Pomidor.
Podstawówkowa zabawa.
Moje ulubione warzywo.
Smak późnego lata.
Smak, który przedkładam nad wszystkimi owocowymi.
W tym roku, Za Rzeką obrodziły bardzo. Jak nigdy!
I... głupio to zabrzmi, wyglądały jak te sklepowe :).
Bez żadnej plamki, skazy, zarazy.
Suszone lubię od momentu, gdy na sklepowej półce znalazłam takie, które nie były za słone.
Tylko cena trochę ZA (wysoka) była na częste kupowanie.
Tych ZaRzekowych szkoda było do suszenia :).
Idealne okazały się bazarkowe za 1,50/kg :).
Skład: pomidory (najlepsza jest podłużna lima), czosnek, suszona bazylia i oregano, sól, brązowy cukier, czosnek, oliwa z oliwek (lub olej rzepakowy);
- pomidory myjemy, osuszamy, przekrawamy wzdłuż na pół i ciasno układamy na blaszce,
- na blaszce mieści się ok. 1,5 kg pomidorów,
- każdą połówkę obsypujemy szczyptą soli, cukru, oregano, bazylii,
- układamy cienkie plasterki czosnku,
- suszymy w lekko uchylonym piekarniku w temperaturze: 80 stopni C - do 20 godzin,
- możemy oczywiście w wyższej temperaturze - niektóre blaszki suszyłam np. w 110-120 stopniach C przez ok. 6 godzin (z termoobiegiem krócej),
- wysuszone pomidory przekładamy do słoiczków,
- zalewamy oliwą (na ok. 1 kg świeżych pomidorów wychodzi ok. 100 ml oliwy),
- chwilę pasteryzujemy;
Moje pierwsze suszenie oparte było w dużej mierze na recepturze znalezionej na blogu "Na krachym spodzie".
Post miał być o jednym z ostatnich weekendów, ale może jeszcze ktoś skusi się na suszenie, a to już ostatni dzwonek!
Planowany post pojawi się na pewno w poniedziałek. Zapraszam serdecznie :))))
A za mną kolejne przesympatyczne spotkanie :D. Kiedy to wszystko opisywać? No kiedy? ;))
Suszone pomidory własnej roboty są tez bez porownania smaczniejsze. Robcie! Robcie! Robcie!
OdpowiedzUsuńTo prawda! Można dodać co się chce i nie ma zbędnych, sztucznych dodatków :)))
Usuńmuszę ususzyć trochę pomidorków :) narobiłaś mi smaka na nie :)
OdpowiedzUsuńMałgosiu, bardzo Cię do tego zachęcam :))
UsuńPiękne pomidorki! :)
OdpowiedzUsuń:))) mnie również bardzo się podobają :)
Usuńzrobię w środę:)
OdpowiedzUsuńdzięki Tobie:***
no i proszę Cię o rękę !!!
:PPP
Rób! Nawet troszkę Ci się zrymowało :D
UsuńA masz pierścionek? :PPP
:***
zrobię z krążka cebuli i malinki;)
UsuńNie z jajka? :((((
Usuńto będzie obrączka ślubna!
UsuńAaaa, no chyba, że tak! :D
UsuńFariatki, fariatki! Kochane. :)
UsuńPS. Jakby co, to mogę być świadkiem? ;)
PS 2. Alutko, Twoje suszone pomidorki wyglądają cudownie. No to już nie wiem, jak one mogłyby smakować, jeśli nie co najmniej cudownie. Gdybyś się rozwiodła z Viki, to wiesz... ;)
Jest i czecia! :)))
UsuńPS. Możesz być naszym wspólnym ;)
PS. 2. Dziękuję Joluś :)). Jak lubisz suszone pomidorki to ususz sobie! Chociaż Ty masz coś z piekarnikiem, prawda? Czy już nie? Czy tak? Czy jak? ;)
Chyba się nie rozwiodę z Viki, no bo jak przysięgać to raz tylko! ;))) ale Ty, jako podwójny świadek zasługujesz na specjalne względy :)))
a potem przymykamy oko na rachunek za prąd lub gaz ;)
OdpowiedzUsuńP.S. Przymierzałam się w ubiegłym roku, ale jakoś zjadłam surowe ;), Twoje bardzo apetyczne i wybitnie fotogeniczne ;)
Na jakimś blogu ostatnio widziałam wyliczenia - jaki jest koszt wyprodukowania słoiczka suszonych pomidorów. Cena wyszła podobna do tych sklepowych, jak nie niższa. Poza tym (podobno, ja się nie znam na tym;) ), przy takiej niskiej temperaturze pieczenia rachunek za prąd powinien być wyższy zupełnie niezauważalnie ;))).
