Graszka (nieświadomie) zachęciła mnie do podzielenia się z Wami kolejnym kawałkiem mojego życia.
Na razie jest to wręcz skrawek życia, ale kto wie co przyniesie przyszłość.
Chciałabym by przyniosła mi chęci,
natchnienie i siły do działania,
oraz radość z tego działania.
Tyle i aż tyle wystarczy! :)
Jego dzieci wręcz przeciwnie.
Nie mógł patrzeć jak zalegają w łóżkach w dni wolne.
Wymykał się więc z domu wczesnym rankiem
i jechał w swoje miejsce na ziemi.
Na działkę.
Oddał jej całe swoje serce.
Wybudował altanę,
uprawiał grządki,
zarządzał całą działkową bandą.
A w wolnych chwilach grał w brydża
z działkowymi kompanami.
Dziadek był złotą rączką,
więc wszystko zrobił sam.
Dziadka nie ma z nami już 20 lat,
a działka jest.
Pod opieką wujka przeszła odnowę,
wypiękniała.
Później opiekowali się nią różni ludzie,
a od czterech lat mój brat Siwy i ja.
W pierwszym roku byliśmy pełni zapału
i... zaczęliśmy od d. strony,
czyli posialiśmy sałatę, rzodkiewkę, szczypiorek... :)
Kolejne sezony obfitowały w remonty, przeprowadzki, powiększanie rodziny...
Najmniej zapału miałam ja.
Ostatniego lata rękawy zakasał Pan Wu (złota rączka - tak jak Dziadek!)
i razem z Siwym wymienili dach.
Siwy zdjął całą boazerię ze ścian i sufitu.
Od lat była pysznym pokarmem dla korników.
A my nie mieliśmy przyjemności przebywania tam,
bo co otworzyliśmy drzwi
to w twarz leciał boazeryjny pył...
Siwy zajął się też tym co wokół,
wyciął wszystkie stare drzewa (czyli prawie wszystkie).
Żal, bo po Dziadku,
ale już od dawna nie owocowały i były liche.
Pan Wu nie może dłużej usiedzieć na miejscu,
więc pewnego dnia oznajmił
"trzeba się zabrać za altanę".
No i się zabrał.
Postanowiliśmy wyburzyć kawałek ściany.
Dzięki temu otworzymy mikroskopijną kuchenkę na resztę altany.
Zastanawiamy się co zrobić ze ścianami.
Kamienie oczywiście zostaną,
bo są przepiękne,
a ich stan idealny.
Gorzej z cegłami.
Chcieliśmy zostawić,
odświeżyć, uzupełnić ubytki,
ale cegły są marne...
Pan Wu będzie myślał.
tej ścianki po prawej już nie ma
Do zrobienia jest sufit, podłoga,
całe zewnętrze...
Dużo pracy.
Gdy miałam kiedyś sama chodzić na działkę
szukałam wymówek żeby nie iść.
Poza tym, rodzice na wsi,
więc wiele weekendów spędzałam, spędzaliśmy i spędzamy tam.
To jest nasza odskocznia od miasta.
Czy zapałamy do działki taką miłością,
by była naszą odskocznią choćby popołudniami?
Lub w miejskie weekendy?
Czas pokaże.
Dziadek by się cieszył...
Już się cieszy.
Na pewno.
to sie nazywa teraz PROJEKT!!
OdpowiedzUsuńwierzę w spektakularny efekt:)))
A nie stary dobry REMONT? ;))
UsuńNiech więc taki będzie!
nieee, remonty to juz ppprzestarzała nomenklatura:PP
UsuńPROJEKT!
Bo to i remont i pomyslunek, i design:)))
Nie daj buk, z tego jeszcze jakaś INSTALACJA wyjdzie...
UsuńMoże być i INSTALACJA - bo jak jest instalacja - TO ISKRZY.
