Dzieci tak bardzo ich pragną.
Dorośli bardzo często też.
Większość dorosłych, których znam słodyczy pożąda.
Zwłaszcza mężczyźni.
A niby to kobiety takie slodyczowe, zwłaszcza raz w miesiącu.
Ja raz w miesiącu po prostu więcej jem.
Rzadko mam atak ochoty na słodkie.
Z czego to wynika, że jedni wciągają je na potęgę, a inni wręcz patrzą z niechęcią?
Według jednych teorii to kwestia zapotrzebowania organizmu na smak słdki (nie mylić ze słodyczami).
Według innych teorii to kwestia miłości, a raczej jej braku w którymś okresie życia (niezłe, co?).
Może we wszystkim jest trochę prawdy?
I w tym, że to kwestia nawyków?
Nie pamiętam bym jako dziecko rzucała się na słodycze.
Pamiętam, że często ich w domu nie było, bo Ajwonka nie lubiła, więc nie kupowała. ;)
Jednak pamiętam, że dziwiłam się, jak można jeść gorzką czekoladę.
Teraz jest dla mnie bardzo słodka ;)
I taki deser jak dziś, jest dla mnie prawdziwą bombą słodkości.
Chciałam ją przełamać wyraźną nutą pomarańczy,
ale nuta była zbyt delikatna. ;)
Sam mus, musowo pyszny.
Taki akuratny zimowy deser.
Jeden w sezonie wystarczy? :)
Inspiracja: Lokata
Skład: 250 g gorzkiej czekolady, 4 jaja, 50 g cukru pudru, 50 g miękkiego masła, 200 g śmietany kremówki, 8 łyżek soku z pomarańczy;
- czekoladę łamiemy na kawałki i rozpuszczamy wraz z sokiem w kąpieli wodnej,
- w tym czasie oddzielamy żółtka od białek,
- białka ubijamy na sztywno wraz z cukrem,
- kremówkę ubijamy,
- rozpuszczoną czekoladę miksujemy z masłem na gładką masę,
- dodajemy naprzemiennie ubitą pianę z białek i żółtka, delikatnie mieszamy,
- na koniec dodajemy ubitą kremówkę i też delikatnie mieszamy,
- przekładamy do szklaneczek i odstawiamy do lodówki, by mus się ściął.
A Wy co myślicie o tym pociągu do słodyczy?
Się wymądrza i zadowolona hihihi
OdpowiedzUsuńA jak kocham słodycze i nie przypominam sobie bym na pewnym etapie w życiu miłości mi brakło i już :)
Fajny deser :)
;)) Kamilko, ja tylko przytaczam zasłyszane teorie. A czy są prawdziwe? Ja nie mam pojęcia :D
UsuńNiektóre teorie na przeróżne tematy są przeciekawe, zaskakujące i dziwne ;)) i wiele z nich warto traktować z przymrużeniem oka. ;)
Ja słodyczy nie potrzebuję na co dzień, ale też je czasem jem i to ze smakiem. Jednak najbardziej lubię domowe słodkości. Nie lubię słodkich batonów typu mars. Zamulają mnie. ;)
Ależ bomba kaloryczna! :)
OdpowiedzUsuńJednak skoro raz w sezonie, to chyba można :P
Ja dawniej lubiłam słodycze, ale nigdy nie byłam nałogowcem. Nie wyobrażam sobie na przykład, żeby zjeść całą czekoladę na jedno posiedzenie.
Od czasu gdy praktycznie wyłączyłam cukier z diety, to wcale mi nie brakuje słodkości. W zupełności wystarczą mi owoce. Czasem przy jakiejś wyjątkowej okazji skuszę się na kawałek domowego ciasta.
Zdecydowanie bomba kaloryczna! :D Wiesz co, ale jakoś Ciebie nie podejrzewam o liczenie kalorii.;) O zdrowe odżywianie tak, ale nie o kalorie. :))
UsuńPół tabliczki zdarzyło mi się kilka razy w życiu, ale czy całą? Nie pamiętam.
