Obudzić się o 5 i uzmysłowić sobie, że to sobota...
Obrócić się na drugi bok i błogo zasnąć.
I tak jeszcze kilka razy
w ciągu... kilku godzin.
Nie, nie poszła późno spać.
Ale nie czuła potrzeby szybkiego wstawania.
Gdy już na dobre otworzyła oczy
wpatrywała się w kota,
który mył się zapamiętale.
Troszkę pozazdrościła mu tej beztroski,
ale postanowiła,
że tego dnia będzie pielęgnowała w sobie spokój
i dobre myśli.
Nie dopuści do tego by ciało napinało się od nerwów,
by plecy kurczyły się ze strachu.
Przecież ma wpływ na swoje myśli.
Mimo, że to trudne.
Wstała,
zgodnie z rytuałem ostatnich dni
położyła się na macie
i pozwoliła rozciągnąć każdy swój mięsień.
Ten poranny rytuał bardzo jej służył.
Śniadanie zjadła przed południem.
Pastę z wędzonego śledzia,
którą zrobił On.
Poszła do kwiaciarni.
To kolejny jej rytuał.
Ten spacer jest zawsze niewiadomą,
nie ma pojęcia z jakimi kwiatami wróci.
Rozłożyła kwiaty w wazonach,
podlała szafirki,
zmieniła wodę grudniowym gałązkom,
z nadzieją, że w końcu obudzą się do życia.
Zrobiła kolejny łyk kawy.
Smakowała wyjątkowo
i nie chciała, by się szybko skończyła,
tak jak nie chciała, by umykaly jej te piękne, spokojne, i tak codzienne momenty.
To na nich warto skupiać swą uwagę...
******************
Dziś, zapraszam Was na śniadanie z pastą z suszonych pomidorów. Zrobiłam ją w ramach Wypiekania na śniadanie, które organizuje Małgosia ze Smaków Alzacji.
Do pasty urzyłam oczywiście swoich suszonych pomidorów, które robię jesienią. Nieskromnie Wam powiem, że to moje ulubione z suszonych pomidorów jakie jadłam ;) Przepis znajdziecie tutaj.
Skład: około 300 g suszonych pomidorów (pomidory plus oliwa), 50 g słonecznika (namoczonego wcześniej), garść czarnych oliwek, łyżka kaparów, sok z 1 cytryny, 2 duże łyżki tahini (dałam 3 łyżki sezamu), 2 ząbki czosnku (dałam 4), garść świeżej bazylii (dałam suszoną), łyżeczka młotkowanego pieprzu (dałam zwykły czarny);
- do blendera wlewamy sok z cytryny, suszone pomidory wraz z zalewą,
- dodajemy wszystkie pozostałe składniki i miksujemy na dość gładką pastę,
- pasta będzie miała małe grudki od słonecznika,
- doprawiamy wedle uznania,
- może dodać oliwę jeśli pasta będzie zbyt gęsta, jednak myślę, że oliwa z pomidorów w zupełności wystarczy;
A Wy, co mieliście na śniadanie?
I... czym dla Was są dobre chwile?
******************
Pasta na blogach:
Laura z Cafe Babilon
Łucja z Fabryki Kulinarnych Inspiracji
Łucja z Fabryki Kulinarnych Inspiracji
Kasia z Gotuj z Kasią
Bernadetta z Prawo do Gotowania z Pasją
Dorota z Moje Małe Czarowanie
Agnieszka z Eksplozji Smaków
Jagoda z Magii w Kuchni
Magda z Apetyt na Smaka
Joasia z Notatek Kulinarnych
Agata z Pożeraczy Czasu
Alicja z nie-ład mAlutki
piękny post, Alutko :)
OdpowiedzUsuńnapawa spokojem, daje poczucie wytchnienia, które i mi się udzieliło, mimo, że to już niedziela ;)
a jakie kwiaty przyniosłaś ? :)
Sonic, kochana, bardzo się cieszę, że tak dobrze mój post na Ciebie wpłynął:)))
UsuńPrzyniosłam takie podobne do frezji, ale dłuższe, większe. Do tego trochę liści i jakieś białe kwiatuszki. Zrobię zdjęcie i wrzucę na fb.
