Zabieram Was dziś w drugą część naszej zimowej wyprawy.
W drodze powrotnej z Pragi postanowiliśmy odwiedzić nasze polskie góry.
To mnie bardzo na tym zależało.
Kocham góry.
A zimą miałam okazję widzieć je tylko dwa razy.
Pierwszy raz był w 7 klasie.
W czasie szkolnych ferii, na zaproszenie Niemców kilkoro uczniów odwiedziło Turyngię.
Byliśmy tam tydzień!
Do dziś pamiętam wszechobecny śnieg,
i atrakcje jakie gospodarze nam zapewnili.
Mieliśmy prawdziwy kulig z końmi,
wariackie szusy na sankach i skuterach śnieżnych,
wyprawę do aquaparku,
a na kolację smażony ser. ;)
Było pięknie!
Tak ugościli nas nasi zachodni sąsiedzi zupełnie za darmo. :)
Chciałam znów zobaczyć ośnieżone pagórki i lasy.
Nie chcieliśmy bardzo zbaczać z trasy, więc noclegu szukaliśmy po drodze.
Szukaliśmy czegoś fajnego i klimatycznego.
Padło na Dworek Saraswati w okolicy Świeradowa Zdroju.
Miejsce godne odwiedzenia, bardzo ładne, ciche, spokojne, w toczeniu drzew.
Wnętrze bez zarzutu, z klimatem.
Uważam jednak, że cena noclegu była trochę wygórowana w stosunku do oferty.
Śniadanie było bardzo słabe.
Na ciepło dostaliśmy tylko parówki z kiepskim ketchupem.
Może ktoś powie, że się czepiam,
ale płacąc 180 zł za nocleg dla dwóch osób, uważam, że mam prawo spodziewać się czegoś więcej.
W czasie śniadania zadecydowaliśmy, że idziemy na szlak.
Z wyprawy z Ajwonką sprzed 3 lat przypomniała mi się przyjemna trasa do Chatki Górzystów.
I w tamtą stronę skierowaliśmy swe kroki, a auto zostawiliśmy w centrum Świeradowa.
Ruszyliśmy niebieskim szlakiem stromo pod górę.
Byłam bardzo zaskoczona z jaką łatwością wędruje się pod górę po śniegu.
(zadyszkę pomijam milczeniem).
Nie ma co więcej pisać...
Po prostu popatrzcie...
Polana Izerska
Gdy widziałam to wszystko,
chciało mi się płakać z radości
i z poczucia piękna, które wokół mnie.
Takie uczucia towarzyszą mi nie w pięknych miastach,
nie wśród zabytków,
ale wśród ciszy, spokoju, natury
i wtedy, gdy mogę oddychać niczym nieskażonym powietrzem.
I dotarliśmy do celu!
Zjedliśmy przepyszny wegetariański barszcz,
domowe ciasto czekoladowe.
Wypiliśmy kawkę, grzane wino i ruszyliśmy w drogę powrotną.
Niebieskim szlakiem znów do Polany Izerskiej
By tam zboczyć na szlak czerwony
Pogoda zaczęła się bardzo zmieniać...
W kierunku gondoli.
Przez moje kolanowe perypetie czuję strach przed schodzeniem.
Wolę namęczyć się wchodząc pod górę,
a drogę powrotną wybieram jak najlżejszą.
Odwiedziliśmy jeszcze pięknie udekorowany Dom Zdrojowy
A Wy, gdzie i kiedy czujecie pełnię szczęścia?
fajny wypad :)
OdpowiedzUsuńa co do ceny i oferty śniadaniowej, to powiem, że za dużo mniejsze pieniądze niemal wszędzie śniadania wyglądają duuużo lepiej :)
:)))
UsuńSonic, nie dostaliśmy samych parówek :P na śniadanie było trochę rzeczy, ale uważam, że powinno być więcej, lub, a może przede wszystkim - w lepszej jakości. Bywa, że śniadania hotelowe / pensjonatowe są bogate, ale niesmaczne, więc to tez nie o to chodzi.
Wspaniała ta Wasza wyprawa! Uwielbiam góry o każdej porze roku, są wspaniałe!
OdpowiedzUsuńMiłego tygodnia!
