Mimo że mija kolejny rok mojego blogowania, zdania nie zmieniam. Wręcz przeciwnie.
Jasne, zabiera to całkiem sporo czasu. Zdjęcia, tekst, cała ta otoczka. To jednak przyjemne spędzenie czasu!
Jakie są plusy blogowania?
Wiele znacie z moich postów i z własnego doświadczenia.
Dziś opowiem Wam o kolejnym dużym plusie.
Będąc blogerką (m.in.) kulinarną, można wziąć udział w ogólnopolskiej akcji "Blogerzy smakują".
Można dostać zaproszenie od portalu Uroda i Zdrowie na testowanie dań do nowej restauracji w Zielonej Górze. Z zaproszenia można skorzystać, zaprosić kogoś fajnego do towarzystwa i bardzo miło, i bardzo smacznie, spędzić popołudnie po męczącym dniu w pracy! O! I kto mi powie, że to nie ogromny plus? :)
Na samym krańcu mojego miasta mieści się czterogwiazdkowy hotel.
Dotychczas kojarzył mi się przede wszystkim z kręglami i... reprezentacją naszych siatkarzy, którzy podczas ubiegłorocznego Memoriału Huberta Wagnera tu właśnie nocowali.
Teraz będzie kojarzył mi się przede wszystkim z dobrą kuchnią.
Qrestaurant to nowa restauracja w hotelu DANA.
W swojej ofercie ma przede wszystkim dania mięsne. Począwszy od drobiu, przez wieprzowinę i wołowinę, po jagnięcinę. W menu znajdziemy również zupy, sałaty, makarony, ryby i desery.
Bardzo podobało mi się to, że menu jest niezwykle czytelne, nieprzeładowane, konkretne.
Masz ochotę na wołowinę? Wybierz z dwóch propozycji. Sałata, przystawka, ryba? Wybierz z trzech. I tak ze wszystkim. To w zupełności wystarczy! A i tak dumałam i dumałam, co wybrać... :)
W końcu na przystawkę wzięłam carpaccio wołowe z parmezanem, kaparami, suszonymi pomidorami, karczochami i oliwą z białych trufli.
Marzena, która mi towarzyszyła, na przystawkę zjadła to samo. :)
Zgodnie stwierdziłyśmy, że danie było wyborne!
Produkty świeże, dobrej jakości, porcja niemała. :)
Szczerze mówiąc, to nie wiem, czy kiedykolwiek jadłam lepsze carpaccio!
Danie główne było pod znakiem ryb.
Ja spróbowałam dorady z marynaty limonkowo-imbirowej pieczoną w soli morskiej z pieczonymi ziemniakami i ostrymi sosami.
Ryba była soczysta, niezwykle delikatna. Sosy pyszne, choć bardziej smakowały mi do ziemniaczków. Do ryby wystarczyła po prostu cytryna. :)
Marzena zdecydowała się na filet z sandacza na warzywnym papardelle pod sosem kurkowym, z ziemniakami pieczonymi w ziołach.
fot. Marzena
Kiedy zjadłyśmy danie główne, przyszedł do nas szef kuchni. Od niego dowiedziałyśmy się, że restauracja jest po świeżych zmianach, tak wizualnych, jak i kulinarnych. A to nie koniec. W menu pojawi się wołowina argentyńska, a slow food też nie jest szefowi obcy.
Qrestaurant bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła. W końcu różnie bywa z restauracjami hotelowymi.
A tu świeże, odpowiednio doprawione, wysokiej jakości potrawy.
Przyjemny, ciepły wystrój. Światło w niektórych miejscach ciemniejsze może sprzyjać bardziej kameralnym spotkaniom. Myślę też, że jest to idealne miejsce na rodzinną uroczystość.
Obsługa sympatyczna, nie narzucająca się. Dla mnie to bardzo ważne.
Z czystym sumieniem bardzo polecam tę restaurację! :)
Jedyny mały minusik za brak jakichkolwiek informacji w sieci na jej temat. Na stronie hotelu widnieje jeszcze dawna nazwa i zamieszczone są stare zdjęcia. Choć dzięki temu mogłam porównać wystrój. Aktualny podoba mi się bardziej. :)
Jeśli będziecie mieli ochotę zjeść coś sprawdzonego w Zielonej Górze, to już wiecie, gdzie możecie się udać. :) Myślę, że po moich urlopowych wspomnieniach (klik) z knajp wszelakich, dzisiejsza ocena jest tym bardziej wiarygodna. :)
dobrze wiedzieć! Gdybym zawitała do Zielonej Góry to na pewno najpierw zadzwonię do Ciebie, a potem pójdziemy tam razem :) Rozwijasz się kulinarnie tak wspaniale, że aż miło patrzeć! Szkoda, że nie jestem bliżej, bo jeszcze chętniej bym smakowała a nie tylko patrzyła!