Dobrze, że nie miałaś kłopotu z wykluczeniem słodyczy. A owoce potrafią być naprawdę słodkie.
Bardzo lubię domowe ciasta, ale nie wszystkie. Nie lubię z kremami, z karmelem, z tofii, z tą taką masą krówkową... ;)
Surowe jajka? W dodatku białko! Nie, nie i jeszcze parę razy nie.
OdpowiedzUsuńHaha ;))) Errato, a kogel mogel jadałaś?
UsuńJa akurat lubię surowiznę, zwłaszcza mięso...
mam słabość do czekolady,ale ...odkąd dowiedziałam się,ze Duzy ma na nią alergię jest jej w naszym domu mniej(nie liczę tego słoika z nutellą,który stoi odziany w czerwoną kokardę na pólce-dostałam go w prezencie od sąsiadki) :)
OdpowiedzUsuńa taki krem zrobię na 40 Walentego zamiast tortu ;) to juz trzynastego :)
Ja zawsze najbardziej lubiłam białą czekoladę. A jak była z prażonym ryżem to już niebo w gębie...
UsuńDużego rzeczywiście lepiej nie kusić.
Skoro Walenty tak bardzo lubi czekoladę to powinien być zadowolony z deseru urodzinowego :))
A mój On urodziny ma ósmego lutego ;)
Walenty to wielki łasuch...potrafi sam wchłonąć dwie czekolady a wygląda nadal jak sznurówka
OdpowiedzUsuń;)
Zazdroszczę mu takiej przemiany materii ;)))
UsuńWalenty to wielki łasuch...potrafi sam wchłonąć dwie czekolady a wygląda nadal jak sznurówka
OdpowiedzUsuń;)
Ja za słodyczami nie przepadam i musi być to coś wyjątkowego, żebym się skusiła. I wiesz co, na to bym się skusiła;-)
OdpowiedzUsuńSerio? Skusiłabyś się? ;) Bo wiesz, niebawem na kawę wpadasz ;))
UsuńNo wiem:-))
UsuńBosssskie.... zjadłabym podwójną porcję (aczkolwiek ja obecnie jem za dwoje, więc mam usprawiedliwienie ;)
OdpowiedzUsuńSzkoda tylko, że przepis zawiera surowe jajka, ciężarówkom takich rzeczy nie wolno.... ciekawe, czy istnieje jakaś mutacja bezjajeczna?
Pewnie maluchowi też by smakowało ;)
UsuńA gdyby tak pominąć jaja i dodać trochę więcej ubitej kremówki? :)
Często robię taki mus dla gości i nie mogę się nadziwić, że zawsze ma takie powodzenie.;)
OdpowiedzUsuńJa mam pociąg do słodyczy raz na kwartał, ale to już wiesz.;))
Ty jesteś wyjątkowa z tą niechęcią do czekolady ;))
UsuńWiem wiem ;) ja czasem mam pociąg, ale w sumie nie wiem od czego on zależy. Teraz nie mam ;)
Ty mi juz nic nie mow o pociagach! Ja mam permanentne pociagi do slodyczy, chociaz tyje od samego na nie patrzenia. :(
OdpowiedzUsuńTaaa, już tam tyjesz :P ja największy pociąg jedzeniowy mam do jajek. A jak są z majonezem to też tyję. Ech te pociągi... To już może kolejowe są bezpieczniejsze?
