Kilka dni temu...
D. miał 35 lat. Dwie małe córeczki, żonę, dopiero co wzięli (wyczekany) ślub.
Odszedł nagle. We śnie. Z dala od rodziny. Zapracowany.
S. była w wieku D. Odeszła po ciężkiej chorobie. Zostawiając maleńkie dzieci i męża.
O. miała 24 lata. Pamiętam ją jako małą dziewczynkę. Chorą od urodzenia na serce. Nie doczekała przeszczepu.
Oni wszyscy Zza Mojej Rzeki. Od kilku dni ich nie ma.
Życie jest tak kruche i krótkie.
Czy warto je tracić na kłótnie, żale, narzekania, obgadywania, pośpiech?
Pewnie, że nie jest łatwo się tego wszystkiego (i wielu innych negatywnych cech) wyzbyć.
Ale wystarczy chcieć.
Wystarczy popracować nad sobą.
I przede wszystkim! Zacząć od siebie.
Od zmiany siebie i swojego podejścia.
Da się to zrobić. Naprawdę DA SIĘ.
Wystarczy chcieć.
Ostatnio podczytuję ciekawą książkę.
"Żyj wystarczająco dobrze" wyd. Agora.
Sam tytuł jest świetny i już mówiący wiele.
Żyj nie ponad swoje możliwości, nie ponad 100%, czy nawet na 100% swoich możliwości!
Żyj wystarczająco. Dobrze, szczęśliwie, spokojnie, radośnie, pracowicie...
Ze wszystkiego tyle, by wystarczyło.
Nie więcej, nie szybciej, nie mocniej.
W każdej chwili staraj się znaleźć jakiś pozytyw. Nawet ten najdrobniejszy. I to na nim się skup. Ciesz się z drobnostek. One tak często umykają.
Książka to zbiór bardzo interesującyh wywiadów.
Ze specjalistami, którzy wypowiadają się w ludzki sposób. :)
Jeśli ktoś z Was od lat regularnie czyta WO, to wszystkie te wywiady juz przeczytał. :)
Niemniej jednak, może warto odświeżyć czasem pamięć? :)
Dla ukojenia codziennych gorszych momentów, moja Helcia. Czyż to nie cudo? Czyż nie wystarczy na nią spojrzeć, by się (nawet w złości czy smutku) uśmiechnąć? :) Helcia to cud malowany! ;))) Ślicznotka moja puchata. Codziennie się nią zachwycam, a On się uśmiecha pod nosem. ;) Czy to nie jest fajny moment każdego dnia? :)
A na deser filmik. Codzienna zabawa Helki. Tu niestety skupiła się na operatorze kamery. Jak na modelkę przystało. :P
Post w podobnym tonie był tutaj. On zawsze będzie aktualny.
Helka cudowna, lubię tak obserwować te nasze zwierzaki :) Masz racje należny łapać każdą dobrą chwilę :) Buziaki!
OdpowiedzUsuńW te zwierzaki to można godzinami się wpatrywać, prawda? :)
UsuńOj tak, każdą! :)
Buźka :*
Alu, co za smakowity post! :)) Przesłanie zawarte w książce bardzo mnie przekonuje. O ile szczęśliwsza byłabym gdybym o tym pamiętała robiąc moje plany i wyrzucając sobie, że ich nie realizuję za zacięciem jakim bym chciała!
OdpowiedzUsuńHelcia jest cudem i skarbem! Koty wzbogacają życie, dodają mu radości. "On" ci się trafił właściwy :)
Najsmakowitszy z możliwych ;))
UsuńPrzy kolejnych wyrzutach przypomnij sobie to przesłanie. A później znów. I znów... :)
I koty i inne stworzenia. :)
Fajnie to określiłaś - właściwy :D
Nietracenie czasu na kłótnie, obrażanie się, zatruwanie życia innym (i sobie) - piękna wizja...
OdpowiedzUsuńFajnie gdyby to nie była tylko wizja... :)
Usuńmam wrażenie, ze dopóki coś cię nie otrzeźwi, choroba alblbo śmierć w okolicy bliskiej, to trudno zacząć żyć wystarczająco dobrze i uważnie
OdpowiedzUsuńale to otrzeźwienie sprawia, że życie staje się lepsze i nagle zaczybnasz się cieszyć deszczowym niedzielnym popołudniem - czy nie w takie dni najlepiej pije się herbatę pod kocykiem?
Chyba tak jest najczęściej. Ta choroba, czy inna tragedia muszą wstrząsnąć. Jakby nie było, to dobry wstrząs.