OdpowiedzUsuńBuziaki wielkie :*****
Koniecznie Emko, koniecznie! :)))
UsuńDziękuję za te przemiłe słowa. :***
Mam nadzieję, że uda nam się spotkać kiedyś. :*
Pyszna wizyta w doborowym towarzystwie! Pozdrawiam Was!
OdpowiedzUsuńTak jest! :)
UsuńPozdrawiam Kamilko.
Przychylam się do Ali recenzji i potwierdzam obiema łapkami:-)) Było pysznie i sympatycznie:-) Buziaki:-))
OdpowiedzUsuńZgodne jesteśmy bardzo. :)
UsuńBuźka!
Alutku, ja przed śniadankiem, a tu takie pyszności...
OdpowiedzUsuńWszystko co jest pod płaszczykiem z kurek jest już dobre samo w sobie:)
Buziaki:**
Vikuś, masz rację. Uwielbiam kurki. :)
UsuńBuziaki :***
mmm ale pyszności!
OdpowiedzUsuńZdecydowanie to były pyszności. :)
UsuńNigdy w zyciu nie byłam w Zielonej Górze. Chętnie zabierę się z Emką, jak mnie weźmie :)
OdpowiedzUsuńTak blisko mieszkasz i nie byłaś?! To się nie godzi Agaju! :PP
UsuńWidzę pyszności :)
OdpowiedzUsuńale carpaccio, to ja tak niekoniecznie...
najważniejsze, że miło spędziłaś czas :)
Nie lubisz surowego mięsa? :)
UsuńJa uwielbiam... Naprawdę. Tatar- ach!
I wiesz do czego mam słabość? Jak robię mielone (oczywiście sama wszystko mielę) albo farsz do gołąbków to mogę próbować, próbować i próbować... Tak bardzo to lubię! :)
Nie lubię surowego mięsa, tatara jadłam raz i to nie jest to, za czym tęsknię :)
UsuńCałusy zostawiam poranne,wpadnę później poczytać i podziwiać zdjęcia:))
OdpowiedzUsuń:************
:****
UsuńSuperowa ta restauracja,jestem właśnie przed obiadem,więc jeszcze bardziej mi się podoba:)))
UsuńSzkoda,że tak daleko mieszkam;P
Widać,że smaczne jedzonko,a Twoja recenzja naprawdę zachęca do odwiedzenia tego miejsca:)
Buziolki Alutku:***
Te zdjęcia....
OdpowiedzUsuńKapie mi slina na tablet!
Nie brudź sprzętu! ;))
UsuńUatfo powiedzieć!
UsuńAlut!!! Ty jesteś z ZG!!! Ja sobie sama odbiorę ten zaczyn w lutym, jak Ci to nie przeszkadza. Moja Mama mieszka w ZG oraz jestem fanem Falubazu ;DDD
OdpowiedzUsuńNo nie mogę! :D Świat jest mały...
UsuńTak, ja jestem z ZG. :))
Dopiero w lutym będziesz? :P
Umówimy się na pewno! Daj tylko wcześniej znać żebym zdążyła odłożyć zakwas. :)
A na żużel nie chodzę. Dla zasady. ;)
Wolę siatkę, ręczną. :)
jak ja lubię carpaccio :)
OdpowiedzUsuńnajlepsze póki co jadłam na wschód od New Yorku, w Katowicach ;)
Mammo :))))))) chyba Ci ukradnę ten tekst :P
Usuńja też lubię!
Świetny blog!
OdpowiedzUsuńZapraszam Cię do siebie:*
Obserwujemy?:>
Rybka pod kurką musiała być cudowna:)
OdpowiedzUsuńMałe sprostowanie,w Zielone Górze najsmaczniej gotuje się u Alutki:)
Była cudowna! :)
UsuńTak tak, oczywiście :PP
Trochę za wykwintne to menu, jak na mój cieniutki po świątecznym prezentowaniu portfelik... No i to trzymanie się zasad zdrowego i niskokalorycznego odżywiania, ech :)
OdpowiedzUsuńMasz rację, na mój też. ;) Tym bardziej się cieszę, że zostałam tam ugoszczona. :)
UsuńJa zdrowego staram się trzymać, ale na kalorie nie patrzę. ;)
rzeczywiście wielki plus blogowania :)..., mniam, ale miałaś "wyżerkę" :D... :)
OdpowiedzUsuńZapamiętam ją na długo. :))
Usuń