:*:*
Alutko, powinnaś prowadzić kursy uważności i duchowości. Pięknie żyjesz, smacznie jesz, no i umiesz celebrować chwile. A zdjecia to już w ogóle cudo!
OdpowiedzUsuńGosiu, nawet nie wiesz ile dla mnie znaczy ten komentarz i w jak dobrym momencie go tu napisałaś :))
UsuńA przede mną jeszcze sporo nauki na temat uważności.
Dziękuję :*
przeczytałam raz, zamknęłam komputer. W dużym pokoju wypiłam z Bogumiłem kawę i wróciłam, żeby znowu Ciebie przeczytać. Emanuje z Ciebie niesamowity spokój, którego mi brakuje.
OdpowiedzUsuńNigdy nie suszyłam pomidorów. Takich "nigdy" mam wiele, i może właśnie to powoduje, że jestem taka niespokojna. Może za dużo bym chciała na raz.
Ty kupiłaś frezje, ja w sobotę kupiłam tulipany.
Bardzo dziękuję Ci za ten wpis
Graszko, ten mój spokój, choć jeszcze niepełny, zrodził się z ostatnich gorszych chwil. I cieszę się, że napisałam tego posta, bo mogę poczytać tak dobre dla mnie komentarze. Dziękuję Ci :*
UsuńWydajesz się być coraz bardziej spokojna.
Każdy z nas ma w sobie wiele "nigdy", ale też wiele "wiele" :) Może pomyśl nad tą drugą stroną i ją spróbuj zauważać każdego dnia? Ile nowych rzeczy zrobiłaś w ciągu... ostatniego miesiąca?! To jest "nigdy"? ;)
A pomidory? Może ususzysz jesienią, jeśli będziesz miała na to ochotę.
Kocham tulipany, zwłaszcza białe. Ja w ogóle bardzo lubię białe kwiaty, są takie niewinne, eleganckie i pasujące do wszystkiego.
Ja dziękuję za Twoje słowa :*
Pomyślę o tym.
UsuńMoże powinnam spisać sobie rzeczy, które udało mi się zrobić.
Do mojego pokoju wszedł syn. Nie widziałam go od soboty. Co robiłaś- zapytał.
- Zrobiłam szkatułkę, nigdy wcześniej nie robiłam tą techniką. Udało się, popękało tak jak miało popękać.
Słuchał.
Nie wiem, może za dużo od siebie wymagam.
To bardzo dobry pomysł. I może zacząć zapisywać za co siebie chwalisz, cenisz? :)
UsuńNigdy nie robiłaś tak szkatułki, a udało się! Toż to ogromna satysfakcja!
Dziś przeczytałam w pewnej książce (będzie niedługo do wygrania tu u mnie) fajne zdanie: "Sekret dojrzałości: podejmowanie większości decyzji nie wymaga dogłębnej analizy". Przełożyłam to sobie na inne aspekty - tyle dziś zrobiłam - super! Nie będę myśleć "ale ile nie zrobiłam", nie będę tego analizować. :)
Piękny wpis Alutko:**
OdpowiedzUsuńU mmnie tradycyjnie owsianka na śniadanie:)
Małgoś:****
UsuńZdrowe śniadanko :))
Piękny wpis!
OdpowiedzUsuńJakoś do suszonych pomidorów nie mogę się przekonać tak do końca.
Moje śniadanie to musli z jogurtem i obowiązkowo kawa, zimą częściej owsianka.
