W któryś z ostatnich weekendów, odwiedziła mnie Lee. A nie wiem czy wiecie, ale Lee nie jest zwolenniczką mięs maści wszelakiej. Mówiąc mięs, mam na myśli również mięsko rybie. Mówiąc, że nie jest zwolenniczką, mam na myśli zdecydowanie nie jest zwolenniczką ;). Jakby nie było, obiad musiał być całkowicie bezmięsny, bezrybii etc. Nie chciałam robić czegoś co Lee już u mnie jadła, a także tego co zwykle ma dodatek mięsa, tyle, że tym razem miało go nie być... (przykładem tu może być jakakolwiek zupa).
Padło na zapiekankę.
- ziemniaki obieramy i gotujemy w przyprawach - ziele angielskie, pieprz w kulkach, liść laurowy, sól, przyprawa do ziemniaków,
- ugotowane ziemniaki kroimy w plastry i układamy na dnie naczynia żaroodpornego, posypujemy przyprawą do ziemniaków i suszonym tymiankiem,
- cebulę, paprykę i jedną niedużą papryczkę pepperoni kroimy w paski i wrzucamy na rozgrzany na patelni olej - dusimy na małym ogniu, aż warzywa zmiękną,
- powyższe warzywka układamy na ziemniakach,
- pieczarki kroimy w plastry i smażymy po krótkiej chwili z każdej strony - tak by były złotawe,
- pieczarki to nasza kolejna warstwa,
- fasolkę szparagową przekrawamy na pół i gotujemy w osolonej wodzie do momentu, aż będzie półmiękka,
- fasolka na pieczary :),
Teraz przyszła pora na sosik:
- do małej śmietany 12% wbijamy jedno jajo, solimy, pieprzymy i miksujemy na jednolitą masę,
- kawałeczek żółtego sera ścieramy na małych oczkach i mieszamy z jajeczną śmietaną,
Sosem zalewamy to co już mamy w naczyniu :), a następnie:
- cukinię kroimy w plastry i układamy na reszcie,
- na samą górę mozzarella w plasterkach,
- doprawiamy świeżo zmielonym pieprzem,
- wstawiamy do piekarnika (180 stopni) na około 30 minut lub do momentu roztopienia się mozzarelli,
- podajemy ze szczypiorkiem.
Proporcji nie podaję - każdy zrobi według swoich upodobań :). Mogę podpowiedzieć, iż każdy (podpowiedź nie dotyczy np. papryczki pepperoni lub sera żółtego) z moich składników miał na oko 200 g. Na DUŻE OKO :D
Nie wiem czy tą informacją nie strzelę sobie w kolano, ale zaryzykuję :). Lee nie powiedziała czy dobre czy nie dobre ;). Jednak mam nadzieję, że smakowało. Mnie na pewno - inaczej bym o tej zapiekance nie pisała :).
Wspaniale wygląda! I ten sosik:)). Wykorzystam ten przepis na zapiekankę mazurską. Próbowaliśmy już, ale to nie było to. Coś mi się wydaje, że Ty właśnie podałaś go dzisiaj:)
OdpowiedzUsuńDzięki kochana :), mnie się podoba to, że jest taka kolorowa :), A taki jajeczny sosik fajny jest po upieczeniu :)
OdpowiedzUsuńTen szczypior dobrze wygląda:). Ech i świeżo zmielony pieprz... to jest to!
OdpowiedzUsuńJak jakiś czas temu spróbowałam takiego pieprzu to już innego nie używam :)
OdpowiedzUsuńha..kiedyś spróbujesz krewetek z duuużąą ilością pietruchy i nic innego nie będziesz chciała jeść :))). A tak sobie zażartowałam.
OdpowiedzUsuńMiłego wieczoru!
Jakaś telepatia... ja u Ciebie wcześniej, Ty u mnie:) I o tych krewetkach...;))
OdpowiedzUsuńLubię te Twoje zapiekanki, bo różne pokazujesz. I zawsze są godne uwagi. To naprawdę dobre dania. W dodatku doskonale się je przyrządza. Nie wiem, czy wspominałam, że lubię, gdy przygotuje się coś, a potem wystarczy jedynie do piekarnika, no trochę doglądać...(to zawsze w domu robi mąż, żeby się nie oparzyła;))) i już, gotowe. W tym czasie mogę posprzątać kuchnię, nakryć stół, aby spokojnie zjeść.
Aha! Z tym oparzeniem to nie jest tak, że ja się boję i wysługuję mężem... tylko kilka lat temu On naostrzył noże, a rankiem dnia następnego ucięłam trochę palec... . Dlatego mąż woli robić takie rzeczy.
Miłego raz jeszcze, chyba obejrzę TAP MADL;))
JaKa, ja myślałam, ze po prostu u mnie odpisałaś na to co ja u Ciebie napisałam ;).
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że podobają Ci się te zapiekanki - jeśli którąś kiedyś zrobisz to daj koniecznie znać!
Ja też przepadam za zapiekankami i masz rację - w momencie gdy się robią można wszystko dookoła ogarnąć :). Jednak często jest z nimi trochę pracy - z tą na pewno, bo dużo warzyw i wszystkie trzeba wcześniej w jakiś sposób przygotować.
I jak TAP MADL? :D obczaję sobie w necie ;)
Witaj, ja pisałam u Ciebie, nie wiedząc że Ty też piszesz. A okazało się, że w tym samym temacie.
OdpowiedzUsuńPatrzyłam trochę na program, pierwsza edycja była fajna, a ta nie bardzo. Nie podoba mi się, jak mówią do dziewczyn, np koń wyszedł lepiej na zdjęciu. Co to ma być? Dają się poniżać te laski;). Czy wszystko za wszelką cenę?
Miłego dnia;)
Sam fakt ile lasek startuje do tego programu mówi chyba wszystko...
OdpowiedzUsuńNoo, ale niektóre to są bezwzględne, bardzo pewne siebie, zrobiły by krzywdę innej byleby przejść dalej.
OdpowiedzUsuńMiłego popołudnia:)
bardzo fajny obiad :) muszę się pokusić :)
OdpowiedzUsuńHeh, ciekawe czy coś zauważysz? Miłego popołudnia Alutka!:)
OdpowiedzUsuńMagda, jak się pokusisz to daj znać :)
OdpowiedzUsuńJaKa, rozumiem, że w końcu to Ty?:)) miło poznać ;) bardzo ładne zdjęcie! Czyżby ze ślubu? :)
A propos zdjęć - moje już mi się znudziło - pora na zmiany chyba ;)
Hej, no co TY? Aktualne zdjęcie, no z przed dwóch tygodni, być może w przyszłym czasie jakieś inne wstawię, zobaczę:) Długo nie mogłam się zdecydować, nie wiem czy dobre wybrałam, ale co tam;).
OdpowiedzUsuńCo jakiś czas można aktualizować;). Wtedy, kiedy przychodzi 'pora na zmiany' ;)))
Hehe, ale sobie wymyśliłam ;D, to pewnie przez tę obrączkę ;)
OdpowiedzUsuńZdjęcie bardzo ładne, więc dobre :)
Zabawne! Bardzo :)), pewnie przez tę obrączkę, a mnie na myśl nie przyszło!
OdpowiedzUsuńNie wiem teraz czy to dobre zdjęcie... heh, ślub był kilka lat temu, nie wstawiałabym zdjęcia z przed lat. Te, które miałam robione ostatnio:)
Nieźle palnęłam co? ;D dookoła mnie same śluby, więc może mam zboczenie w tym temacie? ;)
OdpowiedzUsuńI tylko Ci zamieszałam :). Zdjęcie dobre ;)