żeby spełnioło się życzenie, które brzmiało "chciałabym tu wrócić". Nie wiedziałam, że wrócę tu i to na stałe. Warszawa bywa i za głośna i śmierdząca, ale...wygodnie mi tu. Mieszkam tu już tyle lat, a nie znam jej całej. Na szczęście mam blisko Starego Miasta, które bardzo lubię. Wstyd, ale w CK nie byłam jeszcze. Najfajniej jest mieszkać tu, ale móc uciekać gdzieś, gdzie cisza i spokój. Ja tak mam. Uśmiechnęłam się, bo Ty masz Wu i ja mam Wu...i jeszcze Kasia Alzacka ma Wu...
OdpowiedzUsuńMnemo, chyba bardzo chciałaś wrócić do tego miasta :)) czyli chcieć to móc :)
UsuńJesteś w rewelacyjnej sytuacji! W mieście, ale z odskocznią. Ja w Zielonej też mieszkam blisko Starego Miasta i też bardzo mi to odpowiada. Wszędzie mam blisko i mogę poruszać się pieszo lub rowerem. A naszą odskocznią są rodzice, którzy mieszkają na wsi.
Ciekawe czy to to samo Wu :D wszystkie Wu to fajne chłopaki! Co nie? ;)
Ściskam Cię :*
A ja nigdy za stolicą nie przepadałam. A tu proszę mam tam moją przyjaciółkę najważniejszą, inne dwie wspaniałe kolezanki, naprawdę kobiety z ikrą i rzecz jasna rodowite Warszawianki.
OdpowiedzUsuńI zobaczyłam Warszawę wtedy pod innym kątem i co dziwne - nawet ją polubiłam. Tak, sama się dziwię ze się stało ale polubiłam to miasto.
:)
Mig, czyli spojrzałaś na Warszawę z innej perspektywy dzięki koleżankom. I super, że miałaś taką możliwość i mogłaś polubić to miasto. :)
UsuńPozdrawiam Cię ciepło :)
Kopernik mi się marzy... I lot samolotem. Bo jeszcze nigdy nie lecialam ;) Miłego dnia!
OdpowiedzUsuńCzyli tak: przyjeżdżacie do ZG, robicie przystanek u mnie, a potem fruuuu samolotem do stolicy! :D Dobry plan?
UsuńA ja uwielbiam Warszawę, to moje miasto, tutaj się urodziłam i mieszkam już ponad 50 lat
OdpowiedzUsuńA ja znam Warszawę z różnych lat 70-te, 80-te, 90-te itd... mam tu swoje rodzinne gniazdo, pracowałam tu, ....lubię ją, ale kocham Kraków.... a mieszkam teraz w Poznaniu - pozdrawiam Cię Alutko - bardzo ładnie ją pokazałaś :)
OdpowiedzUsuń