UsuńP.S. Haha! :))))
Miło mi Jo! Lubię te zdjęcia i jak rzadko, nie wiedziałam, które opublikować :)))
Piękne :)
OdpowiedzUsuńmoże i ja się skuszę i zrobię, masz dużą siłę przekonywania :)))
wielu udanych spotkań :)
Dziękuję Olgo :)))
UsuńJeśli lubisz suszone to nawet się nie zastanawiaj! :)))
A Ty masz jakieś blogowe spotkania za sobą? :)
Lubię, ale właśnie takie domowe. Kupne są dla mnie zbyt ostre.
UsuńCo do spotkań, to wszystko przede mną :)
A dla mnie za słone. Coraz mniej solę i szybko wyczuwam odrobinę soli za dużo.
UsuńTo mam nadzieję, że dasz znać jak wrażenia pospotkaniowe - bez względu na to, kiedy się odbędą :)
i za słone też :)
Usuńja też solę bardzo, bardzo mało
I bardzo dobrze :). W końcu sól to nic dobrego w większych ilościach.
UsuńUwielbiam pomidory suszone, ale te 20 godzin suszenia... :) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTeż mnie to zniechęcało, dlatego pierwszą partię suszyłam w wyższej temp. i krócej. Kolejną postanowiłam spróbować w tej niższej - w końcu pomidory na słońcu suszą się kilka dni ;). I dopiero przy tym powolnym suszeniu naprawdę poczułam ten cudny zapach! :) Zatem polecam!
UsuńPozdrawiam ciepło :)
A ja mam jeden taki sloiczk, tralalala :))) Piękne zdjęcia! Fotograficzne te pomidorki :)
OdpowiedzUsuń:)))
UsuńZapozowały mi grzecznie ;). Fotografowanie ich to dopiero była przyjemność! :))
MNIAM! - to zarówno ad. pomidory i ad. spotkania :)...! Całuski :*
OdpowiedzUsuńAbi, jak miło Cię widzieć :). Bardzo ładne zdjęcie! :)
UsuńBuźka :*
Mam ochotę;)))
OdpowiedzUsuńTrzeba ją zaspokoić Miśko ;))
Usuńkochana ... bardzo bałabym sie coś dla Ciebie gotować :)))))
OdpowiedzUsuńale jak będziesz jeszcze raz w okolicach południa Polski i mnie nawet nie spróbujesz odwiedzić to Cię znajdę i uduszę :*********
Emuś! To ja się boję gotować dla innych. Popełniam masę błędów i ciągle się uczę, a jedzenie wykonane przez innych uwielbiam! :)
UsuńPołudnie południu nie równe :(((
:****
no właśnie ......tak jak zachód zachodowi:((((
Usuńale może kiedyś się zrównają:))))
Oby, Margo! Oby! :)))
UsuńAlu... my z Margo przyjmiemy Cię z otwartymi ramionami!!!!! Spróbuję jakoś Cię ugościć ... może z grzeczności nawet pochwalisz :))) Ale pamiętaj o nas!
UsuńBuziaki wielkie :****
Baaaardzo rzadko chwalę z grzeczności, bo zawsze mi smakuje! Co innego jedzenie w knajpach :/. Na urlopie zdarzyło mi się zwrócić mięso...