UsuńCzyli teraz beda smakolyki dla oka, nie dla podniebienia. PRZED-W TRAKCIE-PO a ja bardzo lubie takie metamorfozy. Zapodawaj wiec. :)))
OdpowiedzUsuńJa też bardzo lubię! Graszka zaspokajała zawsze moją ciekawość i na szczęście nadal będzie ;)
UsuńPostaram się być dobrym sprawozdawcą ;)
Piękne zdjęcia , Alu, piękne! Będę śledzić sprawozdania pilnie i zprzyjemnościom osobistom :)
UsuńSoniczku, dziękuję! Niektóre zdjęcia i mnie bardzo się podobają :))
UsuńW takim razie, ja z przyjemnością będę donosić :)
Powodzenia i dużo zapału do pracy ;)
OdpowiedzUsuńAgaju, dziękuję. Przyda się! :*
UsuńSkoro Pan Wu jest złotą rączką, to wierzę w sukces!
OdpowiedzUsuńPowodzenia! :)
Olguś, ja też!
UsuńMuszę troszkę zapału mu podebrać dla siebie samej. Będzie po równo ;)
:*
Alutko pokochacie ten skrawek ziemii!!Wiesz o czym mowie!?
OdpowiedzUsuńSama jestem w podobnej sytuacji tylko kilka lat dluzej:)))
Ucze sie,zmieniam,remontuje,przekopuje i kazdej wiosny ciesze sie jak dziecko kiedy po zimie wchodZe do ogrodka!!
Mamy swoje miejsce w tym wielkim miescie;)
Wytrwalosci Alutko!
Sciskam!!
:)))
UsuńMałgoś, a jak było na początku? Chciałaś czy wahałaś się?
Mi na razie daleko do tej dziecięcej radości ;)
Dziękuję, kochana :***
Powodzenia za PROJEKT :)
OdpowiedzUsuń;P Dzięki!
UsuńDziałka to taka odskocznia od szarej miastowej codzienności.Wymaga trochę pracy i czasu ale każdy kwiatek czy warzywko to rzecz bezcenna.Powodzenia życzę.
OdpowiedzUsuńHalszko, Ty dobrze o tym wiesz. Twoje uprawy i zwierzęta cieszą Twe oczy każdego dnia :)
UsuńŚciskam Cię!
Dobrze mieć takie miejsce i o nie dbać :) Przyjemna oaza spokoju.
OdpowiedzUsuńJa mogłabym napisać o chatce dziadka ;) Wiele tygodni poświęcał na pracę, wiele rzeczy jest tam zrobionych jego rękami i dalej działa. My (tj. rodzice, wujostwo, z pokolenia wnuków to głownie my z L.) teraz odpowiadamy za renowację, wymianę, naprawę itd. Dziadek już niewiele siły ma na wchodzenie do tej chatki, ale steruje większością decyzji.
Ktoś kiedyś posadził żonkile i o dziwo, przyjęły się i kwitną każdej wiosny. Zastanawiam się aktualnie czy nie dosadzić na jesieni jeszcze tulipanów i hiacyntów. A najbardziej chciałabym magnolię, tylko gleba ciężka dla roślin - najlepiej mają się buki oraz świerki.
Niech taką oazą się stanie to miejsce :)
UsuńNapisz o Waszej chatce. Ja chętnie poczytam i pooglądam więcej kadrów. Po wpisach, które już u niej czytałam, widać, że darzycie chatkę miłością i bardzo o nią dbacie. Dziadek musi być z Was dumny :)
Do Waszej chatki to chyba cała wyprawa? Daleko?
Do naszej 10-15 minut rowerem...
Posadź te kwiatki, kto wie czy się nie przyjmą :)
Też pamiętam działkę, która w mojej młodości byłą dla mnie zmorą i wszystko robiłam, żeby nie iść...Ale tu widzę potencjał:-) Powodzenia!!!
OdpowiedzUsuńMarzenko, ja miałam to samo z ogródkiem. I wolałam prasować :D
UsuńJak widać, jeszcze mi się to nie zmieniło w 100%... co będzie dalej, czas pokaże :)
MAm nadzieję, że kawkę razem tam wypijemy :D
Oj Alu, zrobiłam to nieświadomie, ale cieszę się ogromnie, że zechciałaś podzielić się małą cząstką swojego życia.Aż oczy mi się zaszkliły. Tak jakoś ostatnio, ma je zawsze na końcu nosa :-)
OdpowiedzUsuńMiłośc od drugiego wejrzenia, tez może być jedną z większych :-)
Domek, okiennice, kamień - mi do szczęścia nic więcej nie jest potrzebne.