Góry są piękne, niesamowite... godne uwielbienia!
UsuńMiłego Kamilko :*
Piękna wyprawa!
OdpowiedzUsuńTeż tak mam, że się wzruszam obcując z pięknem dzikiej, górskiej przyrody. Tego zachwytu nie da się z niczym porównać!
Olguś, masz rację, tego nie da się z niczym porównać! Morze poza sezonem też baaardzo lubię, ale jednak to nie jest to samo :)
UsuńUściski!
Kocham te klimaty ale to wiesz:))
OdpowiedzUsuńAlez cudnie.ta trasa wyglada zima,ośniezona. Znam ja tylko z letnio-jesiennych wypraw.
Jak sie zdecydjemy jeszcze teraz tam sie wybrac to zadzwonie po szczegoly trasy!;)
No coz....ze sniadaniami roznie bywa. Mi tam owsianka by wystarczyla jednak wiem,ze przed wyprawa po szlakach trzeba porzadnie wzmocnic organizm.
Super Alutko widoki. Buziole
:)))
UsuńJa też byłam tam późnym latem, a raczej wczesną jesienią. Szłyśmy z Ajwonką tym samym szlakiem i teraz szło mi się znacznie łatwiej! Mimo, że jakiś czas pod góóórę ;)
Margoś, to piękna trasa na zimowy wypad. Polecam! Jedźcie rano i na szlak :) Wy nie musicie tam nawet nocować. Chociaż, my też nie ;) to 2 godzinki od nas.
U nas śniadania są bardzo treściwe, najgorsza wersja to kanapka ;) jutro mamy kaszę jaglaną z podduszoną cukinią i czerwoną papryką. Do tego przyprawy, oliwa albo masło klarowane.
Tam, w dworku było jakieś mleko, płatki kukurydziane (a fe!) i jogobele...
Dzięki, Margoś :*
Bylam w Swieradowie jeszcze w podstawowce, czyli z pol wieku temu i widze, ze hala zdrojowa niewiele sie zmienila w stosunku do tego, co mgliscie pamietam. No ale na tym polega ten urok. Chcialabym jeszcze moc tam kiedys zawitac, ale pewnie nie bedzie mi dane, wiec chocial u Ciebie moglam sobie poogladac. :)
OdpowiedzUsuńHala chyba od wojny się nie zmieniła, ale właśnie, o to chodzi. Piękna jest.
UsuńTy mnie nie denerwuj! Będzie Ci dane, tylko w to uwierz! Ty uparta kobito :P to ja za Ciebie zacznę wierzyć, ok? :P
Wszystko co jest Sudetami uwielbiam ze względy na sentyment. To tam wszystko się zaczęło. Był On i ja i góry, a potem my i mała Ona, która mimo lęku wysokości uwielbia góry, a szczególnie TE góry.
OdpowiedzUsuńNo to się zrobiło romantycznie... :))) wcale mnie to nie dziwi! Góry są szalenie romantyczne. Ich romantyzm góruje ;) nad morzem.
UsuńSuper, że mała Ona odziedziczyła Waszą miłość do TYCH miejsc :)
niedługo jadę w Alpy, jak się stoi na 2-3 tysiącach, świeci słońce, błyszczy śnieg, to człowiek mysli, że wszedł do sieni Pana Boga!
OdpowiedzUsuńPięknie to napisałaś, Rybciu...
UsuńWyjazdu zazdroszczę i czekam na relację. Zrób trochę zdjęć, ok? :))
To prezent od męża? :D
nie:))
Usuńto normalne wakacje zimowe
bliżej nam w Alpy niż Tatry:))
Piekne te góry. Bardzo mało znam Sudety, ale po tegorocznej wyprawie wiem, że to świetne góry na zimowe wędrowanie :))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Agaju, zdecydowanie tak. To idealne szlaki na zimowe wyprawy :)
UsuńMam nadzieję, że częściej będziesz w Sudetach. :) Nam do nich najbliżej, a w Bieszczady tak daleko :(
Uściski!