Usuńjak ja zazdrosze tym ktorzy tak na zimno potrafia sie obchodzic ze slodyczami. :) Ja tak potrafie tylko z gorzka czekolada. ;)
OdpowiedzUsuńTo ja tak na zimno chyba nie potrafię, ale na chłodno już prędzej ;) w domu słodyczy nie mamy, a jak mamy to w wyjątkowych sytuacjach i to zwykle są domowe słodycze. :)
UsuńZabiłaś mnie tym postem! Ja strasznie słodyczowa jestem, a w stresie to po prostu zachowuję się jakby wszystkie słodycze miały wyginąć na zawsze... Pyszny ten mus musi być, zjadłabym wszystkie pucharki. :((
OdpowiedzUsuńKażdy ma do czegoś słabość... ja namiętnie mogłabym jeść kanapkę z jajem, majonezem i szczypiorkiem, a jak nie chce mi się gotować jaja to w jego miejsce wskakuje żółty ser. Może to odrobinę zdrowsze od słodyczy, ale też tuczące.
UsuńGosiu, ja bym chciała żebyś już nie miała powodów do ratowania słodyczy przed wyginięciem ;) :*
Ze mną to było tak, że słodycze mogły nie istnieć, poza jak mówisz kilkoma dniami w miesiącu ... ;) Wtedy za czekoladę zrobiłabym wiele... Po urodzeniu mojego syna wszystko się jednak zmieniło. Stałam się łakomczuchem jak mało kto. Ciągle myślę o podjadaniu czegoś słodkiego. Ciasta, ciastka, ciasteczka, czekoladki... No a właśnie dziś jest pierwszy dzień kiedy postanowiłam sobie troszkę odpuścić z tymi słodyczami. Piszę troszkę, bo rzecz jasna całkowicie nie dam rady. Poza tym już rozmyślam o upieczeniu pączków... No i tak to się u mnie poprzewracało. Teraz tylko drżę za każdym razem gdy wchodzę na wagę. Silna wola, oj jak bardzo by mi się teraz przydała ;) Bużka
OdpowiedzUsuńCzyli kobieta zmienną jest. ;)
UsuńJedna znajoma jadła słodycze w ogromnych ilościach. Nie musiała jeść nic innego. Była (i nadal jest) bardzo szczupła. W ciąży odrzuciło ją od słodyczy, ale po urodzeniu synka wszystko wróciło. Czyli nie ma reguły na te ciążowe zmiany.
To pewnie marne pocieszenie, ale ja też nie mam silnej woli, zwłaszcza jeśli chodzi o jedzenie ogólnie. :)
Buziaki :)
pyszny deser :)
OdpowiedzUsuńDziękuję, Magdaleno :)
UsuńUwielbiam słodycze,mogę jeść codziennie a najdziwniejsze jest to że ciągle jestem bardzo szczupła stanowczo za szczupła.Miłego dnia.
OdpowiedzUsuńAle musisz mieć przemianę materii :))
UsuńA może innymi produktami musiałabyś się "tuczyć"? :)
Pozdrawiam ciepło :)
pociąg? u mnie to PENDOLINO :) ale ostatnio ograniczam... a oglądanie takich smakowitych zdjęć wcale nie pomaga ;P
OdpowiedzUsuńHahaha! :D U mnie pendolino jest z "normalnym" (niesłodyczowym) jedzeniem...
Usuńja rzuciłabym się i na mus czekoladowy, i na kanapkę z jajkiem i szczypiorkiem... niestety ;-)))))
OdpowiedzUsuńwygląda pysznie!
a zakwas jest już u mnie, dziękuję! jutro pieczenie!
:)))
UsuńDziękuję, Agnieszko :)
Mam nadzieję, że pysznie się upiekło!
ciekawe to o psychologii
OdpowiedzUsuńodkąd pamiętam uwielbiałam slodycze
w każdej ilości
im słodsze tym lepsze
po wiadmoej przygodzie z dnia na dzień przestałam jeść rzeczy z cukrem, chociaż właśnie zjadłam kawałek gorzkiej czekolady;)
Rybciu, dużo poznałam takich ciekawostek. Skąd alergie, skąd otyłość... I wiele przypadków z życia niesamowicie pasuje do tych teorii.
UsuńI nie tęsknisz za słodyczami?
Zjadłabym:)
OdpowiedzUsuń