Przyznam Ci się szczerze, że ja nie lubię grzebania w ziemi. Kiedy się tak zapracuję, boli każdy mięsień potrafię płakać, a wtedy strasznie siebie nie lubię.
Jednak bardzo lubię patrzeć jak rośnie, jak daje plony, jak jem własną sałatę :-)
Myślę sobie, że każdy z nas musi mieć takie swoje miejsce na ziemi, dla własnego dobrego samopoczucia :-)
Dziadek który na Was patrzy z góry mocno się raduje :-)
Graszko, ja tak bardzo lubię patrzeć na Twoje, Wasze, postępy. Na te wszystkie "przed i po", że pomyślałam, że i ja mogę. A może też będzie to dobra mobilizacja dla mnie?
UsuńA pamiątce w postaci zapisków i zdjęć nie wspomnę!
I tego się trzymajmy!
Czułam, że Ci się spodoba. :) Okiennice są w bardzo złym stanie. Pan Wu chce zrobić nowe. Okno też musimy wymienić.
Jak to, Ty nie lubisz grzebania w ziemi??? To jak Ty tak pięknie urządziłaś ogród w Bogumiłówce? A nie polubiłaś tego grzebania choć trochę?
Moje zeszłoroczne uprawy balkonowe to dla mnie mały sukces ;) rosły pięknie, do ziemi wsadziłam raz dwa, ale to pikuś w porównaniu z ogrodem.
Oj, na pewno dziadek zadowolony! :D
A ja się poplakalam :-*
OdpowiedzUsuńOjej :* dlaczego? :)
UsuńTo jest najpiękniejsza działka jaka widziałam, i jak mowa o działkach to o niej zawsze opowiadam :-)
OdpowiedzUsuńKiszko, dziękuję! Musisz znów przyjśc na zwiady żeby zobaczyć "przed i po" ;))
UsuńWiesz co? Chocby dla Dziadka robcie renowacje, on sie ze swojej chmurki ucieszy i moze bedzie Wam palcem pokazywal co robic i jak :)
OdpowiedzUsuńja sie zachwycilam dzialkami w Szwecji - konkretnie w Goteborgu...w sumie to chcialabym mieszkac na takiej dzialce ;))
Wiesz, Krysiu, masz rację! Przecież Dziadek nam wszystko powie! Natchnęłaś mnie tą myślą :))
UsuńMuszę sobie wyguglować te szwedzkie działki, a kiedyś zobaczyć na żywo. :)
Ala - te dzialki to mialy domeczki i ogrodki wylizane (troche za wylizane, ale bezsprzecznie niezwykle zadbane i kolorowe). Domeczki wygladaly na...luksusowe! ale w przytulny sposob. znalazlam takie:
Usuńhttps://goo.gl/qloepu
a te dzialki w Geteborgu to byly bogatych ludziuf - z frontu mieli kfijatki i trawniczki :)
Krysiu, piękne te domki. Takie urocze :)
UsuńDziałka mi się kiedyś marzyła <3 jak dotąd to niespelnione marzenie. Pozdrawiam i zapraszam ;)
OdpowiedzUsuńTrudno o działkę w Twoich okolicach?
UsuńNo i popłakałam sobie od rana zamiast wziąć się do roboty! Bardzo się wzruszyłam,trzymam za Was kciuki,moi kochani!
OdpowiedzUsuń:))) :***
UsuńPewnie, że się cieszy!
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że pokochasz kiedyś to miejsce, tak jak Dziadek. :)
Miło mieć taką odskocznię.
Wytrwałości życzę!!!
Też mam taką nadzieję i bardzo bym tego chciała.
UsuńDziękuję! :*
No gdzieś już o tym czytałem. Ale tutaj jest bardziej zrozumiale. Polecam!
OdpowiedzUsuń