Aluszko, pięknie! Podobne uczucia często mi towarzyszą i wcale nie muszę wyjeżdżać. Ot, wczoraj kaczki widowiskowo lądowały na wodzie i poczułam się szczęściarą. :)
OdpowiedzUsuńTakie uczucia często niespodziewanie nas nachodzą :)
UsuńA Ty masz piękne okolice i fantastycznie, ze je dostrzegasz :*
Ja tez mam ładnie wokół siebie ;)
ponieważ mieszkam w górach, nie robią na mnie aż tak wielkiego wrażenia (to chyba normalne?) ;)
OdpowiedzUsuńdlatego mój zachwyt wzbudza morze. nasze zimne, bałtyckie.
paradoksalnie, odpoczywam także w dużym mieście. najczęściej we Wrocławiu :)
pozdrawiam z odwilży.
Nie wiem czy normalne :P
UsuńJa mam taką samą odległość w góry i nad morze (no dobra, w niskie góry bliżej) i zdecydowanie bardziej zachwycam się górami. Morze też lubię, zwłaszcza w chłodne pory roku, gdy plaże są puste, gdy wieje i jest świeży zapach. :)
Każdy ma swoje najlepsze miejsca na odpoczynek :)
Wrocław bardzo lubię, mieszkałam tam przez chwilę. To piękne miasto.
Pozdrawiam ciepło!
Marzy mi sie zima pojechac w gory <3 pozdrawiam i zapraszam :)
OdpowiedzUsuńKats, kolejne wyjazdowe marzenie do zrealizowania - Praga, góry zimą... :) powodzenia!
UsuńJakoś bezpieczniej czuję się zawsze na dole;-) Uwielbiam oglądać góry z dołu. Tak już mam. Nienawidzę iść i nie wiedzieć kiedy będzie koniec...Nie umiem się wtedy cieszyć chwilą, bo ciągle jest niepewność co mnie jeszcze czeka za tą górą;-)Oczywiście jestem mega szczęśliwa na samym szczycie i to jedyne szczęście jakie mi towarzyszy przy wspinaniu;-) Zdecydowanie wolę morze i mogę godzinami spacerować jego brzegiem. A najbardziej odpoczywam w lesie:-) I jak do tego jeszcze zbieram grzyby, to nic mi więcej do szczęścia nie potrzeba:-)
OdpowiedzUsuńA zdjęcia piękne:-)
UsuńChyba nawet wiem dlaczego wolisz doliny :)
UsuńJa od dziecka lubiłam po górach chodzić z mapą. Żeby wiedzieć kiedy zakręt, ile jeszcze tych zakrętów, czy będzie długo pod górę, czy może zaraz w dół. Do dziś lubię mapy. :))
Każdy ma swoje ulubione miejsca. :) Ważne jest to, by je znać i w nich bywać. :)
Dogadałabyś się z moją mamą w kwestii lasu! Może jesienią wspólna wyprawa Za Rzekę??? :)))
Bardzo chętnie:-)
Usuńod zawsze mówiło się "przez żołądek do serca"...ileż właściciele zyskaliby, gdybyście mogli napisać opachnących i chrupiących bułeczkach z własnej roboty dżemem, miodem lub nawet owisianką według przepisu babcinego....zapominamy w świecie biznesu o czynniku ludzkim....to co że przyjadą inni, ale jakby fajnie było gdyby inni przyjeżdżali z tymi już obecnymi....byłoby więcej klientów....a zdjęcia gór piękne, choć trochę dla mnie złowrogie...dzisiaj na zwolnieniu obejrzałam sobie z córcią film "Królowa Śniegu"...piękny choć długiiii ...szukałam w Twoich zdjęciach czy jej gdzieś nie widać...pozdrawiad dodzia
OdpowiedzUsuńDodziu, masz rację! Mimo, że było tam ładnie, klimatycznie, to będę dalej szukać TEGO miejsca i zapewne do tego dworku nie wrócę. Jak to się mówi "niesmak pozostał" ;))
UsuńA do Chatki Górzystów, gdzieś tam na skraju, wróciłam między innymi ze względu na smak. A jakie tam tłumy były!
"Królową Śniegu" pamiętam tylko z Andersena. Podobała mi się, ale chyba się jej bałam... Któy dokładnie film oglądałyście?
Pozdrawiam Cię serdecznie :)
Przepiękne miejsce i cudowne widoki :)
OdpowiedzUsuń