UsuńA ja baaardzo lubię deszczowe wieczory. Jeśli jestem w ciepłym domku to niech pada i bębni o szyby i parapety. Też dlatego tak bardzo lubię jesień. :)
Co ja pacze! Hela! Moja ulubienica!!! Cudne puszyste, gęste futerko, no i to spojrzenie! Wszystkie zdjęcia urocze, ale to na kocu w kolorach Helci wymiata!
OdpowiedzUsuńA temat posta ważny, bardzo ważny. W tych dniach szczególnie zdajemy sobie sobie sprawę z kruchości życia. Żyjmy więc dobrze, wystarczająco dobrze.
Dobrze paczysz! Helcia, especially for you ;))
UsuńA kocyk był na długo przed Helcią. :) Zdjęcie z grzybami i za oknem są z wczoraj. I tak sobie pomyślałam, że Helka idealnie wpisuje się w klimat jesieni. :D
W zasadzie nie planowałam takiego posta napisać. Złożyły się na niego historie ze wstępu i akurat nastąpiły przed listopadem. Masz jednak rację, i w czasie takich dni jak te ostatnie, powinniśmy o tej kruchości pamiętać.
Żyjmy więc! :) :*
Dziękuję :*
Usuńmądre i skłaniające do refleksji to co napisałaś...
OdpowiedzUsuńa Helcia przepiękna :)
♥
A po refleksji niech dobre chwilę nadejdą :)
Usuńoj tak! :D
♥
Alutko dobry post na ten czas i nie tylko,bo takie przemyslenia powinny w nas drzemać codziennie,i przypominać,że warto dbać o to na czym nam zależy .....bo nawet nie zdajemy sobie sprawy kiedyś moze byc za późno..... nagle nadejdzie dzień,że tyle przegapiliśmy i pozostanie tylko żal....chyba do nas samych....że nie żyliśmy zbyt dobrze albo uważnie. :*
OdpowiedzUsuńHelunia boska!! Jak ona piękna i puszysta i jaka dorosła:)))
To przypadek, że ten post jest w czasie listopadowym. Przemyślenia jednak aktualne przez cały rok. :)
UsuńSzkoda by było czegoś żałować...
:*
Oj tak, puszysta to ona jest. I mięciutka. :) To już 1,5 roczna pannica ;)
Tego życia w pospiechu chyba najciężej wyzbyć.Najłatwiej chyba tym którzy otarli się o śmierć...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Alutko,a Hele drapie za uszkiem:)))
Masz rację, Iguś. Jeszcze to zrobię, jeszcze tamto... I tak mija dzień za dniem...
UsuńHelcia wydrapana i wymiziana. :))) Uściski!
madre slowa Alutko,czytajac Twego posta lzy ciekna mi po policzkach...
OdpowiedzUsuńw tej ciaglej gonitwe zapminamy o tym co najwazniejsze...o sobie,o zdrowiu,o rodzinie...jesli male rzeczy nie ciesza to duze tez nie beda cieszyc,bo ciagle bedziemy chiec miec wiecej i wiecej...
Helcia cudoFna,taka futejkofa i fiklajna ...powiedzial Maly :D
Iwonko, nie chciałam wywoływać łez. Jeśli jednak to dobre łzy, to niech będą. A po nich uśmiech :)
UsuńW końcu diabeł tkwi w szczegółach. ;)))
Mały jest cudny! :D
Jakby każdy żył wystarczająco dobrze, to jakie życie byłoby piękne...;-)
OdpowiedzUsuńHelcia cudna:-))
E tam każdy. Wystarczy jeśli sami tak zaczniemy żyć. :)))
UsuńTy swoje cudaki pokaż! :))
Co to jest WO?
OdpowiedzUsuńWysokie Obcasy - sobotni dodatek do Wyborczej. :)
UsuńDzięki miejscu w którym mieszkam, dzieciom i temu, że jestem z nimi w domu, mogę odciąć się od zewnętrznego pośpiechu. Żyję trochę jak w dawnych czasach. Niestety kiedy obserwuję mojego męża i ten młynek spraw, które się kręcą wokół (a tym samym wewnątrz) niego to jestem przerażona.