UsuńPamiętam o Was zawsze :***
Suszę od trzech, czy czterech lat, a pożera młoda:) Zdjęcia profesjonalne:) Uściski:)
OdpowiedzUsuńTo Młoda ma dobrze! :))
UsuńProfesjonalne - Kaprysiu, co za komplement!
Buziaki :*
Powiem tylko: lubie i to bardzo!
OdpowiedzUsuńSerdecznosci
Judyta
Wcale się nie dziwię ;)
UsuńUściski Judyto :)
Skarby w słoiczku, może zrobię napad na Twoją spiżarkę :) Miłego!
OdpowiedzUsuńRób rób :))
UsuńJa już piję herbaty z Twoimi malinkami - pychota!
Miłego Kamilko :)
Ale piękne...;-) A ja nie mogę piekarnika otworzyć jak grzeje, automatycznie się wyłącza;-) Wiesz, że robię się o Ciebie zazdrosna...;-)
OdpowiedzUsuńNo coś Ty! Takie teraz cuda robią? ;)
UsuńHaha, widziałam właśnie u Anki ;).
Naszej ilości spotkań chyba nikt z blogów nie przebije ;)
Piękne te pomidorki Kochana!:):):)
OdpowiedzUsuńTa intensywna czerwień pobudza zmysły:)
Buziaki i spokojnego weekendu życzę!:)
Ola
Bardzo się cieszę Olu, że Ci się podobają :)))
UsuńMiłego i powolnego weekendu :)
Buziaki!
No właśnie kiedy, kiedy?!
OdpowiedzUsuńSuszone pomidorki wyglądają uroczo:)
A ja w takich samych słoiczkach mam powidła śliwkowe:P
Ja nie wiem, goni mnie post za postem i nie wiem co najpierw! ;)
UsuńSłoiczki z ryneczku? Ja swoje na rynku kupiłam i chyba były też takie, w których był Twój paprykarz :))
Wyglądają pysznie :)))
OdpowiedzUsuńNie myślałam, że nawet da się takie zrobić! Zawsze widziałam tylko w wersji: kup sobie :)
:)))
UsuńJa ostatnio zobaczyłam, że banalnie prosto można zrobić musztardę! A też myślałam, że tylko można kupić ;)
Ostatnio dostałam przepis od koleżanki na takie suszone pomidorki. Uwielbiam je, ale trochę przeraził mnie w tamtym przepisie czas suszenia w piekarniku- majątek za prąd!- i zrezygnowałam i nie zrobiłam :(
OdpowiedzUsuńDominiko, zerknij na moją odp. na komentarz Jo :). Raczej nie ma się co obawiać rachunków :)
UsuńNo to moze i ja sie skuszę na te pomidorki,bo te sklepowe też sa dla mnie za słone,zwłaszcza,że wszyscy dosalają posiłki przeze mnie robione:P
OdpowiedzUsuńAlutko spotkanie cudne,zazdraszczam Ance ale ufam,ze nadejdzie dzień,ze to Anka będzie zazdraszczać mi!!! :)))
Buziole:****
Mam wrażenie, że moje też niebawem zaczną dosalać, bo właśnie coraz mniej solę. I dobrze ;). Wolę na ostro - zawsze to zdrowiej ;)
UsuńMargo, ja jestem o tym przekonana! Najważniejsze są chęci :***
Oj nie ma to jak domowe pomidorki :) Pyszności! Ja jednak zawsze zamiast oliwy używam naszego rodowitego oleju rzepakowego, który ma więcej witamin i omega-3 - polecam dla zdrowia :)
OdpowiedzUsuńTeż jestem zwolenniczką naszego oleju :). Oliwę z oliwek używam zwykle jedynie do sałatek - na zimno. Jednak akurat mam jej spore ilości, więc muszę zużyć przed upływem terminu ważności ;).
UsuńPozdrawiam!
Bardzo fajnie napisane. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń