wtorek, 24 listopada 2015

Jak to było z tą Warszawą


Pierwszy raz w naszej stolicy byłam z tatą. 
Byłam wtedy w VII klasie, było lato, a stolica była przystankiem w drodze do dziadka, który mieszkał w Lublinie.
Już sama nie wiem czy dobrze pamiętam tę wyprawę,
czy najbardziej w mojej głowie utkwiły obrazy ze zdjęć.
Na pewno w głowie utkwiła mi ulica Nowy Świat, piękna, szeroka, tego dnia zamknięta dla ruchu.
Po latach, już jako pracownik obecnej pracy, znów zawitałam w Warszawie.
Leciałam do niej samolotem, takim małym 20-osobowym. Czułam się jakbym była w wesołym miasteczku. 
Cała wystraszona. Jak mała dziewczynka.
Po pierwsze, samolocik.
Po drugie, nowa praca.
Po trzecie, szkolenie, którego tematyka była wówczas dla mnie czarną magią.
Po czwarte, sama w wielkim mieście! ;)
Wiecie co zapamiętałam najbardziej?
Woń unoszącą się w okolicach dworca głównego, pałacu kultury i Marszałkowskiej.
Warszawa wydała mi się za szybka, za głośna, za niebezpieczna i śmierdząca.





Od tamtego wyjazdu, podobnych, bo służbowych, miałam... hmm, dziesiątki.
I dobrze!
Oswoiłam się z tym miastem jako tako
i starałam się korzystać z jego dobrodziejstw.
Raz były to Łazienki,
innym razem Muzeum Powstania Warszawskiego,
albo spacery po Krakowskim Przedmieściu,
a często, były to po prostu zakupy. ;)
Podczas takich wyjazdów nie szkoda czasu na łażenie po sklepach.
I później nie trzeba tego robić będąc u siebie. :)



Na początku listopada, (z przyjemnością) odwiedziłam Warszawę prywatnie.
W końcu!
I w końcu z Panem Wu,
Pojechaliśmy na 3 dni, ale do wspólnej dyspozycji mieliśmy dwa.
Trzeci dzień w większości spędziłam z Marzeną i Kingą.



Z Panem Wu. odwiedziliśmy Muzeum Historii Żydów Polskich (Polin).
Spędziliśmy tam kilka godzin.
Muzeum jest nowoczesne i ilość bodźców nie pozwala na nudę.
Cała wystawa prowadzona jest w porządku chronologicznym. Kończy się na czasach współczesnych. A zaczyna... w lesie. Dla mnie było to jedno z najpiękniejszych miejsc tego muzeum.
Najbardziej interesowała nas historia z ostatniego stulecia,
więc to jej poświęciliśmy najwięcej czasu.
Jednak pierwsze informacje w tym miejscu, dotyczą kilkuset lat wstecz.
Zgodnie stwierdziliśmy, że ta wcześniejsza historia byłaby bardzo ciekawa dla ludzi, którzy wśród swoich przodków mają osoby pochodzenia żydowskiego.
W muzeum jest knajpka żydowska, z oferty której oczywiście skorzystaliśmy.
Postawiliśmy na dania bezmięsne i koszerne białe wino. Było pysznie i niedrogo.
Porcje nie były zbyt duże, ale mi udało się dostać podwójny ryż, więc najadłam się bardzo.




Naszym kolejnym punktem było Centrum Nauki Kopernik.
Przedsmak takich atrakcji mieliśmy już wiosną, kiedy to w Toruniu odwiedziliśmy Młyn Wiedzy.
I dobrze, bo w Koperniku mogliśmy pominąć niektóre miejsca, więcej czasu poświęcając innym.
W Koperniku jest masa atrakcji dla dzieci i młodzieży, ale i dorośli znajdą coś tylko dla siebie,
My najwięcej czasu spędziliśmy przy ekranach z różnymi zadaniami.
Sprawdziliśmy się też w budowaniu domu.
Ze styropianowych cegieł układaliśmy kopułę na nadmuchanym balonie. Następnie spuściliśmy powietrze z balona i domek ani drgnął.



Zdaliśmy egzamin. :D
Urzekło mnie miejsce o dojrzewaniu. Na ekranie można było np. powyciskać wirtualne pryszcze. ;)
Dziewczynek było w tym miejscu bardzo dużo.
Trzy godziny w Koperniku nam wystarczyły i na więcej nie mieliśmy ochoty,
ale można tam spędzić znacznie więcej czasu.

Poszwendaliśmy się po Nowym Świecie, po Krakowskim, zjedliśmy obiad w Zapiecku
i stwierdziliśmy, że... Warszawa jest fajna!



Jest fajna dla nas, którzy wpadli do niej jak po ogień.
Poniedziałkowe korki tylko wzmocniły naszą miłość do naszej Zielonej Góry. :)

Jeśli ktoś z Was zastanawia się jeszcze czy warto odwiedzić naszą stolicę,
to bez wahania mówię TAK!





**************

Praktycznie: za nocleg nie płaciliśmy, więc nie mogę polecić czegoś niedrogiego. Auto zostawiliśmy pod blokiem rodziny, a poruszaliśmy się tylko komunikacją miejską. Kupiliśmy bilet weekendowy, ważny od piątku wieczorem do poniedziałku rano. Kosztował około 24 zł i można było z nim jeździć do woli, również metrem.



Bilet normalny do muzeum Polin kosztował 25 zł, audioprzewodnik dodatkowe 10 zł. Jednak nie do końca byłam z niego zadowolona, zwłaszcza w ostatnich częściach muzeum - informacje w uchu mnie rozpraszały, były zbyt ubogie, wolałam poczytać sama, lub obejrzeć przeróżne nagrania. Audioprzewodnik sprawdził się we wcześniejszych częściach muzeum.
Dzień przed wizytą w Koperniku chcieliśmy zarezerwować bilety online, ale zostały wyprzedane. Mimo to, na miejscu w kasie bez problemu dostaliśmy bilety. W kolejce staliśmy tylko 15 minut. Bilet normalny 25 zł.
Bardzo dobre i niedrogie jedzenie jest w Zapiecku. Przyjemna knajpka z ogromnym wyborem pierogów (również z mąki orkiszowej) i innych polskich smakołyków. Na Nowym Świecie są dwa Zapiecki, a kolejny przy Al. Jerozolimskich.

**************

Chętnie poczytam Wasze doświadczenia związane z Warszawą. :)

26 komentarzy:

  1. Bardzo lubilam Warszawe lat 60-tych i 70-tych, jeszcze nie tak zapchana, spokojniejsza. Ostatnio bylismy kilka lat temu, prawie nie poznalam tego miasta! Chyba zadne inne miasto w Polsce tak bardzo sie nie zmienilo i nie rozbudowalo. Zapewne od tego czasu jeszcze bardziej miasto sie rozroslo, przybylo ludzi i samochodow. Chcialabym miec jeszcze okazje, zeby je odwiedzic...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po tylu latach odwiedzić to miasto, to chyba musiałaś doznać szoku ;)
      Fajnie jak w miastach zachodzą pozytywne zmiany.
      Na pewno je odwiedzisz! Bo czemu by nie?

      Usuń
  2. Mam podobne wspomnienia. Pierwszy raz byłam na szkolnej wycieczce, w podstawówce. W 3, lub 4 klasie. Jako wiejskie dziecko byłam oszołomiona ogromem i ruchomymi schodami, a w Domach Centrum kupiłam mamie plastikowy pojemnik do jajek:))) Już jako dziecko byłam praktyczna!
    Dzisiejsza Warszawa to kompletnie inne miasto. Dynamiczne, rzekłabym nawet drapieżne - zwłaszcza kierowcy pałają żądzą krwi. Jeździłam tam wiele razy, służbowo, a to zawsze odbywało się biegiem. W końcu może się wybiorę na dłużej i na spokojnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hana, to już wtedy interesowało Cię wszystko co kurze??? :P
      Wybierz się na spokojnie, bo to daje zupełnie inny obraz tego miasta. Wiele osób go nie lubi, ale może też nie miało okazji poznać go w wolniejszym tempie :)

      Usuń
  3. W Warszawie bywałam wiele lat temu. To było zupełnie inne miasto niż dziś. Z chęcią wybrałabym się tam teraz, zobaczyć na własne oczy te wszystkie miejsca, o których piszesz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Olgo, koniecznie zrób sobie tam wycieczkę! Masz już nawet gdzie się zatrzymać :D

      Usuń
  4. Też kiedyś byłam na szkolnej wycieczce!
    Teraz to trochę moje miasto a jednocześnie nie moje. Mieszkam w pobliżu. Daje mi to bliskość a jednocześnie odległość. Nie jestem codziennie w mieście. Nie zobaczyłam jeszcze wielu miejsc, o których piszesz! Ale miałam ostatnio dwukrotnie gości z zagranicy i dzięki nim poznałam rozmach zmian. I byłam zachwycona! Goście też!
    Olga chętnie bym Cię gościła u siebie:*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak to zwykle bywa, że zwiedzamy odleglejsze miejsca, a swoje miasto pomijamy.
      Wszystkie miejsca, o których piszę polecam. :) ale jeśli miałabym wybierać między muzeum Powstania, a historii Żydów, to wybrałabym to pierwsze. Chyba lata wojenne są nam bliższe, bardziej interesuje nas ten czas.
      Sollet, mam nadzieję, że Olga da się ugościć :)