OdpowiedzUsuńTak jak mogę zgodzić się z Twoim apelem o wyzbycie się "kłótni, żali, narzekania, obgadywania" tak z tym pośpiechem to już chyba się nie da (chociaż bardzo bym chciała). Bez pośpiechu nie ma pracy, a bez pracy nie da się żyć :( Smutne to. Mam nadzieję, że kiedyś będzie nas stać na rzucenie tego szaleńczego pędu. I tego życzę też Tobie droga Alu :)
P.S. A co to za dziwna zabawka którą tak upodobała sobie Helcia? Może moje dzieci też by zajęła na dłużej ;)
Atko, podoba mi się Twoje życie. Choć ciężko Ci musi być patrząc na zapracowanego i zmęczonego męża. Masz rację, najtrudniej ogarnąć ten pęd i pośpiech. Wierzę jednak, że i nad tym można popracować. :) Może czasem można zrezygnować z jakiegoś obowiązku? Nie mówię, że pracowego, ale takiego popracowego. I po prostu odpocząć. :)
UsuńDziękuję :* I Wam tego życzę :)))
P.S. To taki labirynt do wyciągania smakołyków. Kot musi pokombinować żeby zjeść ulubioną przekąskę. :) Takich zabawek na dziecięce gabaryty nie widziałam ;))
szczera prawda: wystarczy chcieć
OdpowiedzUsuńOby nam się chciało! :)
UsuńZgadzam się.Życie składa się z małych radości i wielką sztuką jest cieczyć się nimi.Helcia boska.Słoneczka życzę
OdpowiedzUsuńHalszko, masz rację. To wielka sztuka, której chyba ciągle musimy się uczyć...
UsuńHelcia właśnie leży obok ;))
Ściskam!
Ale bym ją wymiętosiła:))
OdpowiedzUsuńWystarczy obserwować nasze domowe futrzaki,
one wiedza jak żyć wystarczająco dobrze:)
Jeżeli ktoś nie potrafi cieszyć się z małych rzeczy,
wielkie też nie będą sprawiać mu radości;)
Wierzę ;)) Ja ją ciągle miętoszę, ku wątpliwemu Helowemu zadowoleniu ;)
UsuńNasze futrzaki to chyba nawet aż nadto dobrze żyją :D one mają klawe życie...
Święta prawda!
uwielbiam Twoje posty i Twoj swiat
OdpowiedzUsuńi Helke :))
Lamia, bo mi się oczy mokre zrobią ;)
Usuń:***
Helcia jest piękna - umaszczenie ma niesamowite, nie mogę się na nią napatrzeć :) Ja mam psę, i też, jak mi smutno, to ją obserwuję. Zawsze zrobi coś śmiesznego albo uroczego, że człowiek, nawet mimo woli, musi się uśmiechnąć. A kiedy płaczę, zawsze przychodzi mnie przytulić. To takie rozczulające...
OdpowiedzUsuńWspółczuję strat - niestety, nie da się w życiu uniknąć śmierci. A chciałoby się, oj chciało...
Jej prawy bok ma kolorowe pręgi. Czasem się śmiejemy, że to tygrysica ;)
UsuńPsice są chyba bardziej czułe i też więcej czułości potrzebują. Lubią się przytulać, być miziane. Są rozczulające. :)
A Helka w nocy kładzie się w miejsca, które nas bolą. :)
To nie były bliskie mi osoby, ale informacja o tym lekko mną wstrząsnęła.
Pozdrawiam ciepło, Gin :))
Nie wiem czy koniecznie trzeba sie otrzec o smierc czy tez chorobe, naprawde nie wiem?
OdpowiedzUsuńOd wielu wielu lat staram sie w kazdej sytuacji widziec cos dobrego i choroba tego nie zmienila. Robie co powinnam robic zeby byc zdrowa, ale zyje dalej tak samo radosnie jak wczesniej.
Nie wiem w jakim dniu zostalam zdiagnozowana, nie chce wiedziec (bo to mozna ciagle ustalic) ale po co mi to pamietac?
No ewentualnie moglabym sobie kartki okolicznosciowe wysylac w kazda rocznice;) ale czy o to chodzi?
Ja wierze, ze nasze mysli, slowa, uczynki kreuja nasza rzeczywistosc i robie wszystko zeby moja rzeczywistosc byla radosna. Jak sie uda to zapomne ze w ogole kiedys chorowalam, a jak sie nie uda to chce zeby mnie pamietano wlasnie szczesliwa a nie dzielaca wlos na czworo nad kazdym wynikiem badania, czy tez biadolaca nad swoim nieszczesciem.
No coz choroba szczesciem nie jest, ale moze sie przytrafic kazdemu... natomiast co my z tym zrobimy to juz tylko od nas zalezy.
Rozpisalam sie, przepraszam, bo nawet nie pamietam czy juz kiedys pisalam tu komentarz...
Dygam wiec grzecznie na ewentualne powitanie:))
Cześć Star :)
UsuńWitam Cię u mnie i bardzo się cieszę, że komentarz jest tak długi! :)
Też tego nie wiem. Myślę, że śmierć i choroba kogoś wokół dają do myślenia i czaaaasem ludzie przewartościowują to i owo. Czy tylko w takich przypadkach? Pewnie nie. Są też tacy, którzy od zawsze pozytywnie, z radością i spokojem podchodzą do wszystkiego. Takie cechy to dar. :) I czy Ty przypadkiem takich cech nie masz?