Dziękuję, Olguś :*
UsuńSuszone pomidory są specyficzne, ja też długo się do nich przekonywałam. Teraz wyczuwam różnicę między domowymi i sklepowymi i wiadomo, które smakują mi bardziej. ;) Lubię je za to, że są wygodne - nie wiem co wrzucić do sałatki, czym poczęstować gości - na półce są pomidory. :)
Ja z kolei mam długie zęby na owsiankę ;) zjeść zjem, ale nie jestem fanką. Może kiedyś się przekonam? :)
A Twoja kawa to Twój prawdziwy rytuał :))
UWielbiam suszone pomidory, paste bym pewnie kochala ;) pozdrawiam i zapraszam :)
OdpowiedzUsuńW takim razie musisz ją zrobić :)
UsuńPozdrawiam :)
suszone pomidory mogłabym chyba dodawać nawet do swojej owsianki z mlekiem-to moje codzienne śniadanie
OdpowiedzUsuńAlutko kochana gdzieś ostatnio zapomniałam o sobie ...i widzę ,że min źle z tym...czas to zmienić...dziękuję:))
Haha, tak je lubisz? ;))
UsuńQrko, to dobrze, że udało mi się tym postem drgnąć zapomnianą Ciebie. :*
Dobrych zmian! :*
U mnie też była pasta z suszonych pomidorów, jednak robiona na wariata ;)
OdpowiedzUsuńKasiu, u mnie trochę też na wariata, bo najpierw miałam ją zrobić, potem myślałam, że nie zdążę, a ostatecznie spontanicznie ją zrobiłam :)
UsuńTaki spokój i celebrowanie i mnie by się teraz przydał :(
OdpowiedzUsuńFajna sobota i smaczna pasta :) Lubię :)
Kamilko, zrób to w najbliższej wolnej chwili :* albo ją po prostu czemuś wykradnij. :)
UsuńBuźka!
Wspaniała pasta. Dziękuję:)
OdpowiedzUsuńPasta wygląda apetycznie, nie wspomnę o Twoich zdjęciach!!!:)
OdpowiedzUsuńCo do celebrowania codzienności, mam z tym problem, ale walczę codziennie, by zapanować nad tym co tłucze się w mojej głowie...
Gohaa, toż to miód na me serce... ;)))
UsuńTwoje panowanie nad tym co w głowie, bardzo dobrze Cie wychodzi! Niech tak będzie nadal :*
bardzo piękna opowieść:)
OdpowiedzUsuńTaka, ten, no... życiowa ;)
UsuńPięknie Alutko.:)
OdpowiedzUsuńŻyczę Ci jak najwięcej takich beztroskich, niespiesznych poranków!
I spokoju, i dobrych myśli... :)
Pasta ma obłędny kolor!
Dziękuję! Tobie życzę tego samego, Magda :*
UsuńI byś wolnych chwil miała więcej.
Następnego dnia fajnie zgęstniała, a koloru nie zmieniła :)
Zdążyłam również dołączyć do akcji i ciszę się z tego, bo pasta była pyszna. A te Twoje chwile, ich celebracja i pełna świadomość spokoju wewnętrznego...tylko pozazdrościć:-)
OdpowiedzUsuńDobrze, że miałaś wolny dzień ;)))
UsuńMarzenko, tej świadomości, celebracji i spokoju ja się cały czas uczę. Trudna to nauka, ale warta wszystkiego! :)
Świetna pasta :) Lubię takie przepisy :)
OdpowiedzUsuńPrzepis, w którym wszystko wrzuca się do blendera to najlepszy przepis! :)))
UsuńPięknie nam sie udała ta pasta :-) Dziękuję za wspólne miksowanie :-) Do następnego spotkania :-)
OdpowiedzUsuńI ja dziękuję, Dorot :)
UsuńDo następnego!
ja też dołączę się do podziękowań za wspólne gotowanie, pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńDzięki za wspólnie spędzony czas przy miksowaniu tych dobroci ;-)
OdpowiedzUsuńDziękuję za wspólne wirtualne śniadanie :)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię pasty z pomidorów, A do tego jeszcze oliwki...pycha!
OdpowiedzUsuńOd teraz to moje ulubione śniadanie, jajecznica odchodzi na drugi plan
OdpowiedzUsuń