      Usuń
  5. Warszawa moje miasto. Na co dzień w niej mieszkam, więc znam jej i wady i zalety. Średnio za nią przepadam, jak napisałaś Warszawa bywa za głośna, za śmierdząca i za bardzo nużąca... Ale momentami jest też piękna, szczególnie wieczorem, po zmroku :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Magda, nie wiedziałam, że jesteś Warszawianką. Fajnie, że się odezwałaś, bo gdy się mieszka w danym mieście na co dzień to ma się inne spojrzenie. Super, że widzisz też zalety swojego miasta. :)
      Dodatkowo, Warszawa, ma zapewne dużo możlwiości.
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  6. i ja lubię Warszawę... ale Warszawę wakacyjną, spokojniejszą i mniej zabieganą :) Saska Kępa naprawdę potrafi pachnieć! :)
    :****

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdecydowanie ta spokojniejsza jest przyjemniejsza. A jeszcze nie miałam okazji poczuć Saskiej Kępy :)
      :***

      Usuń
  7. Tak jak piszesz dla mnie Warszawa jest za szybka, za głośna i śmierdząca :(
    Twoja bardzo przyjemna opowieść :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do mieszkania tak, ale do wyskoczenia na weekend raz na jakiś czas, jest fajna :)
      Dziękuję, Kamilko :*

      Usuń
  8. Ciezko jest sie na poczatku przyzwyczaic - to fakt! Ale z czasem zaczyna się ją uwielbiac ;) przynajmniej niektorzy tak maja ;) pozdrawiam i zapraszam ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Bardzo Ci (Wam) dziękuję za podróż, towarzystwo i ten jeden dzień;-) Mam przyjaciół w Warszawie i często tam bywam, zazwyczaj jeden wieczór przeznaczamy na teatr - tak samo było w tym przypadku;-) Dzięki blogowi mam możliwość częstych wyjazdów na warsztaty, choć wybieram je skrupulatnie z dużym odstępem, żebym mogła za stolicą zatęsknić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I my Tobie, Marzenko! Dzięki Tobie Wu nie chciało się spać ;) choć za drogę powrotną masz minusa ;)))
      Następnym razem też musimy się wybrać do teatru!
      Fajnie jest zatęsknić. Jakie później jest szczęście! :)

      Usuń
  10. Tak jak Ty, pierwszy raz w Warszawie byłam w chyba w podstawówce. Wrzucałam jakiś pieniążek do fontanny, chcąć żeby spełnioło się życzenie, które brzmiało "chciałabym tu wrócić". Nie wiedziałam, że wrócę tu i to na stałe. Warszawa bywa i za głośna i śmierdząca, ale...wygodnie mi tu. Mieszkam tu już tyle lat, a nie znam jej całej. Na szczęście mam blisko Starego Miasta, które bardzo lubię. Wstyd, ale w CK nie byłam jeszcze. Najfajniej jest mieszkać tu, ale móc uciekać gdzieś, gdzie cisza i spokój. Ja tak mam. Uśmiechnęłam się, bo Ty masz Wu i ja mam Wu...i jeszcze Kasia Alzacka ma Wu...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnemo, chyba bardzo chciałaś wrócić do tego miasta :)) czyli chcieć to móc :)
      Jesteś w rewelacyjnej sytuacji! W mieście, ale z odskocznią. Ja w Zielonej też mieszkam blisko Starego Miasta i też bardzo mi to odpowiada. Wszędzie mam blisko i mogę poruszać się pieszo lub rowerem. A naszą odskocznią są rodzice, którzy mieszkają na wsi.
      Ciekawe czy to to samo Wu :D wszystkie Wu to fajne chłopaki! Co nie? ;)
      Ściskam Cię :*

      Usuń
  11. A ja nigdy za stolicą nie przepadałam. A tu proszę mam tam moją przyjaciółkę najważniejszą, inne dwie wspaniałe kolezanki, naprawdę kobiety z ikrą i rzecz jasna rodowite Warszawianki.
    I zobaczyłam Warszawę wtedy pod innym kątem i co dziwne - nawet ją polubiłam. Tak, sama się dziwię ze się stało ale polubiłam to miasto.
    :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mig, czyli spojrzałaś na Warszawę z innej perspektywy dzięki koleżankom. I super, że miałaś taką możliwość i mogłaś polubić to miasto. :)
      Pozdrawiam Cię ciepło :)

      Usuń
  12. Kopernik mi się marzy... I lot samolotem. Bo jeszcze nigdy nie lecialam ;) Miłego dnia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli tak: przyjeżdżacie do ZG, robicie przystanek u mnie, a potem fruuuu samolotem do stolicy! :D Dobry plan?

      Usuń
  13. A ja uwielbiam Warszawę, to moje miasto, tutaj się urodziłam i mieszkam już ponad 50 lat

    OdpowiedzUsuń
  14. A ja znam Warszawę z różnych lat 70-te, 80-te, 90-te itd... mam tu swoje rodzinne gniazdo, pracowałam tu, ....lubię ją, ale kocham Kraków.... a mieszkam teraz w Poznaniu - pozdrawiam Cię Alutko - bardzo ładnie ją pokazałaś :)

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuję za to, że tu jesteś i piszesz :)

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...