Co Ci da biadolenie, narzekanie? Spowoduje, że będziesz zdrowsza i w lepszym nastroju? Odpowiedź jest taka prosta. :)
Życzę zdrówka i radości, Star. :))
I jak tu odpowiedziec na pytanie czy ja takich cech aby nie mam?
UsuńMam, ale nie od zawsze, nie urodzialam sie z tym, ja sobie to wypracowalam i to juz na emigracji.
Tak mi sie udalo, ze trafilam na odpowiednich ludzi, odpowiednie otoczenie, zaczelam sie interesowac praca nad sama soba. Przeczytalam setki ksiazek, przemedytowalam tysiace godzin, bo to latwo nie przychodzi, ale naprawde warto. W sumie ciagle nad tym pracuje, bo tego nie mozna sie nauczyc raz i na zawsze.
Przy roznych okazjach przychodza rozne negatywne mysli i wtedy sobie zadaje pytanie czy warto sie nad tym zastanawiac, co osiagne jesli sie poddam tej negatywnej mysli...
Odpwowiedz jest zawsze ta sama - nic nie osiagne a mysl zacznie sie tylko rozrastac, az urosnie do gigantycznego problemu i potem juz tylko... depresja.
I odsuwam takie mysli, bo mimo, ze nie mozemy zapobiec zeby one nie przychodzily to jednak co sie z nimi dzieje dalej zalezy tylko od nas, od nikogo wiecej.
Ciesze sie, ze odpowiedzialas:))) To bardzo mile zwlaszcza jak sie komentuje pierwszy raz.
Dziekuje za zyczenia i odwzajemniam najserdeczniejszymi:***
Czyli dobrze wyczułam ;))
OdpowiedzUsuńWypracować takie podejście w sobie to trudna i żmudna praca, ale myślę, że same chęci i uzmysłowienie sobie pewnych wad to już połowa sukcesu. Niestety często nie widzimy pewnych cech u siebie, ale u innych to i owszem. ;)
W swoją zmianę włożyłaś masę czasu i pracy, ale na pewno było warto! I brawa dla Ciebie :)
Tak jak piszesz, rozkładanie na czynniki pierwsze negatywnych myśli i pławienie się w nich, nie daje nic dobrego. Nic. I o tym trzeba pamiętać.
Kiedyś przeczytałam fajne zdanie: po co stresować się i martwić czymś co będzie za miesiąc? To mi nic nie da, a przynajmniej mniesiąc pożyję w spokoju. :)
Staram się zawsze odpowiadać. Lubię to, a poza tym lubię jak na innych blogach mi odpowiadają. ;))
Pozdrawiam ciepło :***
Niestety coraz wiecej młodych ludzi przegrywa z chorobą, ostatnio na moich znajomych też spadają nieszczęścia, znajoma straciła dzieciątko w 7 miesiącu, u innej wykryto poważną chorobę. W tym pędzie życia zapominamy o tym co najważniejsze....
OdpowiedzUsuńAle można. Wszystko można jesli się chce.
A Helcia! Boska.Ona ma coś z jakiegoś puchacza, takie futerko piękne!
Niesamowicie smutne jest to co się dzieje. Cieszmy się więc sobą i daną chwilą :)
UsuńCoś ma z czegoś lub kogoś ;)) jest mięciutka i puszysta :))
Tak dużo śmierci się ostatnio pałęta...dobrze, że są takie Helcie i człowiek ma się z czego uśmiechnąć :)
OdpowiedzUsuńBardzo dobrze! :) Mam nadzieję, że każdy ma taką Helcię ;)
UsuńAutko, bardzo piękny i mądry wpis - dzięki za przypomnienie! Po stresującym dniu w pracy wychodzę i powtarzam jak mantrę: "to tylko praca, to tylko praca, to tylko praca", tak długo aż uwierzę, aż sobie przypomnę, co jest w życiu Naprawdę Ważne.
OdpowiedzUsuńTakie powtarzanie to świetne ćwiczenie! Wierzę, że to działa i w końcu przyniesie odpowiedni rezultat :)
UsuńChciałabym tak żyć, by kiedyś ktoś dobrze mnie wspominał...tak często w bieganinie codzienności zapominamy o tym co ważne...dziękuję, że pozwoliłaś mi choć na chwilkę zwolnić.
OdpowiedzUsuńGosiu, do usług ;)
UsuńA tak serio... To chyba nie takie łatwe, ale piękne - by ktoś nas dobrze wspominał kiedyś. :)
cudowny kotek! i śliczne zdjęcia!
OdpowiedzUsuń